czwartek, 24 stycznia 2013

J. Wiesiołowski, Jak poznańska burmistrzowa ze swą krawcową do Rzymu na jubileusz 1500 r. pielgrzymowała



Jak pisał Józef Garbacik „ważnym dla polskiej dyplomacji (ale nie tylko dla niej) był rok 1500, a to z powodu ogłoszonych przez papiestwo obchodów roku jubileuszowego. Niezwykle odpowiedzialnym zadaniem było dopilnowanie interesów kraju podczas rozdziału dochodów, jakie one przyniosły. Szczególną rolę odegrał w tej sprawie odbyty w Kurii rzymskiej poseł polski Erazm Ciołek, któremu udało się uzyskać ze świętopietrza, które Polska miała zapłacić w ciągu dziesięciu następnych lat oraz ze składek jubileuszowych z Polski, Litwy, Inflant, Szwecji, Danii i Norwegii niebagatelną sumę 100 000 florenów na obronę przed Tatarami” (Tajne układy papieża Aleksandra VI z sułtanem Bajazetem II z r. 1494 [w:] Medievalia. W 50 rocznicę pracy naukowej Jana Dąbrowskiego, Warszawa 1960, s. 327-328).

sobota, 19 stycznia 2013

A. Odrzywolska-Kidawa, Biskup Piotr Tomicki (1464-1535). Kariera polityczna i kościelna


Wiele postaci polskiego średniowiecza i renesansu, które odegrały istotną rolę w naszych dziejach, nie doczekało się jeszcze nowoczesnego opracowania monograficznego. Powoli jednak i ta luka się wypełnia. Mam właśnie przed sobą książkę Anny Odrzywolskiej-Kidawy poświęconą Piotrowi Tomickiemu, jednemu z najbliższych współpracowników króla Zygmunta I, podkanclerzemu koronnemu i biskupowi krakowskiemu. Po opracowanie to sięgnąłem z dużym zainteresowaniem, czekałem zresztą na nie dosyć długo, ponieważ w zapowiedziach wydawniczych pojawiło się już przed mniej więcej rokiem. Niestety jednak szybko spotkał mnie zawód.

G. Mathews, Supermarket kultury : kultura globalna a tożsamość jednostki

Czy zwróciliście uwagę, że dzięki nowym mediom (prasie, radiu, telewizji, książkom, a ostatnio Internetowi) mamy więcej wspólnego z osobami z innych miast, krajów czy kontynentów podzielającymi nasze zainteresowania (np. muzyką heavymetalową) niż z członkami tej samej społeczności (mieszkańcami tego samego osiedla, miasta czy kraju), ale o innych zainteresowaniach, albo – nie daj Boże – należącymi do innego pokolenia? Innymi słowy, łatwiej dziś porozumieć się z innym metalowcem z Bułgarii czy Argentyny, niż z własnymi rodzicami czy dziadkami. Więzi tradycji zostały zerwane, nasze zakorzenienie w niej odgrywa coraz mniejszą rolę w życiu współczesnego człowieka. Tradycyjne więzi pionowe zastąpione zostały dobrowolnymi powiązaniami poziomymi. Tradycja, w której wychowywały się kolejne pokolenia, nie jest już czymś na kształt fatum, co zostaje dane raz na zawsze w momencie narodzin. Obecnie jest ona zaledwie jedną z opcji wyboru w supermarkecie kultury. Możemy oczywiście żyć zgodnie z nią, ale już wcale nie ma takiego przymusu. Wszelkie instytucje tożsamości kulturowej zostały zakwestionowane. 

piątek, 18 stycznia 2013

J. Horgan, Koniec nauki czyli o granicach wiedzy u schyłku ery naukowej


Trudno recenzować taką książkę, szczególnie jeśli nie posiada się samemu wykształcenia w zakresie nauk ścisłych. Bez wątpienia jednak warto przeczytać ten napisany z prawdziwą pasją, niezwykle inspirujący intelektualnie zbiór esejów o nauce, uczonych i ich koncepcjach. Można spróbować wyrobić sobie własną opinię na temat teorii superstrun czy schizofrenicznego zachowania elektronów, na to, czy jest możliwe zrozumienie mechaniki kwantowej, czy nauka ma jakiś kres (a jeśli tak, to kiedy zostanie on osiągnięty) oraz czy ludzkość kiedykolwiek pozna Ostateczną Odpowiedź. Czy nauka jest mapą nowego kontynentu, na której zaznaczono już wszystkie góry, rzeki i jeziora, a do uzupełnienia zostało już zaledwie kilka szczegółów? Czy obiektywna rzeczywistość istnieje, czy też Wszechświat istnieje tylko wtedy, kiedy dokonujemy obserwacji i pomiarów? Czy „sztuczne życie” (symulacja komputerowa) jest tak samo prawdziwe jak życie biologiczne, czy dzięki temu pierwszemu możemy faktycznie lepiej poznać i zrozumieć to drugie i czy wreszcie symulacja może podlegać ewolucji do wyższych form, rozwijając świadomość i przeżywając stany subiektywne? I co, u licha, mają ze sobą wspólnego nauki ścisłe i krytyka literacka?

F. Furedi, Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?


Jak obniża się poziom nauki i kultury, poziom edukacji w społeczeństwach zachodnich? Co złego stało się z systemem szkolnictwa wyższego? Czy rzeczywiście „usuwanie barier” polegać ma na tym, że dyplom wyższej uczelni może otrzymać każdy chętny? Czy studiowanie polega jeszcze na własnej pracy, czy potrzebny jest do niego wysiłek intelektualny, czy też wystarczy wykonanie zestawu kilku rutynowych czynności? Jak doszło do tego, że możliwe jest ukończenie studiów wyższych bez przeczytania choćby jednej książki? Dlaczego zachęca się nas do intelektualnego lenistwa, karmiąc popkulturową papką? Dlaczego odrzuca się oczywistą prawdę, że każda wartość w życiu człowieka rodzi się wówczas, gdy staje on przed problemami do rozwiązania i skąd powszechne obecnie przekonanie, że usunięcie wszelkich przeszkód mogących nas w życiu spotkać, uczyni to życie lepszym?

M. Janik, Polskie kalendarze astrologiczne epoki saskiej


U progu wieku XVI, kiedy to wynalazek Jana Gutenberga zdołał zyskać sobie w Polsce ugruntowaną pozycję, kalendarz drukowany, będący jednym z pierwszych wytworów nowej techniki, został szybko zastosowany przez krakowskich uczonych jako narzędzie pomocne w ich codziennej pracy naukowej. Odtąd rozpoczęła się ewolucja tego typu wydawnictw: poprzez okres Baroku, kiedy to wykształcił się typ kalendarza astrologicznego, Oświecenie, kiedy kalendarze stały się zwulgaryzowanym przedmiotem codziennego użytku oraz rozrywki, nie mającym już nic wspólnego ze swym renesansowym poprzednikiem (w czasach stanisławowskich doszło nawet do wyrodzenia się literatury kalendarzowej w formę profetycznego prognostyku politycznego), by wreszcie w wieku XIX mógł narodzić się kalendarz gospodarski, który jeszcze w tym samym stuleciu ustąpił pola prasie.

J. Pirożyński, Johannes Gutenberg i początki ery druku


Od swych narodzin w połowie XV wieku sztuka drukarska przez kilka kolejnych dziesięcioleci przeżywała dynamiczny rozwój. Jako najwybitniejszych jej pionierów w Europie wymienić należy Antoniego Kobergera w Norymberdze, Jodoka Badiusa Ascensiusa w Paryżu, rodzinę Estiennów w Paryżu i Genewie, Jana Frobena i Jana Oporinusa (obaj działali w Bazylei). Z całego tego grona poświęconej sobie monografii pióra polskiego badacza doczekał się jedynie Aldus Manutius (Mieczysław Rokosz, Wenecka oficyna Alda Manucjusza i Polska w orbicie jej wpływów, Wrocław 1982). Okresu późniejszego, bo już drugiej połowy XVI wieku, dotyczy rozprawa Barbary Górskiej Krzysztof Plantin i Officina Plantiniana (Wrocław 1989). Obie te monografie wydane zostały przez Ossolineum w popularnonaukowej serii „Książki o książce” i zamykają w zasadzie polski dorobek naukowy w badaniach nad wczesnym drukarstwem europejskim. Ponadto w tym zakresie mamy do dyspozycji jedynie ogólne zarysy historii książki. 

Z dziejów mecenatu kulturalnego w Polsce, red. J. Kostecki



Z dziejów mecenatu kulturalnego w Polsce pod redakcją Janusza Kosteckiego (Warszawa, Biblioteka Narodowa, 1999) jest zbiorem studiów nad rolą mecenatu kulturalnego i artystycznego w Polsce od XVI wieku po czasy najnowsze. Tom składa się z dziesięciu rozpraw poprzedzonych szkicem Krzysztofa M. Dmitruka dotyczącym historii i teorii mecenatu, wprowadzającym czytelnika w częstokroć zawiłą i niejednoznaczną tematykę. Autor rozważa problemy związane ze sformułowaniem definicji pojęcia mecenatu, relacje mecenas-twórca-dzieło-odbiorca, ograniczenia artysty będącego klientem mecenasa, który niejednokrotnie rościł sobie prawa do wpływania na treść i formę powstającego dzieła. Szkic ten kończy się rozważaniami nad mecenatem jako systemem wymiany korzyści między twórcą a mecenasem. Ten ostatni bowiem, fundując dzieło sztuki – obraz, gmach, księgę, relikwiarz – najczęściej miał na celu swój własny osobisty cel. Jeśli wzrok fundatora skierowany był ku doczesności, celem takim była chęć przedłużenia własnego życia w pamięci współczesnych i potomnych, przedłużenia pamięci o jednostce, ale i całym rodzie. Jeśli fundator sięgał myślą ku wieczności, jego działania miały zapewnić mu przychylność Boga czy wstawiennictwo świętych (zdarzało się, że fundacja rozumiana była jako transakcja handlowa, na zasadzie do ut des. Przypomnijmy znaną historię Władysława Hermana i jego żony Judyty, którzy prosząc Boga o potomka ufundowali wykonaną ze złota figurkę chłopca, złożoną jako wotum w klasztorze St. Gilles), odpuszczenie grzechów bądź niegodnych postępków (jak chciał kontynuator benedyktyńskiej kroniki klasztoru w Zwiefalten, zwany pseudo-Ortliebem, palatyn Piotr Włostowic miał w akcie pokuty wybudować 70 kościołów) lub też stanowić argument na korzyść fundatora na sądzie ostatecznym. Jedynie w sporadycznych przypadkach można mówić o mecenacie bezinteresownym.

J. S. Gruchała, Iucunda familia librorum. Humaniści renesansowi w świecie książki


Jednym z głównych humanistycznych symboli epoki Renesansu (można nawet stwierdzić, iż wręcz najważniejszym), stała się książka. Była ona bowiem nie tylko nośnikiem pewnej nowej treści, prądu umysłowego poruszającego Europę na przestrzeni XIV-XVI wieku. Dla współczesnych była ona czymś znacznie więcej, niż tylko martwym przedmiotem, elementem warsztatu pracy: była niemal żywą istotą przybierającą ludzkie cechy, personifikacją zmarłego przed wiekami autora. Książka stawała się domownikiem, przyjacielem, pasją życia. Jak wielką przywiązywano do niej wagę wskazują nie tylko teksty humanistyczne, ale również liczne przedstawienia ikonograficzne.