wtorek, 8 grudnia 2020

P. Solecki, Saladyn Wielki


Moje pierwsze doświadczenie z książkami historycznymi wydawnictwa Replika mogę uznać za udane.

"Saladyn Wielki" autorstwa Piotra Soleckiego to bardzo dobrze napisana popularna biografia najsłynniejszego średniowiecznego władcy świata islamu. Autor, nauczyciel historii w jednym z łódzkich liceów, dowiódł, że jest też sprawnym pisarzem. Udało mu się stworzyć solidnie przygotowaną książkę popularnonaukową, napisaną lekkim stylem, którą bardzo dobrze się czyta. Tego rodzaju książek niestety nie ma zbyt wielu na naszym rynku wydawniczym i z delikatną nutką zazdrości muszę stwierdzić, że historycy akademiccy najczęściej niestety nie potrafią tak pisać.

Ta bardzo ładna edytorsko książka, ozdobiona barwnymi ilustracjami, to dobra propozycja do rozważenia jako prezent gwiazdkowy dla każdego niezawodowego miłośnika historii.

Nie jest to oczywiście dzieło ważne dla naszej historiografii, nie jest też wolne od pewnych mankamentów językowych, ale w swoim segmencie z pewnością jest warte polecenia.

P. Solecki, Saladyn Wielki. Pogromca krzyżowców i wódz islamu,  Poznań 2020

niedziela, 6 grudnia 2020

R. Gogosz, Od Ziemi Świętej do ziemi Prusów


Oto mam przed sobą książkę napisaną tak niechlujnie, że nie da się jej zbyć zwykłym machnięciem ręki.

Pierwszym sygnałem ostrzegającym, iż mamy do czynienia nie z rzetelną historiografią, a z szarlatanerią, są już pewne sformułowania ze wstępu omawianej publikacji. Otóż pisze w nim R. Gogosz o próbie „wejścia w skórę” księcia Henryka, a także, iż „momentami chciałby spojrzeć” na jego postać „z trochę innej perspektywy, próbując zarysować jego portret psychologiczny”, przyglądając się jego emocjom (s. 9). Tak się jednak składa, że historyk nie „wchodzi w skórę” postaci historycznych, którymi zajmuje się jako uczony, ponieważ wie, że nie jest to możliwe. Oczywiście również Gogoszowi taki zabieg się nie udał. W książce nie ma także śladu żadnego „portretu psychologicznego”. Z powodu braku źródeł jakakolwiek próba nakreślenia takiego portretu z góry skazana była na porażkę. Byłoby to potknięcie może nawet niewarte wzmianki, gdyby w dalszej części pracy jej autor przestrzegał wymogów stawianych rozprawom naukowym. Tak się jednak nie stało, a niedostatek bazy źródłowej, jak się okazało, ma swoje daleko idące konsekwencje.

Z powodu tego braku bowiem autor wiele miejsca poświęca zwykłemu gdybaniu, np. dywagując hipotetycznie o postrzyżynach Henryka (gdyż akurat przeczytał książkę J. Banaszkiewicza o Piaście i Popielu), o których w istocie nic nie wiadomo. Na gołosłownych hipotezach opiera się m.in. cały rozdział drugi książeczki i wiele podrozdziałów kolejnych jej części.