tag:blogger.com,1999:blog-69129241838462988952024-03-23T11:17:03.649+01:00O historii. Z pasjąRecenzje książek historycznychPiotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.comBlogger292125tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-71324661800557603922024-03-06T16:26:00.000+01:002024-03-06T16:26:01.063+01:00K. Maliszewski, Droga chłopaka z Rudnik na Uniwersytet Mikołaja Kopernika<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="2pjvm-0-0"><span data-text="true"></span></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBtsF5o0xI2tzEAGsI7NM7RD62__2DZL_O1RGz8nlhvoFZ3JwUYgqc1-7VuwA-nFnbHdA3BvBGgaST1N9bMdZA3Z0IFGsg9iiXA2Uy_SXIQvmoFSJwfjmJTxSz-lNaQw4WmlecGcr6recOyXSs8CNxJKr8g_JhNkkF6_CFP0ndcMJioeQeQ6IjRNpBtisR/s800/rudnik.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="550" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBtsF5o0xI2tzEAGsI7NM7RD62__2DZL_O1RGz8nlhvoFZ3JwUYgqc1-7VuwA-nFnbHdA3BvBGgaST1N9bMdZA3Z0IFGsg9iiXA2Uy_SXIQvmoFSJwfjmJTxSz-lNaQw4WmlecGcr6recOyXSs8CNxJKr8g_JhNkkF6_CFP0ndcMJioeQeQ6IjRNpBtisR/s320/rudnik.jpg" width="220" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="2pjvm-0-0"><span data-text="true">Bardzo lubię książki autobiograficzne i wspomnieniowe. Kolekcjonuję wspomnienia polskich historyków i na bieżąco <a href="http://ohistorii.blogspot.com/2020/01/wspomnienia-historykow.html" target="_blank">uzupełniam ich bibliografię</a>. Niektóre są świetne, inne grafomańskie. Wspominki K. Maliszewskiego niestety należą do tej drugiej kategorii. Raczej nie polecam.</span></span></span></p><div data-contents="true" style="text-align: justify;"><div class="" data-block="true" data-editor="6me9j" data-offset-key="ct3fg-0-0"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ct3fg-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="ct3fg-0-0"><br data-text="true" /></span></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="6me9j" data-offset-key="as0ha-0-0"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="as0ha-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="as0ha-0-0"><span data-text="true">Autor nie ma zbyt wiele ciekawego do opowiedzenia, więc strasznie wszystko rozciąga, naciąga i przeciąga. Opisy "śmiesznych kawałów", które robili sobie z kolegami w czasach studenckich, po prostu żenują, nie śmieszą. Zresztą skoro trzeba czytelnika uprzedzać, że teraz nastąpi opis "śmiesznego kawału", to znaczy, że wcale nie jest on śmieszny. Całość, a szczególnie sam bohater książki, robi wrażenie konstruktu wyjątkowo sztucznego, nierzeczywistego. Maliszewski prześlizguje się przez rzeczywistość PRL jak aniołek przez bramy piekielne, napędzany wyłącznie idealistycznym umiłowaniem zdobywania wiedzy. I to jest główny czy w zasadzie jedyny motyw tej książki: rozpisane na prawie 200 stron jedno zdanie: "zawsze bardzo chciałem się uczyć". Nie ma socrealizmu, cała rzeczywistość materialistyczna jest pomijalnym dodatkiem, jest tylko autor zawieszony w świecie platońskich idei, otoczony ludźmi-półbogami (tak, wszystkie pojawiające się tu osoby, od szkolnych kolegów aż po profesorów UMK, to "przyjaciele", wszyscy są znakomici, genialni, dobrzy, uczynni, zdolni, pracowici itd., itp., etc.). Maliszewski wymyślił sobie świat bez wad. A nie przepraszam, ma jedną wadę, a mianowicie taką, że przemija. Takiego gniota nie czytałem od czasu "Wspomnień" Marka Barańskiego. Całość aż razi sztucznością.</span></span></span></div><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="as0ha-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="as0ha-0-0"><span data-text="true"> </span></span></span></div><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="as0ha-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="as0ha-0-0"><span data-text="true">K. Maliszewski, <i>Droga chłopaka z Rudnik na Uniwersytet Mikołaja Kopernika. Wspomnienia</i>, Toruń 2023 <br /></span></span></span></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-35493928112533440352024-02-24T12:22:00.000+01:002024-02-24T12:22:06.317+01:00Upadek Rzymu<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8wb73Uf1elDCutMaa9zr-AnP8xsDVHpmdClFsW9xZ-t8lsSzUpU2ug8DOYzYoW00_gm4Cq3BXxWg2hbyNhl42irR6fU4en85CepBH4c61bspD8DKjeAx2nroBtySYHisc_OTmY62hqEIMe95mBoyAohONF9H701FUesLzvqJmrkBBhhxcjuFR4P-jCPtG/s2966/429657943_1175928530128735_5859108458779471597_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1414" data-original-width="2966" height="153" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8wb73Uf1elDCutMaa9zr-AnP8xsDVHpmdClFsW9xZ-t8lsSzUpU2ug8DOYzYoW00_gm4Cq3BXxWg2hbyNhl42irR6fU4en85CepBH4c61bspD8DKjeAx2nroBtySYHisc_OTmY62hqEIMe95mBoyAohONF9H701FUesLzvqJmrkBBhhxcjuFR4P-jCPtG/s320/429657943_1175928530128735_5859108458779471597_n.jpg" width="320" /></a></div>Jak upadł starożytny Rzym, historia prawdziwa.<p></p><p><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">L. Gumilow, <i>Od Rusi do Rosji</i>, Warszawa 1996, s. 23.</span> <br /></p><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto" lang="pl-PL">Związek
pomiędzy myciem się oliwą a jedwabnymi ubraniami wyjaśniono we
wcześniejszym akapicie: "Ludziom dokuczały pasożyty, przed którymi
chroniła tylko jedwabna odzież. I gdy kobieta Hiung-nu dostała jedwabne
giezło, nie musiała się wciąż drapać". Natomiast </span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto" lang="pl-PL">"handel jedwabiem okazał się zgubny dla obu imperiów: rzymskiego i chińskiego" (s. 24).</span></p><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto" lang="pl-PL">Generalnie
ta książka pełna jest takich infantylnych uproszczeń. Jest to fantastyczna
lektura dla kogoś, kto szuka prostych odpowiedzi na skomplikowane
pytania.</span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto" lang="pl-PL"> </span><br /></p><p> </p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-66901220675439511392024-02-24T12:18:00.003+01:002024-02-24T12:18:30.824+01:00Polityka historyczna<div><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> </span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiyYB_JoknLu2rT_zSfgOUrE9FfGsphvs0P-jBhmuhdX6dITa4JoWRAN73JrJ_e7w_HSjErOs92PUk8yFNe_0DkifUQVWLGHbeLqfmj8CclsY0cEpmGzL433LwABi1X-WLp6YFK18cMmNV74rfDqNmzfO4LIR_II_qjf29uluQB2uzZVjBTc1K4Xxd79iZ/s1017/409040770_1174706890250899_8410261114088432544_n.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1017" data-original-width="700" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiyYB_JoknLu2rT_zSfgOUrE9FfGsphvs0P-jBhmuhdX6dITa4JoWRAN73JrJ_e7w_HSjErOs92PUk8yFNe_0DkifUQVWLGHbeLqfmj8CclsY0cEpmGzL433LwABi1X-WLp6YFK18cMmNV74rfDqNmzfO4LIR_II_qjf29uluQB2uzZVjBTc1K4Xxd79iZ/s320/409040770_1174706890250899_8410261114088432544_n.jpg" width="220" /></a></span></div><span style="font-size: small;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Fantastyczny przykład polityki historycznej, która nadal ma wielu zagorzałych obrońców.</span></span><br /></div><div><span style="font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">„(…)
lud ruski zapłacił wysoką cenę za tę pozytywną rolę Kościoła: jad
ideologii religijnej przenikał głębiej (niż w okresie pogańskim) we
wszystkie przejawy życia, osłabiał walkę klasową, odradzał w nowej
formie pierwotne poglądy i utwierdzał na długie wieki w świadomości
ludzkiej idee świata pozagrobowego, boskiego pochodzenia władzy oraz
wiary w przeznaczenie, przekonanie o tym, że losami ludzi rządzi wola
Boga.<br /></span></span></div><div><span style="font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><br /></span></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Chociaż lud ruski nie był tak religijny, jak to próbują
przedstawić historycy kościelni, to jednak ideologia religijna była
przeszkodą na drodze do nieskrępowanego pojmowania rzeczywistości” (s.
50-51).</span></span></div><p></p></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-89172066817052529802024-02-10T16:49:00.002+01:002024-02-10T16:49:20.721+01:00M. Garzaniti, Słowianie. Historia, kultury i języki<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5F75PMYiUVbVwV89u5vxU5CY-OHgBbPzkC5TeW9IQfM2s1MSpNp4mPFdDxARO0xN0asFQmBcHMDSsZdoSZnjc_0WhXqFAf2ZPLB08MF6zcKtM7JYUcQOwOw4QuJT2DOTCr3CaLIONZXlYmJMMpHLfRHcutYPf1oHxaUxQYrK2XZqpqxQg57uA2XpkDLr/s1200/slowianie-historia-kultury-i-jezyki-b-iext142351699.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="839" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5F75PMYiUVbVwV89u5vxU5CY-OHgBbPzkC5TeW9IQfM2s1MSpNp4mPFdDxARO0xN0asFQmBcHMDSsZdoSZnjc_0WhXqFAf2ZPLB08MF6zcKtM7JYUcQOwOw4QuJT2DOTCr3CaLIONZXlYmJMMpHLfRHcutYPf1oHxaUxQYrK2XZqpqxQg57uA2XpkDLr/s320/slowianie-historia-kultury-i-jezyki-b-iext142351699.jpg" width="224" /></a></div><div style="text-align: justify;">Na polskim rynku księgarskim pojawiło się już wiele opracowań poświęconych Słowianom, znaczna ich część jednak to publikacje o problematycznej wartości merytorycznej. Serwis Lubimy Czytać rejestruje około 800 książek w ten czy inny sposób odnoszących się do Słowian, w tym wiele takich, które można byłoby zaliczyć do działu historii, ale też równie wiele takich, po które w ogóle nie warto sięgać.<br /></div><div><p></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">Co ciekawe, o Słowianach piszą także autorzy zachodnioeuropejscy (zob. np. E. Mühle, Słowianie. Rzeczywistość i fikcja wspólnoty VI-XV wiek, Warszawa 2020; jest to bardzo solenny tekst naukowy, jednak przetłumaczony i zredagowany w sposób niedoskonały), a to przecież wcale nie jest takie oczywiste. Do niedawna historiografia zachodnia nie zaliczała do Europy krajów słowiańskich, tego obszaru, który dziś znamy jako Europę Środkową i Wschodnią. Upominać się o nią zaczęto dopiero pod koniec XX wieku [por. Krzysztof Pomian, <i>Europa i jej narody</i>, Gdańsk 2009; podobny problem mają mieszkańcy Zachodu z Bałkanami, por. B. Jezernik, <i><a href="https://ohistorii.blogspot.com/2014/12/b-jezernik-dzika-europa.html" target="_blank">Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników</a></i>, Kraków 2013]. Cieszy fakt, że Europa nie jest już tylko Europą śródziemnomorską, a w „starej Europie” rozwijane są studia słowianoznawcze. Z tej perspektywy bowiem nasza część kontynentu nie była nawet peryferią, ona po prostu nie istniała. Tak to zostało przedstawione m.in. w podręczniku <a href="https://ohistorii.blogspot.com/2014/12/l-febvre-h-j-martin-narodziny-ksiazki.html" target="_blank">Luciena Febvre i Henri-Jean Martina, <i>Narodziny książki</i> </a>(Warszawa 2014). Zachodnia opinia publiczna nadal jednak o Europie Wschodniej wie niewiele i traktuje ją z podejrzliwością. Może więc przełamywanie negatywnego stereotypu jest pierwszą istotną wartością opublikowanej właśnie w języku polskim książki Marcello Garzanitiego.<br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">Pisanie obszernych opracowań poświęconych regionom rozległym geograficznie obarczone jest pewnym ryzykiem. Z problemem tym zetknęliśmy się już m.in. w odniesieniu do świata tureckiego (<i><a href="https://ohistorii.blogspot.com/2013/02/od-anatolii-po-syberie-swiat-turecki-w.html" target="_blank">Od Anatolii po Syberię. Świat turecki w oczach badaczy</a></i>, red. E. Siemieniec-Gołaś, J. Georgiewa-Okoń, Kraków 2010). Jak piszą na wstępie Redaktorki tego tomu, „świat turecki to metaforyczny termin, pod którym kryje się zarówno rozległy obszar geograficzny zamieszkały przez turkojęzyczne narody, jak i wieloaspektowo rozumiana ich wspólnota etniczna”. Mutatis mutandis, podobnie będzie ze światem słowiańskim.<br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">Marcello Garzaniti, profesor na Uniwersytecie Florenckim, mierząc się z tym problemem podjął się niezwykle trudnego zadania przedstawienia „w jednym, niezwykle obszernym tomie historii, kultury, piśmiennictwa i języków wszystkich Słowian (zarówno Zachodnich, jak i Południowych oraz Wschodnich) poczynając od ich tonących w mrokach dziejów prapoczątków, przez rozlegle zarysowane średniowiecze, po epokę nowożytną i czasy współczesne”. Opracowanie to obejmuje „aż 1500 lat historii – od chwili pojawienia się pierwszych grup Słowian u granic cesarstwa rzymskiego aż po ich znaczący wkład w kształtowanie się kultury Europy i Śródziemnomorza w epoce najnowszej. Szczególny akcent został położony na procesy akulturacji w średniowiecznym i nowożytnym świecie słowiańskim oraz współczesne ruchy odśrodkowe”. Zauważyć jednak trzeba od razu, iż poszczególne okresy (epoki) potraktowane zostały nierówno, a zakres chronologiczny dzieła obejmuje w przeważającej mierze tylko średniowiecze (ok. 350 z 480 stron tekstu). Kolejne 40 stron to wiek XVI, natomiast dalszemu okresowi nowożytności aż po współczesność (XVII-XXI w.) poświęcono zaledwie około 80 stron.<br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">W przypadku każdej książki, po którą sięgamy, przystępując do lektury należy zadać sobie pytanie, kto jest jej adresatem. Ogrom materiału sprawia, że w „Słowianach” kolejne zagadnienia omawiane są nieco pobieżnie. Jak zastrzegają sami wydawcy, książka ta „z oczywistych względów nie może (…) być u nas wykorzystywana w charakterze podręcznika akademickiego na studiach historycznych, slawistycznych, a tym bardziej polonistycznych”. To prawda, wydaje się jednak, że może ona sprawdzić się jako podręcznik uzupełniający, o czym napiszę poniżej. Być może więc wydawcy, bardzo ostrożnie i z dystansem traktując własną pracę, nie doszacowują potencjału dzieła.<br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">W dalszym ciągu tegoż wstępu czytamy: „Dla rodzimego odbiorcy ma ona jednak inną wartość – jest prezentacją świeżego, oryginalnego, a jednocześnie holistycznego spojrzenia z zewnątrz, opracowanego przez Autora nie-Słowianina z myślą o równie niesłowiańskich Czytelnikach”. „W zamierzeniu Autora miało być pierwszym podręcznikiem akademickim zbierającym w jednym tomie najważniejsze zagadnienia z zakresu historii i kultury Słowian, adresowanym do studentów slawistyki we Włoszech”.<br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">Reasumując, opracowanie to może być dla nas nie tyle źródłem wiedzy o samych Słowianach, ile o tym, co o Słowianach wiedzą słowianoznawcy zachodnioeuropejscy. Dzięki ogromnemu wysiłkowi wydawniczemu (z wielkim szacunkiem przyjmuję pracę tłumaczy i redaktorów) otrzymujemy tom przeznaczony dla niespecjalistów, który ewentualnie także może być wykorzystywany jako podręcznik uzupełniający dla studentów historii, kulturoznawstwa czy językoznawstwa. Bardzo ciekawie systematyzuje on wiedzę z zakresu historii politycznej i kultury Słowian oraz językoznawstwa słowiańskiego. Dobrym rozwiązaniem jest też to, że do każdego zagadnienia, w kapsułkach, prezentujących „w syntetyczny sposób wybrane zagadnienia oraz wybór poświęconej im literatury przedmiotu” lub też w przypisach dolnych, podawana jest literatura, więc czytelnik zainteresowany danym zagadnieniem szczegółowym od razu może sięgnąć po odpowiednie opracowania. Ja przeczytałem tę książkę z dużą przyjemnością i pożytkiem, nie mam też wątpliwości, że jest ona godna polecenia wszystkim zainteresowanym dziejami świata słowiańskiego.<br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">Last but not least podkreślić muszę, iż – jak wszystkie książki Wydawnicta Uniwersytetu Łódzkiego, które dotychczas miałem w rękach – jest to wolumin bardzo starannie opracowany typograficznie. Przyznam się, iż chciałbym, aby to WUŁ wydało moją kolejną książkę. <br /></p><p style="text-align: left;"></p><p style="text-align: justify;">M. Garzaniti, <i>Słowianie. Historia, kultury i języki</i>, tłum. J. Groblińska, K. Kowalik, A. Makowska-Ferenc, red. nauk. Z.A. Brzozowska, P. Kręzel, J.M. Wolski, Łódź 2023<br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-86097828005977624672024-02-09T09:40:00.003+01:002024-02-09T09:40:55.037+01:00Manuel Rosa ponownie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg0XZd2nTSybwbKqeiaG9MrsFpRaCAqEBXo6mlCOivSlW4EuDYXK6aINlDG_5Y0pFR7GQP-yyJlgtgmpkgSXuaOPL5hpnl8WnCc8hPl7m_irCORFKl-sm_tus_PgKG09G7566VGgyOJSLetpwwhBSfl7dylxSE7O4_fUCRDqhbI-WobeBAF-R1bvRdy-n8/s833/Screenshot%202024-02-09%20at%2009-14-45%20Krzysztof%20Kolumb%20by%C5%82%20polskim%20ksi%C4%99ciem%20Sensacyjne%20doniesienia.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="438" data-original-width="833" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg0XZd2nTSybwbKqeiaG9MrsFpRaCAqEBXo6mlCOivSlW4EuDYXK6aINlDG_5Y0pFR7GQP-yyJlgtgmpkgSXuaOPL5hpnl8WnCc8hPl7m_irCORFKl-sm_tus_PgKG09G7566VGgyOJSLetpwwhBSfl7dylxSE7O4_fUCRDqhbI-WobeBAF-R1bvRdy-n8/s320/Screenshot%202024-02-09%20at%2009-14-45%20Krzysztof%20Kolumb%20by%C5%82%20polskim%20ksi%C4%99ciem%20Sensacyjne%20doniesienia.png" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Nie
wiadomo czemu po latach do mainstreamu wrócił temat bredni wygłaszanych
przez Manuela Rosę. Ponad 10 lat temu jego książka została już wydania
po polsku, nie powodując jednak przewrotu w naszej historiografii. <a href="https://ohistorii.blogspot.com/2018/03/m-rosa-kolumb-historia-nieznana.html" target="_blank">6 lat temu poświęciłem jej dłuższy wpis na moim blogu</a> i wydawało mi się
wówczas, że na tym sprawa się kończy. Tymczasem podobno spotkanie z
portugalskim bajkopisarzem zorganizował polski konsulat w Nowym Jorku,
udostępniając mu forum do plecenia andronów. Ciekawe, kiedy feta na
cześć Janusza Bieszka i Pawła Szydłowskiego?<br /><br />Na mityng z Rosą do
polskiego konsulatu udało się liczne grono ekspertów. Jak donosi <a href="https://wiadomosci.onet.pl/swiat/krzysztof-kolumb-byl-polskim-ksieciem-odkrylem-to-podczas-moich-badan/6r3v8nz" target="_blank">Onet</a>:
"Jednym z uczestników spotkania był Adam Pietruszewski, uczeń polskiej
sobotniej szkoły przy Parafii Św. Cyryla i Metodego. Przybył do
konsulatu z kolegami."<br /><br />Manuel Rosa ma liczne grono fanów, którzy
poinformowali go o mojej krytycznej opinii na temat jego książki i z
tego powodu zaszczycił mnie on pisząc do mnie e-mail. Kolejnym dowodem
na potwierdzenie tezy, jakoby Krzysztof Kolumb był synem króla
Władysława, który wcale nie zginął pod Warną, ma być <a href="https://docs.google.com/document/d/1JN1wYLjiDg92Uqo7DV2pXDzF-Hf9_cmlVf9JwmQEkus/edit?pli=1" target="_blank">drzewo genealogiczne Radziwiłłów z 1666 r.</a>, na którym jest narysowane, że
Władysław III był potomkiem rzymskiego rodu Colonna. Rozumiecie?
Władysław III pochodził od Colonnów, dlatego gdy uciekł spod Warny i
założył rodzinę na Maderze, jego syn przyjął nazwisko Kolumb. Logiczne,
prawda?</span></span></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-78695331586032856502024-01-22T09:37:00.001+01:002024-01-22T09:37:26.382+01:00M. Czerenkiewicz, Oficyna Schedlów. W świecie drukowanej książki XVII i początków XVIII wieku<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNiXeMQT7IklWpKH8E-mUOUqqP7SOrKyPWWxog-BYUZp3hXn7I7-IuRyfYaG2EG1PdY_enhMdXNmFi5QcQNywX6o61HR9IMk-3-Y0dNAG5kRDArVt5SyjFKUueWTwMwE7BNycIvVk3aWKS2ZoWD_DRpLe-BGqU9uQHlMuInvl0QGLxSv3KSWFGY4kreLyw/s670/schedl.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="670" data-original-width="450" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNiXeMQT7IklWpKH8E-mUOUqqP7SOrKyPWWxog-BYUZp3hXn7I7-IuRyfYaG2EG1PdY_enhMdXNmFi5QcQNywX6o61HR9IMk-3-Y0dNAG5kRDArVt5SyjFKUueWTwMwE7BNycIvVk3aWKS2ZoWD_DRpLe-BGqU9uQHlMuInvl0QGLxSv3KSWFGY4kreLyw/s320/schedl.jpg" width="215" /></a></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">„Oficyna Schedlów” Michała Czerenkiewicza to bardzo obszerna monografia poświęcona działającej w XVII-wiecznym Krakowie firmie wydawniczej. Dzieło to liczy około 490 stron tekstu, zaś dalsze około 170 stron zajmuje bibliografia druków Schedlowskich. Przedmiotem badań Autora jest nie tylko samo przedsiębiorstwo, ale też szeroko ujęty kontekst, w którym ono funkcjonowało. Dlatego też (po nieco przekombinowanym wstępie metodologicznym, domyślam się jednak, że to rozprawa habilitacyjna i Autor z góry zabezpieczał się przed możliwymi zarzutami recenzentów) całość rozpoczyna się od przedstawienia rodziny drukarzy. Poznajemy Schedlów prywatnie oraz jako przedsiębiorców. Co ważne, Czerenkiewicz pisze o także ich kontaktach międzynarodowych.</span></div><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br />W dalszym ciągu przedstawiony został kontekst prawny i społeczny funkcjonowania firmy wydawniczej. Zasadniczą część tekstu stanowi omówienie repertuaru wydawniczego rodzinnej drukarni. Wyczerpująco przedstawiony został zasób typograficzny warsztatu Schedlowskiego (używane czcionki oraz elementy zdobnicze) oraz układ typograficzny wydawanych przez Schedlów tekstów. Ta część książki jest bogato ilustrowana, co stanowi jej istotny walor. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br />Monografia ta to opowieść zarówno o książkach jako obiektach materialnych, ich projektowaniu i wytwarzaniu, jak i o związanych z nimi ludziach, uobecnianych (to termin używany przez samego Autora) w różnych procesach na różnych etapach ich istnienia – czytelnikach i drukarzach. Książka to przecież nie tylko papier, farba i zasób typograficzny. Nie istnieje ona bez człowieka. Ten właśnie problem został bardzo trafnie zobrazowany.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br />I choć zapewne można byłoby wskazywać zagadnienia, które zostały pominięte (przede wszystkim krąg autorów związanych z oficyną Schedlowską, tego elementu brakuje), to jednak otrzymujemy opracowanie bardzo szczegółowe i wieloaspektowe, wielopłaszczyznowe, niemalże kompletne, napisane z wielkim rozmachem. Podziw budzi szerokość kwerendy, wszechstronność badań oraz wykorzystanie różnojęzycznej literatury przedmiotu. To jest książka nie tylko o jednej drukarni, ale o polskiej kulturze literackiej i intelektualnej XVII w.</span></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br />M. Czerenkiewicz, <i>Oficyna Schedlów. W świecie drukowanej książki XVII i początków XVIII wieku</i>, Kraków 2023</span><br /><br /><br /></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-34471487802668990442023-12-22T08:24:00.002+01:002023-12-22T08:24:38.847+01:00D. Charpin, Sztuka czytania i pisania w Babilonie<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: left;"></p><div style="text-align: justify;"><div class="x1iorvi4 x1pi30zi x1l90r2v x1swvt13" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id=":rc6:"><div class="x78zum5 xdt5ytf xz62fqu x16ldp7u"><div class="xu06os2 x1ok221b"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto" style="font-size: small;"><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJcLT8yKpeF8vJ-5ucDFVNk1EMpcaQ3jYkZJJ7pQe2JAT3oSmv3L6qhDtpbhf4YTvtr3fLnKqkOz7kh4zPfz7yIub6gR9txhhoYtiB5HZPBsey_LJgK5XuXaV2g0ScBuBd2_VkY8QPz6rW0OTZmrox5hEpRCa8gXv5otWZgNzXaU1mk8QpS7hVfsuB6QeQ/s800/5d166b0d0c_Sztuka_1000.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="560" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJcLT8yKpeF8vJ-5ucDFVNk1EMpcaQ3jYkZJJ7pQe2JAT3oSmv3L6qhDtpbhf4YTvtr3fLnKqkOz7kh4zPfz7yIub6gR9txhhoYtiB5HZPBsey_LJgK5XuXaV2g0ScBuBd2_VkY8QPz6rW0OTZmrox5hEpRCa8gXv5otWZgNzXaU1mk8QpS7hVfsuB6QeQ/s320/5d166b0d0c_Sztuka_1000.jpg" width="224" /></a></div>Kiedy mówimy o początkach cywilizacji europejskiej, zazwyczaj mamy na myśli świat grecko-rzymski, zapominamy natomiast o Mezopotamii. Niesłusznie, bowiem to tam, jak głosi polski tytuł wydanej przed kilkoma dekadami książki S.N. Kramera, narodziła się historia. W bon mocie tym tkwi spora doza prawdy, gdyż to właśnie w Międzyrzeczu dokonano wynalazku, bez którego ani historia, ani nasza cywilizacja nie mogłyby powstać. Pomiędzy Tygrysem a Eufratem wynaleziono pismo.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Same początki pisma są dość niejasne i obecnie nie jesteśmy w stanie nic na ich temat powiedzieć. Według dzisiejszego stanu wiedzy pojawiło się ono dość nagle jako już ukształtowany system ok. 3200 r. p.n.e.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Dominique Charpin, francuski asyriolog, bardzo potoczycie opowiada o różnych aspektach kultury i organizacji społecznej Babilonu, przy czym kultura pisma cały czas pozostaje w centrum jego zainteresowania.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Charpin rozpoczyna swój wywód od przedstawienia procesu odczytywania tabliczek klinowych. Warto zwrócić uwagę, że jest to doświadczenie zupełnie odmienne od znanego nam czytania pisma łacińskiego. Przede wszystkim zapis klinowy na tabliczce glinianej jest trójwymiarowy i należy odczytywać go w odpowiednim oświetleniu, ze źródłem światła umieszczonym z lewej strony, „ponieważ dopiero gra światła i cienia wydobywa profil znaków”. A to dopiero początek tej przygody.</span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Autor dowodzi, że praktyczna znajomość pisma klinowego była stosunkowo szeroko rozpowszechniona, co może być dla nas pewnym zaskoczeniem. Omawia naukę czytania i pisania, zbiory tabliczek (archiwa i biblioteki), korespondencję, a także funkcje pisma. Warto zaznaczyć, że piśmienność Asyrii i Babilonu miała charakter w znacznym stopniu pragmatyczny, zasadniczo więc czytanie dla przyjemności nie było praktykowane. Niemniej w Mezopotamii istniała także swego rodzaju „literatura piękna”, taka jak mity i eposy, stanowi ona jednak jedynie niewielki odsetek odnajdywanych tabliczek.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Teksty inne niż dokumenty archiwalne (listy, teksty administracyjne i prawne) stanowiła około 4/5 tekstów odnalezionych w bibliotece Asurbanipala w Niniwie. Była to przede wszystkim literatura z zakresu wiedzy religijnej oraz wróżbiarstwa, przeznaczona dla egzorcystów, wróżbiarzy i innych lekarzy z otoczenia królewskiego. Zadaniem tego zbioru było zapewnienie im narzędzi do wypełniania ich obowiązków polegających na niedopuszczeniu, aby jakiekolwiek nieszczęście spotkało osobę władcy. Był to więc także księgozbiór roboczy. Jak dodaje Charpin, „należy zresztą podkreślić, że nawet teksty, które uważamy za ‘dzieła literackie’, miały czasami cel praktyczny”.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">Niestety polski czytelnik ma do dyspozycji bardzo niewielki wybór literatury dotyczącej dziejów Międzyrzecza, głównie starszej. Tym większe zainteresowanie zatem wzbudziła publikacji książki Dominique’a Charpina, napisanej w sposób bardzo przystępny i zrozumiały także dla osób nie będących specjalistami. Jeśli nadal szukacie prezentu gwiazdkowego, to bardzo polecam to opracowanie.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;">D. Charpin, Sztuka czytania i pisania w Babilonie, tłum. O. Drewnowska, M. Kapełuś, Warszawa 2023</span></div></div></span></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-87537618079541902022023-12-05T14:25:00.000+01:002023-12-05T14:25:04.804+01:00Humanistyka vs. nauki ścisłe<p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Y7CyA8kqai9Ya4TMVfc32w4CM2f714pLIcs2U_faaoTx-2ip5mysKw-Iieqq_UvHWB-fj3OUQR4CuF4kYDH64pi6sMzdim8enB2B4uxqsHaunKqvhpcVk9EHOo76s9NZoj9yiC53qND8Td2pQuBWyVYp4Dv3LbQojvqUoF-3pzLP6pTJunSYYW2GtW6b/s710/405282777_1120466649008257_8650133462779155482_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="710" height="43" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Y7CyA8kqai9Ya4TMVfc32w4CM2f714pLIcs2U_faaoTx-2ip5mysKw-Iieqq_UvHWB-fj3OUQR4CuF4kYDH64pi6sMzdim8enB2B4uxqsHaunKqvhpcVk9EHOo76s9NZoj9yiC53qND8Td2pQuBWyVYp4Dv3LbQojvqUoF-3pzLP6pTJunSYYW2GtW6b/s320/405282777_1120466649008257_8650133462779155482_n.jpg" width="320" /></a></div><p></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Jak
przedstawiciele nauk ścisłych postrzegają humanistów? Ano właśnie tak.
To nie system, w którym polonista czy historyk muszą konkurować o grant z
matematykiem czy fizykiem jest zły, źli są roszczeniowi humaniści. Zły
nie jest system zaprojektowany przez ścisłowców i dla ścisłowców, w
który siłą upycha się także nauki humanistyczne; źli są negujący taką
konkurencyjność humaniści. To przykre, że prof. Nowotnemu takie głupstwa
przeszły przez usta, ale ta wypowiedź pokazuje, jak wielkie jest
pęknięcie pomiędzy humanistyką a naukami ścisłymi i jak bardzo ścisłowcy
nie rozumieją humanistyki, ale także systemu nauki, który został
zaprojektowany głównie dla nich. Jak mówi porzekadło, syty głodnego nie
zrozumie.</span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">W wywiadzie tym zresztą jest więcej nieścisłości i
braku logiki. Prof. Nowotny mówi m.in.: „Formułowanie kolejnych apeli o
zwiększenie finansowania nauki będzie uczciwe i będzie miało sens tylko
wtedy, gdy jednocześnie środowisko poda konkretne, odważne pomysły i
plany, co zmienić, by jakość uprawianej w kraju nauki się poprawiła”.
Ale w innym miejscu podaje przykład Hiszpana, "który badał egzotyczne
organizmy, żyjące w słonych mokradłach na południu Hiszpanii" i dzięki
temu "odkrył powtarzające się sekwencje w DNA, które okazały się tzw.
CRISPR-em [skrót od Clustered Regularly Interspaced Short Palindromic
Repeats]. Jest to system obrony bakterii przed obcym, np. wirusowym,
DNA. Ów CRISPR to absolutny przełom w biotechnologii. Umożliwia bowiem
„naprawianie” genów powodujących choroby. A zatem niszowe badania
podstawowe, inicjowane ciekawością badawczą, zaowocowały
nieprawdopodobnym postępem w pracach czysto aplikacyjnych o ogromnym
znaczeniu dla współczesnej medycyny". Według logiki Nowotnego tenże
Hiszpan, żeby dostać pieniądze na owe niszowe badania, powinien był
najpierw przedstawić konkretne pomysły, co zamierza odkryć. Tak, ja
rozumiem, że pieniędzy nie powinno się wydawać bez sensu i że w każdym
systemie są dziury, przez które fundusze wyciekają. Ale po pierwsze,
kiedy humaniści krytykują obecny system i próbują proponować zmiany, to
się im odpowiada, że "negują konkurencyjność", a po drugie brakuje mi tu
zrozumienia, że nauka rozwija się w sposób probabilistyczny, zaś odkryć
nie można zadekretować decyzją administracyjną. Mało tego, w dobrze
zaprojektowanym systemie funkcjonowania nauki powinny być przewidziane
także środki na finansowanie takich badań, o których z góry wiadomo, że
to ślepa uliczka. Bo tak działa nauka, jak w przypadku owego Hiszpana, a
nie tak, jak się wydaje Nowotnemu, że wszystko da się zalgorytmizować.
Nauka nie rozwija się według konkretnie ustalonych planów i nie polega
na odhaczaniu kolejnych punktów na checkliście. To jest lekcja, której
ścisłowcy, jak widać, nadal nie odrobili.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Dyskusja na FB: <a href="https://www.facebook.com/photo?fbid=1120466652341590&set=a.688419082213018">https://www.facebook.com/photo?fbid=1120466652341590&set=a.688419082213018</a></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"><br /></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Link do tekstu: <a href="https://oko.press/katastrofa-demograficzna-w-nauce">https://oko.press/katastrofa-demograficzna-w-nauce<br /></a></span></span></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-1153958878990231602023-11-29T22:22:00.000+01:002023-11-29T22:22:28.360+01:00Recenzenci<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiIBFhf1lKwXm1z48F8Sk9pD3ZMKZRRFIOtZAOFXzA945qeZTkpOnAaWBtVp4ExzMfI301i83YJkW5utKMHK6m8OmxhbRzWKOdQZ7Wg9-d2yxuE3Sxm-ViFIefQOXp3YNBUAqCHOuKrKhjLucVhCIluSFXYEdf8-Lx7CCKBB3I1kjl6a6bODNlYm-jMRVL/s1127/Screenshot%202023-11-29%20at%2022-08-03%20Recenzja%20artyku%C5%82u%20do%20tomu%20pokonferencyjnego%20EEL%20-%20p.tafilowski@uw.edu.pl%20-%20Uniwersytet%20Warszawski%20(poczta).png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="141" data-original-width="1127" height="40" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiIBFhf1lKwXm1z48F8Sk9pD3ZMKZRRFIOtZAOFXzA945qeZTkpOnAaWBtVp4ExzMfI301i83YJkW5utKMHK6m8OmxhbRzWKOdQZ7Wg9-d2yxuE3Sxm-ViFIefQOXp3YNBUAqCHOuKrKhjLucVhCIluSFXYEdf8-Lx7CCKBB3I1kjl6a6bODNlYm-jMRVL/s320/Screenshot%202023-11-29%20at%2022-08-03%20Recenzja%20artyku%C5%82u%20do%20tomu%20pokonferencyjnego%20EEL%20-%20p.tafilowski@uw.edu.pl%20-%20Uniwersytet%20Warszawski%20(poczta).png" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;">10 dni temu <a href="https://www.facebook.com/photo/?fbid=1112054359849486&set=pb.100031347977403.-2207520000" target="_blank">chwaliłem się pozytywnymi recenzjami</a>, które otrzymał mój artykuł. Dla równowagi tym razem recenzja negatywna, a dzielę się nią, bo to jedna z najbardziej niemądrych recenzji, jakie kiedykolwiek mi napisano.</div><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><div class="x1iorvi4 x1pi30zi x1l90r2v x1swvt13" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id=":r5e:"><div class="x78zum5 xdt5ytf xz62fqu x16ldp7u"><div class="xu06os2 x1ok221b"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;">Rzecz dotyczy referatu wygłoszonego na konferencji i zgłoszonego do publikacji w książce pokonferencyjnej. Tymczasem na wstępie Recenzent zarzuca mi, że referat konferencyjny zbytnio przypomina referat, tylko opatrzony przypisami. Bardzo chciałbym się dowiedzieć <span></span>w takim razie, co powinien przypominać referat, skoro broń Boże nie powinien to być referat?</div><div dir="auto" style="text-align: justify;"> </div></div></span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;">Najśmieszniejszy jest zarzut drugi. Otóż Recenzent, który sam z angielszczyzną jest na bakier, po przejrzeniu mojego tekstu (napisanego po angielsku) zarzuca mi popełnianie błędów językowych i posługiwanie się kalkami z polskiego. Tymczasem „old print” jest kanonicznym określeniem starego druku, wystarczy zajrzeć do dowolnego słownika lub dowolnej anglojęzycznej publikacji o drukach XVI-XVIII w. Nie wiem, w jakiej to literaturze przedmiotu recenzent tego określenia nie znajduje, osobiście jednak mogę służyć od ręki dziesiątkami przykładów. Istnieją nawet opracowania, w tym katalogi zbiorów specjalnych, które frazę „old print” mają w tytule. Stwierdzenie: ‘„Print” to technologia albo odbitka graficzna, a nie odpowiednik polskiego starego druku’ jest nonsensem i pokazuje jedynie skalę niezrozumienia przez Recenzenta ocenianego tekstu.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;">„Movement” z kolei to określenie odnoszące się do różnych zjawisk społecznych. Wbrew przekonaniu Recenzenta frazę „publishing movement” bardzo często spotyka się w literaturze przedmiotu w kontekście np. publikowania Open Access czy też w odniesieniu do wydawnictw podziemnych (np. w okresie PRL). Także i tu przykładów jest na pęczki, ale podam tylko jeden, z witryny jednego z najbardziej prestiżowych czasopism na świecie, czyli „Nature”: <a href="https://www.nature.com/articles/d41586-023-03342-6" target="_blank"><span><span>https://www.nature.com/articles/d41586-023-03342-6</span></span></a> Także w tym przypadku nie może być mowy o kalce z języka polskiego. Warto sprawdzić, zanim w recenzji napisze się głupstwo. Mam nadzieję, że pomogłem na przyszłość.</div><div dir="auto" style="text-align: justify;"> </div></div></span><div style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;">No i wreszcie zarzut trzeci, należący do kategorii moich ulubionych, często wyciągany także przez anonimowych komentatorów w Internecie. Oto Recenzent zabiera się za lekturę tekstu, którego przedmiot wykracza poza jego własną specjalizację. Jednak zamiast powiedzieć: „OK, nie bardzo się na tym znam”, co by przecież w żaden sposób nie uwłaczało jego godności, zaczyna wytaczać ciężkie działa celem wykazania, że to autor tekstu, który spędził całe lata – kilka, czasem może nawet kilkanaście – na badaniach tej właśnie problematyki, nie ma pojęcia, o czym pisze. Stąd to biorą się te „przypadkowo dobrane publikacje”, zarzuty (spisywane zresztą na kolanie, bo z literówkami) dotyczące chaotyczności wywodu, braku dyscypliny i warsztatu badawczego oraz „setki” niecytowanych opracowań czy źródeł. Jakich konkretnie?; dlaczego powinny zostać zacytowane?; jakie nowe światło ich cytowanie rzuciłoby na przedmiot badań?; czy autor popełnił jakieś błędy merytoryczne, na co dowody można byłoby znaleźć w owych „setkach” niecytowanych prac? – tego oczywiście autor nigdy się nie dowiaduje. Takie napuszone sformułowania są w istocie puste semantycznie, a ich jedynym zadaniem jest wzniecanie zasłony dymnej mającej pozorować erudycję Recenzenta (jakoby znającego setki tekstów nieznanych autorowi), a w istocie jedynie słabo maskują jego ignorancję. Mówię tutaj nie tylko o tym konkretnym przypadku, ale uogólniam, ponieważ z takimi nic nie znaczącymi fajerwerkami recenzenckiego pustosłowia spotykałem się już niejednokrotnie.</div></div></span></div></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-81237890029981364902023-11-03T10:48:00.000+01:002023-11-03T10:48:01.996+01:00W. Tomasik, Nie wszystkie podróże Sienkiewicza<p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgShRcpNNdP_x0N0dYZR69lkvUPm-GEk1oRjLXZQSecmPzbEAICqvyAJ7jcxzg7tO1qorCq4MirudcEuborI_2E1jOE17i8DMgw3_h0kPP26cy6E0-ibwa2N2pfzAFDpxTYxh7tph1Aywor8PRXLWegpxOtEqFYdZB6n2Qs3kANzYHXQ2s2H1A_UX-lYT64/s582/Nie_podroze_Sienkiewicza_400.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="582" data-original-width="400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgShRcpNNdP_x0N0dYZR69lkvUPm-GEk1oRjLXZQSecmPzbEAICqvyAJ7jcxzg7tO1qorCq4MirudcEuborI_2E1jOE17i8DMgw3_h0kPP26cy6E0-ibwa2N2pfzAFDpxTYxh7tph1Aywor8PRXLWegpxOtEqFYdZB6n2Qs3kANzYHXQ2s2H1A_UX-lYT64/s320/Nie_podroze_Sienkiewicza_400.jpg" width="220" /></a></div>Wojciech Tomasik opisuje Henryka Sienkiewicza „podróże mniej efektowne” niż te, które zazwyczaj wzbudzają zainteresowanie badaczy, te do Ameryki i Afryki, „takie ponadto, po których pozostały skąpe świadectwa lub nie przetrwały żadne ślady”. Szczególnie interesują Autora sienkiewiczowskie podróże koleją.</div></div><p></p><div style="text-align: justify;"><div class="x1iorvi4 x1pi30zi x1l90r2v x1swvt13" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id=":rn7:"><div class="x78zum5 xdt5ytf xz62fqu x16ldp7u"><div class="xu06os2 x1ok221b"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;">Patrząc więc na mapy oraz czytając kolejowe rozkłady jazdy Tomasik koryguje błędy, które wydawcy popełnili w edycjach korespondencji Sienkiewicza i jego bliskich. Warto te <span></span>rozważania przeczytać już choćby po to, żeby zapoznać się z warsztatem pracy literaturoznawcy sięgającego po źródła pozaliterackie. A sposób, w jaki Autor rozprawia się z pomyłkami, brakiem wiedzy, błędami metodologicznymi oraz nieumiejętnością posługiwania się mapą i rozkładem jazdy swoich Koleżanek i Kolegów, sienkiewiczologów i edytorów, ma swoją pikanterię, która czyni lekturę jeszcze bardziej smakowitą.</div><div dir="auto" style="text-align: justify;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;">Opracowanie to będzie nade wszystko interesujące dla zainteresowanych geopoetyką, związkiem przestrzeni geograficznej z literaturą – w tym przypadku z pisarstwem Henryka Sienkiewicza. Jak się okazuje, mapa odgrywała w twórczości oraz korespondencji polskiego noblisty szczególną rolę.</div><div dir="auto" style="text-align: justify;"> </div></div></span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;">Książka, ilustrowana licznymi reprodukcjami rękopiśmiennych i drukowanych źródeł związanych z podróżami pisarza, wzbudza uznanie starannym edytorstwem oraz dopracowaną szatą graficzną, za co <span><span class="xt0psk2"><span>Wydawnictwu Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego</span></span></span> w Bydgoszczy należą się specjalne wyrazy uznania.</div><div dir="auto" style="text-align: justify;"> </div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;">W. Tomasik, Nie wszystkie podróże Sienkiewicza. Szkice z geografii humanistycznej, Bydgoszcz 2023</div></div></span></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-9331187700227674662023-11-02T13:32:00.005+01:002023-11-02T13:32:54.111+01:00R.T. Tomczak, Powstanie i rozwój Konfederacji Szwajcarskiej w średniowieczu<p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihDqIimUQ_ViCzEsxINEcuRpfu_YvGKAHc08XR9zVB7D-FdyqKW5k8otx57u93_KRaGeYka6WRpfvcmiaci1k4SRMq6I0SWaMJzYAEIeZEr7VUK448fZzcE0cjSb2ztH8SzBW7te9qLEAjoOh_JlmVkCWZQXIb46Isq5yeSROczQ1BWUMSxH2I3yEYWx23/s1024/powstanie-i-rozwoj-k-d97b8e7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="670" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihDqIimUQ_ViCzEsxINEcuRpfu_YvGKAHc08XR9zVB7D-FdyqKW5k8otx57u93_KRaGeYka6WRpfvcmiaci1k4SRMq6I0SWaMJzYAEIeZEr7VUK448fZzcE0cjSb2ztH8SzBW7te9qLEAjoOh_JlmVkCWZQXIb46Isq5yeSROczQ1BWUMSxH2I3yEYWx23/s320/powstanie-i-rozwoj-k-d97b8e7.jpg" width="209" /></a></div>Książka, jakiej brakowało. I żałuję, że nie ukazała się wcześniej, kiedy pracowałem nad swoją książką o wojnach włoskich.</span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto" style="font-family: inherit; font-size: small;"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;">Robert Tomczak opisał proces formowania się państwa, które dziś znamy jako Szwajcarię. Procesy te nie były wcale proste ani oczywiste, gdyż chodziło o „(…) powstanie pewnego bytu politycznego, który nie był do końca zdefiniowany, choć prowadził własną politykę zagraniczną. (…) Nie było (…) żadnych podstaw do tego, aby sądzić, że z tego bytu wyłoni się państwo” (s. 113). Oprócz omówienia procesów społeczno-politycznych prowadzących do zjednoczenia alpejskich kantonów i miast, Autor przedstawił także legendy założycielskie Szwajcarii, które odgrywały (i odgrywają nadal) bardzo ważną rolę w tworzeniu skonfederowanej szwajcarskiej tożsamości.</div><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div></span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Dysponujemy zaledwie jedną monografią w języku polskim poświęconą historii Szwajcarii, napisaną przez Jerzego Wojtowicza przed kilkoma dekadami. Tym ważniejsze jest opracowanie przygotowane przez Roberta Tomczaka. Podkreślić wszakże trzeba, że nie jest to pełnowymiarowa historia tego państwa, a „jedynie” bardzo umiejętnie wykonana synteza jego powstania i uformowania się, poprowadzona od czasów antycznych do pokoju westfalskiego (1648). Przeczytałem ją z zaciekawieniem i dużym pożytkiem dla siebie.</span></div></div></span><p></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-59091546799748204382023-11-01T16:55:00.000+01:002023-11-01T16:55:05.139+01:00Czy warto czytać starsze książki?<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9nLKPgaUUimP2fh52E3e-A3Q6sW0CknIhzN3Ryc2cXmLVvdMHs_YOMjhaoN0ux7yZmhp-Z3dbebSJfCywHzfsBPY3zQk3I6AwJwwePKTx7h_rgc1pABMAYAjdvRv1HFSqHVKs6W7qn6tgKV3ynFmk6ptMFUwr6olCX3TMYtyw0DedpAdRNEmg9dK0ZLYU/s410/book.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="410" data-original-width="248" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9nLKPgaUUimP2fh52E3e-A3Q6sW0CknIhzN3Ryc2cXmLVvdMHs_YOMjhaoN0ux7yZmhp-Z3dbebSJfCywHzfsBPY3zQk3I6AwJwwePKTx7h_rgc1pABMAYAjdvRv1HFSqHVKs6W7qn6tgKV3ynFmk6ptMFUwr6olCX3TMYtyw0DedpAdRNEmg9dK0ZLYU/s320/book.jpg" width="194" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dyskusje
o książkach historycznych – to hasło jednej z grup, do których należę
na FB. Ostatnio kilkakrotnie pojawiły się na niej pytania o książki
starsze, o to, czy warto je czytać. I często pojawiają się odpowiedzi
(specjalizuje się w nich szczególnie jeden użytkownik, przede wszystkim w
odniesieniu do książek starożytniczych czy egiptologicznych), że np.
książka ma już 25 lat, wobec czego jest nic nie warta. Trzeba jednak
wiedzieć, że takie kryterium ma bardzo ograniczone zastosowanie w
naukach humanistycznych. <br /></p><p></p><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></p><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Oczywiście są różne książki, lepsze i
gorsze. Te złe charakteryzują się np. tym, że ich autor popełnił
kardynalne błędy faktograficzne, merytoryczne, metodologiczne czy
warsztatowe lub tendencyjnie dobierał źródła. Takie książki są jednak
złe już od początku, ich wartość nie spada wraz z wiekiem. I choć
wiadomo, że badania naukowe są kontynuowane, uczeni dokonują nowych
odkryć, dochodzą do nowych ustaleń, przedstawiają nowe interpretacje
źródeł, to jednak w dobrych starszych książkach nadal jest wiele
ciekawych ustaleń, dobrych pomysłów, interesujących pytań i odpowiedzi.
Ba, nie każda nowsza książka jest lepsza od starszej tylko dlatego, że
ma świeższą datę publikacji. Przykłady można by mnożyć.<br /></span></p><p style="text-align: left;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></p><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Co
więcej, ocenianie książek po samej dacie wydania wskazuje na
niezrozumienie, jak działa humanistyka. Bo ona rozwija się w dialogu, w
tym także w dialogu z naszymi poprzednikami, którzy czasem się mylili,
często wiedzieli mniej niż my dziś (choć też niejednokrotnie znali
źródła, którymi my dziś już nie dysponujemy), jednak działali w dobrej
wierze, a my nie jesteśmy pierwsi. Ten dialog jest immanentną częścią
procesów komunikacji naukowej.<br /></span></p><p style="text-align: left;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></p><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Są książki, na które rzeczywiście szkoda czasu, nie wynika to jednak z daty ich publikacji.</span></p><p></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-46378353554054251082023-09-19T21:13:00.001+02:002023-09-19T21:13:43.535+02:00Leksykon oprawoznawczy<p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2123" data-original-width="1507" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0GLhuYhogf_4b_5gFNEWOIIO4XRm4XTYR5lyvDOvMwWIAUu9FNZwvkkmxjE2Y1i1lu2Osrce-ySz2MOv8h_SZy2A-2fO5GRU1l0ukuhg4qhQAJTiOQBwF8k6fy7o7YIn-Dezxsxuj_8cf6UT0ygoNVmF2vxffGHIllo5u9tQqHlUKRSHwv7XfQw8eyvUq/s320/Scan.jpg" width="227" /></div><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Ze wszystkich obszarów badawczych księgoznawstwa najsłabiej rozpoznane pozostają dotychczas, jak się wydaje, problemy oprawoznawstwa. Co prawda w ciągu ostatnich ośmiu lat ukazały się trzy tomy redagowanej przez prof. Arkadiusza Wagnera serii „<a href="https://wydawnictwo.umk.pl/pl/catalog/series/3562/tegumentologia-polska-dzisiaj-polish-bookbinding-studies-today" target="_blank">Tegumentologia polska</a>”, zagadnienie pozostaje jednak dalekie od wyczerpania. </span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div style="text-align: justify;"><div class="x1iorvi4 x1pi30zi x1l90r2v x1swvt13" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id=":rda:"><div class="x78zum5 xdt5ytf xz62fqu x16ldp7u"><div class="xu06os2 x1ok221b"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Bardzo mnie cieszy zatem publikacja przez <span><span class="xt0psk2"><span>Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego</span></span></span> w Bydgoszczy „<a href="https://wydawnictwo.ukw.edu.pl/sklep/2023/leksykon-oprawoznawczy/" target="_blank">Leksykonu oprawoznawczego</a>” pod redakcją Elżbiety Pokorzyńskiej, Małgorzaty Pronobis-Brzezińskiej oraz Arkadiusza Wagnera. Jest to bardzo gruntownie opracowane i pięknie wydane kompendium wiedzy o dawnych i współczesnych oprawach książkowych. Ułożone alfabetycznie hasła encyklopedyczne wzbogacone zostały rysunkami oraz barwnymi fotografiami (łącznie 436 ilustracji przedstawiających różne typy, zdobienia czy detale opraw, narzędzia introligatorskie itp.). Każdemu hasłu przyporządkowano jego odpowiednik w językach angielskim, francuskim i niemieckim, co bardzo ułatwi dalsze studia, szczególnie jeśli chodzi o poszukiwanie literatury obcojęzycznej. Przyczyni się to też do ujednolicenia terminologii. </span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Hasła leksykonu obejmują nie tylko terminy techniczne czy stricte księgoznawcze, lecz także np. z zakresu historii sztuki. Zainteresowany czytelnik znajdzie tu jednak także artykuły o charakterze bardziej niezwykłym, jak choćby ten o „Makabrycznych oprawach”, w którym jest mowa o oprawach książkowych wykonanych z ludzkiej skóry.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div></span><div style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Zestawienie bibliograficzne kończące ten niezwykły tom liczy 30 stron. Jest to pozycja, która powinna znaleźć się w zbiorach każdego księgoznawcy, bibliologa, bibliotekarza, archiwisty czy historyka sztuki. Jeśli chcecie dowiedzieć się np. co to są skrzydła nietoperza, oprawy żałobne, kompartymenty czy kefalin, koniecznie sięgnijcie po tę książkę.</span></div></div></span></div></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-36812425840186754282023-08-24T09:46:00.002+02:002023-08-24T09:46:45.110+02:00Łódź poprzez wieki. Historia miasta, tom 1: do 1820 roku<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvgzuo5K6qhj2fUYbwxrNfN1SX6GZlRXaG1S3qdBmOdAzX7MWJnPCYFDqzCwO8yZ7FOSPzCGW71t75kkO1TIF8cyevM8WPrleRlNTNaCQxxH9nDs1dc4WPx8_zfxoCsujjgI0ubQvT1GkhEj-PCYnOJtgpH3kvozJybo2py33Vo16N8rU-pvwT-UqYXIr3/s2882/Grabarczyk-Lodz-poprzez-wieki-t-1.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2882" data-original-width="2008" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvgzuo5K6qhj2fUYbwxrNfN1SX6GZlRXaG1S3qdBmOdAzX7MWJnPCYFDqzCwO8yZ7FOSPzCGW71t75kkO1TIF8cyevM8WPrleRlNTNaCQxxH9nDs1dc4WPx8_zfxoCsujjgI0ubQvT1GkhEj-PCYnOJtgpH3kvozJybo2py33Vo16N8rU-pvwT-UqYXIr3/s320/Grabarczyk-Lodz-poprzez-wieki-t-1.jpg" width="223" /></a></div><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><p style="text-align: justify;">Również wczoraj, oprócz egzemplarzy autorskich książki o wojnach włoskich, otrzymałem interesującą nowość z <span><a class="x1i10hfl xjbqb8w x6umtig x1b1mbwd xaqea5y xav7gou x9f619 x1ypdohk xt0psk2 xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r xexx8yu x4uap5 x18d9i69 xkhd6sd x16tdsg8 x1hl2dhg xggy1nq x1a2a7pz xt0b8zv x1qq9wsj xo1l8bm" href="https://www.facebook.com/WydawnictwoUL?__cft__[0]=AZXfJS6rd3iPg1CmYbWziybwPWCv4T6i0qPj3d5eeUF4LwOoC0MWtHE1ci7QCSwwIGr9Q5dZvn-k4_rPEgTTTFoeyqXx4PUCzUTdqH58uYqtvoCk5-pMM2eX2JSSLc5grv3t5ZQ7Q4sLIiZ2NI9Eu-Gh&__tn__=-]K-R" role="link" tabindex="0"><span class="xt0psk2"><span>Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego</span></span></a></span>. Jest to pierwszy z zaplanowanej na pięć tomów całości poświęconej historii Łodzi. Książka jest pięknie wydana, z wieloma barwnymi ilustracjami oraz reprodukcjami dokumentów rękopiśmiennych, mapami itp. Typograficznie jest to majstersztyk. I jestem przekonany, że treść nie ustępuje formie, że pod względem merytorycznym również jest to dzieło warte uwagi. Trzeba podkreślić, że w ten projekt wydawniczy zaangażowane są główne instytucje miejskie – Muzeum Miasta Łodzi, Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, Archiwum Państwowe w Łodzi oraz Biblioteka Miejska w Łodzi, która jest koedytorem publikacji. </span><p></p><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="text-align: justify;"><div><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Jak piszą wydawcy, w tomie tym opisana „została również przeszłość osad, które kiedyś stanowiły odrębne wioski, a obecnie znajdują się w granicach miasta. Dziś przypominają o nich jedynie nazwy poszczególnych części miasta, osiedli czy ulic. Autorzy, którzy wykorzystali wiele nieprzebadanych dotąd źródeł, nie tylko porządkują dotychczasowe ustalenia badaczy, ale również odkrywają przed Czytelnikiem wiele nowych faktów. Ta publikacja pozwala poznać przeszłość administracyjną i gospodarczą miasta, ukazuje życie codzienne jego mieszkańców w okresie staropolskim i przednowoczesnym. Tekst główny uzupełniają kapsuły zawierające fragmenty wartościowych źródeł, biogramy i ciekawostki oraz ilustracje. To książka o Łodzi, nim stała się ona „ziemią obiecaną”.”</span></div><div><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="text-align: justify;"><div><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Wolumin ten oferuje więcej niż to, co obiecuje tytuł. Jest to bowiem istotnie książka o historii Łodzi, ale jest w niej także rozdział o „Przeszłości językowej Łodzi do początku XIX wieku”, tom zaś zamyka rozdział o środowisku fizjogeograficznym miasta. W części historycznej opisano m.in. osadnictwo, dzieje Kościoła do połowy XVI w., zabytki architektury miejskiej czy też pieczęcie i herb Łodzi do początku XIX w. Otrzymujemy więc dzieło dotyczące nie tylko historii miasta, ale opisujące je w sposób interdyscyplinarny, całościowy, w różnych aspektach, z różnych punktów widzenia i na podstawie różnorodnych źródeł. Bardzo polecam nie tylko mieszkańcom Łodzi i regionalistom.</span></div><div><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Zachęcam także do słuchania podkastu “<a href="https://open.spotify.com/show/4c1sXwRCfVWaTBmb8LAgwT" target="_blank">Łódź poprzez wieki. Rozmowy jak przy kawie.</a>” Justyna Tomaszewska – miłośniczka Łodzi i przewodniczka po jej zakamarkach, rozmawia z autorkami i autorami pięciotomowej publikacji “Łódź poprzez wieki. Historia miasta.”</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><a href="https://wydawnictwo.uni.lodz.pl/produkt/lodz-poprzez-wieki-historia-miasta-tom-1-do-1820-roku/" target="_blank">Strona wydawcy.</a> <br /></span></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-40299074421832923082023-08-24T08:13:00.001+02:002023-08-24T08:13:11.737+02:00Od Fornovo do Cateau-Cambresis. Dzieje wojen włoskich (1494-1559)<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1a_p0fT_Sgwy1DnMX4370tM-mGJG2i7LK3I9fA0-pv2R-q0Pf1SnD7yvfd3V2KzcrJDVusG-ocTBW_QL7IfPImm7EHT2s4PtrcGUkqlqSdHXhtccT954Kz3-QL3QB9EWprymRCAzpxPK_xK6u-Jkp07wo7TM8Ms3Agi-Aso_ylfL7E4TDyYeNVtHqOdUv/s4096/20230823_175228.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2555" data-original-width="4096" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1a_p0fT_Sgwy1DnMX4370tM-mGJG2i7LK3I9fA0-pv2R-q0Pf1SnD7yvfd3V2KzcrJDVusG-ocTBW_QL7IfPImm7EHT2s4PtrcGUkqlqSdHXhtccT954Kz3-QL3QB9EWprymRCAzpxPK_xK6u-Jkp07wo7TM8Ms3Agi-Aso_ylfL7E4TDyYeNVtHqOdUv/s320/20230823_175228.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto">Przyszły egzemplarze autorskie. Jest książka, jest i pierwsza czytelniczka. <span class="x3nfvp2 x1j61x8r x1fcty0u xdj266r xhhsvwb xat24cr xgzva0m xxymvpz xlup9mm x1kky2od"></span> Jest i satysfakcja, że koniec zwieńczył dzieło.</span></span></div><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><span class="x3nfvp2 x1j61x8r x1fcty0u xdj266r xhhsvwb xat24cr xgzva0m xxymvpz xlup9mm x1kky2od">Książka jest dostępna w księgarniach, na Allegro oraz <a href="https://napoleonv.pl/od-fornovo-do-cateau-cambresis-dzieje-wojen-wloskich-1494-1559" target="_blank">na stronie wydawcy</a>.<br /></span></span></span></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-35156389471069332932023-08-16T09:12:00.000+02:002023-08-16T09:12:01.751+02:00N. Davies, Sam o sobie<p><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7jEL4VyYAzUj3m8L7OfDaE30J2_7J1bvXdJ4F0VX_aRXtZD3oQN9f3YXEDV2Y0AnSrdbhmK1nFYN4mTMepOGhHaHDw4v3wsW0NJIfTtu-9OLH8Zyl7e9dcG_PPVDIOPbxXGkqTZwoN4ls79t6mwlNYQ7z7Dc6igTsHNVE68XLoUDBu74bXJqaijJCqFQZ/s1000/897fe-norman-davies-sam-o-so.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="694" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7jEL4VyYAzUj3m8L7OfDaE30J2_7J1bvXdJ4F0VX_aRXtZD3oQN9f3YXEDV2Y0AnSrdbhmK1nFYN4mTMepOGhHaHDw4v3wsW0NJIfTtu-9OLH8Zyl7e9dcG_PPVDIOPbxXGkqTZwoN4ls79t6mwlNYQ7z7Dc6igTsHNVE68XLoUDBu74bXJqaijJCqFQZ/s320/897fe-norman-davies-sam-o-so.jpg" width="222" /></a></div><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Ponieważ znam inne książki Normana Daviesa, do tej początkowo nastawiony byłem sceptycznie. Niesłusznie, jak się okazuje. To jest kawał niezłej literatury naszpikowanej różnymi ciekawostkami i anegdotami oraz pełnej interesujących informacji o życiu codziennym Autora i generalnie Brytyjczyków. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div style="text-align: justify;"><div class="x1iorvi4 x1pi30zi x1l90r2v x1swvt13" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id=":r8s:"><div class="x78zum5 xdt5ytf xz62fqu x16ldp7u"><div class="xu06os2 x1ok221b"><div style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto" style="font-family: inherit; font-size: small;"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;">Co ciekawe jednak, choć w założeniu jest to książka non-fiction, to momentami do złudzenia przypomina powieści akademickie Davida Lodge’a czy Malcolma Bradbury’ego. Podobnie jak w przypadku bohatera jednej z nich, życie N. Daviesa zmieniło się radykalnie na lepsze z powodu opublikowania jednej tylko, debiutanckiej książki. Bohater powieści po wydaniu (miernej) monografii błyskawicznie awansuje społecznie i ekonomicznie, za honoraria kupując dom w lepszej dzielnicy. Norman Davies po wydaniu książki o wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 r. zrobił natychmiastową karierę międzynarodową, jeżdżąc po całym świecie z wykładami na temat historii Polski jako jedyny, rozchwytywany ekspert w tej dziedzinie. </div><div style="text-align: justify;"> </div></div></span></div><div style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Przełom lat 60. i 70. XX wieku to naprawdę były inne czasy. Dziś możemy tylko pozazdrościć. Ja na opublikowaniu kilkunastu już książek nie zarobiłem nawet tyle, żeby zwróciło mi się za kserówki.</span></div></div></span></div></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-74202605382768610372023-07-26T08:35:00.004+02:002023-07-26T08:35:41.680+02:00Ph.E. Steele, Nawrócenie i chrzest Mieszka I<div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs x126k92a"><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNmP1stlc-rZX-X6N_8WL3gonCaNzWBxiHpnHYAPb2SphVjp8fYGx7NpWA59KhHmz3W0sCJJDuA9ARRowN7g9XMbZ8xIHeuTxpHkJ1lWXMw4YzW-v_UOtmoTN0XdQiARQWCNs3S4k9uZt87EssT4E9dSAanwU2Bvvzwh3gyMhGPu-Dhh-cXIUF0qb1YQWx/s1649/Scan.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1649" data-original-width="1022" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNmP1stlc-rZX-X6N_8WL3gonCaNzWBxiHpnHYAPb2SphVjp8fYGx7NpWA59KhHmz3W0sCJJDuA9ARRowN7g9XMbZ8xIHeuTxpHkJ1lWXMw4YzW-v_UOtmoTN0XdQiARQWCNs3S4k9uZt87EssT4E9dSAanwU2Bvvzwh3gyMhGPu-Dhh-cXIUF0qb1YQWx/s320/Scan.jpg" width="198" /></a></div><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Publicystyka niskich lotów udająca opracowanie naukowe. Nie dziwię się, że tekścik ten najpierw wydała Fronda, jednak drugie wydanie w <span><a class="x1i10hfl xjbqb8w x6umtig x1b1mbwd xaqea5y xav7gou x9f619 x1ypdohk xt0psk2 xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r xexx8yu x4uap5 x18d9i69 xkhd6sd x16tdsg8 x1hl2dhg xggy1nq x1a2a7pz xt0b8zv x1qq9wsj xo1l8bm" href="https://www.facebook.com/profile.php?id=100063705753969&__cft__[0]=AZX1-zxo5Euf5bkZNhckTUzx-XsA39BUfCOvVEe4VXo6OKcNwHL6jvlbZFtneEcB3qU-oXveB7tJYOwKcQoe4-wLn8_hq6L5hwapK3qrIN4EjFpm7fVB_XAw0sJLMmY-4WI&__tn__=-]K-R" role="link" tabindex="0"><span class="xt0psk2"><span>Wydawnictwo Avalon</span></span></a></span> już nieco dziwi. Przedstawiona przez Philipa Earla Steele’a argumentacja jest bardzo jednostronna, dobrana pod tezę: jedyną przyczyną sprawczą Mieszkowej decyzji o przyjęciu chrztu było natchnienie Ducha Świętego i prawdziwe, głębokie nawrócenie religijne. Wskazywanie przez historyków czynników politycznych w decyzjach władców odnoszących się do sfery <i>sacrum</i> jest według Steele’a błędem „modelu Burckhardtowskiego”. W jego rozumowaniu na postanowienia władców przyjmujących chrześcijaństwo nie miały wpływu żadne czynniki świeckie, sfera <i>profanum</i> zostaje wyłączona. </span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Warto zauważyć, że Ph.E. Steele popada w błędy, których popełnianie tak ochoczo przypisuje innym historykom. Głównym z nich jest anachronizm. Jak sam wielokrotnie podkreśla (za Gibbonem), każdy człowiek jest dzieckiem swej epoki. Według niego wszyscy historycy, których wnioski nie zgadzają się z jego własną wizją, zapominają o tym, popadając w ahistoryczność. A równocześnie chyba umyka mu, że Konstantyn, Chlodwig czy Mieszko I mogli zupełnie inaczej niż amerykański amator historyk kilkanaście stuleci później pojmować religijność w ogóle, a chrześcijaństwo w szczególności.</span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Na czym polega anonsowana przez wydawcę „przełomowość” pracy Ph.E. Stele’a? To proste. Otóż „dokonał (…) po prostu analizy wszystkich obecnych w naszej historiografii politycznych uzasadnień chrztu Mieszka I. I okazało się, że żaden z tych powodów, podawanych przez historyków jako przyczyna przyjęcia chrześcijaństwa, nie wytrzymał krytyki. W ten sposób drogą eliminacji dochodzimy więc do… pustki – nie mamy żadnego sensownego argumentu cywilizacyjno-politycznego. W tym momencie dokonuje (…) rekonstrukcji mentalności człowieka średniowiecza [sic! W tym momencie każdemu mediewiście zawyją syreny alarmowe – PT], władcy tamtego miejsca i tamtego czasu, i dochodzi (…) do wniosku, że najbardziej prawdopodobnym i całkowicie wiarygodnym wytłumaczeniem chrztu Mieszka I było jego nawrócenie religijne”. Zatem według tego Sherlocka Holmesa polsko-amerykańskiej historiografii, jeśli odrzuci się wszystkie wnioski, do jakich doszli polscy historycy, wówczas to, co pozostanie, musi być prawdą. Elementarne.</span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Jednym z zasadniczych problemów z omawianą pracą jest jednak to, że części kwestionowanych hipotez Steele nie zrozumiał, a przynajmniej przedstawił je w wykoślawiony sposób. I nie wiem, co gorsze: niezrozumienie czy celowe zniekształcenie. Biorąc pod uwagę całkowity brak u autora naukowego obiektywizmu oraz uporczywe dobieranie argumentacji pod z góry przyjętą tezę, nie zdziwiłbym się, gdyby w grę wchodziło to drugie. O rażących brakach w bibliografii przedmiotu w tej sytuacji nie warto już nawet wspominać. Dość powiedzieć, że dla Steele’a jednakową wartość naukową mają prace J. Strzelczyka, S. Trawkowskiego i D.A. Sikorskiego, jaki i beletrystyka P. Jasienicy czy L. Stommy.</span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Według PhE. Steele’a generalnie polska historiografia, z nielicznymi wyjątkami, wykazuje „materialistyczne skrzywienie” (zabrakło tu jedynie epitetu „neomarksizm”, ale tylko dlatego, ze w czasie, kiedy Steele pisał swoją rozprawkę, pojęcie to jeszcze nie weszło w modę), jest zapóźniona o dziesięciolecia w stosunku do historiografii zachodniej (to oczywiście wina komunizmu i PRL) i nadal nie może wyzwolić się z pułapki „paradygmatu Burckhardtowskiego”.</span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a" style="text-align: justify;"><div><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Nazywanie tego eseju książką jest nadużyciem. Tomik liczy ogółem 151 stron, z czego strony 21-57 to rozmowa Ph.E. Steele’a z Grzegorzem Górnym, strony 115-151 to aneks z biogramami postaci występujących w tekście, zaś zasadnicza część rozprawki, rozdzielona na dwa <i>quasi</i>-rozdziały, to raptem niewiele ponad 50 stroniczek niedużego formatu (59-113). Wbrew temu, co możemy przeczytać w opisie od wydawcy, w żadnej mierze nie są to stronice przełomowe w polskiej nauce, nie prezentują żadnego nowego, a tym bardziej naukowego spojrzenia i nie ma mowy o jakiejkolwiek szerszej akceptacji tej dewocyjnej publicystyki przez polskich mediewistów. Daję mocne 1 na 10.</span></div><div><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div><div><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto">Ph.E. Steele, <i>Nawrócenie i chrzest Mieszka I</i>, Kraków 2016</span><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> <br /></span></div></div> <br /><p></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-80852492288129227742023-06-28T13:50:00.000+02:002023-06-28T13:50:23.888+02:00Z. Mazarczuk, Pierwsza wojna włoska z lat 1494-1495<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi51PH7rEZ47YEFWdHJNqUU4Ab8BVIfLRukIeAUxa2Mf_3WSOKe9W291wnhLl8QuqZmNxonEuXwnDTFDXk5DIBC7fQPt0W73A87OuGPLHwNUZS82o9m_GUBDjhJ0TRmtKzeeNhZc-UlB6JNvmTroDokFTYftaGyZof-ZPevRYYZWFvVG9i4BmzQ6mMqKksN/s704/pierwsza-wojna-wloska-z-lat-1494-1495-mazarczuk-zmicier,565690-l.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="704" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi51PH7rEZ47YEFWdHJNqUU4Ab8BVIfLRukIeAUxa2Mf_3WSOKe9W291wnhLl8QuqZmNxonEuXwnDTFDXk5DIBC7fQPt0W73A87OuGPLHwNUZS82o9m_GUBDjhJ0TRmtKzeeNhZc-UlB6JNvmTroDokFTYftaGyZof-ZPevRYYZWFvVG9i4BmzQ6mMqKksN/s320/pierwsza-wojna-wloska-z-lat-1494-1495-mazarczuk-zmicier,565690-l.jpg" width="227" /></a></div><div style="text-align: justify;"></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Pisząc na temat tej książki mam poczucie, że w jakimś sensie popadam w konflikt interesów, niemniej zdecydowałem się wypowiedzieć kilka zdań na jej temat, ponieważ, jak sądzę, mam niejakie kompetencje w zakresie omawianej w niej problematyki.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy już od pierwszych akapitów tekstu, to fakt, że niestety – mówiąc eufemistycznie – wiele do życzenia pozostawia korekta tekstu. Do tego jednak Infort Editions zdążył już czytelników przyzwyczaić.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Mamy zatem papieża Kalikstusa III i „sojusz francusko-milański”. Francuski dyplomata i pamiętnikarz z czasów Ludwika XI i Karola VIII nazywał się Philippe de Commines (Commynes), a nie Comnmines. Dużym nieporozumieniem, dającym niezamierzony efekt komiczny, jest termin „polityka ‘błyskotliwej izolacji’” – niewątpliwie jest to źle przetłumaczone odniesienie do brytyjskiej polityki zagranicznej określanej jako „splendid isolation”. Na określenie stulecia, w którym rozgrywają się opisywane wypadki, w zasadzie dowolnie używa się rzymskich cyfr XIV, XV i XVI. A to tylko część przykładów tego rodzaju pochodzących z samego "Wstępu". </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">W całej książce takich pomyłek, błędów gramatycznych (zdania z niezgodnością liczb, czasów, przypadków i rodzajów, brak deklinacji imion i nazwisk – choć akurat imię Melchiorre według W. Biernackiego w celowniku ma formę „Melchiorze”: „gdy ktoś zaproponował Melchiorze Trevisanowi ucieczkę (…), s. 198), literówek, braku ujednolicenia zapisu nazwisk, niechlujnej korekty oraz zwykłego bałaganiarstwa jest bez liku i nie ma sensu wymieniać ich wszystkich. Nie wiem jak innych czytelników, ale mnie to niestety bardzo rozprasza, łapię się bowiem na tym, że zamiast śledzić tok narracji, szukam kolejnego babola.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Zawiniła nie tylko korektorka (Katarzyna Jezierska), lecz także tłumacz. Przede wszystkim wydawnictwa, które mają polskie edycje, sensowniej byłoby cytować według nich niż podawać je za dawnymi wydaniami radzieckimi (np. Machiavelli cytowany jest za moskiewskim wydaniem z 1982 r., choć mamy dobre przekłady polskie). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">W książce zresztą w ogóle dominują opracowania stare i bardzo stare (to już zarzut pod adresem autora). Wydanych po 2000 r. jest zaledwie 30 na ogółem 117 pozycji bibliograficznych, wliczam w to jednak także rosyjskie przekłady książek dawniejszych, liczących sobie kilka dekad. Samo w sobie oczywiście nie musi to automatycznie źle świadczyć o książce, jednak powinno uruchomić jakiś sygnał alarmowy, że najnowsze ustalenia naukowe są tu nieobecne.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Dziwactwem tłumacza jest, że w całej książce w podawanych w przypisach dolnych opisach bibliograficznych cytowanych publikacji nie stosuje on ujednoliconego skrótu „s.” (pol. <i>strona</i>) na oznaczenie numeru strony, ale przy publikacjach zachodnich podaje „p.” (ang. <i>page</i>), przy rosyjskojęzycznych zaś – „c.” (ros. <i>страница</i>). Ale przynajmniej trzeba przyznać, iż jest to dziwactwo konsekwentne.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Radosna twórczość tłumacza nie odpuściła także nazwom włoskich miast i twierdz. Podam tylko kilka przykładów: Fividzano, Sartana, Savoy/Savoie, w Lukke (zamiast w Lukce), Poggoreale, rzeka Tarot.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Niestety błędy polskiego wydania sprawiają, że tekst jest trudny w odbiorze, a w pewnych fragmentach wręcz niezrozumiały. Przykładowo, zupełnie nonsensowny jest ten ustęp: „Tak więc Liga św. Marka nie trwała długo. Jego kluczowe ogniwo, papież, podstępnie zdradził sojuszników, zwracając się przeciwko dawnemu wspólnemu wrogowi” (s. 53). W kolejnym zdaniu amerykański historyk Kenneth Meyer Setton stał się C. Setonem. Na s. 55 wspomniana jest „<b>koronacja Alfonsa II na legata papieskiego</b>” (nie wiem nawet, co by to mogło znaczyć). Kardynał Giuliano della Rovere wzywał Karola VIII, by „zdymisjonował Aleksandra VI”, a „Alfons II (…) <b>przyznał swemu synowi Juanowi Borgii księcia Gandii feudała z dochodem</b> (…)” (s. 64). Co jest natomiast zadaniem papieża? Otóż „<b>sprawowanie Stolicy Apostolskiej</b>” (s. 96). Flota Karola VIII składała się z „<b>okrętów genueńskich i prasłowiańskich</b>” (s. 117). </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Pomimo strategicznego sojuszu z Wielką Lechią nie wszystko udawało się królowi francuskiemu tak, jak by sobie tego życzył: „(…) nawet po śmierci sułtana Zadeha i zdobyciu Neapolu Karol VIII po raz pierwszy nie zrezygnował z tych planów”. „Sułtan Zadeh” to oczywiście Dżem (Cem, Zizimos), brat władcy osmańskiego pozostający w niewoli francuskiej, później papieskiej, a w czasie inwazji Karola oddany przez Aleksandra VI pod kuratelę Karola. Zagadkę stanowi, skąd tłumacz wytrzasnął imię Zadeh. Być może jest to jakaś zniekształcona forma tytułu şehzade, oznaczającego męskiego potomka rodu Osmanów, „księcia krwi”. Co do Karola zaś, to miejmy nadzieję, że do końca życia pozostawał konsekwentny i później jeszcze wiele razy nie rezygnował z tych (oraz innych) planów. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Lombardowie to nie poddani księcia Mediolanu, tylko lud germański zamieszkujący Italię we wczesnym średniowieczu. Ferdynand II, król Neapolu, nie był rodzicem hiszpańskich Królów Katolickich, Ferdynanda Aragońskiego i Izabeli Kastylijskiej (s. 237). Taki i podobny bełkot ciągnie się aż do ostatniej strony książki. Niczego aż tak złego nie miałem w rękach od czasu wydanej również przez <a href="https://ohistorii.blogspot.com/2020/12/r-gogosz-od-ziemi-swietej-do-ziemi.html" target="_blank">Infort książki R. Gogosz</a>a. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Przechodząc do oceny merytorycznej: Zmicier Mazarczuk pisze o Italii jako „nauczycielce Europy” wspominając m.in. że to „tam właśnie narodziły się pierwsze stałe armie”. To stwierdzenie nie jest prawdą. Choć w wielu dziedzinach Włochy rzeczywiście miały pozycję wiodącą, to w zakresie wojskowości górowali nad nimi Francuzi, Hiszpanie i Niemcy. Sam Mazarczuk przyznaje to pod koniec książki, po opisie bitwy pod Fornovo, nie zauważa jednak tej niekonsekwencji własnych poglądów.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Białoruski autor podaje jednoznacznie pozytywną ocenę papieża Aleksandra VI, choć wiemy przecież, jak kontrowersyjna była to postać i jak skrajnie różne emocje wzbudzała i wzbudza w historykach do dziś. Pominięcie tego aspektu nie jest już tylko zwykłym uproszczeniem.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">O Karolu VIII pisze, że „Głównym powodem jego krótkiego panowania był fakt, że młody król nie miał silnego charakteru i ulegał wpływom najbliższych mu osób”. Nie wiem, jak interpretować to zdanie, być może to znów niedoskonałość przekładu, jednak trzeba pamiętać, że Karol zmarł z powodu urazu głowy, a nie słabości charakteru.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Zmicier Mazarczuk w pierwszym rozdziale opisuje dość obszernie, skąd się wzięły francuskie pretensje do Królestwa Neapolu (kilkustronicowy wywód dynastyczny), natomiast bardzo pobieżnie wspomina o roli Ludovica Sforzy il Moro. W zasadzie nie wyjaśnia powodów, dla których il Moro sprowadził Francuzów do Włoch, nie wspomina też w ogóle o tym, że jako władca Mediolanu był on uzurpatorem. Rola, jaką odegrał Sforza, choć jego imię pojawia się na kartach tej książki wielokrotnie, pozostaje bardzo niejasna. A przecież jest to postać kluczowa i dla zrozumienia przyczyn wybuchu wojen włoskich należy poznać jego motywacje.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">W rozdziale drugim, w którym omówiono przygotowania dyplomatyczne Karola VIII do wyprawy przeciwko Italii, sytuację polityczną państw włoskich, kombinacje sojuszów, jakie zawierano, enigmatycznie wspomina się także o anonimowym cesarzu (imię Maksymiliana pojawia się dopiero na s. 104) oraz jego nieznanym synu, który obiecywał Karolowi VIII pomoc w czasie inwazji. Z książki Mazarczuka niewiele dowiemy się na temat tego, kim był ów nieznany cesarz, jaka była jego rola w wojnach włoskich, nie dowiemy się też, dlaczego jego syn (nazwany w innym miejscu „Filipem Sprawiedliwym”) ratyfikował wspomniany tajny dokument.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Niejasno i nieprecyzyjnie omówione zostały działania Ludwika Orleańskiego w Asti i Novarze. Oblężeniu tej ostatniej oraz negocjacjom pokojowym poświęcono odrębny rozdział, Mazarczuk nie wspomina jednak o upokorzeniu, jakie spotkało wówczas Ludwika Orleańskiego ze strony Ludovika Sforzy, choć miało to kluczowe znaczenie dla późniejszych wydarzeń.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Bitwa pod Fornovo opisana została bardzo skrótowo, w zaledwie kilku akapitach (miłośnicy opisów starć zbrojnych będą bardzo rozczarowani). Zabrakło wzmianki o pewnym pikantnym szczególe, a mianowicie o należącej do Karola VIII „pewnej książeczce”, którą Włosi zdobyli wraz z francuskim taborem. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Ogólnie rzecz ujmując, w „Pierwszej wojnie włoskiej” znaleźć można pewne szczegóły, głównie dotyczące polityki i dyplomacji, które ja musiałem pominąć lub skrócić pisząc syntezę całego okresu. Niestety wielu ważnych elementów, koniecznych do tego, żeby obraz był pełny, brakuje. Nie omawiam tych braków dokładniej, ponieważ wszystko to znajduje się w mojej książce o wojnach włoskich. Obraz malowany przez Zmiciera Mazarczuka jest rozmyty, a w pewnych miejscach zupełnie nieczytelny. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Wiele istotnych kwestii pozostało w tej książce niezauważonych. Powiedziałbym zatem, że Mazarczuk zebrał wiele danych, jednak brakuje mu kluczowych detali, by stworzyć ze zgromadzonego materiału całościowy obraz opisywanych wydarzeń. W moim odczuciu książka ta nie poszerza naszej wiedzy na temat pierwszej wojny włoskiej. Nie ma tu żadnych nowych ustaleń, nowych hipotez, nowych pytań badawczych, autor nie odnalazł też żadnych nowych źródeł. Tekstowi Mazarczuka można więc niejedno zarzucić, nie mam jednak też wątpliwości, że największą krzywdę zrobili mu polscy wydawcy.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Jest to pozycja adresowana raczej do osób zainteresowanych historią polityczną niż militarną. Ze względu na niechlujstwo wydawców (#FaktNieOpinia) książkę tę mogę szczerze polecić jedynie miłośnikom kuriozów. Jako lektura uzupełniająca może ewentualnie stanąć też na półce zainteresowanych wojnami włoskimi lub jako gadżet u kolekcjonerów serii.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br />Z. Mazarczuk, Pierwsza wojna włoska z lat 1494-1495, przekł. W. Biernacki, Tarnowskie Góry 2023</span><br /></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-8210525047739315432023-03-23T16:14:00.001+01:002023-03-23T16:14:17.650+01:00Jan ze Stobnicy, Wprowadzenie do „Kosmografii” Ptolemeusza<p><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"></span></p><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xdj266r x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixtur7_TJMdci__P2nkZq5kSjtZkIeLLavcgeaOwFWfwkRcMWUZKONS_FZMKZv2UhcWGyg56TsL2cRzvFT1GGViwTMEYu9WrGstfzrE8OwciFFhDAo6bQCOGwDufHxcISrWy_myer8TJeZG9sU6Vq7L69eZBpVjhXzk1CiH45WHYyz9QfTGxtmLo2Crw/s1975/Scan.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1975" data-original-width="1364" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixtur7_TJMdci__P2nkZq5kSjtZkIeLLavcgeaOwFWfwkRcMWUZKONS_FZMKZv2UhcWGyg56TsL2cRzvFT1GGViwTMEYu9WrGstfzrE8OwciFFhDAo6bQCOGwDufHxcISrWy_myer8TJeZG9sU6Vq7L69eZBpVjhXzk1CiH45WHYyz9QfTGxtmLo2Crw/s320/Scan.jpg" width="221" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Po lekturze „Wprowadzenia do „Traktatu o sferze” Johna z Holywood” Jana z Głogowa sięgnąłem po wydane przed dwu laty „Wprowadzenie do „Kosmografii” Ptolemeusza” Jana ze Stobnicy, wydane również w Częstochowie przez prof. Roberta K. Zawadzkiego. </span></div></div><p></p><div style="text-align: justify;"><div class="x1iorvi4 x1pi30zi x1swvt13 x1l90r2v" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id="jsc_c_62"><div class="x78zum5 xdt5ytf xz62fqu x16ldp7u"><div class="xu06os2 x1ok221b"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Dzieło Stobniczki, późnośredniowiecznego astronoma krakowskiego, jest kompilacją, zawiera jednak pewne elementy oryginalne (przede wszystkim opisy Polski i Rusi), zaś jego autora cechowała niezależność myślenia i erudycja, a w pewnych <span></span>elementach można mówić wręcz o jego nowatorstwie na gruncie polskim (przede wszystkim jego informacje na temat Ameryki). Wydanie tekstu „Wprowadzenia” w łacińskim oryginale wraz z polskim przekładem oraz obszernym komentarzem jest ważnym osiągnięciem w zakresie badań nad historią nauki polskiej.</span></div><div dir="auto" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Seria „Biblioteka Długosza” wydawana przez <span><a class="x1i10hfl xjbqb8w x6umtig x1b1mbwd xaqea5y xav7gou x9f619 x1ypdohk xt0psk2 xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r xexx8yu x4uap5 x18d9i69 xkhd6sd x16tdsg8 x1hl2dhg xggy1nq x1a2a7pz xt0b8zv x1qq9wsj xo1l8bm" href="https://www.facebook.com/UJDCzestochowa?__cft__[0]=AZVxnJSaWfPqzIyCXUCLikGuZCLonQcuvsZ3vMf7_lGvZxnjLEvtvQB9OAARqF62Y-CHe03ea3rTZfK3NzsVVp9maKAu3i9vqU2j6mZmHeHSPGkJT0bSLjLCoUdwpKeGcmc&__tn__=-]K-R" role="link" tabindex="0"><span class="xt0psk2"><span>Uniwersytet Humanistyczno - Przyrodniczy im. Jana Długosza w Częstochowie</span></span></a></span> jest naprawdę dobra, a prof. R.K. Zawadzki robi kawał dobrej roboty!</span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div><div dir="auto" style="text-align: start;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Jan ze Stobnicy, </span><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><i>Wprowadzenie do „Kosmografii” Ptolemeusza</i>, </span><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto">studium, tekst łaciński, komentarz i przekład R.K. Zawadzki, Częstochowa 2021</span></div></div></span></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-81915233391336340552023-03-22T20:25:00.000+01:002023-03-22T20:25:00.638+01:00Jan z Głogowa, Wprowadzenie do „Traktatu o sferze” Johna z Holywood<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN3KDtEgSyT8oDrnsXZ4s9WcVKWu5LpWsEmr_tV9yMcftpFymd8b3NEi3q0OzbdTzB6ZuiUUK3J8s1O2rTeTdDOLP0N2GxEi6OJx8KX-aX9W0AI551o4xBDVQQ03IgYxiae8NOx0sRduhXp9pXFgW1nSpRutNK2qA2SvH_AK8w2K3S_pp27cnbsYUrRw/s625/Screenshot%202023-03-22%20at%2020-20-48%20ebook-jan-z-glogowa-wprowadzenie-do-traktatu-o-sferze-johna-z-holywood.jpg%20(obraz%20JPEG%20600%C3%97900%20pikseli)%20%E2%80%94%20Skala%20(86%25).png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="625" data-original-width="431" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN3KDtEgSyT8oDrnsXZ4s9WcVKWu5LpWsEmr_tV9yMcftpFymd8b3NEi3q0OzbdTzB6ZuiUUK3J8s1O2rTeTdDOLP0N2GxEi6OJx8KX-aX9W0AI551o4xBDVQQ03IgYxiae8NOx0sRduhXp9pXFgW1nSpRutNK2qA2SvH_AK8w2K3S_pp27cnbsYUrRw/s320/Screenshot%202023-03-22%20at%2020-20-48%20ebook-jan-z-glogowa-wprowadzenie-do-traktatu-o-sferze-johna-z-holywood.jpg%20(obraz%20JPEG%20600%C3%97900%20pikseli)%20%E2%80%94%20Skala%20(86%25).png" width="221" /></a></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span><span data-offset-key="9m675-0-0"><span data-text="true">Publikacja</span></span></span><span data-offset-key="9m675-1-0"><span data-text="true"> wprowadzenia Jana z Głogowa do „Traktatu o sferze” Johna z Holywood to kolejne ważne dzieło edytorskie prof. Roberta K. Zawadzkiego (<a href="https://ohistorii.blogspot.com/2013/12/r-k-zawadzki-wawrzyniec-korwin-zycie-i.html" target="_blank">10 lat temu pisałem już o jego edycji Wawrzyńca Korwina</a></span></span><span data-offset-key="9m675-3-0"><span data-text="true">). W jednym woluminie otrzymujemy łaciński tekst dzieła wraz z polskim przekładem, a także obszerne, 120-stronicowe wprowadzenie, w którym R.K. Zawadzki obszernie omawia i komentuje treść dzieła Głogowczyka. Wstęp ten rozpoczyna się od zwięzłego przedstawienia historii astronomii – „krótkiego przeglądu rozwoju teorii geocentrycznej”. Badacz pokazuje wagę Jana z Głogowa jako nowoczesnego już uczonego, postulującego, „by wszelkie modele astronomiczne odpowiadały realnym obserwacjom”. Jest to kapitalne spostrzeżenie.</span></span></span></p><div class="" data-block="true" data-editor="5nqv3" data-offset-key="7n8g1-0-0" style="text-align: justify;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="7n8g1-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="7n8g1-0-0"><br data-text="true" /></span></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="5nqv3" data-offset-key="fmq8j-0-0" style="text-align: justify;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="fmq8j-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="fmq8j-0-0"><span data-text="true">Filolog przedstawia Głogowczyka nie tylko jako astronoma, autora traktatu astronomicznego i komentatora tekstu Johna z Holywood, lecz także jako oryginalnego myśliciela, humanistę czerpiącego z nowych prądów kultury renesansowej, wrażliwego wychowawcę, nauczyciela i dydaktyka, a wreszcie literata i miłośnika literatury. Współczesny komentarz literaturoznawczy pozwala spojrzeć na tekst późnośredniowiecznego uczonego z innej niż tradycyjna perspektywy. Trzeba pamiętać, że to właśnie Głogowczyk kładł podwaliny pod rozwój polskiej astronomii i geografii.</span></span></span></div><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="fmq8j-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="fmq8j-0-0"><span data-text="true"> </span></span></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="5nqv3" data-offset-key="tcoo-0-0" style="text-align: justify;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="tcoo-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="tcoo-0-0"><span data-text="true">Bez wątpienia jest t pozycja obowiązkowa w bibliotece każdego zainteresowanego historią astronomii i nauki.</span></span></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="5nqv3" data-offset-key="cbv1e-0-0" style="text-align: justify;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="cbv1e-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="cbv1e-0-0"><br data-text="true" /></span></span></div></div><div class="" data-block="true" data-editor="5nqv3" data-offset-key="8j9f7-0-0" style="text-align: justify;"><div class="_1mf _1mj" data-offset-key="8j9f7-0-0"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span data-offset-key="8j9f7-0-0"><span data-text="true">Jan z Głogowa, Wprowadzenie do „Traktatu o sferze” Johna z Holywood, studium, tekst łaciński, komentarz i przekład R.K. Zawadzki, Częstochowa 2023</span></span></span></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-1522348897179839902023-03-22T12:19:00.000+01:002023-03-22T12:19:01.334+01:00Zaginiony rękopis dzieła Cycerona wrócił do Wrocławia<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiErIuEGy9E7yuILKhB2lrknziQU3u-xqBiZl9W9Aqm6KVtH4zkfb21Te2HBYPOkVwzb2EwSGqT1VSkP8a7Plh1Kzvk3ATMMzEsqTg6h2H2ybfuZk4Y1chlkiL1plWSa3QPYEV7huTmFBw8YlQuOCDXqVX0SdiQ1SLe9TeazzeA22aIn45AzWO2SRMHtQ/s1025/manus.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1025" data-original-width="852" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiErIuEGy9E7yuILKhB2lrknziQU3u-xqBiZl9W9Aqm6KVtH4zkfb21Te2HBYPOkVwzb2EwSGqT1VSkP8a7Plh1Kzvk3ATMMzEsqTg6h2H2ybfuZk4Y1chlkiL1plWSa3QPYEV7huTmFBw8YlQuOCDXqVX0SdiQ1SLe9TeazzeA22aIn45AzWO2SRMHtQ/s320/manus.jpg" width="266" /></a></div><p></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">"Manuskrypt Cycerona z XV wieku wrócił do Wrocławia po latach. Został odnaleziony w Nowym Jorku.<span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xdj266r x126k92a"><div dir="auto" style="text-align: start;"> </div></div></span></span><div style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u x1yc453h" dir="auto"><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s x126k92a"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">W piątek (10 marca) do zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu został przekazany manuskrypt z dziełami Cycerona. To zaginione niegdyś dzieło znajdowało się w naszym mieście od początku XX wieku. Między 1961 a 1977 rokiem został skradziony. Co się z nim działo i jak został odnaleziony?"</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><a href="https://gazetawroclawska.pl/manuskrypt-cycerona-z-xv-wieku-wrocil-do-wroclawia-po-latach-zostal-odnaleziony-w-nowym-jorku/ar/c1-17376317" target="_blank">https://gazetawroclawska.pl/manuskrypt-cycerona-z-xv-wieku-wrocil-do-wroclawia-po-latach-zostal-odnaleziony-w-nowym-jorku/ar/c1-17376317 </a><br /></span></div></div></span></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-87937781427667017882022-12-02T22:36:00.002+01:002022-12-02T22:38:06.582+01:00Michał Spandowski<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDy_-8D6z8Ryrf7o0U17FEsezkFy2xihU_9idUH68ocxC5a6iWexlE4AF844ZtnzkZAFqS4Fx7vw1IKeSkvJVHCOPU5y2xDD1sdupe3VWrGknrIayEasOxWNAsctaBptMgdjQ3jmYI8up3Qb4uoeaq732B6oBGvDkqQ2641GVaw2E-34uaKc1fbcA-hw/s2048/spando.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDy_-8D6z8Ryrf7o0U17FEsezkFy2xihU_9idUH68ocxC5a6iWexlE4AF844ZtnzkZAFqS4Fx7vw1IKeSkvJVHCOPU5y2xDD1sdupe3VWrGknrIayEasOxWNAsctaBptMgdjQ3jmYI8up3Qb4uoeaq732B6oBGvDkqQ2641GVaw2E-34uaKc1fbcA-hw/s320/spando.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kolejna smutna wiadomość. Zmarł Michał Spandowski, z wykształcenia filolog klasyczny, od 1966 r. pracujący w Zakładzie Starych Druków Biblioteki Narodowej, wybitny znawca inkunabułów. Znamy go jako autora wielu opracowań z zakresu inkunabulistyki, a także katalogów inkunabułów i starych druków, w tym jako współautora drugiego tomu ”Inkunabułów w bibliotekach polskich” (1993) czy opracowania „Bibliotheca rediviva (XVI-wieczne druki z dawnych bibliotek Stargardu), Szczecin 2021. Zajmował się także dokumentowaniem zbiorów poloników zagranicznych („Katalog starych druków biblioteki Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie”, Warszawa 2010; „Aldines in libraries of Ukraine catalogue”, Warszawa 2012; „Katalog poloników biblioteki Pontificia Università Urbaniana”, Warszawa 2012). Michał Spandowski był członkiem Komitetu Naukowego konferencji „Explicitus est liber - dziedzictwo sztuki drukarskiej do roku 1800” (17-18 listopada 2022, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie), w programie której znajduje się jego referat „O mądre gromadzenie starych druków”.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Relacja z pogrzebu Michała Spandowskiego: <a href="https://youtu.be/64wj7pmvoEY" target="_blank">https://youtu.be/64wj7pmvoEY</a><br /></span></span></div><p></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-64611554065829451052022-12-02T22:33:00.001+01:002022-12-02T22:34:06.116+01:00Profesor Barbara Bieńkowska<div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto"></span></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IM3qHp9AaTe6YuCKjyMaFIK211lVSXc8ovmE_lmRQzqyfpu78_rHfZ6LYTAMaG4GsTMD3qYyNjSb4Tp8y3GjCuGS59t0sSNINOKIT1vvTqOIlMJFBvazQbRqvdP54Z9W0IkAyVPWWVoZUKgnqrvTBuh-KOEQyhjGhK_Zuf_kIuf9Q73pZhYq88hWeA/s1600/bie%C5%84ko.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IM3qHp9AaTe6YuCKjyMaFIK211lVSXc8ovmE_lmRQzqyfpu78_rHfZ6LYTAMaG4GsTMD3qYyNjSb4Tp8y3GjCuGS59t0sSNINOKIT1vvTqOIlMJFBvazQbRqvdP54Z9W0IkAyVPWWVoZUKgnqrvTBuh-KOEQyhjGhK_Zuf_kIuf9Q73pZhYq88hWeA/s320/bie%C5%84ko.jpg" width="320" /></a></span></div><span style="font-size: small;"></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Dotarła
do nas bardzo smutna wiadomość. 3 listopada 2022 r. zmarła Pani
Profesor Barbara Bieńkowska, uczona zajmująca się badaniami nad historią
książki oraz historią kultury i nauki. Pełniła funkcję dyrektorki
Instytutu Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej <span><a class="x1i10hfl xjbqb8w x6umtig x1b1mbwd xaqea5y xav7gou x9f619 x1ypdohk xt0psk2 xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r xexx8yu x4uap5 x18d9i69 xkhd6sd x16tdsg8 x1hl2dhg xggy1nq x1a2a7pz xt0b8zv xzsf02u x1s688f" href="https://www.facebook.com/fanpageUW?__tn__=-]K*F" role="link" tabindex="0"><span class="xt0psk2"><span>Uniwersytet Warszawski</span></span></a></span>. Była współzałożycielką i prezeską <span><a class="x1i10hfl xjbqb8w x6umtig x1b1mbwd xaqea5y xav7gou x9f619 x1ypdohk xt0psk2 xe8uvvx xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r xexx8yu x4uap5 x18d9i69 xkhd6sd x16tdsg8 x1hl2dhg xggy1nq x1a2a7pz xt0b8zv xzsf02u x1s688f" href="https://www.facebook.com/profile.php?id=100069967270164&__tn__=-]K*F" role="link" tabindex="0"><span class="xt0psk2"><span>Polskie Towarzystwo Bibliologiczne Oddział Warszawski</span></span></a></span>.
W latach 1975-1993 redagowała czasopismo "Z Badań nad Polskimi
Księgozbiorami". Autorka m.in. książek "Kronika Emeryka Węgra
(1516-1531) jako źródło Wapowskiego" (1969), "Kopernik i heliocentryzm w
polskiej kulturze umysłowej do końca XVIII wieku" (1971), "Staropolski
świat książek" (1976), "Zarys dziejów książki" (1987, wspólnie z H.
Chamerską), "Books in Poland" (1990, wspólnie z H. Chamerską) oraz wielu
opracowań bibliotekoznawczych.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span class="x193iq5w xeuugli x13faqbe x1vvkbs x1xmvt09 x1lliihq x1s928wv xhkezso x1gmr53x x1cpjm7i x1fgarty x1943h6x xudqn12 x3x7a5m x6prxxf xvq8zen xo1l8bm xzsf02u" dir="auto">Fot. Elżbieta Maruszak</span><span style="font-size: small;"> <br /></span></div><p></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-4937363527226333612022-09-24T16:04:00.003+02:002022-09-24T16:04:38.955+02:00Elżbieta II Windsor (1926-2022)<p><span class="gvxzyvdx aeinzg81 t7p7dqev gh25dzvf exr7barw b6ax4al1 gem102v4 ncib64c9 mrvwc6qr sx8pxkcf f597kf1v cpcgwwas m2nijcs8 hxfwr5lz k1z55t6l oog5qr5w tes86rjd pbevjfx6 ztn2w49o" dir="auto"></span></p><div class="m8h3af8h l7ghb35v kjdc1dyq kmwttqpk gh25dzvf n3t5jt4f"><div dir="auto" style="text-align: start;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYiDoq9z0-2qKgkzoxmEPihbBeru0NnB3DPPqGxsLkHenu_TWX0bcJB9gEgq8R_CGzub7PCh-xenvabjCO1n9-_JJHPMLjDXHgN3f_K3x0_vQcVpptijWgpNREoBJgz39Bmln20BlkYXkHrJu10tWu5McQsujUB9-ZwzlUGM7Ldqq9D0nJgfLR8HDzXg/s1440/el%C5%BCbieta.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1152" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYiDoq9z0-2qKgkzoxmEPihbBeru0NnB3DPPqGxsLkHenu_TWX0bcJB9gEgq8R_CGzub7PCh-xenvabjCO1n9-_JJHPMLjDXHgN3f_K3x0_vQcVpptijWgpNREoBJgz39Bmln20BlkYXkHrJu10tWu5McQsujUB9-ZwzlUGM7Ldqq9D0nJgfLR8HDzXg/s320/el%C5%BCbieta.jpg" width="256" /></a></div><div style="text-align: justify;">"Możemy zatem mówić o dwóch inkarnacjach monarszych: ciele fizycznym (król) i ciele symbolicznym, mistycznym (Król). Jedno jest ułomne i śmiertelne, drugie zaś nie podlega zwykłym ograniczeniom fizycznym, nie zna śmierci, choroby, jest wieczne i nieomylne. Król żyje w dwóch wymiarach: doczesnym i nadprzyrodzonym. Wieczność Króla wiąże się z jego Ciałem niematerialnym i nieśmiertelnym; materialne i śmiertelne jest tylko ciało naturalne. Król zatem nie umiera nigdy, zapewniając <span></span>swojemu państwu ciągłość władzy".</div></div></div><p></p><div style="text-align: justify;"><div class="d2hqwtrz r227ecj6 ez8dtbzv gt60zsk1" data-ad-comet-preview="message" data-ad-preview="message" id="jsc_c_1m9"><div class="alzwoclg cqf1kptm siwo0mpr gu5uzgus"><div class="jroqu855 nthtkgg5"><span class="gvxzyvdx aeinzg81 t7p7dqev gh25dzvf exr7barw b6ax4al1 gem102v4 ncib64c9 mrvwc6qr sx8pxkcf f597kf1v cpcgwwas m2nijcs8 hxfwr5lz k1z55t6l oog5qr5w tes86rjd pbevjfx6 ztn2w49o" dir="auto"><div class="l7ghb35v kjdc1dyq kmwttqpk gh25dzvf jikcssrz n3t5jt4f"><div dir="auto" style="text-align: justify;">Niezależnie od tego, jaki światopogląd jest nam najbliższy i co sądzimy o monarchii angielskiej, śmierć "pierwszego ciała" Elżbiety II kończy pewną epokę. W ciągu siedemdziesięciu lat swego panowania stała się ona postacią ikoniczną, personifikacją idei monarchii. Jeśli Ernst Kantorowicz się nie mylił (a sądzę, że nie), jej "drugie ciało" pozostanie z nami na zawsze.</div></div></span></div></div></div></div>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6912924183846298895.post-1168050085835727122022-09-24T16:00:00.002+02:002022-09-24T16:00:27.276+02:00Czekoladowa przyszłość<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpPYZb7nVUKaOD_831CaaOBD51KVKw4255ErCwwb25jsQa9jA4rImnEOm-lxGBYomXNXxHhEtBQUQsx3Hv8DuHWgYol-x1Zm4gOTZig-uPwdb7vyphHe4BTIUBdq0ahrHJ0TvufZBq0OYcj5bCcUgGVpA1AcMuH0uDjlEse49_8rUGNlvlpu4FQyXWIw/s1440/czeko.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="811" data-original-width="1440" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpPYZb7nVUKaOD_831CaaOBD51KVKw4255ErCwwb25jsQa9jA4rImnEOm-lxGBYomXNXxHhEtBQUQsx3Hv8DuHWgYol-x1Zm4gOTZig-uPwdb7vyphHe4BTIUBdq0ahrHJ0TvufZBq0OYcj5bCcUgGVpA1AcMuH0uDjlEse49_8rUGNlvlpu4FQyXWIw/s320/czeko.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span class="gvxzyvdx aeinzg81 t7p7dqev gh25dzvf exr7barw b6ax4al1 gem102v4 ncib64c9 mrvwc6qr sx8pxkcf f597kf1v cpcgwwas m2nijcs8 hxfwr5lz k1z55t6l oog5qr5w tes86rjd pbevjfx6" dir="auto">Jeden
z niemieckich producentów czekolady w 1900 r. opublikował wizualizacje
przewidujące, jak będzie wyglądało życie po upływie stulecia.
<a href="https://www.stern.de/panorama/wissen/irre-bilder--so-stellte-man-sich-im-jahr-1900-das-leben-von-heute-vor--30763802.html" target="_blank">Sprawdźcie, czy coś się spełniło </a><span class="fxk3tzhb b2rh1bv3 gh55jysx m8h3af8h ewco64xe kjdc1dyq ms56khn7 bq6c9xl4 eohcrkr5 akh3l2rg"><img alt="😉" height="16" src="https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/t57/1/16/1f609.png" width="16" /></span><br /><br />O przyszłości z całą pewnością możemy wiedzieć tylko jedno: będzie ona zupełnie inna niż to sobie możemy wyobrazić. A jak powiedział Niels Bohr, "</span></span></span>Przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli idzie o przyszłość".<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span class="gvxzyvdx aeinzg81 t7p7dqev gh25dzvf exr7barw b6ax4al1 gem102v4 ncib64c9 mrvwc6qr sx8pxkcf f597kf1v cpcgwwas m2nijcs8 hxfwr5lz k1z55t6l oog5qr5w tes86rjd pbevjfx6" dir="auto"></span></span></span></p>Piotr Tafiłowskihttp://www.blogger.com/profile/09992430384223306883noreply@blogger.com0