Strony

piątek, 13 czerwca 2025

B.A. Catlos, Królestwa wiary

Po lekturze „Inkwizycji hiszpańskiej” H. Kamena sięgnąłem wreszcie po „Królestwa wiary” Briana A. Catlosa.

Książka ta przed swoją polską premierą nietrafnie reklamowana była przez wydawcę jako opowieść o podboju i rekonkwiście, która nie zakończyła się w 1492 r., lecz trwała do XVII w. Oczywiście Catlos niczego takiego nie pisze i trudno mi rozstrzygnąć, czy ze strony Rebis była to zwykła niewiedza odnośnie do treści publikowanej książki, czy też celowe granie na podżeganie konfliktu. Tymczasem to w ogóle nie jest książka o rekonkwiście.

Jak deklaruje sam Autor, jest to na nowo opowiedziana historia Al-Andalus, muzułmańskiej Hiszpanii; kraju, który od swego zarania tworzony był przez ludzi trzech religii, w ciągu kilku wieków żyjących obok siebie w pokoju. Kraju, którego historia zakończyła się w 1492 r., którego pozostałości istniały do roku 1614, kiedy to ostatni muzułmanie, „dyskryminowani i przymusowo nawracani na chrześcijaństwo”, zostali wygnani, a którego ślady istnieją do dziś (wiedzieliście, że nie licząc nazw miejscowych około 10% słownictwa języka hiszpańskiego wywodzi się z arabskiego? No to już wiecie). Kraju, w którym konflikty wcale nie najczęściej powodowane były różnicami wyznaniowymi. Jak podkreśla sam Catlos, „dużo częściej wybuchały [one – PT] wewnątrz tych wspólnot niż między nimi”.

Catlos zapewnia, iż spisuje „nową historię” muzułmańskiej Hiszpanii: „postanowiłem stworzyć od podstaw świeżą fabułę  i starałem się na tyle, na ile pozwalała mi na to ekonomika publikacji, zajrzeć za kulisy i zbadać dynamikę wydarzeń, które są często przysłonięte przez inne, ale odgrywają ważną rolę w tworzeniu historii: dziejów kobiet, niewolników, renegatów i funkcjonariuszy”. Tej obiecanej perspektywy w książce jednak brakuje: to opowieść snuta z punktu widzenia męskiej elity – politycznej, wojskowej i intelektualnej, w której kobiety czy niewolnicy pojawiają się rzadko i jedynie marginalnie, innych zaś grup wykluczonych nie ma w ogóle.

Henry Kamen dyskredytuje wyobrażenie przedstawione przez M.R. Menocal w jej „Ozdobie świata” (polskie wydanie: Kraków 2006) jako zbyt romantyczne i oderwane od rzeczywistości. Czy Catlos również maluje taki odrealniony, irenistyczny obraz? Nie, przede wszystkim dlatego, iż jego książka napisana została z perspektywy władz i społeczności muzułmańskiej i nie uwzględnia w takim samym stopniu całej mozaiki społecznej Półwyspu. Ta była o wiele bardziej skomplikowana. 

Catlos pisze z jednej strony o początkowym zacieraniu granic międzywyznaniowych w życiu prywatnym (rodziny mieszane), z drugiej zaś o religijnych konfliktach i aktach przemocy. W późniejszym średniowieczu (od początku XIII w.) społeczności różnych wyznań stawały się w coraz większym stopniu zamknięte na siebie, nie mieszały się, izolowały się coraz bardziej, a wzajemna wrogość narastała. I tak właśnie współcześnie tę kwestię postrzegamy. Jest to jednak tylko część prawdy. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, sięgnijcie po tę książkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz