Dwugłos o pisarstwie historycznym Normana Daviesa. Marcin Kula w
wywiadzie, którego udzielił 12 lat temu „Rzeczpospolitej”, stwierdził:
„Trzeba powiedzieć, że znakomita większość tego, co jako środowisko
historyczne wytwarzamy, nie trafia do ludzi. I to nasza wina, w sensie
sposobu pisania, popularyzacji itd. Nie oszukujmy się, polscy historycy
nie lubią Normana Daviesa. W moim przekonaniu po prostu mu zazdroszczą”
(K. Masłoń, T. Stańczyk, Czym innym jest pamięć, czym innym historia, „Rzeczpospolita”, wydanie z dnia 26 kwietnia 2008 r.).
Zupełnie przeciwnie natomiast pisał o tym brytyjskim historyku Jan
Ciechanowski w liście do Jerzego Giedroycia: (15 maja 1989 r.):
„Niestety znowu miałem prawdziwe urwanie głowy z powodu Daviesa, który
porobił masę błędów – zresztą jak zwykle – w jego części naszej wspólnej
książki o emigracji [K. Sword, N. Davies, J. Ciechanowski, The
Formation of the Polish Community in Great Britain. 1939-1950, School of
Slavonic and East European Studies, London 1989] i trzeba to było
wszystko poprawiać. Udało mi się usunąć całą masę błędów czysto
faktycznych [sic!], ale wiele różnych ‘kwiatków’ jeszcze zostało, jak
np. że Ameryka wypowiedziała wojnę Niemcom (!), że oficerowie, którzy
zginęli w Katyniu, w większości byli zmobilizowani we wrześniu i nie
brali udziału w walkach z Niemcami. Wszystko to osłabia wartość książki,
nad którą mocno się napracowałem ze Swordem. Niestety, nasi rodacy
popsuli Daviesa hymnami pochwalnymi nt. jego książek, które roją się od
błędów, i on sobie teraz na przenajróżniejsze rzeczy pozwala” („Mam na
Pana nowy zamach…”. Wybór korespondencji Jerzego Giedroycia z
historykami i świadkami historii 1946-2000, wyd. S.M. Nowinowski, R.
Stobiecki, t. 1, Łódź 2020, s. 314).
Osobiście nie ukrywam krytycznego stosunku do twórczości N. Daviesa. „Boże igrzysko” nie podobało mi się. Czytałem tę książkę jeszcze w studenckich czasach, ale już wówczas potrafiłem wskazać zupełnie szkolne błędy, jakie się w niej znalazły. Słaby jest również np. "Mikrokosmos", w którym autor pokazał, że zupełnie nie rozumie epok dawniejszych, średniowiecza i wczesnej nowożytności. Dla opinii M. Kuli zupełnie nie znajduję uzasadnienia. Ciekaw jestem Państwa opinii: czego zazdrościmy Normanowi Daviesowi?
Osobiście nie ukrywam krytycznego stosunku do twórczości N. Daviesa. „Boże igrzysko” nie podobało mi się. Czytałem tę książkę jeszcze w studenckich czasach, ale już wówczas potrafiłem wskazać zupełnie szkolne błędy, jakie się w niej znalazły. Słaby jest również np. "Mikrokosmos", w którym autor pokazał, że zupełnie nie rozumie epok dawniejszych, średniowiecza i wczesnej nowożytności. Dla opinii M. Kuli zupełnie nie znajduję uzasadnienia. Ciekaw jestem Państwa opinii: czego zazdrościmy Normanowi Daviesowi?