Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ludwik Tuberon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ludwik Tuberon. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 grudnia 2018

Scythas authores

Scytyjski łucznik (Wikipedia)
W swoich Pamiętnikach Ludwik Tuberon de Crieva (pisałem już o nim kilkakrotnie) zdradza, że w swojej pracy korzystał z dzieł pewnych Scythas authores (autorów scytyjskich). Warto poszukać odpowiedzi na pytanie, kogo miał on na myśli używając tego niejasnego określenia.

Jeden z polskich tłumaczy i wydawców Pamiętników, Piotr Wróbel sugeruje, iż chodziło o pewnych nieokreślonych bliżej kronikarzy osmańskich, których dzieła Tuberon mógł czytać, nie rozwija jednak ani nie uzasadnia swojej hipotezy [P. Wróbel, Dubrownicki benedyktyn Ludwik Tuberon de Crieva (Crijević) i jego zarys dziejów Turcji w pamiętniku politycznym ‘Commentarii de temporibus suis’, „Balcanica Posnaniensia” 21 (2014), s. 54]. Rzeczywiście, Dalmaty znajomość źródeł osmańskich nie ulega wątpliwości, wątpliwe jest natomiast, by były to akurat dawne tureckie kroniki. Sięganie przezeń po źródła informacji pochodzące z Imperium widać dobrze choćby w tej części Pamiętników, w której opisana została wojna druga osmańsko-wenecka (1499-1503). Widać w niej liczne analogie pomiędzy Pamiętnikami a kroniką Oruça.

wtorek, 28 sierpnia 2018

Aeantes

Tuberon po raz piąty.

W księdze siódmej "Pamiętników" Ludwik Tuberon, pisząc o budowie osmańskiej floty wspominał, iż pewną jej część konstruowano w dzisiejszej Albanii, w okolicach miasta Avlona (Vlora),na rzece Eant (Aeantes). Rzeka ta dziś nosi nazwę Wjosa. Aeantesu nie znali Pauzaniasz, Pliniusz, Ptolemeusz, Pomponiusz Mela, Strabon ani Tukidydes. Starożytna grecka nazwa owej rzeki brzmiała Αώος (Aóos), łacińska - Aous. Pliniusz wszakże wyjaśniał (Historia naturalna, 3, 26, 145), że niektórzy nazywali ją także Aias.
Aeantes to forma greckiej, latynizowanej liczby mnogiej imienia Ajaks (Ajaksowie), spotykana w niektórych przekładach Iliady Homera (por. http://www.iliadtranslation.com/homeric_names.html). W tej postaci pojawiła się w tekście Tuberona jako nazwa rzeki w Albanii, choć trudno wyjaśnić, z jakiego powodu kronikarz użył tak dziwnej jej formy.

Na zdjęciu: Ajaks niosący ciało Achillesa (Wikipedia).

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Czy wydawcy tekstów źródłowych powinni posługiwać się Wikipedią?

Jak sądzę, na ogół nie ma w tym nic złego, jeśli internetową encyklopedię traktuje się jak narzędzie pomocnicze. Problemy zaczynają się wówczas, gdy staje się ona jedynym źródłem informacji.

Trzykrotnie pisałem już na blogu o błędach, jakie znalazły się w tekście "Pamiętników" Ludwika Tuberona (L. Tuberon de Crieva, "Pamiętniki o czasach moich", wyd. P. Wróbel, J. Bonarek, Kraków 2016). Dziś krótko o kolejnym nieporozumieniu. Wiąże się ono z nazwą starożytnego północnogalijskiego plemienia Morynów (Morini). Tuberon wspominał o nich w trzeciej księdze swojego dzieła. Wydawcy dodali w tym miejscu przypis wyjaśniający w jednym zdaniu, iż owo „plemię belgijskie” „wspomniane zostało w Pamiętnikach wojny galijskiej Juliusza Cezara” (Tuberon de Crieva, Pamiętniki, s. 110, przyp. 180). Czyżbyśmy zatem zyskiwali wskazówkę, że Tuberon czytał dzieło Cezara? Niestety nie. Polscy wydawcy, nie przyznając się oczywiście do tego, zacytowali wprost angielską Wikipedię, w której czytamy: „The Morini were a Belgic tribe of northern Gaul. They were mentioned in such classical works as the Commentarii de Bello Gallico written by Julius Caesar” (https://en.wikipedia.org/wiki/Morini). J. Bonarek i P. Wróbel nie wiedzą, że nazwa Morynów pojawiła się w dziełach wielu starożytnych geografów – Klaudiusza Ptolemeusza, Pomponiusza Meli, Pliniusza czy Strabona. Wiki-erudycja okazała się zawodna.

Na zdjęciu: galijski ćwierćstater; takimi monetami prawdopodobnie posługiwali się Morynowie (oczywiście z Wikipedii).

wtorek, 13 marca 2018

Czy u schyłku XV w. Wenecja chciała zagarnąć Pizę?

Dzisiejszy wpis jest trzecim komentarzem do tekstu Pamiętników Ludwika Tuberona (pierwszy dotyczył tajemniczej rzeki Horion, drugi zaś Michała Pakosa).

Znaczną część Pamiętników zajmuje opis stosunków wenecko-osmańsko. Przystępując do opisu wydarzeń tzw. drugiej wojny osmańsko-weneckiej (1499-1503) Tuberon starał się wyjaśnić przyczyny, które doprowadziły do jej wybuchu. Według niego wenecjanie sprowokowali turecki atak, ponieważ sprzymierzyli się z Francuzami, wzywając ich króla Karola VIII do interwencji w Italii. Pojawienie się Francuzów po drugiej stronie Alp (w 1494 r.) jako bezpośrednie zagrożenie dla swego państwa odebrać miał padyszach Bajezid II i w związku z tym zaatakował tych, którzy to zagrożenie sprowokowali.

Dlaczego według Tuberona wenecjanie mieliby pragnąć francuskiej interwencji? Otóż przyczyną tego, twierdził Dalmata, była ich nienawiść względem Ludwika Sforzy, ponieważ to za jego przyczyną nie udało im się zdobyć Pizy, „miasta w Etrurii”.

Tuberonowa interpretacja wydarzeń jest błędna, ponieważ to właśnie Ludwik Sforza był osobą, której najbardziej zależało na ściągnięciu do Włoch Francuzów, wenecjanie zaś nie mieli w tym żadnego interesu i nie wzywali ich do przybycia za Alpy. Republika w tym czasie pozostawała neutralna.

Skąd zatem pomysł, że Francuzów do Italii sprowadzili wenecjanie? Warto zwrócić uwagę na jedno zdanie pojawiające się w Księciu Niccolò Machiavellego: „Króla Ludwika wprowadziła do Italii ambicja Wenecjan, którzy przez jego przybycie chcieli dla siebie zyskać połowę Lombardii”. Jest to w ogólnym sensie bliskie temu, co zapisał w swych Pamiętnikach Dalmata. Przyjrzyjmy się jednak tej kwestii uważniej. Tuberon twierdził zatem, iż wenecjanie chcieli zgarnąć dla siebie Pizę, „miasto w Etrurii”, czyli w Toskanii. To stwierdzenie wydaje się być dalekie od prawdy zważywszy, iż Piza, położona nad Morzem Tyrreńskim, czyli na zachodnim, przeciwległym w stosunku do miasta na lagunie wybrzeżu Półwyspu, odległa jest od Wenecji o ponad 300 km. Co więcej, Sforzowie, władcy Mediolanu, nie mieli nic do powiedzenia w sprawie przynależności miast toskańskich. Jest to oczywista pomyłka kronikarza, na którą nie zwrócili uwagi wydawcy tekstu.

Bliższe prawdy może być natomiast to, o czym wspominał Machiavelli. Otóż Lombardia, położona na północy Włoch, ze stolicą w Mediolanie, rządzona przez Sforzów, graniczyła z terytorium Wenecji. Korzystając z drugiego najazdu francuskiego, prowadzonego przez króla Ludwika XII, sprzymierzeni wówczas z najeźdźcami wenecjanie zajęli część Lombardii, docierając do miasta Lodi (1499). Kampania wenecka w Lombardii była zatem prowadzona niemal w tym samym czasie, co osmańskie uderzenie przeciwko mieście na lagunie. Ta równoczesność wydarzeń mogła wprowadzić zamieszanie w niezbyt dokładne informacje dalmackiego kronikarza (zauważmy, iż mieszał on dwie kolejne inwazje francuskie: pierwszą, prowadzoną w latach 1494-1495 przez króla Karola VIII i drugą, rozpoczętą przez jego następcę, Ludwika XII, w 1499 r.) i doprowadzić go do sformułowania tezy dotyczącej weneckiej inicjatywy w sprowokowaniu Francuzów do ataku.

Pozostaje pytanie, czy Tuberon mógł widzieć jakiś odpis Księcia pióra florenckiego humanisty? Bez konkretniejszych dowodów trudno ocenić, czy było to możliwe, choć z pewnością nie było wykluczone. Machiavelli napisał swoje dzieło w 1513 r. (po raz pierwszy zostało ono wydane drukiem dopiero 19 lat później, w 1532 r., już po śmierci Tuberona). Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że obaj pisarze korzystali z podobnie brzmiących przekazów ustnych.

piątek, 2 lutego 2018

Kim był Michał Pakos?



Zamek Žrnov
Przed dwoma tygodniami komentowałem jeden z fragmentów "Pamiętników" Ludwika Tuberona, w którym mowa była o tajemniczej rzece Horion. Dziś kilka słów poświęcę osobie Michała Pakosa.


W maju 1515 r. wojewoda Jan Zapolya, na czele oddziału liczącego około pięciu tysięcy konnych i pieszych, ruszył przeciwko znajdującemu się w rękach Osmanów zamkowi Žrnov (Avala). Wyprawa zakończyła się całkowitą klęską, a przy okazji Węgrzy utracili całą artylerię zabraną z garnizonu belgradzkiego, co kilka lat później walnie przyczyniło się do upadku tej twierdzy. Nie tego jednak dotyczyć ma dzisiejszy wpis.


Otóż na odsiecz Avali ruszył sandżakbej Smedereva Bali-beg Jahjapiašić. Ponieważ bejowi nie zależało na walce z Węgrami, a jedynie na zniechęceniu ich do oblegania twierdzy, uciekł się do podstępu udając, że dysponuje wielokrotnie większymi siłami, niż w rzeczywistości. Gdy przerażeni Węgrzy rzucili się do ucieczki, bezładny odwrót powstrzymać miał według Tuberona jeden człowiek – nadzwyczaj śmiały i odważny mąż Michał Pakos. Jak komentował kronikarz, nie było możliwe, by zapobiec hańbie klęski, dzięki Michałowi jednak udało się ją odroczyć. Szlachcicowi temu udało się nakłonić Węgrów, by "pozostali na miejscu i nie bali się nieprzyjaciela, o którym nie mają żadnych pewnych wieści", ponadto umocnił on "obóz strażami i rozkazał wojsku, aby było gotowe do boju, dodając, że słowom dezerterów w ogóle nie należy lekkomyślnie wierzyć".


Osmański fortel nie powiódł się, musiało więc przyjść do walki. Turcy zdobyli węgierskie działa ostrzeliwujące mury Avali. I w tym momencie po raz drugi na kartach "Pamiętników" pojawił się Michał Pakos. Gdy nastał świt, "z trudem znosząc tak wielką hańbę swojego narodu", ruszył ze swymi ludźmi, by odebrać Turkom zagarnięte przez nich spiżowe armaty. Zamierzał przeciągnąć je do głównego obozu, by nie pozwolić na to, ażeby zagarnął je nieprzyjaciel. Po niewielkiej potyczce udało mu się wyprzeć Osmanów z zajętej pozycji i rozpoczęto załadunek dział na wozy. Wówczas to dzielny Michał Pakos zginął trafiony kamienną kulą wystrzeloną z twierdzy. Widząc, w jak nieszczęśliwy i godny pożałowania sposób poniósł śmierć nieustraszony oficer, zarówno dowodzony przez niego oddział, jak i cała reszta wojska węgierskiego, pozostawiwszy działa, rzuciły się do ucieczki, "chociaż nikt z nieprzyjaciół ich nie ścigał. Turcy bowiem, jako że nie byli nastawieni do walki, niczego bardziej nie chcieli od tego, by Węgrzy przerwali oblężenie Avali i odeszli bez walki".


Co do osoby Michała Pakosa to wydawcy źródła piszą jedynie, iż jest to postać bliżej nieznana. Wypada zatem rzucić na nią nieco światła, tym bardziej, iż jego rola w węgierskim społeczeństwie szlacheckim niewątpliwie była znaczna. W przeciwnym wypadku bowiem nie udałoby mu się nakłonić samym swoim autorytetem ziomków do utrzymania pozycji pod Avalą. Jego nazwisko możemy odnaleźć w źródłach historycznych. Dowiadujemy się z nich m.in., iż szlachcic Michael de Pakos, nie piastujący żadnego urzędu ani nie noszący żadnej godności, znajdował się na liście świadków sejmowego dokumentu dotyczącego elekcji węgierskiego króla po ewentualnej bezpotomnej śmierci Władysława Jagiellończyka, odczytanego po węgiersku i przyjętego przez węgierską szlachtę 13 października 1505 r. [Tudománytár, közre bocsátja a Magyar tudós társaság, t. 6, wyd. J. Luczenbacher, P. Almási Balogh, Buda 1839, s. 63; Torontál Vármegye hajdana, wyd. B. Ágoston, Buda 1845, s. 66. Uchwała ta wykluczała możliwość objęcia tronu węgierskiego przez cudzoziemca, w zamyśle i istocie znosząc wszelkie roszczenia Habsburgów w tym zakresie. Zob. K. Baczkowski, Przesilenie polityczne na Węgrzech w latach 1505-1507 na tle stosunków habsbursko-jagiellońskich, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Historyczne”, 91 (1988), s. 7-31]. 


Tenże Mihály Paksi (de Pakos), wraz ze znanym dyplomatą węgierskim Barnabasem Bélai, w latach 1508-1513 piastował godność bana Szörényi, ważnej terytorialnie, militarnie i administracyjnie jednostki terytorialnej Królestwa Węgier, odgrywającej szczególnie istotną rolę w obronie kraju przez Osmanami [A. Magina, At the Border of Transylvania: the County of Severin/ the District of Caransebeş in the 16th-17th Centuries, “Transylvanian Review” 22 (2013), supplement nr 4, s. 295-306]. Nie można zatem powiedzieć, iż Michał Pakos był osobą anonimową i nieznaną.

sobota, 20 stycznia 2018

Czy w pobliżu Kairu płynęła rzeka Horion?



Latem ubiegłego roku wydawnictwo Historia Iagellonica opublikowało polski przekład „Pamiętników o czasach moich” Ludwika Tuberona de Crieva w przekładzie Piotra Wróbla i Jana Bonarka. Znaczna część tego interesującego tekstu poświęcona została dziejom Imperium Osmańskiego. Pewne ich fragmenty wymagają jednak komentarza. Oto jeden z nich.

W 1517 r. Imperium podporządkowało sobie Syrię i Egipt. Według Tuberona Turcy zbliżając się do Kairu przekroczyli pustynię i rozłożyli się obozem nad „rzeką Horion” („ad Horionem amnem”). 

Wydawcy tekstu ograniczyli swój komentarz do uwagi, iż trudno ustalić z całą pewnością, jakie miejsce kronikarz miał na myśli. Gdy spojrzymy na mapę uświadomimy sobie, że w istocie nie mogła to być żadna rzeka ani też odnoga Nilu. Kair leży na prawym jego brzegu i wojska maszerujące z północnego wschodu, z Syrii, nie musiały przekraczać żadnej rzeki, by dotrzeć do tego miasta. Cóż zatem mógł mieć na myśli kronikarz? Najprawdopodobniejsze wydaje się, iż wzmiankę tę należy odnosić do pozostałości kanału Trajana, przebiegającego niegdyś na południe od Kairu, przez antyczną rzymską twierdzę Babilon. 

Według Tuberona, po przekroczeniu „Horionu” wojska tureckie miały znaleźć się na południe od Starego Kairu, co faktycznie odpowiada położeniu tego kanału. Χωριον w języku greckim oznacza po prostu wieś. Być może więc Turcy rozłożyli obóz w jakiejś osadzie leżącej nad pozostałościami wspomnianego kanału, zniszczonego w VIII w., a następnie przeszli na jego drugą stronę.

Możemy zakładać, że informacje Tuberona w tej kwestii były niedokładne. Relacje współczesne dotyczące wydarzeń rozgrywających się na Bliskim Wschodzie i w Afryce północnej poznawał poprzez łańcuch pośredników. Chętnie czerpał przy tym ze źródeł starożytnych czy też późniejszych dzieł historiograficznych (tutaj obejmujących konkretnie dzieje Egiptu w czasach cesarza Trajana), śmiało posługując się antycznymi nazwami geograficznymi. Z tej kombinacji nieprecyzyjnych współczesnych przekazów pośrednich oraz opisów pochodzących sprzed kilkunastu wieków narodzić się mogła owa nieistniejąca w rzeczywistości „rzeka Horion”.

Po przekroczeniu „Horionu” Turcy znaleźli się na pozycjach na południe od Starego Kairu, „na ziemi babilopolitańskiej, niedaleko od stolicy Czerkiesów” (Czerkiesami nazywał Tuberon mameluków rządzących Egiptem do osmańskiego podboju), i tutaj założyli nowy obóz. 

Ziemia babilopolitańska to obszar na południe od Starego Kairu. Jego nazwa pochodziła od starożytnej rzymskiej twierdzy Babilon (arabska nazwa: Kar asz-Szam), powstałej w czasie okupacji perskiej i odbudowanej również w czasach Trajana. Obecnie stanowi koptyjską część Kairu. Przecinał ją kanał, który najprawdopodobniej Tuberon błędnie nazwał „rzeką Horion”.