Dyskusje
o książkach historycznych – to hasło jednej z grup, do których należę
na FB. Ostatnio kilkakrotnie pojawiły się na niej pytania o książki
starsze, o to, czy warto je czytać. I często pojawiają się odpowiedzi
(specjalizuje się w nich szczególnie jeden użytkownik, przede wszystkim w
odniesieniu do książek starożytniczych czy egiptologicznych), że np.
książka ma już 25 lat, wobec czego jest nic nie warta. Trzeba jednak
wiedzieć, że takie kryterium ma bardzo ograniczone zastosowanie w
naukach humanistycznych.
Oczywiście są różne książki, lepsze i
gorsze. Te złe charakteryzują się np. tym, że ich autor popełnił
kardynalne błędy faktograficzne, merytoryczne, metodologiczne czy
warsztatowe lub tendencyjnie dobierał źródła. Takie książki są jednak
złe już od początku, ich wartość nie spada wraz z wiekiem. I choć
wiadomo, że badania naukowe są kontynuowane, uczeni dokonują nowych
odkryć, dochodzą do nowych ustaleń, przedstawiają nowe interpretacje
źródeł, to jednak w dobrych starszych książkach nadal jest wiele
ciekawych ustaleń, dobrych pomysłów, interesujących pytań i odpowiedzi.
Ba, nie każda nowsza książka jest lepsza od starszej tylko dlatego, że
ma świeższą datę publikacji. Przykłady można by mnożyć.
Co
więcej, ocenianie książek po samej dacie wydania wskazuje na
niezrozumienie, jak działa humanistyka. Bo ona rozwija się w dialogu, w
tym także w dialogu z naszymi poprzednikami, którzy czasem się mylili,
często wiedzieli mniej niż my dziś (choć też niejednokrotnie znali
źródła, którymi my dziś już nie dysponujemy), jednak działali w dobrej
wierze, a my nie jesteśmy pierwsi. Ten dialog jest immanentną częścią
procesów komunikacji naukowej.
Są książki, na które rzeczywiście szkoda czasu, nie wynika to jednak z daty ich publikacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz