Jak
przedstawiciele nauk ścisłych postrzegają humanistów? Ano właśnie tak.
To nie system, w którym polonista czy historyk muszą konkurować o grant z
matematykiem czy fizykiem jest zły, źli są roszczeniowi humaniści. Zły
nie jest system zaprojektowany przez ścisłowców i dla ścisłowców, w
który siłą upycha się także nauki humanistyczne; źli są negujący taką
konkurencyjność humaniści. To przykre, że prof. Nowotnemu takie głupstwa
przeszły przez usta, ale ta wypowiedź pokazuje, jak wielkie jest
pęknięcie pomiędzy humanistyką a naukami ścisłymi i jak bardzo ścisłowcy
nie rozumieją humanistyki, ale także systemu nauki, który został
zaprojektowany głównie dla nich. Jak mówi porzekadło, syty głodnego nie
zrozumie.
W wywiadzie tym zresztą jest więcej nieścisłości i
braku logiki. Prof. Nowotny mówi m.in.: „Formułowanie kolejnych apeli o
zwiększenie finansowania nauki będzie uczciwe i będzie miało sens tylko
wtedy, gdy jednocześnie środowisko poda konkretne, odważne pomysły i
plany, co zmienić, by jakość uprawianej w kraju nauki się poprawiła”.
Ale w innym miejscu podaje przykład Hiszpana, "który badał egzotyczne
organizmy, żyjące w słonych mokradłach na południu Hiszpanii" i dzięki
temu "odkrył powtarzające się sekwencje w DNA, które okazały się tzw.
CRISPR-em [skrót od Clustered Regularly Interspaced Short Palindromic
Repeats]. Jest to system obrony bakterii przed obcym, np. wirusowym,
DNA. Ów CRISPR to absolutny przełom w biotechnologii. Umożliwia bowiem
„naprawianie” genów powodujących choroby. A zatem niszowe badania
podstawowe, inicjowane ciekawością badawczą, zaowocowały
nieprawdopodobnym postępem w pracach czysto aplikacyjnych o ogromnym
znaczeniu dla współczesnej medycyny". Według logiki Nowotnego tenże
Hiszpan, żeby dostać pieniądze na owe niszowe badania, powinien był
najpierw przedstawić konkretne pomysły, co zamierza odkryć. Tak, ja
rozumiem, że pieniędzy nie powinno się wydawać bez sensu i że w każdym
systemie są dziury, przez które fundusze wyciekają. Ale po pierwsze,
kiedy humaniści krytykują obecny system i próbują proponować zmiany, to
się im odpowiada, że "negują konkurencyjność", a po drugie brakuje mi tu
zrozumienia, że nauka rozwija się w sposób probabilistyczny, zaś odkryć
nie można zadekretować decyzją administracyjną. Mało tego, w dobrze
zaprojektowanym systemie funkcjonowania nauki powinny być przewidziane
także środki na finansowanie takich badań, o których z góry wiadomo, że
to ślepa uliczka. Bo tak działa nauka, jak w przypadku owego Hiszpana, a
nie tak, jak się wydaje Nowotnemu, że wszystko da się zalgorytmizować.
Nauka nie rozwija się według konkretnie ustalonych planów i nie polega
na odhaczaniu kolejnych punktów na checkliście. To jest lekcja, której
ścisłowcy, jak widać, nadal nie odrobili.
Link do tekstu: https://oko.press/katastrofa-demograficzna-w-nauce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz