poniedziałek, 28 maja 2018

Józef Garbacik we wspomnieniu Heleny Bienieckiej

„(…) Garbacik to był mój ukochany nauczyciel. Nauczyciel historii. Niesłychanie inteligentny człowiek, potem był profesorem, chyba w Krakowie, ale nie jestem pewna; niedawno umarł, bo czytałam notę w ‘Przekroju’. Też sobie trochę pożył. A nie wyglądał, jakby miał tyle żyć. Z prostej rodziny, dopiero co zrobił studia, chudy jak patyk, bidny jak mysz kościelna, chodził zawsze w tym samym garniturze z przydługimi, wypchanymi na kolanach nogawkami, które mu się układały w takie fałdki, w obwarzanki. Kiedyś, pamiętam, siedziałyśmy w klasie przed jego lekcją i narysowałam na tablicy jego karykaturę, takiego zabiedzonego, z tymi obwarzankami. Wszedł, zobaczył, uśmiechnął się, po czym powiedział: ‘Rzeczywiście, to już przesada, te spodnie są naprawdę złachane’, i od tego czasu chodził do szkoły w jedynym odświętnym ubraniu. Boże, jak ja go przepraszałam, jak myśmy go wszystkie prosiły, zaklinały… ale nie, uparł się. Strasznie mi było głupio, strasznie głupio… Kiedyś, pamiętam, postanowiłam na pierwszego maja założyć coś prowokacyjnego, czerwonego, a że nie miałam nic zupełnie czerwonego, to założyłam chustkę w białe grochy. Garbacik wszedł, popatrzył na mnie i powiedział: ‘Ależ pani wykazała bohaterstwo… no, no. Na moją lekcję włożyć czerwoną chustkę! I to w białe grochy! Na moją lekcję’. A on socjalizował – uzupełnia babcia – no i równolegle trochę popierał Mussoliniego, bo był we Włoszech i opowiadał nam o robotach państwowych. ‘Jak ktoś tych leniwych Włochów zapędził do roboty – mówił – to już jest wielki człowiek. Bagna pontyjskie osuszył, drogi pobudował, porządek wprowadził…’ Potem mu to przeszło. Tak czy owak, uczył znakomicie, każdą z nas potrafił zachęcić do pracy… miałyśmy w klasie taką dziewczynę, którą wszystkie nazywałyśmy Śledziarą, bo strasznie cuchnęła śledziami, nie wiadomo czemu… Niby czysta, umyta, a zawsze te śledzie… lotna zanadto nie była. I wyobraź sobie, kiedyś Garbacik ją pyta, a ona coś tam duka, jąka się. Skończyła, a on mówi: ‘Pani… - jak jej tam było… no, nieważne – Iksińska. Pani Iksińska rozważyła tę sprawę z bardzo interesującej perspektywy…’ I od tego dnia Śledziara wkuwała historię, ile wlezie. Z innych przedmiotów miała nadal pałki, ale z historii twardo piątka za piątką. Świetny nauczyciel (…)”.

J. Dehnel, Lala, Warszawa 2006, s. 135-137.

Józef Garbacik (1907-1976). Przed II Wojną Światową pracował jako nauczyciel w gimnazjach w Krakowie i Kielcach.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.dhkielce.zhp.pl/kronika/mur/boh99.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz