piątek, 28 listopada 2014

Plutarch z Cheronei

Piękne, pełne humanizmu słowa, pochodzące sprzed dwóch tysięcy lat.

„[Katon Starszy] Sam mówi, że nigdy nie nosił szaty droższej niż sto drachm. Pił nawet jako główny wódz i konsul to samo wino, co zwykli pracownicy. Posiłek do wieczerzy przygotowywano mu za trzydzieści asów, i to ze względu na służbę publiczną, żeby ciało utrzymać przy siłach do wypraw wojennych. Kiedy otrzymał w spadku babiloński kobierzec kolorowy, zaraz go sprzedał. W posiadłości jego budynki nie były bielone wapnem. Niewolnika nie kupił droższego niż za tysiąc pięćset drachm; nie lubieżnego czy urodziwego, ale pracowitego i silnego, potrzebnego do koni, do wołów. A gdy się tacy zestarzeją, radził ich sprzedać, a nie karmić nieużytecznych. Nic jego zdaniem nie było dość tanie, co niepotrzebne. Co nieużyteczne, dużo kosztuje, nawet w cenie jednego tylko asa. Lepiej też nabywać, co się da obsiać albo wypasać, a nie przynależności wymagające tylko sprzątania i utrzymywania w pięknym stanie.


Takie zasady życiowe zarzucano Katonowi jako sknerstwo to znów brano je za świadome samoograniczenie ku poprawie i przestrodze innych. Ale żeby służbę domową wykorzystywać jak zwierzęta juczne, a na starość ją wypędzać czy sprzedawać – to ja osobiście uważam za cechę zbyt surowego obyczaju, w którym nie ma miejsca na inny stosunek człowieka do człowieka prócz użyteczności. A przecież widzimy, że dobroć nawet szersze obejmuje pole niż sprawiedliwość. Prawo i sprawiedliwość z natury rzeczy stosujemy tylko do ludzi, podczas gdy dobroć i wdzięczność tryska z nas jakby z bogatego źródła łagodności także na nieme stworzenia. Dobremu człowiekowi wypada bowiem i konie wiekiem sterane nadal trzymać, i psy w starości nie tylko karmić, lecz nawet pielęgnować.

Przykładem lud ateński. Wznosząc sto stóp szeroką budowlę na Akropolu, jeśli zauważył, że któreś z mułów przy pracy bardzo się zmęczyły, puszczał je wolno na pastwisko. I opowiadają, że jeden z nich wrócił samowolnie do pracy i razem z zaprzęgiem ciągnącym wozy na Akropol kroczył przodem jakby pod przymusem biorący się do pracy i że uchwalono, by muła tego karmić aż do zgonu na koszt publiczny.
A konie Kimona, te, które trzykrotnie dały mu zwycięstwo na igrzyskach olimpijskich, to nawet groby mają w pobliżu jego pomników.

A wśród wielu innych psów przywiązanych do ludzi także pies starego Ksantypa, płynący za jego trierą na Salaminę, kiedy ludność opuszczała miasto, doczekał się pogrzebu, na wzgórzu, które do dziś nazywają Psim Grobem.

Nie można bowiem stworzeń mających duszę traktować jak stary but lub zużyte narzędzie, gdy się połamie czy zedrze przez użycie; jeśli dla żadnej innej przyczyny, to przynajmniej dla ćwiczenia w sobie ludzkiego uczucia należy się przyzwyczajać do miłego i łagodnego postępowania. Ja w każdym razie nawet wołu roboczego nie pozbywałbym się dlatego, że się postarzał, a cóż dopiero starego człowieka, który by z miejsca, gdzie wyrósł i żył zadomowiony, miał się jakby z ojczyzny wynosić, za małe grosze, nieużyteczny sprzedawcy, nieużyteczny kupującemu.

Tymczasem Katon chełpi się jak młokos, że i konia, którego używał w wyprawach wojennych jako konsul, pozostawił w Hiszpanii, żeby Rzymowi oszczędzić kosztów za jego przewóz!

Czy więc to wszystko należy przypisać wielkoduszności, czy sknerstwu, niech pytający sam sobie rozstrzygnie.

Plutarch z Cheronei, Żywoty sławnych mężów (z żywotów równoległych), przekł. i opr. M. Brożek, t. 3, Wrocław 2006, s. 161-163

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz