2016 to rok Profesora Gerarda Labudy, jednego z najwybitniejszych
polskich historyków. Z okazji stulecia urodzin Profesora Labudy, a także
Profesora Aleksandra Gieysztora, w Instytutach Historii UW oraz UAM w
dniach 11-13 maja odbędzie się konferencja naukowa "Mediewiści rocznik
1916. W stulecie urodzin Aleksandra Gieysztora i Gerarda Labudy".
Powstała także specjalna strona internetowa poświęcona poznańskiemu
uczonemu: http://gerardlabuda.pl/
piątek, 29 kwietnia 2016
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Czy warto być uczciwym?
„Całe to zagadnienie rozważyć musisz, mój poczciwy Sokratesie,
w ten sposób:
Człowiek uczciwy zawsze ma mniej od nieuczciwego. Przede wszystkim
w różnych spółkach. Jeśli dwóch ludzi prowadzi jakiś interes, to nigdy się z
tym nie spotkasz, żeby po rozwiązaniu spółki uczciwy miał więcej od
nieuczciwego; zawsze wychodzi na tym gorzej. Tak samo w stosunkach z państwem. Jeśli
trzeba coś złożyć na rzecz państwa, to z równego majątku uczciwy zawsze da
więcej, nieuczciwy zaś mniej. A kiedy znowu od państwa można coś zyskać, to
uczciwy i tak niczego nie dostanie, nieuczciwy zaś zarobi, i to sporo. Albo weźmy
sprawowanie jakiegoś urzędu! Uczciwy, żeby już nie mówić o różnych innych
stratach, jakie poniesie piastując godności państwowe, na pewno ucierpi na
majątku, bo nie będzie miał czasu należycie chodzić koło swoich spraw domowych.
Z państwowych środków, oczywiście, nic nie zaczerpnie, bo przecież jest
uczciwy! Co więcej, znienawidzą go wszyscy krewni i znajomi, bo w niczym nie zechce
im pomóc, jako że byłoby to wbrew sprawiedliwości. Tymczasem nieuczciwemu wszystko
to ułoży się inaczej. Rzecz jasna, mówię wciąż o takim człowieku, który potrafi
zagarnąć dużo. Jego to miej przed oczyma, jeśli chcesz osądzić, o ile
korzystniejsza jest niesprawiedliwość od sprawiedliwości!”
W. Krawczuk, Sprawa Alkibiadesa, Warszawa 1968, s. 32-33
Jednak, jak powiedział Profesor Władysław Bartoszewski –
warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym,
ale nie warto. I w to właśnie chcę wierzyć.
niedziela, 10 kwietnia 2016
Polityka historyczna
Uznani
historycy (Jan Dzięgielewski, Janusz Ekes, Włodzimierz Marciniak,
Andrzej Sołtan) piszą o polityce historycznej. Odnotowuję z mieszanymi
uczuciami.
http://obywatele.org.pl/
http://obywatele.org.pl/
sobota, 9 kwietnia 2016
J. Gwioździk, Kultura pisma i książki w żeńskich klasztorach kontemplacyjnych dawnej Rzeczypospolitej XVI-XVIII wieku
Rozprawa
habilitacyjna doktor Jolanty Gwioździk jest, jak wskazuje wykaz Jej publikacji,
owocem dwudziestoletnich, rozpoczętych jeszcze w 1995 r., badań nad kulturą
książki w klasztorach żeńskich dawnej Rzeczpospolitej. Jej praca doktorska,
obroniona w 2000 roku, poświęcona była Bibliotece
panien benedyktynek łacińskich we Lwowie. Ponadto problematykę tę omawiała w
50 artykułach (nie licząc wystąpień konferencyjnych).
Zgodnie
z założeniami metodologicznymi przedłożona monografia stać powinna na
pograniczu bibliologii historycznej i nauki o komunikacji. Autorka zamierzała badać
procesy i modele komunikacyjne w środowisku zakonnym, nie zaś same klasztorne księgozbiory.
Podstawą źródłową dla tak zaplanowanych studiów są wszelkiego rodzaju teksty
towarzyszące życiu klasztornemu. Jest to frapująca perspektywa. Autorka
zaproponowała niezwykle interesujący sposób spojrzenia na problematykę nie
tylko piśmienności klasztornej, lecz także różnych kanałów komunikacji w
środowisku klauzurowym, traktując je jako elementy bardzo różnorodnego,
nasyconego różnymi treściami, funkcjami i znaczeniami, niemniej stanowiącego
integralną całość zjawiska społecznego. Takie ujęcie problemu badawczego
wymagało sięgnięcia po metody kilku nauk humanistycznych i społecznych, przy
czym jednak akcent spocząć miał głównie na metodach księgoznawczych (Przedmowa, s. 13). Doktor Jolanta
Gwioździk zgromadziła obszerną bazę źródłową dla swoich rozważań. Zestawienie
bibliograficzne obejmuje źródła rękopiśmienne, przechowywane w czterdziestu
ośmiu instytucjach w Polsce, na Litwie, Ukrainie i w Rosji oraz kilkadziesiąt
pozycji źródeł drukowanych, zarówno starych druków, jak i edycji współczesnych.
sobota, 2 kwietnia 2016
Rzecz o różnych sposobach postrzegania rzeczywistości
Dalej podobnie.
Ekspert 1 chwali: „Planowane badania wpisują się w trwający do trzech
dziesięcioleci zwrot przestrzenny w badaniach humanistycznych,
zainicjowany przez Geokrytykę Westphala. We wniosku bardzo jasno zostały
wyznaczone cele, które zamierza osiągnąć Kierownik projektu”. Ekspert 2
natomiast gani: „Trudno mówić o poziome NAUKOWYM badań, skoro ich
wynikiem ma być - jak wynika z planu badań - przygotowanie katalogu”.
Ekspert 1: „Przedstawiony przez prof. Tafiłowskiego projekt jest
nowatorski na gruncie polskim i międzynarodowym. Rezultaty projektu mogą
rzucić nowe światło na sposób samo identyfikowania się męskich elit
dawnej Rzeczypospolitej poprzez wiedzę geograficzną. Pomysł na badania
jest niezwykle ciekawy, ponieważ prof. Tafiłowski skupi się nie tyle na
analizie tekstów geograficznych, lecz na funkcjonowaniu druków
geograficznych wśród polskich humanistów. Podobne projekty nie były
prowadzone ani za granicą, ani w Polsce”.
Ekspert 2: „Jeśli- jak
wynika z planu badań - efektem finalnym projektu jest katalog - to
projekt nie ma charakteru badawczego. Jeśli monografia - jak wynika z
kosztorysu i opisu skróconego - to na podstawie materiału, który KP chce
zestawić i poddać analizie, zbyt wąskiego do przewidywanych wniosków -
celów projektu - jej wpływ na rozwój dyscypliny będzie znikomy i
sprowadzi sie do informacji o jednym z typów materiału źródłowego,
bdącym skladnikiem do rekonstrukcji historycznej świadomości
geograficznej” (pisownia oryginalna).
Specyfiką nauk
humanistycznych jest to, że wyniki badań mogą być różnie oceniane w
zależności od subiektywnego podejścia recenzenta. Byłoby naiwnością
oczekiwać, że moje pomysły naukowe będą wzbudzać powszechny entuzjazm.
Wydawałoby się jednak, że mam prawo oczekiwać, szczególnie od ekspertów
NCN, ich rzetelnej oceny. Decyzję o nieprzyznaniu projektowi
finansowania przyjmuję z pokorą, nie zgadzam się jednak na to, by
eksperci zatrudniani przez państwową instytucję naukową wyrażali swoje
opinie z jawnie złą wolą i wrogością, pisząc je w dodatku – sądząc po
ilości błędów („efelkem finalnym”, „rezuultatem” itd.) – na kolanie.
Jeden z ekspertów potrafił wskazać zarówno dobre strony ocenianego
projektu, jaki i jego braki. Ze wskazówek, których udzielił w swojej
opinii, skorzystam w dalszych badaniach i jestem za nie wdzięczny. Drugi
z nich natomiast nie miał do powiedzenia nic konstruktywnego, skupiając
się całkowicie na negacji projektu i wyrażaniu lekceważenia dla mojego
dotychczasowego dorobku naukowego (zaatakował przy okazji także
czasopisma i wydawnictw publikujące moje teksty, co jest piramidalnym
absurdem), nawet nie starając się w jakikolwiek sposób uzasadnić swojej
oceny. Opinia taka, pozbawiona rzeczowej konkluzji, jest całkowicie
nieprzydatna dla wnioskodawcy. W tym kontekście pytaniem otwartym
pozostaje kwestia, jaka jest rola ekspertów NCN w ocenianiu składanych
do programu wniosków i tego, jak oni sami ją rozumieją – czy mają być
jedynie lożą szyderców, czy też ciałem dokonującym rzetelnej,
merytorycznej oceny wniosków o finansowanie badań naukowych. Należałoby
także zapytać, czy osoby otwarcie kierujące się emocjami, nie zaś
względami rzeczowymi, powinny pełnić tak odpowiedzialne funkcje,
decydując nie tylko o rozdziale pieniędzy, ale de facto również o
możliwościach rozwoju naukowego innych badaczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)