czwartek, 6 marca 2025

G. van der Aardweg, Nauka mówi ‘NIE!’


Homofobia jest jednym z tych zjawisk, które usilnie próbuje się unaukowić. Działacze anty-LGBT twierdzą, że nauka dowodzi, że homoseksualizm jest wynaturzeniem. Na tym poletku bardzo aktywnie działał m.in. dr Gerard van der Aardweg, psychoterapeuta zajmujący się leczeniem „neuroz homoseksualnych”. W Polsce wydano jego książkę pod tytułem „Nauka mówi ‘NIE!’ Oszustwo ‘homo-małżeństwa’” (Kraków 2021).

Należałoby zacząć od tego, że jedna z tych książek, które już w tytule zawierają kłamstwo. Nie chodzi o pomyłkę, niedopowiedzenia czy jakąkolwiek niejasność, ale o świadome kłamstwo. Nauka nie zajmuje żadnego stanowiska w kwestii związków dwojga dorosłych, świadomych osób, niezależnie od tego, jaki związek chcą one stworzyć. Nauka nie sprzeciwia się małżeństwom jednopłciowym.

Treść książki nie odbiega od tego, co zapowiada tytuł. Otrzymujemy cały wachlarz manipulacji, przekłamań, celowego mylenia przyczyn ze skutkami, nierzetelności w interpretacji cytowanych wyników badań naukowych, przyjmowania seksualnych fiksacji autora za obiektywnie istniejące fakty, żonglowania dowodami anegdotycznymi, „wyjaśnianie” wszystkich zagadnień jedną przyczyną (źródłem wszystkich problemów osób homoseksualnych jest wyłącznie ich homoseksualizm, np. samobójstwa powodowane są wyłącznie ich własną orientacją, a nie choćby presją społeczną czy dręczeniem) itd.

Tekst poprzedzony jest przedmowami bpa Andreasa Launa i ks. Dariusza Oko. Laun pisze m.in.: „Dominująca propaganda narzuca nam wszystkim pogląd, że nauki humanistyczne dowiodły, że związek między osobami tej samej płci jest tak samo naturalny (w sensie biologicznym i psychologicznym) jak związek między mężczyzną a kobietą (…)”. Otóż nauki humanistyczne nie zajmują się dowodzeniem w zakresie biologii. A naturalności (częstego występowania w naturze) związków jednopłciowych dowiodły badania nauk przyrodniczych.

Ks. dr hab. Dariusz Oko jest najbardziej chyba krzykliwym polskim homofobem (choć w ciągu kilku ostatnich lat nie słyszałem jego wypowiedzi). Z tego względu warto zatrzymać się na chwilę przy napisanym przez niego wstępie do tej książki.

Oko zaczyna tak: „Pisać dzisiaj w Unii Europejskiej krytycznie o homoideologii to podobnie jak czterdzieści, pięćdziesiąt lat temu w Związku Radzieckim lub krajach pod jego panowaniem pisać krytycznie o komunizmie. Ryzykowne przedsięwzięcie (…) łatwo dostrzegamy podobieństwa pomiędzy obiema ideologiami oraz kłamstwem, przemocą i bezprawiem, na których się nieuchronnie opierają, i które nieuchronnie pomnażają”. Przeciwstawianie się owej rzekomej „homoideologii” wymagać ma niesłychanej odwagi. A to dopiero pierwszy akapit tej książki, która ma uodpornić czytelników na „homopropagandę i homotyranię”.

Dalej czytamy: „Geje wynoszą się ponad wszelką krytykę, jakby byli osobami nadludzkimi, niemal boskimi, niepodlegającymi żadnym wątpliwościom i żadnemu kwestionowaniu. Tu znowu widać analogię do przywódców komunizmu, którzy tworzyli wokół siebie aurę wręcz boskiej nieomylności i wzniosłości – oni także nie chcieli podlegać żadnej krytyce i każdą jej próbę jak najsurowiej karali. Każde zdanie krytyki, odnoszące się do ich ideologii, zrównywali z aktem nienawiści do ludzkości w ogóle”. To samo mają robić osoby homoseksualne.

A wreszcie: homoseksualizm „jest raczej podobny do nałogu palenia papierosów czy narkomanii, jest wypaczeniem, zaburzeniem, które wyrasta z innych zaburzeń i samo powoduje kolejne liczne zaburzenia”.

Jak to możliwe, pyta Aardweg, że ta oparta na kłamstwie i niebezpieczna „ideologia LGBT” odniosła taki sukces propagandowy? I odpowiada: „Jest to możliwe, ponieważ od ponad 40 lat aktywiści i lobbyści homoseksualni z niezwykłym powodzeniem podbijali i ostatecznie zdominowali wydziały humanistyczne uniwersytetów i innych instytucji edukacyjnych, czasopisma naukowe, partie polityczne, media i branżę wydawniczą [zastąpcie w tym zdaniu homoseksualistów Żydami i pomyślcie, co wam to przypomina – PT]. Z nielicznymi wyjątkami, badania nad homoseksualizmem prowadzone są przez badaczy ze środowisk homoseksualistów, a często ich jawnie deklarowanym celem jest udowodnienie normalności i naturalności ich skłonności i stylu życia. Fascynujące jest jednak to, że pomimo wszystkich swoich wysiłków i ogromnych sum pieniędzy wydanych na ten cel, nie udało im się tego dokonać”.

„Należy przywrócić akademicką wolność nauczania, pisania i prowadzenia badań z zakresu psychologii i psychoterapii homoseksualizmu. I zasadniczo należy przełamać homoseksualny monopol władzy na uniwersytetach, w instytucjach edukacyjnych, partiach politycznych i mediach”, konkluduje Aardweg.

Homoseksualizm jest według niego anomalią, zboczeniem i chorobą psychiczną rytualnie już przyrównaną do pedofilii (choć badania naukowe jasno dowodzą, że nie ma pomiędzy nimi żadnego związku). U źródeł tego schorzenia psychicznego, za jakie Aardweg uznaje homoseksualizm, leżeć ma kompleks niższości wywołany przez „egocentryczność, użalanie się nad sobą i nadmierną miłość własną” dzieci i nastolatków.

Ludziom myślącym racjonalnie trudno pojąć fakt, że patologiczni kłamcy, krętacze i manipulatorzy zarzucają innym tworzenie grup wpływu głoszących ideologię opartą na kłamstwie. Musimy jednak zrozumieć, że wewnątrz tego patologicznego systemu łączącego pseudonaukę z doktryną religiancką ta narracja ma swoją logikę. Logikę, w której nienawistny homofob twierdzi, że coś takiego jak homofobia nie istnieje, a jest jedynie wymysłem kłamliwej ideologii.

Jest to książka głęboko nikczemna, bezecna, antyhumanistyczna i wręcz nieludzka oraz oczywiście antynaukowa. Haniebne jest, że do siania nienawiści wykorzystany został sztafaż naukowy.

Aardweg sam ujawnia, że nauka jest jedynie listkiem figowym dla jego własnych obsesji, kiedy w homofobicznym zapale zapomina o naukowych standardach prowadzenia wywodu i pisze np.: „Większość działaczy homoseksualnych nienawidzi normalności i normalnego małżeństwa: z zazdrości, zranionej dumy, buntu, poczucia niższości, a także by uciszyć swój własny głos sumienia”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz