Co jakiś czas wydawcy publikują
nie tylko teksty nowo powstałe, lecz także sięgają po dzieła dawnych mistrzów,
których rozległa erudycyjna wiedza, znajomość języków klasycznych oraz źródeł,
często dziś zapoznanych czy zaginionych, intuicja badawcza oraz wrażliwość
historyczna budzą do dziś podziw i szacunek. Do tego właśnie nurtu należy zbiór
studiów Aby Warburga, jednego z najbardziej wpływowych historyków sztuki XX
wieku, twórcy znakomitej biblioteki, która stała się podwaliną londyńskiego
Instytutu Warburga (http://warburg.sas.ac.uk/). Pomieszczone tu teksty pochodzą
z końca XIX i początku XX wieku, jednakże słusznie książka ta stała się jednym
z większych wydarzeń wydawniczych początku 2011 roku. Cieszyć się także można z
faktu, iż nie jest to ostatnia książka Aby Warburga przygotowywana przez słowo/obraz
terytoria. W zapowiedziach wydawniczych znajdują się jeszcze Pisma pomniejsze i panorama recepcji
krytycznej jego autorstwa oraz Projekt
Mnemosyne Aby Warburga Katii Mazzucco.
Najsłabszą częścią książki jest przefilozofowany
wstęp autorstwa Ryszarda Kasperowicza, którego język kompletnie do mnie nie
przemówił. Tekst ten z powodzeniem można pominąć bez szkody dla dalszej
lektury. Tytułem przykładu zacytuję jedno zdanie: „Zyskując w ten sposób
słuszne miano pioniera badań interdyscyplinarnych, którego nie powstrzymują
«straże graniczne» poszczególnych dyscyplin, Warburg implicite zabrał głos w sprowokowanej przez Kanta i idealistów
dyskusji nad historyczną świadomością nauk humanistycznych jako antidotum na
subiektywistyczną konstrukcję ich własnego przedmiotu - współdziałanie różnych,
na pozór odległych dziedzin poznania historycznego obiektywizuje niepomiernie
obraz przeszłości, ponieważ nauki nie tylko kontrolują się wzajemnie, lecz
także unieszkodliwiają, przynajmniej na jakiś czas, groźbę popadnięcia w
moralizatorski patos czysto subiektywnego «ja», ustanawiającego wszechobejmującą
rzeczywistość jednej, konkretnej dyscypliny”. I cóż to, u licha, ma znaczyć!? Czemu
nie można napisać prościej: że badania Warburga prowadzone były
interdyscyplinarne, co jest ujęciem bardzo cennym, tym bardziej, że nieczęsto historykom
udaje się skonstruować taki dialog pomiędzy np. literaturą a malarstwem; czy
też, innymi słowy, historycy zbyt rzadko go śledzą pisząc albo o jednym, albo o
drugim? Natomiast w studiach Warburga widzimy wyraźnie, jak jedna dziedzina
sztuki wpływa na drugą i w jaki sposób te różne na pozór zjawiska są od siebie
zależne.
Wymuszone komplikowanie spraw
prostych nie jest świadectwem mądrości i erudycji (por. co na ten temat mówi
noblista Richard P. Fyenman, Pan raczy
żartować, panie Feynman!, Kraków 2009, s. 286-287), czego świadectwo
znajdujemy na dalszych stronicach recenzowanej książki. Aby Warburg mówi bowiem
rzeczy ważne językiem żywym i nie napuszonym, po prostu - zrozumiałym.
Pierwszy szkic poświęcony jest dwóm
arcydziełom Sandro Botticelliego - Narodzinom
Wenus i Wiośnie. Autor pokazuje,
w jaki sposób oba najsłynniejsze obrazy Botticelliego dopełniają się wzajemnie,
stanowiąc komplementarną całość. Na przykładzie obu dzieł śledzi inspiracje
sztuką antyczną oraz poezją w malarstwie włoskiego Quattrocenta. A wpływy te i filiacje są frapujące i zaskakujące.
Okazuje się, że pewne detale zostały przez Botticelliego namalowane w zgodzie ze
współczesnym sobie opisem poetyckim, ten zaś skomponowany został na podstawie starożytnego
poematu. Chodzi tu o pozy postaci czy ułożenie fałdów ich szat. Sztuka antyczna
była miarodajnym wzorcem motywów ruchu dla artystów renesansowych. Dzieło Botticelliego
wskazuje niedwuznacznie, że musiał on znać opis narodzin Wenus z antycznego
drugiego Hymnu Homeryckiego do
Afrodyty, prawdopodobnie za pośrednictwem Angelo Poliziano, który - jak
wszystko na to wskazuje - był uczonym doradcą Botticelliego, gdyż „w obrazie
akcja posuwa się naprzód dokładnie tak samo, jak w utworze poetyckim”.
Intrygujące jest tutaj to, w jaki
sposób starożytna poezja (m.in. Owidiusz), a nie rzeźba (choć zarówno ona, jak
i malarstwo miały także ogromne znaczenie) wpływała na sztuki plastyczne
włoskiego odrodzenia; to właśnie te wpływy śledzi Warburg pisząc o Botticellim.
Drugi szkic poświęcony jest
Domenicowi Ghirlandaio, który pomiędzy rokiem 1480 a 1486 na zlecenie florenckiego kupca Francesco
Sassettiego wykonał „przedstawienie legendy świętego Franciszka [imiennika
zleceniodawcy] w sześciu freskach wymalowanych w kaplicy grobowej jego rodu”. Badacz
porównuje je z wcześniejszymi o półtora stulecia freskami Giotta na ten sam
temat i pokazuje na tym przykładzie, jak w tym okresie „radykalnej
sekularyzacji uległy formy społecznych zachowań w Kościele”. Większą część
tekstu stanowi jednak identyfikacja przedstawionych na fresku osób.
Ciekawa jest pojawiająca się tu informacja
o fundowanych od początku XV w. we florenckich kościołach wotach w postaci
naturalnych rozmiarów figur woskowych donatorów.
Szkic trzeci dotyczy powiązań
sztuki flandryjskiej z wczesnym renesansem florenckim. Wbrew obiegowym opiniom,
jakoby eksport prądów artystycznych odbywał się zasadniczo tylko w jedną
stronę, z południa na północ, sztuka flandryjska budziła upodobanie wśród
kolekcjonerów florenckich XV w. M.in. Sąd
Ostateczny Hansa Memligna, znajdujący się po dziś dzień w Muzeum Narodowym
w Gdańsku, zamówiony został przez nabywcę z Florencji. Warburg identyfikuje
fundatora tego dzieła.
Czwarty szkic poświęcony jest Albrechtowi
Dürerowi oraz antykowi w Italii. Aby Warburg omawiając dwa rysunki przedstawiające
śmierć Orfeusza, jeden autorstwa Dürera, drugi nieznanego mistrza z północnych
Włoch, wskazuje na wpływy antyczne, jakim obie prace zawdzięczają swój kształt.
Podstawą źródłową piątego szkicu
jest testament Francesca Sassettiego, którego już poznaliśmy w szkicu drugim. Obserwujemy
tutaj, w jaki sposób dążenie do umocnienia chwały rodu doprowadziło ostatecznie
do jego upadku (motyw znany nam dobrze z powieści Tomasza Manna Buddenbrookowie). Również i tutaj pojawia
się akcent antyczny, wyrażający się w pytaniu: w jaki sposób człowiek może
przeciwstawić się Fortunie?
Dwa ostatnie teksty poświęcone są
renesansowej astrologii. W szóstym z nich, „Sztuka Italii i astrologia
międzynarodowa w Palazzo Schifanoia w Ferrarze”, obserwujemy wędrówkę starożytnych
symboli astrologicznych pomiędzy cywilizacjami i kręgami kulturowymi, państwami
i regionami geograficznymi. Dzięki tej wiedzy jesteśmy w stanie lepiej
zrozumieć znaczenie astrologii w okresie renesansu (por. studia Eugenio Garina
na ten temat, szczególnie Zodiak życia :
astrologia w okresie renesansu, Warszawa 1997).
Wreszcie ostatni, siódmy szkic, jest
zarazem najpóźniejszym z opublikowanych w tomie tekstów, pochodzi bowiem z 1920
roku; Warburg nie dokończył go ze względu na chorobę. Nosi on tytuł „Pogańsko-antyczne
wróżbiarstwo w tekstach i przedstawieniach obrazowych w czasach Lutra”. Omówiony
tu został stosunek reformatorów do astrologii, w którą Filip Melanchton mocno wierzył,
Marcin Luter zaś całkowicie odrzucał. Kluczowym punktem rozważań są kontrowersje
co do horoskopu Lutra i roku jego urodzin (1483 czy 1484). Okazuje się, że astrologowie
dowolnie zmieniali datę dzienną urodzin reformatora, stosownie do układu
planet, by w ten sposób prowadzić wobec niego politykę wrogą lub też przyjazną (od
tej daty zależało, jaki horoskop mu wystawiali, pozytywny czy też negatywny).
Czemu w najbliższym otoczeniu Lutra, jawnie wrogiemu praktykom
pogańsko-astrologicznym, tak uporczywie przy nich trwano? Tego można się
dowiedzieć z lektury.
Wspólną cechą wszystkich tekstów
pomieszczonych w tomie jest łamanie stereotypów, utartych, przyjmowanych bez
zastanowienia stwierdzeń, dostrzeganie tego, co niewidoczne na pierwszy rzut
oka, znajdowanie powiązań tam, gdzie zazwyczaj się ich nie dostrzega i odkrywanie
racjonalności w pozornych sprzecznościach. Wszystko się ze sobą łączy, wszystko
ma swoje źródło, każdy symbol swoją historię, czasem tylko nie potrafimy tego
dostrzec. A wystarczy jednak otworzyć oczy, ponieważ „w ten sposób możemy
łącznie rozpatrywać rzekomo nieprzystające do siebie, zadziwiające
przeciwieństwa, rysujące się jakoby pomiędzy ubiorem flandryjskiego pastuszka a
szatą imperatora, pomiędzy Bogiem a Fortuną, pomiędzy Dawidem z procą a
centaurem (…)”. To poszukiwanie ukrytych więzi jest równie ważne jak warstwa
faktograficzna.
Drugą ważną konstatacją jest to,
jak wiele elementów kultury renesansowej miało swe korzenie w starożytności.
Oczywiście wszyscy uczymy się w szkole, iż „renesans (z włoskiego) był
odrodzeniem kultury starożytnej po tysiącletnich mrokach średniowiecza” (co
samo w sobie jest już przekłamaniem), jednakże na ile naprawdę o tym WIEMY, w
jakim stopniu jesteśmy w stanie to DOSTRZEC? Lektura Warburga sprawia, że
zaczynamy zastanawiać się nad tym, co do tej pory uznawaliśmy za tak oczywiste,
że nie warte chwili refleksji, a co w rezultacie staje się de facto nieznane.
Dzieło wyposażone jest w obszerny
aparat krytyczny - przypisy i nota edytorska zajmują prawie 150 stron, a jego wartość
podnoszą dodatki źródłowe dołączone do tekstów: drugiego o Domenico Ghirlandaio
i (obszerne) do siódmego. Co więcej, zamieszczono tu także obfity materiał
ilustracyjny, dzięki czemu każde dzieło sztuki omawiane przez Warburga, każdy
rysunek czy drzeworyt, możemy obejrzeć na reprodukcji. W sumie mamy do dyspozycji
85 tablic czarno-białych ilustracji. Na tym jednak nie koniec. Książka została pięknie
wydana, w znakomitej szacie edytorskiej, do czego zresztą Wydawnictwo słowo/obraz
terytoria już nas przyzwyczaiło. Czytelnik otrzymuje szyty tom w twardej
oprawie, wydrukowany na dobrym papierze, wysmakowany w każdym szczególe,
łącznie z doborem czcionki i obwolutą.
Szkice Aby Warburga składają się
na tom, który oczywiście stanowić powinien obowiązkową pozycję w bibliotece
każdego historyka sztuki, jednakże sięgnąć po niego powinien każdy - po to, by
nauczyć się dostrzegać to, co nieoczywiste; lub też to, co nazbyt oczywiste.
Aby Warburg, Narodziny
Wenus i inne szkice renesansowe, Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk
2010
Hans Durer...?
OdpowiedzUsuńAlbrecht :)
UsuńHello, great blog . I allowed myself to put it on my website where I bake and test interesting known and less known .Define Dictionary Meaning is an easy to use platform where anyone can create and share short informal definition of any word.
OdpowiedzUsuńBest thing is, its free and you can even contribute without creating an account.This page shows you usage and meanings of
wenus around the world.