czwartek, 25 kwietnia 2013

P. Majewski, Pismo, tekst, literatura : praktyki piśmienne starożytnych Greków


Przed kilkoma tygodniami na półki księgarskie trafiła książka Pawła Majewskiego, opublikowana przez Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego w znakomitej serii Communicare, której kolejne tomy z upodobaniem kolekcjonuję. Także i tym razem nie spotkał mnie zawód. Majewski stawia wiele pytań, które i ja od dawna sobie zadawałem, i choć nie udziela na nie jednoznacznej odpowiedzi, to jednak zgromadzony przez niego materiał stanowi znakomitą podstawę do dalszych rozmyślań i dociekań. Wspomnieć warto, że podobnej problematyki (oralności i starożytnej piśmienności) dotyczyło kilka innych książek, opublikowanych wcześniej w tej samej serii, jak Mit, rytuał, oralność, Jacka Goody’ego, Muza uczy się pisać: rozważania o oralności i piśmienności w kulturze Zachodu Erica A. Havelocka czy Skrybowie i uczeni: o tym, w jaki sposób antyczne teksty literackie przetrwały do naszych czasów L. D. Reynoldsa i N. G. Wilsona. Co więcej, Paweł Majewski przełożył na polski dwie z tych książek i do dwu z nich napisał wstęp, a także dyskutuje z nimi w swojej pracy (szczególnie krytyczny jest wobec Havelocka).


Dzieło rozpoczyna się od sprzeciwu wyrażonego wobec ahistoryczności pojmowania dziejów starożytnych. Przeprowadzona została krytyka starożytnictwa XIX-wiecznego: „przyjmowane za oczywistość założenie, w myśl którego działalność piśmiennicza starożytnych była ustrukturowana tak samo jak ich własna, że w Grecji V wieku p.n.e. obowiązywały takie same podziały intelektualne jak w Niemczech w wieku XIX. (…) istniało wtedy przeświadczenie, że po obu stronach procesu rozumienia, w V wieku p.n.e. i w XIX wieku n.e., wszyscy pisali”. Warto jednak dodać, iż ma to wymiar uniwersalny i w oczywisty sposób odnosi się do wszystkich nauk historycznych. Banalne jest już dziś stwierdzenie, iż anachronizm jest największym błędem historyka.

Mając tego świadomość i nie popadając w błędy popełniane przez badaczy sprzed stu kilkudziesięciu lat, należy jednak zastanawiać się, w jaki sposób starożytni pisali i jak czytali teksty pisane przez swoich współczesnych. Ryzykując znów stwierdzenie oczywistości  należy podkreślić, że robili to zupełnie inaczej niż my dzisiaj. W XXI wieku inaczej czytamy teksty współczesne nam, niż starożytni czytali teksty współczesne sobie, jak i te pochodzące z dawnych epok. Jak to ujmuje Majewski, „nie zadawano sobie w XIX wieku pytania o to, czy Heraklit aby na pewno był »filozofem« w takim samym sensie jak Hegel, a Eurypides – »dramaturgiem« w takim samym sensie jak Ibsen”. Należy pamiętać, że starożytni inaczej używali pisma niż my i oczywiście jest to fundamentalne założenie metodologiczne. Czy jednak istotnie warto było poświęcać znaczną część książki na dysputę z filologami nieżyjącymi już od z górą wieku i na dowodzenie tego, co oczywiste?

O ile czytanie pism archaicznych musiało znacząco różnić się od czytania naszego dzisiejszego pisma alfabetycznego, to sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się w przypadku pism niealfabetycznych (hieroglifów, pisma klinowego). W tym wypadku różnica pomiędzy sposobem lektury w naszym rozumieniu a praktyką starożytną musiała być o wiele głębsza.

Majewski zwraca uwagę, że każdy akt „pisania” i „czytania” jest sytuacją nieuchwytną, jednostkową, tym bardziej w odniesieniu do rzeczywistości sprzed kilkunastu wieków. „Nie dowiemy się, co działo się w umysłach Greków z VII i VI wieku p.n.e. i jak reagowały one na obecność pisma, nie tylko dlatego, że brak nam do tego źródeł, lecz przede wszystkim dlatego, że brak nam do tego pojęć”. Nie jest możliwe odtworzenie w warunkach laboratoryjnych stanu mentalnego starożytnego czytelnika, warunkowanego przez ogromną liczbę nieznanych dziś i niemożliwych do odtworzenia zmiennych. Czytelnik może jednak odnieść wrażenie, że Autor próbuje badać to, co nie poddaje się badaniom, co może w pewnym stopniu stawiać pod znakiem zapytania jego wysiłki. Do tego typu zagadnień należałoby zaliczyć też pytanie o rolę pisma w starożytnej komunikacji społecznej lub o moment wykształcenia się dojrzałej świadomości „piśmiennej” w świecie starożytnym oraz o sytuacje komunikacyjne w dawnej Grecji.

Co do samego procesu lektury to pamiętać należy, że czytanie w starożytności było po prostu zajęciem trudnym na poziomie technologicznym: obsługa zwoju była skomplikowana i stwarzała czytelnikowi problemy, które dziś nawet trudno jest nam sobie wyobrazić.

Kolejne pytania, na które odpowiedzi nie znamy i nigdy nie poznamy, brzmią: czy pismo kształtowało świadomość, sposób myślenia starożytnych Greków? Jeśli tak, to w jaki sposób? Czy i w jakim znaczeniu pismo było w starożytności reprezentacją „mowy” i „świata”? Starożytna nauka, filozofia, a nawet literatura, są starsze niż pismo, a w każdym razie dawniejsze niż tekst, dlatego też nie jesteśmy w stanie poznać początków tych zjawisk, które wymykają się badaniu naukowemu. W całej książce mamy nieustannie do czynienia z procesami nieuchwytnymi poznawczo.

To, co uchwytne źródłowo, choć nie gruntownie udokumentowane, to m.in. przenikanie się, współistnienie, uzupełnianie się kultury oralnej i piśmiennej; narodziny i początki istnienia kultury piśmiennej; jak zmieniała się w związku z tym kultura antycznej Grecji, co z kolei wpłynęło oczywiście na kształtowanie się kultury europejskiej aż do współczesności.

Majewski pokazuje m.in., w jaki sposób pismo wpłynęło na Arystotelesa, który myślał już kategoriami piśmienności, a nie oralności, idealizując dynamikę lektury, lekceważąc zaś dynamikę słowa mówionego, a sztukę wymowy nazywając błazenadą. W istocie ideałem był dla niego brak dynamiki („gdyby Arystoteles zobaczył na przykład dziewiętnastowieczny wykład akademicki albo debatę współczesnych intelektualistów, z pewnością byłby uradowany”). Ideał ten nie był jednak możliwy do osiągnięcia w Atenach jego czasów. „Sam tok rozumowania »na piśmie« różni się zasadniczo od toku rozumowania »w mowie«. Odmienna jest też psychodynamika recepcji tekstu mówionego i pisanego”. Ponadto „»Tekstualizacja« nie jest tożsama z »utrwaleniem na piśmie«, lecz jest pojęciem szerszym, obejmującym również zespół nawyków myślowych i operacji intelektualnych determinowanych przez stałe uprawianie praktyk piśmiennych w większości sfer życia społecznego”.

Badanie tego, jak narodziła się piśmienność starożytnej Grecji, ujawnia w pewnym sensie pierwszą bodaj w dziejach odsłonę wojny starego z nowym, czy też ściślej rzecz biorąc sporu wybuchłego pod koniec XVII wieku, znanego pod nazwą « Querelle des Anciens et des Modernes ».

Kolejny frapujący problem sformułować można tak: kiedy pojawiło się zjawisko cytatu i na czym polegało w swojej początkowej fazie? W jaki sposób posługiwali się cytatem starożytni? I na ile w ogóle cytowanie było możliwe biorąc pod uwagę, że ówczesne książki miały postać zwoju, nie kodeksu, nie istniał podział tekstu na strony, akapity, a nawet zdania, nie było znaków przestankowych, zaś książki nie miały tytułów? Syntetyczna odpowiedź brzmi, iż cytowanie było możliwe jedynie na zasadzie podawania z pamięci jakichś fragmentów tekstu, co raczej należałoby nazwać parafrazowaniem.

Jedno z najbardziej interesujących pytań brzmi: w jaki sposób „Grecy epoki klasycznej wyobrażali sobie »bibliotekę«”? I tu znów odpowiedź jest taka, że o ile pojęcie takie w ogóle istniało, to w oczywisty sposób znacznie się różniło od nam współczesnego. Majewski próbuje zdefiniować rolę biblioteki w antycznym świecie śródziemnomorskim, zastrzegając jednak, że Grecy nie mieli nawet odpowiedniego słowa do nazwania takiej instytucji.

Są jednak także pewne fragmenty książki, które budzą niepokój. „Nowożytni uczeni skrupulatnie zebrali tego rodzaju »niskie« zapisy [wcześniej podany został przykład graffiti – PT], traktując je z taką samą dbałością jak teksty Platona – co samo w sobie jest przejawem ich skrajnie tekstocentrycznego nastawienia, ponieważ liczyło się dla nich jedynie to, że coś jest tekstem, bez względu na treść i funkcję, co znaczy, że kategoria »tekstu« była dla nich bardzo szeroka, obejmowała bowiem wszelkie zapisy”. Czy należy to rozumieć jako zarzut? Nie jest to dla mnie do końca jasne. Cóż bowiem innego ma zbierać współczesny badacz starożytności, jeśli nie jest archeologiem? Historyk nie może rozważać przeszłości inaczej niż właśnie poprzez tekst, czyli zbieranie wszelkiego rodzaju zapisów. To one mówią nam o niej. Nie jestem pewien, czy oznacza to, że według Majewskiego powinniśmy zrezygnować ze zbierania zapisów, by nie narażać się na zarzut skrajnej tekstocentryczności.

Majewski zauważa „nielinearność rozwoju praktyk piśmiennych w Grecji i ich skomplikowane uwikłanie w realia społeczne i polityczne”. Ale w innych epokach i miejscach podobne, choć nieidentyczne uwikłanie też daje się obserwować.

Jeden podrozdział poświęcony jest nielinearnemu zapisowi tekstu (poezji graficznej), wcześniej zaś czytamy o greckich eksperymentach z pismem i literami. Sporo miejsca poświęcono także wyjątkowej postaci poety-bibliotekarza, Kallimachowi.

Majewski stawia tezę, iż to twórczość okresu hellenistycznego ukształtowała i zdeterminowała późniejsze (średniowieczne, nowożytne i nasze współczesne) pojmowanie literatury i tego, czym ona jest. Wpływ ten uwidaczniał się w „»formie«, w najbardziej fundamentalnych mechanizmach jej funkcjonowania. W tym sensie filologowie dziewiętnastowieczni byli spadkobiercami swoich hellenistycznych prekursorów w sposób o wiele bardziej zasadniczy, niż sami zdawali sobie z tego sprawę”. Teza ta nie jest przez Autora broniona ani dowodzona, ale gdyby przyjąć jej prawdziwość, to może należałoby także nieco zrewidować jego pryncypialny stosunek do anachronizmów popełnianych przez tychże filologów, wyrażony tak dobitnie w rozdziale pierwszym?

Celem Majewskiego jest zajęcie się „przemianami najbardziej ogólnych zasad rządzących świadomością kulturową ludzi Zachodu, determinowanymi przez interakcje zachodzące między »mową« a »pismem«”. W swojej pracy stosuje on aparaturę pojęciową i metodologię medioznawstwa w odniesieniu do starożytności, pisząc o „mediologicznych” aspektach kultury antycznej. Jest to podstawowa przyjęta przez niego metoda, ale sięga także do narzędzi z zakresu literaturoznawstwa, historii kultury, filologii klasycznej, filozofii czy nawet psychologii, poruszając się swobodnie po terytorium komunikologii, nauki o komunikacji społecznej.

Jak zatem pisali (i czytali) starożytni Grecy? Czy ten fascynujący problem można jednoznacznie rozwiązać? Dziś wiele antycznych tekstów należy do kanonu lektur każdego człowieka o aspiracjach intelektualnych (aczkolwiek Homera nikt już raczej nie czytuje dla przyjemności). Ja sam ciekaw jestem, jak powstawały dzieła autorów starożytnych, jak, kiedy i przez kogo były zapisywane, kopiowane i publikowane. Do tej pory trudno było znaleźć w polskiej literaturze z zakresu bibliologii historycznej odpowiedzi na te pytania. Dopiero książki z serii Communicare, choć nie dają klucza do rozwiązania zagadki, to jednak bez wątpienia pomagają lepiej zrozumieć problem.


Paweł Majewski, Pismo, tekst, literatura : praktyki piśmienne starożytnych Greków i matryca pamięci kulturowej Europejczyków, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz