Przed kilkoma tygodniami na półki księgarskie
trafiła książka Pawła Majewskiego, opublikowana przez Wydawnictwa Uniwersytetu
Warszawskiego w znakomitej serii Communicare, której kolejne tomy z upodobaniem
kolekcjonuję. Także i tym razem nie spotkał mnie zawód. Majewski stawia wiele
pytań, które i ja od dawna sobie zadawałem, i choć nie udziela na nie
jednoznacznej odpowiedzi, to jednak zgromadzony przez niego materiał stanowi
znakomitą podstawę do dalszych rozmyślań i dociekań. Wspomnieć warto, że
podobnej problematyki (oralności i starożytnej piśmienności) dotyczyło kilka
innych książek, opublikowanych wcześniej w tej samej serii, jak Mit, rytuał, oralność, Jacka Goody’ego, Muza uczy się pisać: rozważania o oralności
i piśmienności w kulturze Zachodu Erica A. Havelocka czy Skrybowie i uczeni: o tym, w jaki sposób
antyczne teksty literackie przetrwały do naszych czasów L. D. Reynoldsa i
N. G. Wilsona. Co więcej, Paweł Majewski przełożył na polski dwie z tych
książek i do dwu z nich napisał wstęp, a także dyskutuje z nimi w swojej pracy
(szczególnie krytyczny jest wobec Havelocka).
Dzieło rozpoczyna się od sprzeciwu wyrażonego wobec
ahistoryczności pojmowania dziejów starożytnych. Przeprowadzona została krytyka
starożytnictwa XIX-wiecznego: „przyjmowane za oczywistość założenie, w myśl
którego działalność piśmiennicza starożytnych była ustrukturowana tak samo jak
ich własna, że w Grecji V wieku p.n.e. obowiązywały takie same podziały
intelektualne jak w Niemczech w wieku XIX. (…) istniało wtedy przeświadczenie,
że po obu stronach procesu rozumienia, w V wieku p.n.e. i w XIX wieku n.e.,
wszyscy pisali”. Warto jednak dodać, iż ma to wymiar uniwersalny i w oczywisty
sposób odnosi się do wszystkich nauk historycznych. Banalne jest już dziś
stwierdzenie, iż anachronizm jest największym błędem historyka.
Mając tego świadomość i nie popadając w błędy
popełniane przez badaczy sprzed stu kilkudziesięciu lat, należy jednak zastanawiać
się, w jaki sposób starożytni pisali i jak czytali teksty pisane przez swoich
współczesnych. Ryzykując znów stwierdzenie oczywistości należy podkreślić, że robili to zupełnie
inaczej niż my dzisiaj. W XXI wieku inaczej czytamy teksty współczesne nam, niż
starożytni czytali teksty współczesne sobie, jak i te pochodzące z dawnych
epok. Jak to ujmuje Majewski, „nie zadawano sobie w XIX wieku pytania o to, czy
Heraklit aby na pewno był »filozofem« w takim samym sensie jak Hegel, a Eurypides
– »dramaturgiem« w takim samym sensie jak Ibsen”. Należy pamiętać, że starożytni
inaczej używali pisma niż my i oczywiście jest to fundamentalne założenie
metodologiczne. Czy jednak istotnie warto było poświęcać znaczną część książki
na dysputę z filologami nieżyjącymi już od z górą wieku i na dowodzenie tego,
co oczywiste?
O ile czytanie pism archaicznych musiało znacząco
różnić się od czytania naszego dzisiejszego pisma alfabetycznego, to sytuacja
jeszcze bardziej komplikuje się w przypadku pism niealfabetycznych
(hieroglifów, pisma klinowego). W tym wypadku różnica pomiędzy sposobem lektury
w naszym rozumieniu a praktyką starożytną musiała być o wiele głębsza.
Majewski zwraca uwagę, że każdy akt „pisania” i
„czytania” jest sytuacją nieuchwytną, jednostkową, tym bardziej w odniesieniu
do rzeczywistości sprzed kilkunastu wieków. „Nie dowiemy się, co działo się w
umysłach Greków z VII i VI wieku p.n.e. i jak reagowały one na obecność pisma,
nie tylko dlatego, że brak nam do tego źródeł, lecz przede wszystkim dlatego,
że brak nam do tego pojęć”. Nie jest możliwe odtworzenie w warunkach
laboratoryjnych stanu mentalnego starożytnego czytelnika, warunkowanego przez
ogromną liczbę nieznanych dziś i niemożliwych do odtworzenia zmiennych.
Czytelnik może jednak odnieść wrażenie, że Autor próbuje badać to, co nie
poddaje się badaniom, co może w pewnym stopniu stawiać pod znakiem zapytania
jego wysiłki. Do tego typu zagadnień należałoby zaliczyć też pytanie o rolę
pisma w starożytnej komunikacji społecznej lub o moment wykształcenia się
dojrzałej świadomości „piśmiennej” w świecie starożytnym oraz o sytuacje
komunikacyjne w dawnej Grecji.
Co do samego procesu lektury to pamiętać należy, że
czytanie w starożytności było po prostu zajęciem trudnym na poziomie
technologicznym: obsługa zwoju była skomplikowana i stwarzała czytelnikowi problemy,
które dziś nawet trudno jest nam sobie wyobrazić.
Kolejne pytania, na które odpowiedzi nie znamy i
nigdy nie poznamy, brzmią: czy pismo kształtowało świadomość, sposób myślenia
starożytnych Greków? Jeśli tak, to w jaki sposób? Czy i w jakim znaczeniu pismo
było w starożytności reprezentacją „mowy” i „świata”? Starożytna nauka,
filozofia, a nawet literatura, są starsze niż pismo, a w każdym razie
dawniejsze niż tekst, dlatego też nie jesteśmy w stanie poznać początków tych
zjawisk, które wymykają się badaniu naukowemu. W całej książce mamy nieustannie do czynienia z procesami
nieuchwytnymi poznawczo.
To, co uchwytne źródłowo, choć nie gruntownie
udokumentowane, to m.in. przenikanie się, współistnienie, uzupełnianie się
kultury oralnej i piśmiennej; narodziny i początki istnienia kultury
piśmiennej; jak zmieniała się w związku z tym kultura antycznej Grecji, co z
kolei wpłynęło oczywiście na kształtowanie się kultury europejskiej aż do
współczesności.
Majewski pokazuje m.in., w jaki sposób pismo
wpłynęło na Arystotelesa, który myślał już kategoriami piśmienności, a nie
oralności, idealizując dynamikę lektury, lekceważąc zaś dynamikę słowa
mówionego, a sztukę wymowy nazywając błazenadą. W istocie ideałem był dla niego
brak dynamiki („gdyby Arystoteles zobaczył na przykład dziewiętnastowieczny
wykład akademicki albo debatę współczesnych intelektualistów, z pewnością byłby
uradowany”). Ideał ten nie był jednak możliwy do osiągnięcia w Atenach jego
czasów. „Sam tok rozumowania »na piśmie« różni się zasadniczo od toku
rozumowania »w mowie«. Odmienna jest też psychodynamika recepcji tekstu
mówionego i pisanego”. Ponadto „»Tekstualizacja«
nie jest tożsama z »utrwaleniem na piśmie«, lecz jest pojęciem szerszym,
obejmującym również zespół nawyków myślowych i operacji intelektualnych
determinowanych przez stałe uprawianie praktyk piśmiennych w większości sfer
życia społecznego”.
Badanie tego, jak narodziła się piśmienność starożytnej Grecji,
ujawnia w pewnym sensie pierwszą bodaj w dziejach odsłonę wojny starego z
nowym, czy też ściślej rzecz biorąc sporu wybuchłego pod koniec XVII wieku, znanego
pod nazwą « Querelle des Anciens et des Modernes ».
Kolejny frapujący problem sformułować można tak: kiedy
pojawiło się zjawisko cytatu i na czym polegało w swojej początkowej fazie? W
jaki sposób posługiwali się cytatem starożytni? I na ile w ogóle cytowanie było
możliwe biorąc pod uwagę, że ówczesne książki miały postać zwoju, nie kodeksu,
nie istniał podział tekstu na strony, akapity, a nawet zdania, nie było znaków
przestankowych, zaś książki nie miały tytułów? Syntetyczna odpowiedź brzmi, iż
cytowanie było możliwe jedynie na zasadzie podawania z pamięci jakichś
fragmentów tekstu, co raczej należałoby nazwać parafrazowaniem.
Jedno z
najbardziej interesujących pytań brzmi: w jaki sposób „Grecy epoki klasycznej
wyobrażali sobie »bibliotekę«”? I tu znów odpowiedź jest taka, że o ile pojęcie
takie w ogóle istniało, to w oczywisty sposób znacznie się różniło od nam
współczesnego. Majewski próbuje zdefiniować rolę biblioteki w antycznym świecie
śródziemnomorskim, zastrzegając jednak, że Grecy nie mieli nawet odpowiedniego
słowa do nazwania takiej instytucji.
Są jednak
także pewne fragmenty książki, które budzą niepokój. „Nowożytni uczeni
skrupulatnie zebrali tego rodzaju »niskie« zapisy [wcześniej podany został
przykład graffiti – PT], traktując je z taką samą dbałością jak teksty Platona
– co samo w sobie jest przejawem ich skrajnie tekstocentrycznego nastawienia,
ponieważ liczyło się dla nich jedynie to, że coś jest tekstem, bez względu na
treść i funkcję, co znaczy, że kategoria »tekstu« była dla nich bardzo szeroka,
obejmowała bowiem wszelkie zapisy”. Czy
należy to rozumieć jako zarzut? Nie jest to dla mnie do końca jasne. Cóż bowiem
innego ma zbierać współczesny badacz starożytności, jeśli nie jest archeologiem?
Historyk nie może rozważać przeszłości inaczej niż właśnie poprzez tekst, czyli
zbieranie wszelkiego rodzaju zapisów. To one mówią nam o niej. Nie jestem
pewien, czy oznacza to, że według Majewskiego powinniśmy zrezygnować ze
zbierania zapisów, by nie narażać się na zarzut skrajnej tekstocentryczności.
Majewski
zauważa „nielinearność rozwoju praktyk piśmiennych w Grecji i ich skomplikowane
uwikłanie w realia społeczne i polityczne”. Ale w innych epokach i miejscach
podobne, choć nieidentyczne uwikłanie też daje się obserwować.
Jeden
podrozdział poświęcony jest nielinearnemu zapisowi tekstu (poezji graficznej), wcześniej
zaś czytamy o greckich eksperymentach z pismem i literami. Sporo miejsca poświęcono także wyjątkowej
postaci poety-bibliotekarza, Kallimachowi.
Majewski
stawia tezę, iż to twórczość okresu hellenistycznego ukształtowała i
zdeterminowała późniejsze (średniowieczne, nowożytne i nasze współczesne)
pojmowanie literatury i tego, czym ona jest. Wpływ ten uwidaczniał się w „»formie«,
w najbardziej fundamentalnych mechanizmach jej funkcjonowania. W tym sensie
filologowie dziewiętnastowieczni byli spadkobiercami swoich hellenistycznych
prekursorów w sposób o wiele bardziej zasadniczy, niż sami zdawali sobie z tego
sprawę”. Teza ta nie jest przez Autora broniona ani dowodzona, ale gdyby
przyjąć jej prawdziwość, to może należałoby także nieco zrewidować jego
pryncypialny stosunek do anachronizmów popełnianych przez tychże filologów,
wyrażony tak dobitnie w rozdziale pierwszym?
Celem Majewskiego jest zajęcie się „przemianami
najbardziej ogólnych zasad rządzących świadomością kulturową ludzi Zachodu,
determinowanymi przez interakcje zachodzące między »mową« a »pismem«”. W swojej
pracy stosuje on aparaturę pojęciową i metodologię medioznawstwa w odniesieniu
do starożytności, pisząc o „mediologicznych” aspektach kultury antycznej. Jest to
podstawowa przyjęta przez niego metoda, ale sięga także do narzędzi z zakresu literaturoznawstwa,
historii kultury, filologii klasycznej, filozofii czy nawet psychologii,
poruszając się swobodnie po terytorium komunikologii, nauki o komunikacji
społecznej.
Jak zatem
pisali (i czytali) starożytni Grecy? Czy ten fascynujący problem można
jednoznacznie rozwiązać? Dziś wiele antycznych tekstów należy do kanonu lektur każdego
człowieka o aspiracjach intelektualnych (aczkolwiek Homera nikt już raczej nie
czytuje dla przyjemności). Ja sam ciekaw jestem, jak powstawały dzieła autorów
starożytnych, jak, kiedy i przez kogo były zapisywane, kopiowane i publikowane.
Do tej pory trudno było znaleźć w polskiej literaturze z zakresu bibliologii
historycznej odpowiedzi na te pytania. Dopiero książki z serii Communicare,
choć nie dają klucza do rozwiązania zagadki, to jednak bez wątpienia pomagają
lepiej zrozumieć problem.
Paweł Majewski, Pismo,
tekst, literatura : praktyki piśmienne starożytnych Greków i matryca pamięci
kulturowej Europejczyków, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa
2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz