czwartek, 6 czerwca 2013

F. Kubiaczyk, Między wojną a dyplomacją : Ferdynand Katolicki i polityka zagraniczna Hiszpanii w latach 1492-1516


„Pisanie o polityce zagranicznej Ferdynanda Katolickiego nie jest zadaniem łatwym. W historiografii utrwalił się bowiem zwyczaj łącznego analizowania Królów Katolickich - Izabeli I Kastylijskiej i Ferdynanda II Aragońskiego. W zgodnej opinii historyków są oni uważani za fundatorów Hiszpanii nowożytnej. Można nawet przeczytać, że w historii Hiszpanii jest okres przed Królami Katolickimi i po Królach Katolickich. Dość powszechnie idealizuje się ich wspólne panowanie”.

Tej właśnie tendencji w historiografii postanowił przeciwstawić się w swojej monografii Filip Kubiaczyk. Poszedł on, jak można by powiedzieć, w poprzek dominujących nurtów badawczych i przyjął własną perspektywę, odmienną od tej utartej. Na kartach książki o polityce zagranicznej Ferdynanda Katolickiego podjął dyskusję ze stereotypowymi, choć czasem niezbyt dobrze udokumentowanymi i przemyślanymi, jednostronnymi hipotezami. I to właśnie jest jedną z głównych cech stanowiących o wartości recenzowanej książki.

Autor „uznał za konieczne odejście od dominującego w historiografii zwyczaju analizowania monarchii Królów Katolickich z perspektywy kastylijskiej. Przyjęta w rozprawie perspektywa aragońska ma służyć obaleniu mitów i stereotypów, jakie na temat monarchii Królów Katolickich, a zwłaszcza ich polityki zagranicznej, dominują w literaturze przedmiotu. Z lektury wszystkich znanych autorowi opracowań na ten temat wynika, że w żadnym z nich nie zastosowano takiej perspektywy badawczej”. Nie wyjaśnił jednak przyczyn tej dysproporcji ani dlaczego rola Aragonii jest marginalizowana. Z jakiego powodu to głównie Izabela przyciąga uwagę badaczy? Po części takie wyjaśnienie znajduje się w dalszej części książki: mówiąc w pewnym uproszczeniu, to Kastylia stworzyła Hiszpanię.

Kubiaczyk stara się rehabilitować króla Ferdynanda, wyraźnie sympatia Autora jest po stronie tego władcy. Muszę przyznać, że jego interpretacje mnie przekonują, cytowane przez niego tezy historyków stających po stronie kastylijskiej zdają się nazbyt jednostronne i uproszczone. Dla mnie osobiście ta książka jest również o tyle interesująca, że kiedy kilka lat temu zajmowałem się okresem wojen włoskich, sam przyjąłem perspektywę italocentryczną. Lektura książki F. Kubiaczyka dała mi możliwość spojrzenia na zjawiska z innego, hiszpańskiego punktu widzenia.

Zanim jednak przejdę do ostatecznej oceny dzieła, warto bliżej przyjrzeć się jego treści.

Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza rozpoczyna się obszernym wywodem mającym wykazać, że to nie Cezar Borgia, jak sugeruje sam Niccolò Machiavelli oraz większość interpretatorów, jest modelem „nowego księcia” w najsłynniejszym dziele florenckiego myśliciela i teoretyka władzy. Ma nim być Ferdynand Katolicki. Udowodnieniu tej tezy poświęcony jest cały odrębny rozdział. Zagadnienie to jest niewątpliwie ważne i interesujące, jednak odnoszę wrażenie, iż nie bardzo pasuje do książki i zadaję sobie pytanie, czy nie lepiej byłoby opublikować ten tekst w postaci odrębnego artykułu?

Drugi rozdział, biograficzny, poświęcony jest dzieciństwu i wczesnej młodości Ferdynanda, który to okres był decydujący dla ukształtowania jego przekonań i wyobrażeń o własnej roli jako dziedzica Korony Aragonii. Ojciec wywarł wielki wpływ na wybór systemu wartości przyszłego króla i kształt jego pierwszych wizji politycznych. Sam Ferdynand nigdy nie zapomniał metod swego ojca: antycypowania wydarzeń oraz zimnej kalkulacji i stanowczości w rozwiązywaniu problemów (co boleśnie odczuł na własnej skórze król Francji Karol VIII przygotowując awanturniczą wyprawę, która rozpoczęła okres wojen włoskich). Wpływ „dziedzictwa aragońskiego” był później widoczny w zagranicznej polityce hiszpańskiej prowadzonej przez Ferdynanda. Bez uświadomienia sobie tego faktu, nie można jej zrozumieć w sposób właściwy.

I tu również nasuwa się uwaga, czy nie sensowniej byłoby opracować odrębną monografię poświęconą Ferdynandowi? O ile polski czytelnik dysponuje biografią królowej Kastylii (M. Fernández Álvarez, Izabela Katolicka, Warszawa 2007), a także córki pary królewskiej, Joanny (J. Brouwer, Joanna Szalona : tragiczne życie w niespokojnym czasie, Warszawa 1991), to brak biografii Aragończyka. Warto więc byłoby taką książkę napisać. Dodam tu na marginesie, iż chętnie przeczytałbym również biografię kanclerza Karola V, Mercurino de Gattinary.

Trzeci, dość długi rozdział pierwszej, wprowadzającej części, poświęcony jest Hiszpanii. Czy w ogóle istniało coś takiego jak Hiszpania? Czy można mówić o Królestwie Hiszpanii, czy raczej Kastylii i Aragonii? Pytanie to jest istotne i uzasadnione, a odpowiedź na nie - niejednoznaczna po dziś dzień. Autor śledzi występowanie w źródłach od wczesnego średniowiecza terminu „Hiszpania” oraz istnienie koncepcji etniczno-kulturalnej wspólnoty pod nazwą Hiszpania. Nie miejsce tu oczywiście na powtarzanie tego wywodu, dość stwierdzić, że F. Kubiaczyk dowodzi istnienia Hiszpanii w znaczeniu nie tylko geograficznym.

Pisząc o zjednoczeniu obu królestw, zrealizowanym poprzez małżeństwo Ferdynanda i Izabeli wspomina, iż bardzo często mówi się o Królach Katolickich, traktując oboje władców łącznie, jako harmonijną dwójistność. Kubiaczyk przekonująco wykazuje jednak, że jest to jedynie sielankowy mit, nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością. Niemniej jednak, jak się dowiadujemy, wizja polityki zagranicznej Ferdynanda Katolickiego nie była ani aragońska, ani kastylijska, lecz hiszpańska.

Kilkadziesiąt stron zostało poświęconych polityce wewnętrznej królestw hiszpańskich. O ile oczywiście możemy uzasadniać, że polityka zagraniczna jest funkcją polityki wewnętrznej (tak jak zrobił to Kubiaczyk w poprzednim rozdziale cytując Machiavellego), to jednak jest sprawą dyskusyjną, czy pisząc książkę o tej pierwszej jest zasadne poświęcanie tak wiele miejsca tej drugiej. Tym bardziej, że oba zjawiska pozostają tu mimo wszystko jakoś oderwane, rozłączne. Autor zatrzymuje się w pół kroku i nie wyjaśnia, w jaki sposób polityka zagraniczna, zataczając koło i wracając do swego źródła, wpływała w dalszej perspektywie na sprawy wewnętrzne (mam tu na myśli choćby skutki ekonomiczne napływu amerykańskiego złota czy skutki społeczne fali kolonizacji, czyli opuszczenia kraju przez wiele tysięcy osób specyficznego pokroju, najbardziej wojowniczych i najbardziej przedsiębiorczych - ale ilu ich było w badanym okresie, to Kubiaczyka nie interesuje). Tak więc choć z jednej strony pewnych rzeczy jest tu za dużo, to jednak innych zdecydowanie zbyt mało.

Politykę zagraniczną kształtuje także położenie geopolityczne i temu zagadnieniu poświęcony jest rozdział czwarty części pierwszej, dzięki czemu dość płynnie przechodzimy do części drugiej książki, której rozdział pierwszy poświęcony jest polityce włoskiej Ferdynanda. Pamiętajmy, że omawiany okres to początek wojen włoskich i że Ferdynand był uczestnikiem tej gry od samego początku.

Drugi rozdział części drugiej poświęcony jest polityce Ferdynanda wobec Afryki północnej. Kubiaczyk nie zgadza się z opiniami, jakoby głównym celem tejże polityki była walka z niewiernymi. Według niego władca ten nie planował żadnych wypraw krzyżowych w obronie wiary. Ci badacze, którzy stawiają tego typu tezy, dają się zwodzić formie, którą stawiają ponad istotną treścią. Autor słusznie podkreśla, że retoryka religijna była stały elementem gry międzynarodowej dyplomacji. Bez wątpienia dla Ferdynanda religia była sprawą polityki i trzeba tutaj dodać, że własny interes narodowy był ważniejszy od wspólnej sprawy chrześcijańskiej Europy nie tylko dla władców hiszpańskich, lecz w ten sam sposób postępowali bez mała wszyscy władcy europejscy zarówno w XV, jak i w XVI stuleciu.

Trzeci rozdział tej części dotyczy Afryki atlantyckiej (północno-zachodniego wybrzeża kontynentu) i sporów z Portugalią o zasięg ekspansji zamorskiej. Być może jednym z najciekawszych dla czytelnika będzie rozdział czwarty poświęcony Krzysztofowi Kolumbowi i polityce amerykańskiej Ferdynanda. Niestety, militaryści poczują się zawiedzeni, ponieważ nie znajdą tu żadnych sensacyjnych informacji o konkwistadorach ani opisów rzezi Indian. Depopulacji Nowego Świata poświęconych jest zaledwie kilka akapitów. Zamiast tego Autor opisuje koncepcje polityczne związane z odkryciami geograficznymi, motywacje jakimi kierowała się Izabela, a jakimi Ferdynand.

Jak sam F. Kubiaczyk zwraca uwagę we wstępie, najważniejsza jest trzecia część pracy, omawiająca politykę zagraniczną Hiszpanii w stosunku do innych krajów europejskich. Chodzi tu głównie o stosunki z Francją, papiestwem, tzw. wojny włoskie, ale także w ogóle o politykę międzynarodową w Europie. Interesy hiszpańskie, francuskie, angielskie, państw włoskich, papiestwa i Habsburgów splatały się ze sobą i przecinały w sposób nie dający się rozplątać i by je zrozumieć, należy omawiać je łącznie. Rzeczywiście jest to najmocniejsza część dzieła, jednakże również i tu nie udało się Autorowi utrzymać konsekwencji. Od rozgrywek dyplomacji międzynarodowej przechodzi on niepostrzeżenie do spraw wewnętrznych - gry o następstwo tronu w Kastylii, prowadzonej przez Ferdynanda z jego zięciem, Filipem Pięknym. Polityka zagraniczna nazbyt miesza się tu z polityką dynastyczną, choć oczywiście oba te zjawiska silnie się przenikały.

Ostatni wreszcie rozdział książki poświęcony jest Karolowi Habsburgowi, następcy Ferdynanda na tronie hiszpańskim, a niedługo później cesarzowi Karolowi V.

Wszystkie rozdziały kończą się krótkim podsumowaniem, co w pewnym stopniu ułatwia lekturę, zwłaszcza że otrzymujemy tu prawie czterysta stron zapełnionych ścisłym drukiem. Korekta jest dość staranna mniej więcej do strony 270. Dalej zdarzają się literówki, błędy, nieścisłości i rozbieżności terminologiczne (np. Liga z 1511 r. na stronie 311 nazwana jest - właściwie - Najświętszą, na następnej zaś stronie błędnie Najjaśniejszą).

Powróćmy jednak do oceny merytorycznej dzieła. Filip Kubiaczyk bez wątpienia wykazuje znakomitą znajomość literatury hiszpańskojęzycznej, rzeczywiście niezbyt często spotykaną wśród naszych historyków. Jednakże trzeba zwrócić uwagę, że chyba to oczytanie trochę go zgubiło. Napisał bowiem dzieło bardzo eklektyczne, zajmując się dość różnymi zagadnieniami, z których każde domagałoby się odrębnego opracowania monograficznego (biografia Ferdynanda, kształtowanie się państwa hiszpańskiego). Jego rozważania są ciekawe, ale trochę nie wiadomo, co z nimi zrobić, jak je uporządkować i nie wiadomo, jaki sam Autor miał na to pomysł. Mam wrażenie, że konstrukcja książki załamuje się pod własnym ciężarem.

Innymi słowy, Autor posiada ogromną wiedzę, ale też stara się za dużo opowiedzieć na raz. Przykładem tego są nazbyt daleko idące dygresje, np. w kwestii teorii geopolityki, dalekie ekskursy geograficzne oraz chronologiczne w głąb średniowiecza. Osobiście wolałbym, aby bardziej trzymał się on tematu zakreślonego przez tytuł książki, ponieważ choćby osadnictwo na terenach Kastylii w IX wieku niezbyt mnie interesuje. Znaczną część rozdziału, który miał być poświęcony polityce Ferdynanda wobec Afryki północnej, zajmują rozważania dotyczące politycznego ususu robionego z religii. Rozdział o Krzysztofie Kolumbie rozpoczyna się dywagacjami na temat terminologii: czy Kolumb w 1492 roku  Amerykę „odkrył”, czy ją „wynalazł”, czy też stało się wówczas jeszcze coś innego. Kubiaczyk prezentuje tu różne hipotezy i stanowiska, jaki jest jednak związek XX-wiecznej terminologii z polityką zagraniczną Hiszpanii przełomu XV i XVI wieku, pozostaje niejasne. Autor szkicuje także zarys biografii K. Kolumba, nie uzasadnia jednak w żaden sposób konieczności jej prezentacji, nie udało mu się więc przekonać mnie, że bez znajomości faktów z życia tego żeglarza nie będę mógł właściwie zrozumieć polityki zagranicznej Hiszpanii okresu wielkich odkryć geograficznych. Takie dygresje stanowią prawie połowę rozdziału (niemalże 20 z ponad 40 stron), materiału jest więc aż nadto na solidny artykuł. O rozdziale poświęconym Niccolò Machiavellemu już wspomniałem wcześniej.

Tego typu ekskursy nie są zazwyczaj usprawiedliwione koniecznością głębszego wyjaśnienia zagadnienia, które mogłoby zostać bez tego niezrozumiałe. Na dłuższą metę są one męczące i jeśli Autor nie potrafi skupić się na dłużej na jednym zagadnieniu, tym bardziej rozpraszana jest uwaga czytelnika.

Książkę warto więc polecić głównie zawodowym historykom, ponieważ choć można w niej znaleźć wiele ważnych i interesujących informacji, to jednak nie jest to lektura łatwa ze względu na sposób ich podania. Jej największą wadą jest sama jej konstrukcja.

Filip Kubiaczyk, Między wojną a dyplomacją : Ferdynand Katolicki i polityka zagraniczna Hiszpanii w latach 1492-1516, Universitas, Kraków 2010, 417 stron

2 komentarze:

  1. Czytałam i zgadzam się, że to nie jest praca dla laika. Można się pogubić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając tę recenzję próbowałam przypomnieć sobie tytuł książki, która jakiś czas temu zwróciła moją uwagę. Zawodnej czasem pamięci pomógł niezawodny czasem internet: Christopher W. Gortner, "Ostatnia królowa", Książnica 2011.
    "Znakomita powieść C.W.Gortnera przywołuje do życia Joannę Kastylijską, trzecie dziecko hiszpańskiej pary królewskiej Izabeli i Ferdynanda. Urodzona w czasach burzliwych walk o zjednoczenie i umocnienie ich królestwa, Joanna w wieku szesnastu lat zostaje poślubiona Filipowi, spadkobiercy cesarstwa Habsburgów. Szczęśliwe małżeństwo nieoczekiwanie dopada tragedia, która czyni Joannę spadkobierczynią hiszpańskiego tronu. Rozpoczyna się walka o władzę, która angażuje najważniejsze monarchie Europy.
    Gortner zabiera czytelnika w podróż od mrocznego majestatu hiszpańskiego dworu, do pełnych przepychu śmiertelnie niebezpiecznych dworów Flandrii, Francji i Anglii."
    Wprawdzie nie jest to książka naukowa, lecz beletrystyka historyczna, to jednak ten krótki opis i przede wszystkim pozytywne opinie czytelników (na lubimyczytac.pl oraz merlin.pl) zachęcają do jej lektury. Może być ciekawym uzupełnieniem literatury naukowej:)

    OdpowiedzUsuń