Każda
książka pióra Umberto Eco, jednego z najsłynniejszych współczesnych naukowców i
pisarzy, niezależnie czy to powieść, czy też dzieło popularnonaukowe, staje się
przebojem wydawniczym. Poznańskie wydawnictwo Rebis, od lat już z niezłym
powodzeniem popularyzujące historię, za co należą mu się szczere wyrazy
uznania, wydało właśnie kolejną jego książkę (po Szaleństwie katalogowania, Historii
brzydoty i Historii piękna) z
dziedziny historii sztuki – Historię
krain i miejsc legendarnych.
Jak
na wstępie wyjaśnia sam Autor, „książka ta poświęcona jest krainom i miejscom
legendarnym. Krainom i miejscom, gdyż czasem chodzi tu o prawdziwe kontynenty,
jak Atlantyda, innym razem o miejscowości, zamki, a nawet (jak w przypadku
Baker Street Sherlocka Holmesa) mieszkania. (…) W tej książce interesować nas
będą krainy i miejsca, które obecnie lub w przeszłości przyczyniały się do
tworzenia chimer, utopii i iluzji, ponieważ wielu ludzi naprawdę wierzyło, że
teraz lub dawniej w jakimś miejscu na ziemi rzeczywiście istniały”. Eco dodaje
tu jeszcze kolejne kategorie – miejsca legendarne, które kiedyś mogły istnieć
rzeczywiście (jak Atlantyda, choć to akurat wydaje mi się niezbyt prawdopodobne);
miejsca, których istnienie jest wątpliwe i wreszcie takie, które są jedynie
wytworem literackiej wyobraźni. Są miejsca prawdziwe, które obrosły legendą i
takie, które tylko przez legendy zostały powołane do życia. I choć Eco wspomina
tu o biblijnym raju, to pomija istotną kategorię zaświatów, które też miały
swoją geografię, które istniały przez całe tysiąclecia w wyobrażeniach różnych
kultur i które uznawane były za świat równie realny jak przestrzeń dająca się bezpośrednio
doświadczyć fizycznie.
Dzieło
to jedynie w niewielkim zakresie uznać można za wykład historii geografii, ta
bowiem zajmuje w nim o wiele mniej miejsca niż opisy przestrzeni
fantastycznych. Ujęcie Eco jest mi bliskie, ponieważ uwzględnia on nie tylko
geografię rzeczywistą, ale także wyobrażoną, pisząc zarówno o podróżach w
przestrzeni, jak i tych odbywanych jedynie w wyobraźni. Opowiada o
umiejscowieniu legendarnych krain na dawnych mapach, ich opisach, opowieściach
o nich. Jeśli jednak Historię krain i
miejsc legendarnych zaliczyć do szeroko pojmowanej historii geografii, to
jest to już trzecia książka z tej dziedziny, o której piszę na swoim blogu (http://ohistorii.blogspot.com/search/label/historia%20geografii)
i z satysfakcją stwierdzam, że opracowań takich ukazuje się znacznie więcej.
Eco
tłumaczy, dlaczego dziś powszechnie sądzi się, że średniowiecze uważało, iż
Ziemia jest płaska, choć jest to oczywista nieprawda. Jednakże reprodukowana na
stronie 28 iluminacja przedstawiająca Boga (czy też Chrystusa) z cyrklem,
mierzącego okrąg ziemi, nie może być dowodem na to, że jej autor ok. 1250 r.
wiedział, że ziemia jest kulą. Była według niego okrągła, ale ewidentnie
przedstawiony został tu płaski dysk, a nie sfera.
W
pierwszych dwóch rozdziałach Umberto Eco omawia kolejno miejsce Ziemi we
wszechświecie w poglądach starożytnych oraz geografię biblijną, choć trudno
powiedzieć, że ten drugi temat został wyczerpany. Autor interesuje się jedynie
trzema zagadnieniami: dziesięcioma zaginionymi pokoleniami Izraela; Salomonem,
królową Saby (skąd przybyła?) i wizją świątyni jerozolimskiej (jak wyglądała?
czy dałoby się wykonać jej rekonstrukcję architektoniczną?) oraz wędrówką
Trzech Króli (skąd przybyli i dokąd powędrowali?). Jest to oczywiście jedynie zasygnalizowanie
problematyki, której poświęcono już niejedno obszerne dzieło w ciągu ostatniego
tysiąclecia.
Rozdziały
trzeci i czwarty poświęcone są starożytności greckiej, a konkretnie światu
Homera-Odyseusza (Eco wymienia tu także siedem cudów starożytnego świata) oraz cudownościom
Orientu. Świat Orientu zawsze był najbardziej tajemniczy i najbardziej
fascynujący dla autorów okcydentalnych, by wspomnieć tylko o opisywanych przez
nich, zamieszkujących Wschód fantastycznych ludach, stworach czy ulokowaniu tam
mitycznego królestwa Księdza Jana (o tym wszystkim pisze Eco). Orient to także
region świata, w którym konstruowano w średniowieczu cudowne automaty, nieznane
na Zachodzie Europy.
Swego
rodzaju orientalne nawiązanie znajdujemy w rozdziale piątym, w którym opisano
„Ziemski raj, wyspy szczęśliwe i Eldorado”, czyli świecki raj i krainę
bogactwa, umiejscawianą w Nowym Świecie (do którego Europejczycy dopłynęli podróżując
na zachód, ale długo uważali nowy ląd za część Indii, czyli Wschodu). Biblijny Eden
zresztą też mieścił się na wschodzie. Niemal identyczne mity dotyczące miejsc
szczęśliwych występowały w wielu kulturach.
Rozdział
szósty poświęcony został zaginionym lądom: Atlantydzie, Mu i Lemurii. Eco
wyjaśnia: „Ze wszystkich legendarnych krain to właśnie Atlantyda przez całe
wieki najsilniej pobudzała wyobraźnię filozofów, ludzi nauki i poszukiwaczy
tajemnic”, jednakże inne krainy, takie jak Eden czy Eldorado, o których pisze w
tej książce, jak się wydaje, jedynie w niewielkim stopniu ustępują zaginionemu
kontynentowi pod względem zainteresowania i liczby poświęconych im książek,
obrazów, filmów i innych dzieł sztuki. I trudno chyba wykazać bezspornie, że
Atlantyda zdecydowanie wygrywa tę konkurencję, choć włoski semiolog właśnie jej
poświęca najwięcej uwagi.
W
rozdziale siódmym, poświęconym Ultima Thule i Hyperborei, znajduje się m.in.
spory fragment o wpływie „mitu polarnego” (północne pochodzenie rasy aryjskiej)
na narodowy socjalizm w Niemczech w okresie międzywojennym. Następnie
przenosimy się do miejsc związanych ze świętym Graalem, jednak wymienione
zostały tylko dwa: zamek króla Artura i Avalon. I tu podobnie jak w poprzednim
rozdziale, główny motyw łączy się z ideologią gnostycką i za jej pośrednictwem
znów z nazizmem. Wniosek płynie stąd taki, że przestrzeń (fizyczna czy
legendarna) wywiera wpływ na ideologię, która może przyjmować zbrodnicze
wymiary.
W
rozdziale dziesiątym Umberto Eco zabiera nas do Kukanii, czyli krainy
pieczonych gołąbków, która jest także światem na opak, co pokazują również zamieszczone
w nim reprodukcje. W przednowoczesnym świecie niedostatku kraina szczęśliwa to
taka, w której na wyciągnięcie ręki dostępne są wszelkie rodzaje jadła i napojów,
z których korzystać można do woli bez pracy. Ciekawe jak dziś wyglądałaby taka
kraina? Jaką legendę moglibyśmy dziś ułożyć? Na przykład dla jak wielu ludzi
raj, tak jak dla J.L. Borgesa, jest rodzajem nieskończonej biblioteki? Płynie
stąd ważna konstatacja, iż zawsze trzeba brać pod uwagę kontekst historyczny omawianych
zjawisk z przeszłości, w tym także legend.
Kolejny
rozdział poświęcony został Utopii. Utopia, czyli nie-miejsce, oczywiście nie
jest miejscem, lecz pewną konstrukcją myślową. Od innych opisywanych przez Eco
miejsc legendarnych różni się tym, że jej pomysłodawcy (bo takie nie-miejsca „stwarzało”
wielu autorów) wiedzieli, że opisują coś, czego nie ma, co zrodziło się w ich
wyobraźni, podczas gdy, z drugiej strony, wierzono w to, że Atlantyda,
Eldorado, Eden czy Avalon istniały bądź istnieją realnie, nawet jeśli położone
tak daleko, że nie sposób do nich dotrzeć. Eco zdaje sobie sprawę z tej różnicy
i czyni w tym rozdziale podobne zastrzeżenie.
W
rozdziale 14 Umberto Eco zajmuje się obaleniem pewnego mitu, czy wręcz grubymi
nićmi szytego kłamstwa, na bazie którego skonstruowany został m.in. niedawny
przebój wydawniczy – Kod Leonarda da
Vinci Dana Browna. Rozdział ten, mam wrażenie, dość luźno wiąże się z myślą
przewodnią całości. Jednak „przypadek Rennes-le-Château mówi nie tylko, jak
łatwo stworzyć legendę, ale też jak silna jest ona nawet wtedy, gdy historycy,
sądy i inne instytucje ogłoszą jej kłamliwą naturę”. No cóż, taka już jest
ludzka natura. Znamy przykład takiej legendy dzielącej od niemal czterech lat
polskie społeczeństwo na dwa wrogie obozy. Niestety nawet ten wybitny uczony
nie zna sposobu na odkłamanie takich legend o fałszywej naturze.
W
trzech pozostałych rozdziałach Eco opowiada o Alamut, niedostępnej twierdzy
legendarnych asasynów, Terra Australis, czyli poszukiwaniach kontynentu
południowego oraz o podróżach do wnętrza Ziemi
i światach podziemnych.
Pod
koniec książki, w rozdziale 13., Eco stwierdza, że nie zajmuje się krainami
powieściowymi, choć zastrzeżenie to czyni chyba tylko po to, żeby od razu
zrobić wyjątek dla powieściowych opisów świata podziemnego. A rozdział 15 poświęcony
został miejscom literackim i ich prawdziwości.
Fantastyczne
interpretacje starożytnych przekazów (np. na temat tego, dokąd dopłynął
Odyseusz), snute przez nowożytnych i współczesnych autorów, bywają często
jeszcze bardziej fantastyczne niż komentowane źródło. Obrastają one
fantastycznymi, wzajemnie się wykluczającymi komentarzami i interpretacjami.
Np. co do samej trasy wędrówki Odyseusza Eco pisze, iż istnieje na ten temat
osiemdziesiąt różnych teorii.
Jak
sądzę, można mówić o takiej ogólnej typologii krain i miejsc legendarnych
opisanych przez Umberto Eco: 1) miejsca rzeczywiste obrosłe legendą, 2) miejsca
istniejące tylko w legendach, w których realność jednak wierzono oraz 3) utopie.
Są jednak i takie miejsca, które zostały w tej książce całkowicie pominięte, jak
choćby bezludne wyspy, oczywiście nie jako miejsca, w których chciałoby się
spędzić życie, ale te, których poszukiwano i o których chętnie fantazjowano, czytano
czy słuchano opowieści, i które obrastały legendą, czego dowodzi popularność
historii Robinsona Crusoe.
Temat ten
nie jest dla Umberto Eco nowy, w jego powieściach niejednokrotnie pojawiały się
wątki podróżowania do miejsc legendarnych (jak np. w Wahadle Foucaulta czy Wyspie
dnia poprzedniego). Jak zwykle też jest to dzieło intertekstualne, powstałe
z niezwykłej erudycji Autora, wzbogacone licznymi cytatami z autorów
starożytnych, średniowiecznych, nowożytnych i współczesnych, z dzieł zarówno
naukowych, jak i literackich. Cytaty owe, składające się na antologię tekstów
od Platona do Jules’a Verne’a i Heleny Bławatskiej, znajdują się na końcu
każdego rozdziału, stanowiącego mini-esej czy zbiór kliku luźnych refleksji.
Ponadto tom jest bogato ilustrowany setkami reprodukcji pochodzących z różnych
epok map, ilustracji książkowych, iluminacji, drzeworytów, grafik, mozaik itd.
Także z tego względu czytać tę książkę należy w szczególny sposób. To nie jest
zwarty tekst, który można czy trzeba czytać od początku do końca jak powieść.
Jest to również w znacznej mierze, podobnie jak inne wymienione już, wydane
przez Rebis książki Eco, książka tyleż do czytania, co do oglądania.
Swego
rodzaju słabością książki jest jednak to, że są to raczej luźne refleksje Eco
na różne tematy mniej lub bardziej związane z przestrzenią (choć przyznać
trzeba, że trudno się oderwać od lektury). To książka, która ma za zadanie budzić
ciekawość, skłaniać do dalszych poszukiwań, i w moim przekonaniu udaje się to
jej, choć niestety konkluzje są mało satysfakcjonujące. Okazuje się bowiem, że
nic pewnego na te tematy nie wiemy. Książka ta pełna jest niewyjaśnionych
zagadek i stawia wiele pytań, pozostawiając je bez odpowiedzi. Otrzymujemy
kompendium, które zbiera i przedstawia zagadki, ale odpowiedzi na nie trzeba
poszukać sobie samemu. I tu wysunąć trzeba drugie zastrzeżenie. Otóż skoro tak, to wydaje się, że Wydawca zadbać
powinien o uzupełnienie dzieła bibliografią prac dostępnych w języku polskim. Literatura,
której spis można byłoby dołączyć do Historii
krain i miejsc legendarnych, jest dość obfita.
W ludziach ciekawość świata tkwi „od zawsze”. Już w starożytności powstawały eposy osnute wokół toposu wędrówki, by po raz kolejny przywołać przykład Odysei, podróży Argonautów poszukujących złotego runa, Gilgamesza etc. A jeśli brakowało rzetelnych wiadomości na temat mniej lub bardziej odległych krajów, posługiwano się wyobraźnią. Matką geografii jest poezja. Nasi przodkowie zawsze czuli w sobie jakiś pęd, coś gnało ich, żeby poznawać świat, dlatego wyruszali na wędrówki, wsiadali do prymitywnych łodzi czy statków i zapuszczali się na dalekie morza, ryzykując życie. Czasem była to istotna potrzeba życia społecznego (np. zakładanie kolonii), czasem interes gospodarczy (wyprawy kupieckie), a czasem po prostu ciekawość i chęć dokonywania odkryć, poznawania świata.
Co się z tym wiąże, równie wielkim powodzeniem zawsze cieszyły się opisy podróży i miejsc czytelnikowi czy słuchaczowi nieznanych – zarówno rzeczywistych, jak i wyobrażonych, wypraw nieodbytych w rzeczywistości, fikcyjnych. Dlatego powstały dzieła Pauzaniasza, Johna Mandeville’a, Marco Polo, Dantego czy Navigatio Santi Brendani, by wymienić tylko kilka najsłynniejszych.
Wiele z legendarnych krain, pomimo swego nieistnienia, odegrało ważną rolę w rozwoju cywilizacji. Europejczycy, poszukując ich, eksplorowali Azję i Afrykę, nie odkrywając oczywiście tego, czego szukali, poznając jednak inne lądy i nawiązując kontakt z innymi kulturami. Odegrały także rolę kulturotwórczą, czego świadectwem są niezliczone wspaniałe dzieła literackie, malarskie, plastyczne, których drobnej części reprodukcje znajdują się w książce Umberto Eco. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele jest tych legendarnych, a nieistniejących miejsc, które do dziś głęboko oddziaływają na naszą wyobraźnię. Istnieją, choć przecież ich nie ma. Dlatego warto sięgnąć po Historię krain i miejsc legendarnych.
Umberto Eco, Historia krain i miejsc legendarnych, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2013
Recenzja mocno zachęca do kupna. Jednak książka trocheee poczeka na swoją kolej, ponieważ jest droga i wiele innych mam jeszcze na oku.
OdpowiedzUsuń