Pierwsza Rzeczpospolita u schyłku
swego istnienia była państwem znajdującym się w wyjątkowej sytuacji
geopolitycznej, jako że graniczyła z wszystkimi trzema XVIII-wiecznymi
cesarstwami, wymienionymi w tytule książki Dariusza Dolańskiego. Dlatego też ważnym
i interesującym projektem badawczym jest kolejna próba opisania sposobu
postrzegania tych mocarstw i wiedzy na ich temat w społeczeństwie staropolskim.
Sytuację komplikuje (czy też może z naszego punktu widzenia – uatrakcyjnia)
fakt, że w omawianym okresie znacząco zmieniła się sytuacja polityczna zarówno
Polski, jak i trzech cesarstw, zmienił się kontekst historyczny ich istnienia i
współoddziaływania.
Autor podjął „próbę
przedstawienia wiedzy o przeszłości i teraźniejszości w konfrontacji z
wyobrażeniami w kontekście zmian międzynarodowych, a także i przemian
związanych z przenikaniem i adaptacją idei oświecenia”. Jak jednak od razu
zastrzega, „tak przedstawiony cel wprowadza te badania w obszar historii
mentalności wraz ze wszystkimi jej ograniczeniami i wiążącymi się z nią
wątpliwościami, sytuując ją w kontekście historii historiografii, badań nad
stereotypami i sposobem ich funkcjonowania w kulturze oraz imagologią”. Przyznać
muszę, iż nie mam zaufania do badań nad mentalnością w dawnych wiekach, ponieważ
jest to zazwyczaj problematyka słabo uchwytna źródłowo. Dlatego też sądzę, że
lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Autor zwrócił się nieco bardziej w kierunku
zagadnień komunikacji społecznej. Jako przykład takiego rozwiązania problemu
podać mogę moją rozprawę poświęconą postrzeganiu obrazu Turka w Polsce w
okresie jagiellońskim. Takiej perspektywy w recenzowanej książce jednak
zabrakło, a historia mentalności chyba ma niewiele wspólnego z tematem książki.
Zobaczymy zresztą, jak z tych zapowiedzi Autor się wywiązuje.
Czego jednak nie dowiemy się ze
wstępu to fakt, że Autor wielokrotnie sięga w swojej pracy do metod bibliologii
historycznej, historii bibliografii i literatury, czyniąc to jednak jakby
bezwiednie, mimochcąc, świadomie się jednak do tych dyscyplin nie odwołując i
nie wymieniając ich nigdzie z imienia, nieco jak pan Jourdain, który mówił
prozą, choć sam o tym nie wiedział. Dolańskiemu zdaje się nieco brakować
właściwej naukowej aparatury pojęciowej.
Praca powstała na podstawie kilku
grup źródeł piśmiennych: kompendiów wiedzy, tekstów pochodzących z kalendarzy i
gazet (uznanych przez Autora za podręczniki, co jest niezbyt dla mnie zrozumiałe),
tekstów publicystycznych, pamiętników, opisów podróży i poezji, a także
podręczników sensu stricto, które
pojawiają się nieco dalej. Pominięte zostały źródła literackie. Bibliografia
wymienia 105 pozycji źródłowych wydawnictw zwartych, a do tego roczniki
czterech czasopism oraz siedem publikacji źródłowych.
Rozdział pierwszy recenzowanej
rozprawy przedstawia poglądy polskich autorów XVIII-wiecznych na historię
powszechną, na dzieje państw i narodów oraz geografię, a także ewolucję tych
poglądów w ciągu stulecia. Ma on charakter bio-bibliograficzny, przedstawiono
tu bowiem skrótowo sylwetki autorów i wymieniono napisane przez nich dzieła. Ten
przegląd twórczości zaprezentowano w podziale na gatunki piśmiennicze, takie
jak kompendia, gazetki pisane, poematy polityczne, encyklopedie czy pamiętniki.
Typologia ta przyjęta została przez Autora intuicyjnie, bez odwołania się do
dorobku historyków literatury. Z każdego gatunku podano po jednym lub kilka
przykładów dla każdego pokolenia staropolskich pisarzy, przedstawiając w jaki
sposób ich poglądy ewoluowały w czasie, jak zmieniały się u kolejnych twórców z
młodszych generacji. Jest to zabieg całkowicie słuszny i celowy, niestety ze
względu na jego skrótowość powstał raczej schematyczny zarys, który stereotypowo
pokazuje jedynie obskurantyzm czasów saskich oraz oświecenie czasów
stanisławowskich. Autor starał się także naszkicować ogólny klimat
intelektualny epoki.
W rozdziale drugim omówiono
źródła informacji, do jakich sięgali polscy autorzy piszący o sąsiednich
mocarstwach. Pisano zatem na podstawie własnych obserwacji z podróży
(aczkolwiek nieczęstych i niezbyt chętnie podejmowanych), doświadczenia
mieszkańców terenów nadgranicznych oraz, przede wszystkim, lektury dzieł obcych
(kronikarzy od średniowiecza po XVIII wiek, dzieł geograficznych, rozpraw
poświęconych sprawom gospodarczym i ustrojowo-politycznym, artykułów z gazet).
Ta część monografii jest w znacznym stopniu zarysem historii historiografii, z bardzo
solidnym przeglądem wykorzystanych w pracy źródeł.
Rozdział trzeci poświęcony jest obrazowi
Niemiec. Dolański omawia dokonywane przez XVIII-wiecznych autorów omówienia
historii Niemiec, poczynając od średniowiecza. I tu czytelnik jego książki zadaje
sobie pytanie: po co? Czemu ten zabieg miał służyć (to samo zastrzeżenie odnosi
się także do rozdziału poświęconego Rosji)? Dolański opisuje także, w jaki
sposób Polacy przedstawiali niemiecki ustrój polityczny i system władzy
cesarskiej. Co ciekawe, mieli oni trudności ze zdefiniowaniem terytorialnym
Niemiec, często przyjmując, iż są one tożsame z Cesarstwem.
Niemniej stwierdzić trzeba, że Polacy
w XVIII wieku nieźle znali Niemcy (czy też Cesarstwo), orientowali się w ich
polityce, ustroju, sytuacji międzynarodowej, postrzegali je jako kraj wielki i
bogaty. Często przedstawiano je jako pozytywny przykład do naśladowania. Natomiast
wojny i rebelie nękające Niemcy, a zwłaszcza Saksonię, miały być karą boską za
rozwój herezji luterańskiej. Było to dość stereotypowe ujęcie.
„Historycy i geografowie XVIII
wieku starali się mówić o Niemcach przychylniej niż ich poprzednicy z
wcześniejszych stuleci”, jednak już autorzy gazetek rękopiśmiennych byli
bardziej wobec nich krytyczni. „Rosnące zagrożenie, a następnie rozbiory
spowodowały, że Niemiec powoli zaczął ponownie przeistaczać się w
znienawidzonego wroga. Po pierwszym rozbiorze Niemiec zarówno Prusak, jak i
Austriak stał się grabieżcą, ciemiężycielem, żołdakiem i biurokratą”.
Zdecydowanie negatywny obraz tej nacji pozostawiły również pamiętniki czasów
stanisławowskich.
Jednak z tego, co Autor
zapowiadał we wstępie, tzn. z badań nad mentalnością, niewiele tu znajdujemy.
Dowiadujemy się, jakie wiadomości Polacy mieli o Cesarstwie, ale niewiele na
temat, jak Niemcy byli postrzegani przez naszych rodaków. Dolański opisał, co
Polacy wiedzieli, z trudem jednak przychodzi mu opisać, co myśleli.
Rozdział czwarty poświęcony został
krajom wchodzącym w skład Cesarstwa Niemieckiego: Austrii, Prusom i Saksonii.
Tutaj główne miejsce zajęły spory o odsiecz wiedeńską i Jana III, dyskusje z
austriackimi historykami dowodzącymi praw austriackich do ziem polskich. Opinie
Polaków na temat władców z dynastii Habsburgów, Marii Teresy i Józefa II, były
raczej przychylne, jednak na ogół Austriacy nie cieszyli się ich szacunkiem.
W przypadku Prus, czyli „drugiego
niemieckiego zaborcy Polski opinie oscylowały pomiędzy niechęcią i podziwem a
wiarą w lojalność i wspólnotę interesów włącznie”. Tutaj ponownie wywód zaczyna
się „od stworzenia świata”, czyli od opinii na temat Krzyżaków,
identyfikowanych przez polskich historyków oświeceniowych z Prusami. Co
ciekawe, dość długo niektórzy autorzy upierali się przy zależności lennej
Hohenzollernów od królów Polski, nawet już w epoce rozbiorowej nie
uwzględniając bieżących realiów. Tutaj też omówiono staropolskie opinie na
temat królów pruskich.
Podobnie mieszane oceny wyrażano
w stosunku do Saksonii, połączonej z Polską w pierwszej połowie stulecia unią
personalną. Było to powodem, dla którego wzrosło zainteresowanie tym krajem. O
ile sama Saksonia opisywana była w pozytywnym świetle, to sami Sasi nie
cieszyli się dobrą opinią. Tak i rządy Augusta II z jednej strony opiewane były
w panegirykach, z drugiej jednak ostro krytykowane.
Na Turcję i Rosję nie zostało już
wiele miejsca, obu tym cesarstwom poświęconych zostało zaledwie po 30 stron
książki. Obraz Turcji omówiony został w rozdziale piątym. Ta część rozprawy
budziła moje największe zainteresowanie i głównie ze względu na nią sięgnąłem
po dzieło Dolańskiego. I przyznać się muszę do lekkiego rozczarowania, jako że
kwestii tureckiej poświęcono tak niewiele uwagi.
Turcja w XVIII wieku nie była już
tak potężnym sąsiadem, jak w stuleciach XVI czy XVII. Państwo osmańskie
osłabło, jednak mimo to „gazetki rękopiśmienne aż do co najmniej połowy XVIII
wieku, wbrew faktom historycznym i nowemu charakterowi stosunków
polsko-tureckich, powielały stereotyp państwa tureckiego jako potęgi wciąż
jeszcze zagrażającej Polsce”, zaś prasa warszawska informowała na bieżąco o
wojnach rosyjsko- i austriacko-tureckich.
Mimo to „dla Polski XVIII wieku
Turcja powoli przestawała być groźnym sąsiadem. Chętnie sięgano, co prawda, do
antytureckiej ideologii (…) Jednak w miejsce dawnej zachodniej chrześcijańskiej
solidarności coraz silniej, acz nie w skrystalizowanej formie, zaczęła się
pojawiać solidarność z Turcją w obliczu wspólnego wroga”. Ciekawa jest
obserwacja, iż akcenty antytureckie pojawiające się zarówno w piśmiennictwie,
jak i kulturze materialnej, były jedynie pustymi gestami, frazesami bez
głębszego znaczenia. Jednak mówienie w znacznym uogólnieniu o „chrześcijańskiej
solidarności” wobec wrogiego państwa muzułmańskiego jest nieporozumieniem. Taka
solidarność była również jedynie deklaratywna i nie przekładała się na żadne
rzeczywiste działania już od XV wieku.
Wiktorię wiedeńską w czasach
stanisławowskich wykorzystywano, prowadząc swego rodzaju politykę historyczną,
do budowania poczucia jedności i dumy narodowej. Przypominano w ten sposób
potęgę dawnej Polski, często zresztą nie odwołując się nawet w utworach
panegirycznych do treści antytureckich. W sporach o rok 1683 zazębia się
historia Polski, Austrii i Turcji, co nie zostało przez Autora mocniej zaakcentowane.
Kolejna istotna obserwacja
wskazuje, iż w saskiej i stanisławowskiej Polsce pogardliwie traktowano „turecką”
religię (islam) i Proroka Mahometa, którego tak w stuleciach wcześniejszych,
jak i w wieku XVIII uważano za Turka. Przejawiano zatem więcej postaw
antyislamskich niż stricte antytureckich.
Samo państwo osmańskie nie było postrzegane bardzo i jednoznacznie negatywnie,
choć stereotypowe przedstawienia despotycznej władzy padyszacha wywierały
szczególny wpływ na miłujących wolność sarmatów. W ciągu stulecia zmieniła się
perspektywa, z jakiej postrzegano Imperium Osmańskie, jego obraz zyskiwał z
czasem coraz więcej cech pozytywnych.
Dodać warto, że opisy narodzin
islamu, o których pisze Dolański, krążyły w Europie już od średniowiecza. Pierwszy
podał je św. Jan Damasceński, od którego przejęte zostały przez św. Tomasza z
Akwinu, Marsyliusza z Padwy i za pośrednictwem Piusa II przez wielu
późniejszych autorów (Jana Boemusa, a także Stanisława Orzechowskiego).
Ten rozdział raczej rozbudził mój
apetyt niż go zaspokoił. Napisano w nim dużo o tym, co w Polsce przed dwustu
czy trzystu laty wiedziano o Turcji, niewiele jednak o tym, co o niej w istocie
myślano i jaki był stosunek Polaków do tego państwa. Jakie postawy wobec
Imperium przejawiano (Dolański podaje przykłady zarówno pozytywne, jak i
negatywne), które przeważały? Czy da się to zagadnienie jakoś usystematyzować?
Bo systematyki w tym gąszczu cytatów trochę brakuje. Oczywiście zostały one
ułożone rzeczowo, w pewne grupy zagadnień, jak religia, gospodarka, sułtan
itd., ale trudno jest czytelnikowi zorientować się, jaki ostatecznie wyłania
się z tego obraz państwa i społeczeństwa osmańskiego? (To samo zastrzeżenie odnosi
się także do rozdziałów poświęconych Niemcom i Rosji.)
I wreszcie rozdział szósty
poświęcony Rosji. Rosja w początkach wieku budziła najmniejsze zainteresowanie
polskich pisarzy, chociaż kontrowersje budziła kwestia praw do używania tytułu
cesarskiego przez władców Rosji. „Dużo większe niż u historyków zainteresowanie
wzbudzała Rosja u autorów syntez geograficznych”. Wiele zainteresowania
wzbudzały kwestie religijne (prawosławie, możliwość przywrócenia jedności
religijnej). „Te kwestie schodziły jednak na drugi plan w obliczu procesów
modernizacyjnych, które w XVIII wieku przeżywała Rosja”. Przemiany te budziły
duże zainteresowanie polskich autorów. Co oczywiste, w okresie rozbiorów
stosunek Polaków do Rosji stał się niechętny, negatywny. Jednak na to, w jaki sposób
przedstawiano Rosję czy carycę Katarzynę w polskim piśmiennictwie, znaczący
wpływ miała także cenzura. Pisać o nich źle nie było wolno. „U schyłku stulecia
pod wpływem bezpośrednich kontaktów Rosjanie uzyskali opinię narodu brudnego,
rozpitego, złodziejskiego i zacofanego, przy tym wszystkim dostrzegano jednak
ich waleczność” i ten stereotyp utrzymuje się chyba w znacznej mierze do dziś.
Mentalność, której badanie Autor
deklarował we wstępie, pojawia się dopiero w rozdziale siódmym, stanowiącym podsumowanie
pracy. Mówić o niej można chyba jako o refleksji nad aktualnym położeniem
Polski, jej stosunku do sąsiadów, przemian zachodzących w państwach ościennych
i naszego wobec nich zacofania. Uwagę badacza przyciągają wyobrażenia i opinie dawnych
Polaków o innych narodach. Główną cechą odróżniającą Polskę od sąsiadów była, w
ich przekonaniu, forma rządów: jedynowładztwo, absolutyzm, despotyzm w
Cesarstwach, wolność i demokracja u nas.
Rozprawa Dariusza Dolańskiego
jest, mimo wskazanych braków i mankamentów, bardzo interesującą i potrzebną
książką. A o staropolskim oglądzie świata jeszcze z pewnością jest wiele do
powiedzenia w ujęciu różnych dyscyplin nauk historycznych.
Dariusz Dolański, Trzy Cesarstwa: wiedza i wyobrażenia o
Niemczech, Turcji i Rosji w Polsce XVIII wieku, Oficyna Wydawnicza
Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2013
Właśnie skończyłem lekturę i muszę przyznać, że zgadzam się z większością zarzutów wysuniętych w recenzji. Moje największe zainteresowanie również budził rozdział dotyczący Turcji, ale także i Rosji. Nie jestem historykiem z rzemiosła, stąd trudno mi wypowiadać się na temat kwestii warsztatowych. Pokuszę się jednak o stwierdzenie, że historii mentalności w pracy nie ma wcale i tutaj Recenzent był dla prof. Dolańskiego aż nazbyt łaskawy. Z historią historiografii też mam problem. Owszem, omawiane są dzieła polskich uczonych piszących w wieku XVIII o przeszłości, ale trudno mi uznać książkę omawiającą publicystykę za dzieło z zakresu historii historiografii. Zabrakło mi też meta moziomu, na który historyk historiografii powinien wejść przy tak ujętym temacie pracy. Jest po prostu omówienie kolejnych dzieł XVIII-wiecznych autorów z bardzo skromnym komentarzem.
OdpowiedzUsuńWartością książki jest samo przybliżenie polskiej literatury z omawianego okresu, ale mimo wszystko pozostaje spory niedosyt.