Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego opublikowało w znakomitej serii Historiai kolejną
książkę poświęconą problematyce osmańskiej. Poprzednio wydane tomy to,
przypomnijmy, Franco Cardini, Europa a
islam: historia nieporozumienia, Kraków 2006, Halil İnalcık,
Imperium osmańskie: epoka
klasyczna 1300-1600, Kraków 2006 oraz Dzieje
gospodarcze i społeczne imperium osmańskiego 1300-1914, red. H. İnalcık,
D. Quataert, Kraków 2008. Z satysfakcją przyjąć należy fakt, że w Polsce
ukazują się kolejne opracowania poświęcone historii Imperium Osmańskiego i
Republiki Tureckiej, jakich do niedawna brakowało. Książkę Erika J. Zürchera jednak
warto czytać łącznie z recenzowanym już przeze mnie dziełem Stanforda J. Shawa
nie tylko po to, by poszerzać swoją wiedzę, ale również po to, by konfrontować oba
teksty.
Albowiem
w trakcie lektury Turcji od sułtanatu do
współczesności trudno nie dokonywać porównań z książką Shawa, która została
opublikowana kilka miesięcy wcześniej przez Wydawnictwo Akademickie Dialog (i nie
wiem, czy nie złożyło się trochę nieszczęśliwie, że obie książki ukazały się na
rynku w tak krótkim odstępie czasu). Tutaj materiał jest bardziej
skondensowany, nie rozpisany aż tak bardzo szczegółowo, co, jak sądzę, bardziej
odpowiada formule podręcznika akademickiego. Aczkolwiek studenta, który
przyjmie założenie, że zaoszczędzi sobie czasu i przeczyta 300 stron Zürchera
zamiast 650 Shawa, może spotkać na egzaminie niemiła niespodzianka.
Trzeba
przyznać, iż czyta się tę książkę dobrze, jej narracja jest płynna i
wciągająca. Niestety tekst Zürchera przypomina, szczególnie w pierwszej części,
obejmującej XIX wiek, skróconą wersję Shawa. Co prawda nie można mówić o
zależności treściowej, jednakże układ materiału, jego podział na krótkie
podrozdziały, a nawet ich tytuły, są bardzo podobne w obu przypadkach i trudno oprzeć
się wrażeniu, że czytamy wyciąg z drugiego tomu Historii Imerium Osmańskiego i Republiki Tureckiej. Jednak Zürcher
jest przystępniejszy w odbiorze ze względu na to, że jego narracja jest mniej
drobiazgowa, opuszcza wszystkie szczegółowe rozważania Shawa i wystrzega się
popełnionych przez niego błędów. Podziwiać można jego umiejętność
syntetyzowania. Poza tym, co również jest ważne, przekład i korekta zostały wykonane
staranniej przez krakowskie wydawnictwo.
Wiekowi
XIX poświęcona jest mniej niż trzecia część tekstu (do strony 90). Natomiast kolejne
części, opisujące wiek XX i początek XXI, są już nieco inaczej napisane, nie
noszą już tak wyraźnie piętna Shawa, są też bardziej szczegółowe niż część
pierwsza.
Książka
zaczyna się od wprowadzenia, w którym Autor przedstawia przyjętą w swoim
opracowaniu periodyzację. Zakres chronologiczny dzieła obejmuje okres od końca
XVIII w. aż do roku 2002.
E.
J. Zürcher w części XIX-wiecznej swej książki więcej uwagi niż Shaw poświęcił dziejom
społecznym czy demografii państwa tureckiego, mniej natomiast szczegółom
administracyjno-wojskowym. Biografie postaci z tureckiej historii zostały ujęte
w dołączonym do tekstu książki aneksie, nie tak jak u Shawa wplecione w tekst,
co, jak uważam, jest lepszym rozwiązaniem.
W
dalszej jednak części, kiedy pisze o XX wieku, aspekt wojskowo-administracyjny
historii tureckiej znów wybija się na czołową pozycję, niewiele miejsca pozostawiając
kwestiom społeczno-kulturalnym. Jak można zauważyć na marginesie, coraz
wyraźniej widać potrzebę publikacji odrębnego opracowania poświęconego tej właśnie
problematyce.
Pisząc
o historii Turcji od początku XX wieku Autor szczegółowo opisuje sytuację
polityczną i działalność organizacji opozycyjnej pod nazwą Komitet Jedności i
Postępu, jej dojście do władzy oraz trudną sytuację polityczną w latach
1909-1913. W tym okresie ogromną rolę polityczną odgrywała armia. Podczas gdy sytuacja
międzynarodowa Turcji coraz bardziej się pogarszała, na krajowej scenie
politycznej zaczęły powstawać kolejne partie.
Sporo
uwagi poświęcono włączeniu się Imperium w pierwszą wojnę światową, działaniom
militarnym prowadzonym w tym okresie, a wreszcie zmianom społecznym i
kulturowym wewnątrz państwa, które zaszły w okresie wojny. M.in. od 1913 r.
rozpoczęła się emancypacja kobiet.
E.
J. Zürcher w sposób obiektywny i bezstronny stara się rozważyć najbardziej kontrowersyjny
problem w historii Imperium Osmańskiego, czyli „kwestię ormiańską”,
przychylając się ostatecznie do uznania odpowiedzialności rządu tureckiego za
ludobójstwo na Ormianach. Przypomnijmy, że odwrotnie przedstawiali to
zagadnienie Shaw i jego żona, lekceważąc problem i zrzucając odpowiedzialność
na rosyjskie prowokacje i wrogą propagandę mocarstw europejskich.
W
początku XX wieku ważnym przeobrażeniom ulegała osmańska gospodarka, co opisano
w dłuższym podrozdziale. Obszernie omówione zostały także główne nurty
ideologiczne schyłkowego Imperium: osmanizm, islamizm oraz turanizm.
Niestety
z wojny Imperium wyszło już nawet nie tyle osłabione, co wręcz w szczątkowej
postaci. Powstał wówczas nacjonalistyczny ruch oporu, który nie godził się zaakceptować
warunków pokoju uzgodnionych (i narzuconych Turcji) przez ententę.
W
dalszej części książki pojawia się więcej informacji na temat polityki
wewnętrznej Turcji, partii politycznych i ruchów ideologicznych, sytuacji w kraju,
a wreszcie o jego wyczerpaniu po wojnie z lat 1921-1922 i narodzinach Republiki
Tureckiej. Która też nie była tworem jednolitym, ukształtowanym już w chwili
powstania. Jej istnienie było przez pewien czas zagrożone i rozrywały ją różne
siły odśrodkowe, takie jak rebelia kurdyjska. Uratowała ją postawa jednego
człowieka, Mustafy Kemala Atatürka (którego rolę zresztą Zürcher dyskutuje; historycy
kemalistowscy przypisują postaci Atatürka rolę decydującą, podczas gdy
holenderski historyk zajmuje stanowisko bardziej wyważone). Reformy kemalistyczne
rozpoczęły się od zniesienia sułtanatu i kalifatu, sekularyzacji i proklamowania
Republiki. Odtąd młoda Republika zaczęła się umacniać. Pamiętać jednak trzeba,
iż wbrew nazwie nie było to państwo demokratyczne, rządy kemalistowskie były
jednopartyjną dyktaturą.
Niemniej
niezaprzeczalnym sukcesem rządu Atatürka było zwrócenie państwa w kierunku
Zachodu, reforma alfabetu i języka oraz laicyzacja, które to procesy zostały tu
ciekawie opisane.
Za
zasługę tego rządu uznać trzeba również i to, iż nie pozwolił on wciągnąć
Turcji w działania w czasie drugiej wojny światowej, choć jego ówczesną kunktatorską
politykę uznaje się na Zachodzie za niemoralną. Niemniej z punktu widzenia państwa
był to sukces, tym bardziej w oczach tych, którzy pamiętali jeszcze
nieszczęścia z okresu pierwszej wojny.
Dopiero
po drugiej wojnie światowej, przed 1950 rokiem, nastąpiło przejście Turcji od
dyktatury do demokracji, choć proces demokratyzacji oczywiście nie przebiegał
łagodnie i bez wstrząsów. Trzeba raczej mówić o okresie lawirowania pomiędzy
demokracją a dyktaturą wojskową. Przewroty wojskowe i przejmowanie rządów przez
generałów zdarzało się w Turcji do początku lat 80. XX wieku trzykrotnie (włącznie
z upadkiem Drugiej i powstaniem Trzeciej Republiki). W późnych latach
siedemdziesiątych prawdziwym problemem stała się przemoc polityczna. Narastała wówczas
brutalność ekstremizmu politycznego.
Jednym
ze szczególnie interesujących fragmentów książki jest ten omawiający zjawisko emigracji
zarobkowej Turków do Niemiec, które rozpoczęło się w 1957 r. I ciekawe, że właśnie
tutaj jedyny raz w całej książce pojawia się Polska – i to w kontekście zaplecza
dostarczającego od XIX wieku siły roboczej Niemcom.
Dla
tego okresu Zürcher znów omawia niemal wyłącznie sprawy polityczno-gospodarcze,
bez uwzględnienia takich kwestii, jak kultura czy edukacja.
Jak
już wspomniałem, tekst został bardzo starannie dopracowany redakcyjnie, jednak
mimo to nie ustrzeżono się i tu kilku drobniejszych błędów językowych. Jako przykład
podaję jeden z nich, ze strony 56: „Normalna służba [wojskowa] trwała pięć lat,
ale jeżeli włączyć różne rodzaje służby w rezerwie terytorialnej, całkowita
długość pobytu w armii mogła wynieść nawet dwa lata”.
Erik
J. Zürcher nie jest tak stronniczy jak Stanford J. Shaw i jego żona, co również
już zostało podkreślone, ale i on zaznacza, że europejscy politycy wykazywali
się tendencyjnością i brakiem obiektywizmu w stosunku do Osmanów (pojawia się
tu niezbyt szczęśliwe sformułowanie „ignorowano mordy muzułmanów”, s. 72;
chodzi oczywiście o mordy popełniane na ludności muzułmańskiej).
Książka
wyposażona została w indeks krzyżowy (autorski, geograficzny i rzeczowy),
niestety wiele haseł rzeczowych w nim się nie pojawia, tak jak np. szkolnictwo.
Co prawda Autor poświęcił mu niewiele uwagi, niemniej kilka podrozdziałów na
ten temat w książce się znalazło, warto byłoby więc uwzględnić je w indeksie. To
samo odnosi się także choćby do gospodarki.
Jako
główne atuty podręcznika napisanego przez Erika J. Zürchera wymienić należy,
oprócz znakomitej znajomości omawianej problematyki, zwięzłość toku wykładu
oraz obiektywizm. Autor rozpatruje problemy z różnych punktów widzenia, ale nie
unika też trudnych spraw (jak choćby związane z ormiańskim terroryzmem czy
problem kurdyjski).
Chcesz
wiedzieć dokładniej, czym są gecekondu,
znane Ci już z powieści Orhana Pamuka? Sięgnij po tę książkę.
Erik
J. Zürcher, Turcja: od sułtanatu do
współczesności, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013
Z tego co mi wiadomo, książka ta została bardzo źle przyjęta przez sympatyzujące z kemalistami tureckie środowisko akademickie. Właśnie dlatego, że nie jest tak stronnicza, jak opracowanie Shawa wpisujące się w nurt "historiografii dworskiej".
OdpowiedzUsuńMam jednak kilka uwag do samej recenzji- książka dotyczy przede wszystkim dziejów współczesnych. Nie za bardzo rozumiem też na czym miałby polegać zawód studenta, który miałby uczyć się do egzaminu z książki Zurchera? Chodzi o to że Shaw jest bardziej drobiazgowy? Oczywiście warto czytać obie książki i konfrontować je ze sobą, ale nie rozumiem gdzie w syntezie Zurchera piętno Shawa? Zurcher jest bardzo krytyczny wobec Shawa i Bernarda Lewisa, więc nie dopatrywałbym się tego piętna. Moim zdaniem krytycyz Autora wobec wyżej wymienionych jest jak najbardziej uzasadniony. Obaj są dziećmi swoich czasów i pozytywistami z krwi i kości. Ponadto, książka Shawa wyszła w 1977 r. i już wtedy była nie aktualna. Nie wytrzymuje zatem porównania z wydaną piętnaście lat później i dwukrotnie uaktualnianą syntezą Zurchera. Ja studentom z czystym sumieniem dawałbym jedynie Zurchera.
Panie Mateuszu, wydaje mi się, że odpowiedzi na Pańskie pytania znajdują się w tekście recenzji:) Natomiast co do ostatniego zdania, to nie zgodzę się z Panem o tyle, że po pierwsze Shaw opisuje historię Imperium od jego początków (Zürcher tylko XIX i XX wiek), a po drugie jest bardziej szczegółowy i podaje o wiele więcej informacji. Jeśli więc odrzucić ten jego ideologiczny bagaż, nadal warto go czytać. Ale do tego, jak pisałem w recenzji Shawa, potrzebny jest jakiś przewodnik, np. wykładowca, który zwróci studentowi uwagę, które fragmenty dzieła dają się zakwestionować. Albo po prostu wiedza i krytyczne myślenie.
OdpowiedzUsuńPanie Piotrze, zgadzam się. Oczywiście stwierdzenie jakoby książka Zurchera nosiła piętno Shawa odebrałem jako sugestię, że Holender wzoruje się na Amerykaninie. Zgadzam sie też, że porównań należałoby dokonywać ostrożnie z oczywistego powodu. Shaw podjął się napisania całościowej i faktograficznej syntezy dziejów Turcji, Zurcher natomiast opisuje proces modernizacji zapoczątkowany przez reformy Nizam-i-Cedid. W tym sensie jego książka jest inspirowana klasycznym dziełem Lewisa, o którym Zurcher pisze na wstępie. Z resztą uwag się zgadzam.
OdpowiedzUsuńP.S.
Być może jestem zbyt surowy w swoich ocenach, ale pewnie biorą się one z rozmowy, jaką niedawno odbyłem z wybitnym polskim osmanistą, który Shawa w spisach lektur nie umieszcza...
W swojej recenzji Shawa starałem się wyważyć za i przeciw. Pewnie gdybym przeczytał tylko drugi tom jego rozprawy, recenzja byłaby surowsza, ale patrząc całościowo nie sposób odmówić jej znacznej wartości, pomimo znanych zastrzeżeń. Niestety w przypadku tego dzieła sytuacja wygląda tak, że trudno jest dyskusję na jego temat utrzymać na poziomie merytorycznym, nie włączając w nią ideologii - i jest to niestety wina autorów. I zawsze już ocena będzie zależała od poglądów recenzenta czy dyskutantów. No i wydaje mi się, że błędem polskiego wydania jest to, że w polskiej przedmowie pióra Profesora Majdy nie ma na ten temat ani słowa. Powinno to było zostać jakoś czytelnikowi zasygnalizowane.
OdpowiedzUsuńA co do książki Zürchera, to jej recenzja na pewno mogłaby być lepiej napisana, ale, jak wspomniałem, po lekturze Shawa trudno mi było pisać drugi raz na bardzo podobny temat. I nie wiem, czy nie zrobiono mu trochę krzywdy publikując go zaraz po opus Shawa.
Swoją drogą było to dla mnie również ciekawe, acz niełatwe, doświadczenie warsztatowe...