poniedziałek, 16 grudnia 2024
Strefa wolna od UFO
czwartek, 5 grudnia 2024
J. Czerwińska, Topos piękna i brzydoty w antycznej kulturze greckiej
wtorek, 3 grudnia 2024
M. Winiarczyk, Słownik skrótów łacińskich
środa, 20 listopada 2024
Y.N. Harari, Nexus. Krótka historia informacji
czwartek, 14 listopada 2024
M. Delimata-Proch, Rycheza królowa Polski (ok. 995-21 marca 1063)
niedziela, 3 listopada 2024
B. Faron, Piastówny na tronach Europy
De facto jest to książka nie tyle o Piastównach, ile o polityce książąt piastowskich, w której kobiety pojawiały się marginalnie i na ogół tylko jako pionki. Ku mojemu rozczarowaniu niemal ani słowa nie poświęcono działalności fundacyjnej czy kulturalnej Piastówien, choć o tym można byłoby chyba napisać więcej niż o ich bezpośrednim zaangażowaniu w politykę, a działalność fundacyjna zawsze była jednym z najważniejszych narzędzi kształtowania polityki.
B. Faron, Piastówny na tronach Europy, Kraków 2021
czwartek, 31 października 2024
S. Gougenheim, Chwała Greków
środa, 30 października 2024
P. Janiszewski, Mroczna Selene
Książka Pawła Janiszewskiego to dzieło wybitne, erudycyjne, dogłębnie analizujące ten magiczny wątek kulturowy w literaturze starożytnej, oparte na przenikliwej i wszechstronnej analizie treściowej i filologicznej. Tu naprawdę każde słowo ma znaczenie.
Na marginesie jedynie muszę też przyznać, że momentami w moim odczuciu jest ono "przegadane", wiele twierdzeń jest powtarzanych kilkakrotnie lub też Autor wprowadza pewne wątki tylko po to, żeby napisać, że obszerniej będzie je omawiał w innym, poświęconym im rozdziale. Nie do końca też przekonuje mnie metoda polegająca na dłuższej analizie fragmentu tekstu tylko po to, żeby ostatecznie stwierdzić, że nie odnosi się on w żaden sposób do przedmiotu badań Autora. Jest to zbieg mający być może sens w rozprawie na stopień naukowy, pisanej dla recenzentów, jednak w książce dla czytelnika chyba trochę nadmiarowy.
Mimo wspomnianych moich subiektywnych drobnych zastrzeżeń, bardzo polecam, bo to książka wyjątkowa i niepospolita.
wtorek, 13 sierpnia 2024
Zakazana nauka, red. J.D. Kenyon
Przeczytałem, żebyście Wy nie musieli. Choć w zasadzie w zupełności wystarczyłoby przeczytanie samego wstępu. Już on daje wyobrażenie, czym jest cała ta książka. Ale nie uprzedzajmy faktów.
„Zakazana nauka” to zbiór artykułów różnych autorów, publikowanych wcześniej w czasopismach, m.in. w magazynie „Atlantis Rising”, poświęconym… no tak, zgadliście: Atlantydzie, cywilizacjom sprzed potopu, zaawansowanej technice starożytności itd.
Autorzy tych tekstów uważają, że uprawiają „naukę alternatywną”, którą uznają za jedyną prawdziwą naukę, w odróżnieniu od nauki akademickiej – zakłamanej, skostniałej, służącej wyłącznie realizacji interesów bliżej nieokreślonego establishmentu i ochronie zbudowanych na kłamstwie, lenistwie i konformizmie karier, nie zaś poznawaniu prawdy o świecie. Tradycyjni naukowcy to „ludzie, którzy sami obwołali się strażnikami naszego współczesnego zbioru zasad obejmującego prawo naturalne - innymi słowy „dozorcy paradygmatow”, fundamentaliści z innego kościoła - nie chcą lub nie potrafią zauważyć możliwości, które istnieją poza ograniczeniami naszego obecnego rozumowania. Ci „wyżsi kapłani” panującej nauki uwielbiają klasyfikować wszystkich, którzy nie zgadzają się z ograniczeniami nałożonymi na rzeczywistość, jako zwolenników „nadprzyrodzonego” albo jeszcze gorzej. Innymi słowy, uważają tych, którzy myślą inaczej niż oni, za ignorantów i ludzi zabobonnych, jeśli nie za amatorów czarnej magii.”
poniedziałek, 3 czerwca 2024
Zalecenia Teodora Studyty
poniedziałek, 27 maja 2024
Konstantynopol - Nowy Rzym
wtorek, 30 kwietnia 2024
B. Van Loo, Burgundczycy
Książka Barta van Loo rozpoczyna się frapująco. W „Prologu” Autor opisuje swoją drogę do studiów nad historią Burgundii. Ciekawi mnie odpowiedź na pytanie, jak zostaje się historykiem, a niestety u polskich badaczy przeszłości na ogół brakuje takiej autorefleksji. Z tym większym zainteresowaniem zatem przystąpiłem do lektury. Co nam ona daje poza oryginalnym prologiem?
„Burgundczycy” to niemal sześćsetstronicowy opis świetnego burgundzkiego stulecia, trwającego od 1369 do 1482 r. W tym okresie Burgundia rozkwitła, a następnie, po śmierci Karola Śmiałego, rozpadła się i utraciła byt jako niezależne księstwo. Czytelnik otrzymuje potoczyście opowiedzianą historię jednego z najważniejszych księstw późnośredniowiecznej Europy, leżącego pomiędzy Francją a Niemcami i rozciągającego się od Morza Północnego aż do Sabaudii na południu, stworzonego w początku nowej epoki przez przybyły z Bornholmu lud Burgundów.
W zależności od punktu widzenia, język jest największą zaletą lub wadą tej książki. Historykom akademickim prawdopodobnie nie spodoba się zbyt swobodny styl autora, jednak dzięki niemu książka ma szansę zyskać popularność wśród szerszego grona odbiorców. Uczciwie trzeba przyznać, że styl Van Loo bywa nieznośnie pretensjonalny, na przykład: „Plusk świętej wody wywołał fale, które unosiły się przez wieki”; „Wiara rosła na glebie rozpaczy chłopów pańszczyźnianych i bogactwa arystokracji, tak jak pokrzywy i róże rosną na kupie gnoju”; „W tamtych czasach wielki żarłok nazywany historią ledwo zaspokajał swój głód”.
Autora zajmuje głównie historia polityczna, ale podaje też wiele wiadomości z zakresu historii kultury czy życia codziennego. Te fragmenty są według mnie najciekawsze, choć wydaje się, że mogłoby być ich więcej.
Czego natomiast w tej książce nie ma? Przede wszystkim pogłębionej analizy. Jest to esej w formie zbliżonej do literackiej, z afektowanymi niekiedy, manierycznymi formami stylistycznymi, przenośniami i parabolami. Rozważania jednak pozostają raczej na dość płytkim poziomie i nie zadowolą zawodowych historyków. Wbrew zapewnieniom Wydawcy, w czasie lektury nie przeżyłem momentów ekscytacji.
Pierwszą ofiarą tych egzaltowanych wywodów padł sam Autor (lub też polska tłumaczka dzieła). W książce zdarzają się bowiem fragmenty, które są po prostu niezrozumiałe. Na przykład: „Jakobina była wściekła, że jej trzeci mąż nie rzucił się odważnie do boju. Musiała teraz patrzeć, jak Filip z Saint-Pol spokojnie kontynuuje oblężenie ‘s-Gravenbrakel. Na szczęście dla niego nie mógł się przebić do miasta (…)” (s. 279). Na szczęście dla kogo nie mógł się przebić i dlaczego był to szczęśliwy zbieg okoliczności? Nie wiadomo. Wielokrotnie w toku opowieści czytelnik gubi się w korowodzie postaci książąt i hrabiów, obdarzanych różnymi przydomkami, które Autor miesza ze zręcznością ulicznego naciągacza grającego w trzy kubki, pozostawiając czytelnika w stanie silnej dystrakcji. Który to kubek? Który to książę?
Korekta na ogół jest staranna, choć zdarzają się też literówki czy zabawne lapsusy językowe, jak np. „Papież bez mrugnięcia płacił okiem za (…)” (s. 44) czy „biskup biskupstwa” (s. 427).
Książka jest pięknie wydana, jej wartość podnoszą dwie wkładki z barwnymi, dobrej jakości fotografiami. I jeśli chodzi o ocenę końcową, to jestem pewien, że pozycja ta będzie świetnie prezentować się na półce.
B. Van Loo, Burgundczycy. Książęta równi królom, Znak Horyzont, Kraków 2024
środa, 6 marca 2024
K. Maliszewski, Droga chłopaka z Rudnik na Uniwersytet Mikołaja Kopernika
Bardzo lubię książki autobiograficzne i wspomnieniowe. Kolekcjonuję wspomnienia polskich historyków i na bieżąco uzupełniam ich bibliografię. Niektóre są świetne, inne grafomańskie. Wspominki K. Maliszewskiego niestety należą do tej drugiej kategorii. Raczej nie polecam.
sobota, 24 lutego 2024
Upadek Rzymu
L. Gumilow, Od Rusi do Rosji, Warszawa 1996, s. 23.
Związek pomiędzy myciem się oliwą a jedwabnymi ubraniami wyjaśniono we wcześniejszym akapicie: "Ludziom dokuczały pasożyty, przed którymi chroniła tylko jedwabna odzież. I gdy kobieta Hiung-nu dostała jedwabne giezło, nie musiała się wciąż drapać". Natomiast "handel jedwabiem okazał się zgubny dla obu imperiów: rzymskiego i chińskiego" (s. 24).
Generalnie
ta książka pełna jest takich infantylnych uproszczeń. Jest to fantastyczna
lektura dla kogoś, kto szuka prostych odpowiedzi na skomplikowane
pytania.
Polityka historyczna
sobota, 10 lutego 2024
M. Garzaniti, Słowianie. Historia, kultury i języki
Co ciekawe, o Słowianach piszą także autorzy zachodnioeuropejscy (zob. np. E. Mühle, Słowianie. Rzeczywistość i fikcja wspólnoty VI-XV wiek, Warszawa 2020; jest to bardzo solenny tekst naukowy, jednak przetłumaczony i zredagowany w sposób niedoskonały), a to przecież wcale nie jest takie oczywiste. Do niedawna historiografia zachodnia nie zaliczała do Europy krajów słowiańskich, tego obszaru, który dziś znamy jako Europę Środkową i Wschodnią. Upominać się o nią zaczęto dopiero pod koniec XX wieku [por. Krzysztof Pomian, Europa i jej narody, Gdańsk 2009; podobny problem mają mieszkańcy Zachodu z Bałkanami, por. B. Jezernik, Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników, Kraków 2013]. Cieszy fakt, że Europa nie jest już tylko Europą śródziemnomorską, a w „starej Europie” rozwijane są studia słowianoznawcze. Z tej perspektywy bowiem nasza część kontynentu nie była nawet peryferią, ona po prostu nie istniała. Tak to zostało przedstawione m.in. w podręczniku Luciena Febvre i Henri-Jean Martina, Narodziny książki (Warszawa 2014). Zachodnia opinia publiczna nadal jednak o Europie Wschodniej wie niewiele i traktuje ją z podejrzliwością. Może więc przełamywanie negatywnego stereotypu jest pierwszą istotną wartością opublikowanej właśnie w języku polskim książki Marcello Garzanitiego.
Pisanie obszernych opracowań poświęconych regionom rozległym geograficznie obarczone jest pewnym ryzykiem. Z problemem tym zetknęliśmy się już m.in. w odniesieniu do świata tureckiego (Od Anatolii po Syberię. Świat turecki w oczach badaczy, red. E. Siemieniec-Gołaś, J. Georgiewa-Okoń, Kraków 2010). Jak piszą na wstępie Redaktorki tego tomu, „świat turecki to metaforyczny termin, pod którym kryje się zarówno rozległy obszar geograficzny zamieszkały przez turkojęzyczne narody, jak i wieloaspektowo rozumiana ich wspólnota etniczna”. Mutatis mutandis, podobnie będzie ze światem słowiańskim.
Marcello Garzaniti, profesor na Uniwersytecie Florenckim, mierząc się z tym problemem podjął się niezwykle trudnego zadania przedstawienia „w jednym, niezwykle obszernym tomie historii, kultury, piśmiennictwa i języków wszystkich Słowian (zarówno Zachodnich, jak i Południowych oraz Wschodnich) poczynając od ich tonących w mrokach dziejów prapoczątków, przez rozlegle zarysowane średniowiecze, po epokę nowożytną i czasy współczesne”. Opracowanie to obejmuje „aż 1500 lat historii – od chwili pojawienia się pierwszych grup Słowian u granic cesarstwa rzymskiego aż po ich znaczący wkład w kształtowanie się kultury Europy i Śródziemnomorza w epoce najnowszej. Szczególny akcent został położony na procesy akulturacji w średniowiecznym i nowożytnym świecie słowiańskim oraz współczesne ruchy odśrodkowe”. Zauważyć jednak trzeba od razu, iż poszczególne okresy (epoki) potraktowane zostały nierówno, a zakres chronologiczny dzieła obejmuje w przeważającej mierze tylko średniowiecze (ok. 350 z 480 stron tekstu). Kolejne 40 stron to wiek XVI, natomiast dalszemu okresowi nowożytności aż po współczesność (XVII-XXI w.) poświęcono zaledwie około 80 stron.
W przypadku każdej książki, po którą sięgamy, przystępując do lektury należy zadać sobie pytanie, kto jest jej adresatem. Ogrom materiału sprawia, że w „Słowianach” kolejne zagadnienia omawiane są nieco pobieżnie. Jak zastrzegają sami wydawcy, książka ta „z oczywistych względów nie może (…) być u nas wykorzystywana w charakterze podręcznika akademickiego na studiach historycznych, slawistycznych, a tym bardziej polonistycznych”. To prawda, wydaje się jednak, że może ona sprawdzić się jako podręcznik uzupełniający, o czym napiszę poniżej. Być może więc wydawcy, bardzo ostrożnie i z dystansem traktując własną pracę, nie doszacowują potencjału dzieła.
W dalszym ciągu tegoż wstępu czytamy: „Dla rodzimego odbiorcy ma ona jednak inną wartość – jest prezentacją świeżego, oryginalnego, a jednocześnie holistycznego spojrzenia z zewnątrz, opracowanego przez Autora nie-Słowianina z myślą o równie niesłowiańskich Czytelnikach”. „W zamierzeniu Autora miało być pierwszym podręcznikiem akademickim zbierającym w jednym tomie najważniejsze zagadnienia z zakresu historii i kultury Słowian, adresowanym do studentów slawistyki we Włoszech”.
Reasumując, opracowanie to może być dla nas nie tyle źródłem wiedzy o samych Słowianach, ile o tym, co o Słowianach wiedzą słowianoznawcy zachodnioeuropejscy. Dzięki ogromnemu wysiłkowi wydawniczemu (z wielkim szacunkiem przyjmuję pracę tłumaczy i redaktorów) otrzymujemy tom przeznaczony dla niespecjalistów, który ewentualnie także może być wykorzystywany jako podręcznik uzupełniający dla studentów historii, kulturoznawstwa czy językoznawstwa. Bardzo ciekawie systematyzuje on wiedzę z zakresu historii politycznej i kultury Słowian oraz językoznawstwa słowiańskiego. Dobrym rozwiązaniem jest też to, że do każdego zagadnienia, w kapsułkach, prezentujących „w syntetyczny sposób wybrane zagadnienia oraz wybór poświęconej im literatury przedmiotu” lub też w przypisach dolnych, podawana jest literatura, więc czytelnik zainteresowany danym zagadnieniem szczegółowym od razu może sięgnąć po odpowiednie opracowania. Ja przeczytałem tę książkę z dużą przyjemnością i pożytkiem, nie mam też wątpliwości, że jest ona godna polecenia wszystkim zainteresowanym dziejami świata słowiańskiego.
Last but not least podkreślić muszę, iż – jak wszystkie książki Wydawnicta Uniwersytetu Łódzkiego, które dotychczas miałem w rękach – jest to wolumin bardzo starannie opracowany typograficznie. Przyznam się, iż chciałbym, aby to WUŁ wydało moją kolejną książkę.
M. Garzaniti, Słowianie. Historia, kultury i języki, tłum. J. Groblińska, K. Kowalik, A. Makowska-Ferenc, red. nauk. Z.A. Brzozowska, P. Kręzel, J.M. Wolski, Łódź 2023
piątek, 9 lutego 2024
Manuel Rosa ponownie
Nie
wiadomo czemu po latach do mainstreamu wrócił temat bredni wygłaszanych
przez Manuela Rosę. Ponad 10 lat temu jego książka została już wydania
po polsku, nie powodując jednak przewrotu w naszej historiografii. 6 lat temu poświęciłem jej dłuższy wpis na moim blogu i wydawało mi się
wówczas, że na tym sprawa się kończy. Tymczasem podobno spotkanie z
portugalskim bajkopisarzem zorganizował polski konsulat w Nowym Jorku,
udostępniając mu forum do plecenia andronów. Ciekawe, kiedy feta na
cześć Janusza Bieszka i Pawła Szydłowskiego?
Na mityng z Rosą do
polskiego konsulatu udało się liczne grono ekspertów. Jak donosi Onet:
"Jednym z uczestników spotkania był Adam Pietruszewski, uczeń polskiej
sobotniej szkoły przy Parafii Św. Cyryla i Metodego. Przybył do
konsulatu z kolegami."
Manuel Rosa ma liczne grono fanów, którzy
poinformowali go o mojej krytycznej opinii na temat jego książki i z
tego powodu zaszczycił mnie on pisząc do mnie e-mail. Kolejnym dowodem
na potwierdzenie tezy, jakoby Krzysztof Kolumb był synem króla
Władysława, który wcale nie zginął pod Warną, ma być drzewo genealogiczne Radziwiłłów z 1666 r., na którym jest narysowane, że
Władysław III był potomkiem rzymskiego rodu Colonna. Rozumiecie?
Władysław III pochodził od Colonnów, dlatego gdy uciekł spod Warny i
założył rodzinę na Maderze, jego syn przyjął nazwisko Kolumb. Logiczne,
prawda?
poniedziałek, 22 stycznia 2024
M. Czerenkiewicz, Oficyna Schedlów. W świecie drukowanej książki XVII i początków XVIII wieku
W dalszym ciągu przedstawiony został kontekst prawny i społeczny funkcjonowania firmy wydawniczej. Zasadniczą część tekstu stanowi omówienie repertuaru wydawniczego rodzinnej drukarni. Wyczerpująco przedstawiony został zasób typograficzny warsztatu Schedlowskiego (używane czcionki oraz elementy zdobnicze) oraz układ typograficzny wydawanych przez Schedlów tekstów. Ta część książki jest bogato ilustrowana, co stanowi jej istotny walor.
Monografia ta to opowieść zarówno o książkach jako obiektach materialnych, ich projektowaniu i wytwarzaniu, jak i o związanych z nimi ludziach, uobecnianych (to termin używany przez samego Autora) w różnych procesach na różnych etapach ich istnienia – czytelnikach i drukarzach. Książka to przecież nie tylko papier, farba i zasób typograficzny. Nie istnieje ona bez człowieka. Ten właśnie problem został bardzo trafnie zobrazowany.
I choć zapewne można byłoby wskazywać zagadnienia, które zostały pominięte (przede wszystkim krąg autorów związanych z oficyną Schedlowską, tego elementu brakuje), to jednak otrzymujemy opracowanie bardzo szczegółowe i wieloaspektowe, wielopłaszczyznowe, niemalże kompletne, napisane z wielkim rozmachem. Podziw budzi szerokość kwerendy, wszechstronność badań oraz wykorzystanie różnojęzycznej literatury przedmiotu. To jest książka nie tylko o jednej drukarni, ale o polskiej kulturze literackiej i intelektualnej XVII w.
M. Czerenkiewicz, Oficyna Schedlów. W świecie drukowanej książki XVII i początków XVIII wieku, Kraków 2023