Dzięki
znakomitej serii „Communicare”, publikowanej przez Wydawnictwa Uniwersytetu
Warszawskiego, do rąk polskiego czytelnika trafił wreszcie, po upływie półwiecza
od jego powstania (dzieło napisane zostało w pierwszej połowie lat 50. XX
wieku), wybitny podręcznik historii książki drukowanej. O potrzebie jego
przetłumaczenia i publikacji w Polsce mówiło się już od co najmniej dwudziestu
lat. Pomimo że praca ta ukazała się z tak znacznym opóźnieniem, do tej pory nie
dysponowaliśmy lepszym, czy choćby porównywalnym podręcznikiem. Zalecane
dotychczas studentom kierunków bibliologicznych jako lektury różne zarysy
dziejów książki obarczone są pewnym bagażem błędów i niedoskonałości, ponadto
są raczej powierzchowne i omawiają tematykę dość pobieżnie. Prace nad nowym polskim
podręcznikiem historii książki rękopiśmiennej i drukowanej przedłużają się i
nie wiadomo, kiedy doczekamy się ich sfinalizowania.
Nawiasem
mówiąc, kilka innych książek z tej samej serii WUW zawiera ciekawe fragmenty
dotyczące historii książki, szczególnie rękopiśmiennej, jak choćby dzieło Pawła Majewskiego, Pismo, tekst, literatura : praktyki piśmienne starożytnych Greków i matryca pamięci kulturowej Europejczyków, Warszawa 2013,
dlatego też wiele tomów z serii „Communicare” godnych jest polecenia wszystkim
osobom zainteresowanym nie tylko problematyką komunikacji społecznej, ale także
bibliologii historycznej.
Wstęp
do Narodzin książki poświęcony jest
zagadnieniu produkcji i dystrybucji książki rękopiśmiennej w późnym
średniowieczu (XIII-XV wiek). Autor tej części, Marcel Thomas, wiele uwagi
poświęcił produkcji podstawowego materiału piśmienniczego, czyli pergaminu,
oraz jego cenom i możliwościom wytwórczym, a także wyjaśnieniu zagadnienia, ile
skór zwierzęcych było potrzebnych do wyprodukowania jednego kodeksu. Badacz ten
uznał za stosowne sprostowanie pewnych nieporozumień narosłych wokół tej
kwestii.
Wybór
tej właśnie problematyki ma też inne uzasadnienie, ponieważ właściwa treść
podręcznika rozpoczyna się od omówienia wytwórstwa materiału piśmienniczego,
który zastąpił pergamin, wchodząc do masowej produkcji przemysłowej – papieru.
To z tym wynalazkiem łączą Autorzy bezpośrednio możliwości wdrożenia i
doskonalenia technologii książki drukowanej. Bez stosunkowo taniego, łatwego w
produkcji i dostępnego papieru nie można byłoby myśleć o rozwoju drukarstwa. Nie
bez przyczyny druk eksplodował w połowie XV wieku, czyli właśnie po
upowszechnieniu się papieru. Ten wynalazek musiał mieć czas, żeby zadomowić się
i rozpowszechnić w Europie. Rozwój drukarstwa z kolei pociągnął za sobą dalszy,
zakrojony na coraz większą skalę rozwój przemysłu papierniczego.
Papier
natomiast nie tylko czynił ludzi bogaczami, lecz także był fantastycznie
kosmopolityczny. „Często (…) papieru używano z dala od miejsca jego produkcji:
arkusze z Szampanii od XV do początku XVII wieku można było znaleźć we
Flandrii, w Niderlandach i w Północnych Niemczech, podobnie jak w XVI i XVII
stuleciu papier z Angoulême – w Hiszpanii, Anglii, Holandii i krajach
nadbałtyckich”. Podobnie globalny charakter miały także pozostałe omawiane
przez Febvre’a i Martina innowacje technologiczne.
Rozdział
drugi poświęcony jest zagadnieniom technicznym dawnego drukarstwa, poczynając
od ksylografów (pierwsze odbitki drzeworytnicze pojawiły się w latach 70. XIV
wieku). Jak jednak podkreślają Autorzy, ksylografy były ślepą uliczką sztuki
typograficznej, technika ta nie miała nic wspólnego z późniejszym wynalazkiem
druku ruchomą czcionką, który powstał w zupełnie innych warunkach, narodził się
z innych doświadczeń i zapoczątkowany został zupełnie inną techniką.
Na
ogół przyjmuje się, że wynalazku tego dokonał w Moguncji Jan Gutenberg,
jednak Autorzy wskazują, że sprawa nie jest wcale tak prosta i jednoznaczna. Ustalenie
to ma jedynie charakter umowny. Prawdą jest natomiast, że istnieją w tej
kwestii różne ślady i wskazówki, prowadzące do różnych części północnej Europy
(Niemcy i Holandia), różne kraje i regiony przypisują sobie pierwszeństwo
odkrycia techniki druku, a na podstawie istniejących przekazów źródłowych nie
da się tej kwestii jednoznacznie rozstrzygnąć. Tak naprawdę o pierwszych
próbach typograficznych nie wiemy niczego pewnego. Nie wiemy, kto wynalazł druk
i w sumie nie jest to też kwestia o pierwszorzędnym znaczeniu. Najlepsza
odpowiedź jest taka, że pracowało nad tym wynalazkiem wiele osób i zrodził się
on z wielu prób, błędów i doświadczeń. W Narodzinach
książki otrzymujemy ciekawy przegląd istniejących w tym zakresie koncepcji.
Autorzy opisują, jakie problemy techniczne musiały zostać rozwiązane przez
tych, którzy podejmowali pionierskie próby z tłoczeniem tekstów za pomocą
ruchomej czcionki.
Trzeci
rozdział poświęcony jest stronie wizualnej książki – czcionce, układowi strony
tytułowej, formatom książki i realizacjom graficznym tekstu, a wreszcie tak
ważnym zagadnieniom, jak ilustracje oraz oprawy. Nowsza technologia zawsze w
początkowym okresie naśladuje starszą, dlatego też inkunabuły, pierwsze druki
XV-wieczne, naśladowały książkę rękopiśmienną. Podobnie zresztą dziś czytniki
e-booków upodobniają się do książki drukowanej, a najlepszy czytnik to taki,
który najdoskonalej potrafi imitować książkę papierową.
Książka
to także towar na rynku, podlegający jego prawom i objęty działaniami
komercyjnymi. Jej produkcja wymagała inwestycji kapitału, którego drukarz
zazwyczaj nie posiadał. Równocześnie jednak był to biznes, który mógł przynieść
drukarzowi-nakładcy, wydawcy, fortunę. Niestety zwykli robotnicy zatrudnieni
przy warsztatach typograficznych (drukarze, zecerzy, robotnicy obsługujący
prasy) byli raczej słabo wynagradzani i ubodzy. A kim byli pracownicy tego
nowego, wyjątkowego i niesłychanie specyficznego zawodu, „jednocześnie
fizycznego i umysłowego”, jak ich praca wyglądała i kształtowała ich
mentalność, tego dotyczy rozdział piąty. W łonie tej grupy zawodowej dość
często, z różnych powodów, dochodziło do konfliktów.
O
konflikty zresztą nietrudno tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze. Walczyli zatem
nie tylko terminatorzy i czeladnicy z mistrzami, ale także drukarze z autorami
wydawanych przez siebie dzieł (z tych sporów zrodziło się prawo autorskie) oraz
wydawcy pomiędzy sobą. Na porządku dziennym był proceder dokonywania pirackich
przedruków, gdy książka wydana przez jednego wydawcę odnosiła sukces na rynku.
Tę kwestię próbowano regulować wydawaniem przez władze publiczne przywilejów
drukarskich, gwarantujących na pewien czas monopol na druk i sprzedaż
określonego tytułu. Z drugiej strony jednakże „system przywilejów wyłonił
liczne problemy, których ogromne i sprzeczne często prawodawstwo nie
omieszkało, w razie potrzeby, dodatkowo komplikować”. (Zbiór takich przywilejów
wydawanych w Polsce opublikowała Profesor Maria Juda – Privilegia typographica Polonorum : przywileje drukarskie 1493-1793,
opr. M. Juda, Lublin 2010). Kolejnym wreszcie problemem natury prawnej,
związanym z obrotem książką, była cenzura i indeksy ksiąg zakazanych (por. P. Buchwald-Pelcowa, Cenzura w dawnej Polsce : między
prasą drukarską a stosem, Warszawa 1997).
W
tym miejscu zaznaczyć trzeba, że ustawienie historii książki w takiej
perspektywie jest jednym z powodów, dla których podręcznik francuskich
historyków uznaje się za pracę o przełomowym znaczeniu. Żałować tylko można, że
przykłady (koszty wyposażenia warsztatu drukarskiego, koszty pracy i
wyprodukowania określonego, zamówionego przez zleceniodawcę nakładu książki)
ograniczają się do drukarstwa francuskiego.
Wynalazek
druku, podobnie jak niewiele wcześniej opracowana technologia produkcji papieru,
był bardo mobilny. Drukarze nie znali granic państwowych, ich rzemiosło wykazywało
znaczne tendencje do ekspansji, a nowe warsztaty błyskawicznie pojawiały się w kolejnych
państwach i miastach. W jaki jednak sposób typografia rozprzestrzeniała się na
całym kontynencie? Jaka była geografia książki drukowanej? Tej kwestii poświęcony
jest rozdział szósty.
Kolejnym
ważnym problemem był handel księgarski, zbyt książek wyprodukowanych przez
warsztaty typograficzne. Zagadnienie rynku księgarskiego, również obejmującego
swym zasięgiem cały kontynent, a z czasem także i Nowy Świat, omówione zostało
w rozdziale siódmym. Częścią tej problematyki była również kwestia nakładów
wydawniczych. Niemałą trudność stanowiły organizacja transportu i dystrybucji
książki oraz rozliczeń finansowych w handlu księgarskim. Związany jest z tym
niezwykły fenomen międzynarodowych targów książki (Lyon, Frankfurt, Lipsk).
Handel książką, od zarania swych dziejów, miał charakter międzynarodowy.
Rozwój
drukarstwa, ciągły wzrost produkcji wydawniczej i ilości książek dostępnych na
rynku wymusiły powstanie bibliografii. Początkowo w dostępności najnowszych
publikacji pozwalały zorientować się katalogi targów lipskich, jednak już w
połowie XVII wieku zaczęto tworzyć specjalne zestawienia bibliograficzne, z
których narodziły się bibliografie narodowe. Były one jednak przeznaczone
głównie dla wydawców i księgarzy. Na użytek uczonych i czytelników niedługo
później zaczęto publikować czasopisma bibliograficzne.
Wynalezienie
i rozwój drukarstwa to jednak nie tylko innowacja technologiczna o skutkach
handlowych i prawnych. To przede wszystkim fundamentalna zmiana
społeczno-kulturowa, przemiana w świecie komunikacji społecznej i naukowej,
pierwsza na tak wielką skalę rewolucja medialna. Tej problematyce poświęcona
jest ostatnia oryginalna część dzieła. Znajduje się tutaj dość dokładna i
interesująca analiza statystyczna inkunabułowej i wczesno nowożytnej produkcji
wydawniczej. Obszerne jest także omówienie repertuaru wydawniczego oficyn
XVI-wiecznych pod względem treści publikowanych dzieł. Dowiadujemy się, co
zachodnich Europejczyków, a zwłaszcza Francuzów, interesowało najbardziej, a co
mniej (nie przeprowadzono jednak podobnych analiz dla wieków XVII i XVIII).
Obszerny fragment tekstu poświęcono, co zrozumiałe, wpływowi drukarstwa na
rozwój reformacji i rozprzestrzenianie się tekstów religijnych. Dalszą konsekwencją
rozpowszechnienia książki drukowanej było ustalenie gramatyki i ortografii oraz
ujednolicenie języków narodowych, a wreszcie narodziny literackich języków narodowych.
Dzieło
zamyka posłowie Pawła Rodaka, poświęcone, jakże by inaczej – narodzinom
książki, narodzinom dzieła Febvre’a i Martina. Wybitny polski historyk
literatury i kultury opowiada, skąd wzięła się ta książka, skąd pomysł na nią, jakie
cele przyświecały autorom jej koncepcji, na jakim gruncie wyrosła. Zarysował także
sylwetki Autorów, a wreszcie wskazał, dlaczego jest to dzieło tak ważne i
dlaczego odegrało tak wielką rolę w historiografii drugiej połowy XX wieku,
zachowując swą wagę po dziś dzień.
Tytuł
dzieła Febvre’a i Martina, ustalony przez wydawcę i genialny w swej prostocie,
może być jednak nieco mylący. Uściślić bowiem należy, iż chodzi tu o narodziny
książki drukowanej. A jej historia została przedstawiona wszechstronnie, w
różnorakich aspektach zjawiska, w jej kontekście
społeczno-ekonomiczno-kulturalnym. Książka jest zjawiskiem społecznym i tak też
jej powstanie i rozwój zostały opisane. Tytuł podręcznika mógłby zatem brzmieć
również „Społeczna historia książki drukowanej”.
Trzeba
jednak pamiętać, że nie omówiono tu dokładnie historii wczesnego drukarstwa w
całej Europie. Takiej syntezy nie udałoby się zawrzeć w jednym tomie. Autorzy
siłą rzeczy najwięcej uwagi poświęcili drukarstwu francuskiemu, poza tym
omawiając je częściowo dla obszaru Niemiec, Holandii, Włoch czy Anglii. Odrębne,
choć zaledwie kilkustronicowe podrozdziały poświęcono początkom drukarstwa w
krajach słowiańskich (także w Polsce), na Dalekim Wschodzie oraz warsztatom
uruchamianym w Nowym Świecie. Jest to jednak bardzo niewielka część opracowania.
Wydaje
się jednak, że niemożność całościowego omówienia w jednym tomie kwestii dawnej
książki drukowanej dla całego kontynentu europejskiego to zaledwie część
problemu. Do niedawna historiografia zachodnia do Europy nie zaliczała krajów
słowiańskich, tego obszaru, który dziś znamy jako Europę Środkową i Wschodnią.
Upominać się o nią zaczęto dopiero pod koniec XX wieku (por. Krzysztof Pomian, Europa i jej narody, Gdańsk 2009;
podobny problem mają mieszkańcy Zachodu z Bałkanami, por. B. Jezernik, Dzika Europa : Bałkany w oczach zachodnich podróżników, Kraków 2013). Autorzy
podręcznika popełnili ten sam błąd. Dość powiedzieć, że Prusy były dla nich
wschodem kontynentu (s. 351-352). Ich Europa w znacznej mierze pokrywa się z
Europą śródziemnomorską bliskiego współpracownika Lucien Febvre’a, Fernanda
Braudela.
Narodziny książki to znakomity
podręcznik, który wykorzystywany być powinien przede wszystkim przez studentów
kierunków humanistycznych, historii i neofilologii (w tym miejscu chciałbym
powtórzyć swój postulat, aby studenci neofilologii, oprócz zajęć z historii
literatury, przechodzili także kurs historii książki, bibliologii historycznej).
Doskonale systematyzuje wiedzę na temat historii tego medium w okresie końca
średniowiecza i wczesnej nowożytności (XV-XVIII wiek). Wypada tylko żałować, że
nadal nie dysponujemy podobnym syntetycznym opracowaniem poświęconym historii
książki drukowanej w Polsce. W tym zakresie wymienić trzeba przede wszystkim znakomite,
choć liczące już prawie sto lat dzieło Jana Ptaśnika, Cracovia impressorum XV et XVI
saeculorum (Leopoli 1922)
oraz kolejne, wspaniałe tomy Drukarzy
dawnej Polski XV-XVIII w. (dostępne lokalnie w Bibliotece Cyfrowej UMCS), które jednak nie spełniają takiej roli, jak
tekst francuskich historyków.
Lucien Febvre, Henri-Jean Martin,
Narodziny książki, Wydawnictwa
Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz