Jak pisał Józef Garbacik „ważnym dla polskiej dyplomacji
(ale nie tylko dla niej) był rok 1500, a to z powodu ogłoszonych przez
papiestwo obchodów roku jubileuszowego. Niezwykle odpowiedzialnym zadaniem było
dopilnowanie interesów kraju podczas rozdziału dochodów, jakie one przyniosły.
Szczególną rolę odegrał w tej sprawie odbyty w Kurii rzymskiej poseł polski
Erazm Ciołek, któremu udało się uzyskać ze świętopietrza, które Polska miała
zapłacić w ciągu dziesięciu następnych lat oraz ze składek jubileuszowych z
Polski, Litwy, Inflant, Szwecji, Danii i Norwegii niebagatelną sumę 100 000
florenów na obronę przed Tatarami” (Tajne układy papieża Aleksandra VI z
sułtanem Bajazetem II z r. 1494 [w:] Medievalia. W 50 rocznicę pracy
naukowej Jana Dąbrowskiego, Warszawa 1960, s. 327-328).
czwartek, 24 stycznia 2013
sobota, 19 stycznia 2013
A. Odrzywolska-Kidawa, Biskup Piotr Tomicki (1464-1535). Kariera polityczna i kościelna
Wiele postaci polskiego
średniowiecza i renesansu, które odegrały istotną rolę w naszych dziejach, nie
doczekało się jeszcze nowoczesnego opracowania monograficznego. Powoli jednak i
ta luka się wypełnia. Mam właśnie przed sobą książkę Anny Odrzywolskiej-Kidawy
poświęconą Piotrowi Tomickiemu, jednemu z najbliższych współpracowników króla
Zygmunta I, podkanclerzemu koronnemu i biskupowi krakowskiemu. Po opracowanie
to sięgnąłem z dużym zainteresowaniem, czekałem zresztą na nie dosyć długo,
ponieważ w zapowiedziach wydawniczych pojawiło się już przed mniej więcej
rokiem. Niestety jednak szybko spotkał mnie zawód.
G. Mathews, Supermarket kultury : kultura globalna a tożsamość jednostki
Czy zwróciliście uwagę, że dzięki nowym mediom (prasie,
radiu, telewizji, książkom, a ostatnio Internetowi) mamy więcej wspólnego z
osobami z innych miast, krajów czy kontynentów podzielającymi nasze
zainteresowania (np. muzyką heavymetalową) niż z członkami tej samej
społeczności (mieszkańcami tego samego osiedla, miasta czy kraju), ale o innych
zainteresowaniach, albo – nie daj Boże – należącymi do innego pokolenia? Innymi
słowy, łatwiej dziś porozumieć się z innym metalowcem z Bułgarii czy Argentyny,
niż z własnymi rodzicami czy dziadkami. Więzi tradycji zostały zerwane, nasze
zakorzenienie w niej odgrywa coraz mniejszą rolę w życiu współczesnego
człowieka. Tradycyjne więzi pionowe zastąpione zostały dobrowolnymi
powiązaniami poziomymi. Tradycja, w której wychowywały się kolejne pokolenia,
nie jest już czymś na kształt fatum, co zostaje dane raz na zawsze w momencie
narodzin. Obecnie jest ona zaledwie jedną z opcji wyboru w supermarkecie
kultury. Możemy oczywiście żyć zgodnie z nią, ale już wcale nie ma takiego
przymusu. Wszelkie instytucje tożsamości kulturowej zostały zakwestionowane.
piątek, 18 stycznia 2013
J. Horgan, Koniec nauki czyli o granicach wiedzy u schyłku ery naukowej
Trudno recenzować taką książkę, szczególnie jeśli nie posiada
się samemu wykształcenia w zakresie nauk ścisłych. Bez wątpienia jednak warto
przeczytać ten napisany z prawdziwą pasją, niezwykle inspirujący intelektualnie
zbiór esejów o nauce, uczonych i ich koncepcjach. Można spróbować wyrobić sobie
własną opinię na temat teorii superstrun czy schizofrenicznego zachowania
elektronów, na to, czy jest możliwe zrozumienie mechaniki kwantowej, czy nauka
ma jakiś kres (a jeśli tak, to kiedy zostanie on osiągnięty) oraz czy ludzkość
kiedykolwiek pozna Ostateczną Odpowiedź. Czy nauka jest mapą nowego kontynentu,
na której zaznaczono już wszystkie góry, rzeki i jeziora, a do uzupełnienia
zostało już zaledwie kilka szczegółów? Czy obiektywna rzeczywistość istnieje,
czy też Wszechświat istnieje tylko wtedy, kiedy dokonujemy obserwacji i
pomiarów? Czy „sztuczne życie” (symulacja komputerowa) jest tak samo prawdziwe
jak życie biologiczne, czy dzięki temu pierwszemu możemy faktycznie lepiej
poznać i zrozumieć to drugie i czy wreszcie symulacja może podlegać ewolucji do
wyższych form, rozwijając świadomość i przeżywając stany subiektywne? I co, u
licha, mają ze sobą wspólnego nauki ścisłe i krytyka literacka?
F. Furedi, Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?
Jak obniża się poziom nauki i kultury, poziom edukacji w
społeczeństwach zachodnich? Co złego stało się z systemem szkolnictwa wyższego?
Czy rzeczywiście „usuwanie barier” polegać ma na tym, że dyplom wyższej uczelni
może otrzymać każdy chętny? Czy studiowanie polega jeszcze na własnej pracy,
czy potrzebny jest do niego wysiłek intelektualny, czy też wystarczy wykonanie
zestawu kilku rutynowych czynności? Jak doszło do tego, że możliwe jest
ukończenie studiów wyższych bez przeczytania choćby jednej książki? Dlaczego
zachęca się nas do intelektualnego lenistwa, karmiąc popkulturową papką?
Dlaczego odrzuca się oczywistą prawdę, że każda wartość w życiu człowieka rodzi
się wówczas, gdy staje on przed problemami do rozwiązania i skąd powszechne
obecnie przekonanie, że usunięcie wszelkich przeszkód mogących nas w życiu
spotkać, uczyni to życie lepszym?
M. Janik, Polskie kalendarze astrologiczne epoki saskiej
U progu wieku XVI, kiedy to
wynalazek Jana Gutenberga zdołał zyskać sobie w Polsce ugruntowaną pozycję,
kalendarz drukowany, będący jednym z pierwszych wytworów nowej techniki, został
szybko zastosowany przez krakowskich uczonych jako narzędzie pomocne w ich
codziennej pracy naukowej. Odtąd rozpoczęła się ewolucja tego typu wydawnictw:
poprzez okres Baroku, kiedy to wykształcił się typ kalendarza astrologicznego,
Oświecenie, kiedy kalendarze stały się zwulgaryzowanym przedmiotem codziennego
użytku oraz rozrywki, nie mającym już nic wspólnego ze swym renesansowym
poprzednikiem (w czasach stanisławowskich doszło nawet do wyrodzenia się
literatury kalendarzowej w formę profetycznego prognostyku politycznego), by
wreszcie w wieku XIX mógł narodzić się kalendarz gospodarski, który jeszcze w
tym samym stuleciu ustąpił pola prasie.
J. Pirożyński, Johannes Gutenberg i początki ery druku
Od swych narodzin w połowie XV wieku sztuka drukarska
przez kilka kolejnych dziesięcioleci przeżywała dynamiczny rozwój. Jako
najwybitniejszych jej pionierów w Europie wymienić należy Antoniego Kobergera w Norymberdze, Jodoka Badiusa
Ascensiusa w Paryżu, rodzinę Estiennów w Paryżu i Genewie, Jana Frobena i Jana
Oporinusa (obaj działali w Bazylei). Z całego tego grona
poświęconej sobie monografii pióra polskiego badacza doczekał się jedynie Aldus
Manutius (Mieczysław Rokosz, Wenecka
oficyna Alda Manucjusza i Polska w orbicie jej wpływów, Wrocław 1982). Okresu późniejszego, bo już drugiej
połowy XVI wieku, dotyczy rozprawa Barbary Górskiej Krzysztof Plantin i
Officina Plantiniana (Wrocław 1989). Obie te monografie wydane zostały
przez Ossolineum w popularnonaukowej serii „Książki o książce” i zamykają w
zasadzie polski dorobek naukowy w badaniach nad wczesnym drukarstwem
europejskim. Ponadto w tym zakresie mamy do dyspozycji jedynie ogólne zarysy
historii książki.
Z dziejów mecenatu kulturalnego w Polsce, red. J. Kostecki
Z dziejów mecenatu kulturalnego w Polsce pod redakcją Janusza Kosteckiego (Warszawa,
Biblioteka Narodowa, 1999) jest zbiorem studiów nad rolą mecenatu kulturalnego
i artystycznego w Polsce od XVI wieku po czasy najnowsze. Tom składa się z
dziesięciu rozpraw poprzedzonych szkicem Krzysztofa M. Dmitruka dotyczącym
historii i teorii mecenatu, wprowadzającym czytelnika w częstokroć zawiłą i
niejednoznaczną tematykę. Autor rozważa problemy związane ze sformułowaniem
definicji pojęcia mecenatu, relacje mecenas-twórca-dzieło-odbiorca,
ograniczenia artysty będącego klientem mecenasa, który niejednokrotnie rościł
sobie prawa do wpływania na treść i formę powstającego dzieła. Szkic ten kończy
się rozważaniami nad mecenatem jako systemem wymiany korzyści między twórcą a
mecenasem. Ten ostatni bowiem, fundując dzieło sztuki – obraz, gmach, księgę,
relikwiarz – najczęściej miał na celu swój własny osobisty cel. Jeśli wzrok
fundatora skierowany był ku doczesności, celem takim była chęć przedłużenia
własnego życia w pamięci współczesnych i potomnych, przedłużenia pamięci o
jednostce, ale i całym rodzie. Jeśli fundator sięgał myślą ku wieczności, jego
działania miały zapewnić mu przychylność Boga czy wstawiennictwo świętych
(zdarzało się, że fundacja rozumiana była jako transakcja handlowa, na zasadzie
do ut des. Przypomnijmy znaną historię Władysława Hermana i jego żony
Judyty, którzy prosząc Boga o potomka ufundowali wykonaną ze złota figurkę
chłopca, złożoną jako wotum w klasztorze St. Gilles), odpuszczenie grzechów
bądź niegodnych postępków (jak chciał kontynuator benedyktyńskiej kroniki
klasztoru w Zwiefalten, zwany pseudo-Ortliebem, palatyn Piotr Włostowic miał w
akcie pokuty wybudować 70 kościołów) lub też stanowić argument na korzyść
fundatora na sądzie ostatecznym. Jedynie w sporadycznych przypadkach można
mówić o mecenacie bezinteresownym.
J. S. Gruchała, Iucunda familia librorum. Humaniści renesansowi w świecie książki
Jednym z
głównych humanistycznych symboli epoki Renesansu (można nawet stwierdzić, iż
wręcz najważniejszym), stała się książka. Była ona bowiem nie tylko nośnikiem
pewnej nowej treści, prądu umysłowego poruszającego Europę na przestrzeni
XIV-XVI wieku. Dla współczesnych była ona czymś znacznie więcej, niż tylko
martwym przedmiotem, elementem warsztatu pracy: była niemal żywą istotą
przybierającą ludzkie cechy, personifikacją zmarłego przed wiekami autora.
Książka stawała się domownikiem, przyjacielem, pasją życia. Jak wielką
przywiązywano do niej wagę wskazują nie tylko teksty humanistyczne, ale również
liczne przedstawienia ikonograficzne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)