sobota, 24 września 2022

Elżbieta II Windsor (1926-2022)

"Możemy zatem mówić o dwóch inkarnacjach monarszych: ciele fizycznym (król) i ciele symbolicznym, mistycznym (Król). Jedno jest ułomne i śmiertelne, drugie zaś nie podlega zwykłym ograniczeniom fizycznym, nie zna śmierci, choroby, jest wieczne i nieomylne. Król żyje w dwóch wymiarach: doczesnym i nadprzyrodzonym. Wieczność Króla wiąże się z jego Ciałem niematerialnym i nieśmiertelnym; materialne i śmiertelne jest tylko ciało naturalne. Król zatem nie umiera nigdy, zapewniając swojemu państwu ciągłość władzy".

Niezależnie od tego, jaki światopogląd jest nam najbliższy i co sądzimy o monarchii angielskiej, śmierć "pierwszego ciała" Elżbiety II kończy pewną epokę. W ciągu siedemdziesięciu lat swego panowania stała się ona postacią ikoniczną, personifikacją idei monarchii. Jeśli Ernst Kantorowicz się nie mylił (a sądzę, że nie), jej "drugie ciało" pozostanie z nami na zawsze.

Czekoladowa przyszłość

Jeden z niemieckich producentów czekolady w 1900 r. opublikował wizualizacje przewidujące, jak będzie wyglądało życie po upływie stulecia. Sprawdźcie, czy coś się spełniło 😉

O przyszłości z całą pewnością możemy wiedzieć tylko jedno: będzie ona zupełnie inna niż to sobie możemy wyobrazić. A jak powiedział Niels Bohr, "
Przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli idzie o przyszłość".

Za starzy na doktorat?


Skan przedstawia wypowiedź prof. Andrzeja Staruszkiewicza, fizyka. Trudno te słowa traktować poważnie i można byłoby je uznać jedynie za taką sobie anegdotkę niewartą nawet powtarzania gdyby nie fakt, że od czasów min. B. Kudryckiej systemy ewaluacji nauki wymyślane są właśnie przez ścisłowców, a humaniści oceniani są według tego rodzaju kryteriów. Protestujemy i piszemy o tym od lat, ale bez rezultatów (pomijam tymczasem fakt, że cała ewaluacja ostatnio została całkowicie skompromitowana przez obecne Ministerstwo Edukacji i Nauki). Postulaty takie są całkowicie absurdalne w odniesieniu do nauk humanistycznych, w których przed zdobyciem stopnia naukowego należy przede wszystkim zapoznać się z obszernym korpusem źródeł i opracowań, przeanalizować je, przemyśleć, zmierzyć się intelektualnie z postawionym problemem, jego rozwiązaniem, a wreszcie opisaniem. W humanistyce najpierw akumulujemy wiedzę, by później zrobić z niej użytek i stworzyć coś nowego. To wszystko wymaga czasu i jest praktycznie niemożliwe do zrealizowania w czasie, który prof. Staruszkiewiczowi wydaje się optymalny.

W cytowanym wywiadzie pada jeszcze kilka innych interesujących stwierdzeń. W fizyce jedną z nielicznych poprawnych teorii jest stała struktury subtelnej, którą Staruszkiewicz oblicza od lat 80. XX w. Dodajmy, że pracuje nad nią samotnie, ponieważ nikt inny nie jest nią zainteresowany (ciekawe dlaczego?). Natomiast co do innych teorii: zasada antropiczna – bzdura („Całkowicie ją odrzucam”); teoria strun – bzdura (zerowe wyniki przy ogromnym nakładzie na badania); teoria cząstek elementarnych – też raczej bzdura („zbyt pilne śledzenie danych eksperymentalnych jest szkodliwe, gdyż jest ich za dużo, by można je było umysłowo opanować”); mechanika kwantowa – brzydka matematycznie, ale nie wiadomo dlaczego daje dobre wyniki. Wygląda to tak, jakby profesor przyznawał sobie monopol na prawdę, a to zawsze jest podejrzane.

poniedziałek, 5 września 2022

Polityka historyczna


Tzw. „Raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. 1939-1945” nie zamierzam komentować, ponieważ – podobnie jak tzw. „raporty” komisji A. Macierewicza, powstające w tym samym klimacie i środowisku politycznym, a ośmielam się stwierdzić, że także przy wykorzystaniu podobnej metodologii – nie ma on nic wspólnego z nauką w ogóle, a z historią w szczególności. Tłumaczą to w swoich wpisach Prof. Prof. Przemysław Wiszewski oraz Dobrochna Kałwa. Redaktorem tego wydawnictwa jest Prof. Konrad Wnęk z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który pochwalił się tym faktem na swojej stronie Facebookowej, choć to powód raczej do zażenowania niż do dumy.

Zła passa tzw. "historii najnowszej" trwa. Najpierw tzw. "podręcznik" Roszkowskiego, teraz tzw. "raport" Kaczyńskiego... Jeśli ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości, do jakich patologii prowadzi tzw. "polityka historyczna", czyli de facto próby podporządkowywania nauki polityce i ideologii partii rządzącej, to właśnie otrzymał przykłady wołające o pomstę do nieba.