środa, 30 maja 2018

Majowe nabytki książkowe

G. Steinmetz, Największy bogacz wszech czasów. Jakub Fugger i jego epoka, Warszawa 2018
Argonautyki orfickie, przeł. i opr. E. Żybert, Wrocław 2011
Juliusz Cezar, O wojnie domowej, przeł. J. Parandowski, Warszawa 1990
Frontyn, Podstępy wojenne, przeł. B. Burliga, Wrocław 2016
Terencjusz, Komedie, t. I-II, przeł. E. Skwara, Warszawa 2005
Poliajnos, Podstępy wojenne, przeł. M. Borowska, Warszawa 2003
U. Rada, Adriatyk. Miejsca, ludzie, historie, Kraków 2016
J. Campbell, Bohater o tysiącu twarzy, Kraków 2013
Wergiliusz, Eneida, przeł. W. Markowska, Warszawa 1970
Inka Garcilasso de la Vega, Część pierwsza uwag prawdziwych o Inkach, byłych królach Peru, przeł. J. Szemiński, Warszawa 2017

poniedziałek, 28 maja 2018

Bibliotekarz margrabiów Wielopolskich

„(…) [Margrabiowie Wielopolscy] strzegli biblioteki jak jakiego sezamu, nie pozwalali z niej korzystać żadnym naukowcom, nikogo do tych skarbów nie dopuszczali, a i sami nie zajrzeli. Jedyny wyjątek stanowił młody student, który dostał u nich posadę bibliotekarza i za marną pensyjkę katalogował zbiory. On jeden w całym pałacu kochał te książki, jemu jednemu na nich zależało. Nic dziwnego, że najcenniejsze egzemplarze poukrywał, jak mógł, upychając je w rozmaitych zakamarkach, schowkach i skrytkach, a potem z rozpaczą w oczach patrzył na Julka, jak mu po kolei wszystkie te kryjówki wynajdował i opróżniał [w czasie rekwirowania mienia po II Wojnie Światowej]. Na koniec Julek dopilnował zapakowania książek do wielkich skrzyń, poprosił bibliotekarza na bok i powiedział: ‘Niech no pan przyjdzie i pożegna się z nami, kiedy będziemy się stąd zabierali’. Bibliotekarz przyszedł i nie rozczarował się, bo Julek kazał skrzynię z najcenniejszymi książkami, tymi ze schowków, postawić na brzegu ciężarówki i kopnął ją, kiedy odjeżdżali. Zostawił mu je na pamiątkę. Ten student nazywał się Gerard Labuda”.

J. Dehnel, Lala, Warszawa 2006, s. 264-265.

Gerard Labuda (1916-2010). Jego żoną była Alberta Maria Teresa Wielopolska.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://gerardlabuda.pl/gallery/5

Józef Garbacik we wspomnieniu Heleny Bienieckiej

„(…) Garbacik to był mój ukochany nauczyciel. Nauczyciel historii. Niesłychanie inteligentny człowiek, potem był profesorem, chyba w Krakowie, ale nie jestem pewna; niedawno umarł, bo czytałam notę w ‘Przekroju’. Też sobie trochę pożył. A nie wyglądał, jakby miał tyle żyć. Z prostej rodziny, dopiero co zrobił studia, chudy jak patyk, bidny jak mysz kościelna, chodził zawsze w tym samym garniturze z przydługimi, wypchanymi na kolanach nogawkami, które mu się układały w takie fałdki, w obwarzanki. Kiedyś, pamiętam, siedziałyśmy w klasie przed jego lekcją i narysowałam na tablicy jego karykaturę, takiego zabiedzonego, z tymi obwarzankami. Wszedł, zobaczył, uśmiechnął się, po czym powiedział: ‘Rzeczywiście, to już przesada, te spodnie są naprawdę złachane’, i od tego czasu chodził do szkoły w jedynym odświętnym ubraniu. Boże, jak ja go przepraszałam, jak myśmy go wszystkie prosiły, zaklinały… ale nie, uparł się. Strasznie mi było głupio, strasznie głupio… Kiedyś, pamiętam, postanowiłam na pierwszego maja założyć coś prowokacyjnego, czerwonego, a że nie miałam nic zupełnie czerwonego, to założyłam chustkę w białe grochy. Garbacik wszedł, popatrzył na mnie i powiedział: ‘Ależ pani wykazała bohaterstwo… no, no. Na moją lekcję włożyć czerwoną chustkę! I to w białe grochy! Na moją lekcję’. A on socjalizował – uzupełnia babcia – no i równolegle trochę popierał Mussoliniego, bo był we Włoszech i opowiadał nam o robotach państwowych. ‘Jak ktoś tych leniwych Włochów zapędził do roboty – mówił – to już jest wielki człowiek. Bagna pontyjskie osuszył, drogi pobudował, porządek wprowadził…’ Potem mu to przeszło. Tak czy owak, uczył znakomicie, każdą z nas potrafił zachęcić do pracy… miałyśmy w klasie taką dziewczynę, którą wszystkie nazywałyśmy Śledziarą, bo strasznie cuchnęła śledziami, nie wiadomo czemu… Niby czysta, umyta, a zawsze te śledzie… lotna zanadto nie była. I wyobraź sobie, kiedyś Garbacik ją pyta, a ona coś tam duka, jąka się. Skończyła, a on mówi: ‘Pani… - jak jej tam było… no, nieważne – Iksińska. Pani Iksińska rozważyła tę sprawę z bardzo interesującej perspektywy…’ I od tego dnia Śledziara wkuwała historię, ile wlezie. Z innych przedmiotów miała nadal pałki, ale z historii twardo piątka za piątką. Świetny nauczyciel (…)”.

J. Dehnel, Lala, Warszawa 2006, s. 135-137.

Józef Garbacik (1907-1976). Przed II Wojną Światową pracował jako nauczyciel w gimnazjach w Krakowie i Kielcach.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.dhkielce.zhp.pl/kronika/mur/boh99.html

poniedziałek, 7 maja 2018

Wspomnienie o Profesorze Edwardzie Potkowskim

Πάντων χρημάτων μέτρον άνθρωπος


Latem ubiegłego roku, 31 VII 2017 r., w wieku 83 lat, zmarł Profesor Edward Potkowski, członek Rady Redakcyjnej czasopisma „Z Badań nad Książką i Księgozbiorami Historycznymi”, wybitny uczony, nauczyciel, człowiek niezwykłej dobroci i życzliwości, o wielkiej kulturze humanistycznej. Naukowo specjalizował się w badaniach polskiej i powszechnej historii średniowiecza, historii kultury i wierzeń, a przede wszystkim w dziejach kultury piśmiennej w średniowieczu, historii książki i księgozbiorów, kodykologii i paleografii.

Miastem Jego dzieciństwa były wielkopolskie Sulmierzyce, z którymi związany czuł się przez całe życie. To tam zimą wraz z bratem jeździł na łyżwach. A właściwie: na łyżwie. Ponieważ wspólnie posiadali tylko jedną parę, to gdy jeździli razem, każdy mógł korzystać tylko z jednej łyżwy. Kilka dekad później Profesor nadal czynnie uczestniczył w życiu społecznym tej miejscowości odwiedzając ją, wygłaszając okolicznościowe referaty, utrzymując kontakty z władzami samorządowymi. 28 XII 2007 r. Rada Miejska nadała Mu tytuł Honorowego Obywatela.