piątek, 2 grudnia 2022

Michał Spandowski

Kolejna smutna wiadomość. Zmarł Michał Spandowski, z wykształcenia filolog klasyczny, od 1966 r. pracujący w Zakładzie Starych Druków Biblioteki Narodowej, wybitny znawca inkunabułów. Znamy go jako autora wielu opracowań z zakresu inkunabulistyki, a także katalogów inkunabułów i starych druków, w tym jako współautora drugiego tomu ”Inkunabułów w bibliotekach polskich” (1993) czy opracowania „Bibliotheca rediviva (XVI-wieczne druki z dawnych bibliotek Stargardu), Szczecin 2021. Zajmował się także dokumentowaniem zbiorów poloników zagranicznych („Katalog starych druków biblioteki Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie”, Warszawa 2010; „Aldines in libraries of Ukraine catalogue”, Warszawa 2012; „Katalog poloników biblioteki Pontificia Università Urbaniana”, Warszawa 2012). Michał Spandowski był członkiem Komitetu Naukowego konferencji „Explicitus est liber - dziedzictwo sztuki drukarskiej do roku 1800” (17-18 listopada 2022, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie), w programie której znajduje się jego referat „O mądre gromadzenie starych druków”.
 
Relacja z  pogrzebu Michała Spandowskiego: https://youtu.be/64wj7pmvoEY

Profesor Barbara Bieńkowska

Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. 3 listopada 2022 r. zmarła Pani Profesor Barbara Bieńkowska, uczona zajmująca się badaniami nad historią książki oraz historią kultury i nauki. Pełniła funkcję dyrektorki Instytutu Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Uniwersytet Warszawski. Była współzałożycielką i prezeską Polskie Towarzystwo Bibliologiczne Oddział Warszawski. W latach 1975-1993 redagowała czasopismo "Z Badań nad Polskimi Księgozbiorami". Autorka m.in. książek "Kronika Emeryka Węgra (1516-1531) jako źródło Wapowskiego" (1969), "Kopernik i heliocentryzm w polskiej kulturze umysłowej do końca XVIII wieku" (1971), "Staropolski świat książek" (1976), "Zarys dziejów książki" (1987, wspólnie z H. Chamerską), "Books in Poland" (1990, wspólnie z H. Chamerską) oraz wielu opracowań bibliotekoznawczych.
 
Fot. Elżbieta Maruszak

sobota, 24 września 2022

Elżbieta II Windsor (1926-2022)

"Możemy zatem mówić o dwóch inkarnacjach monarszych: ciele fizycznym (król) i ciele symbolicznym, mistycznym (Król). Jedno jest ułomne i śmiertelne, drugie zaś nie podlega zwykłym ograniczeniom fizycznym, nie zna śmierci, choroby, jest wieczne i nieomylne. Król żyje w dwóch wymiarach: doczesnym i nadprzyrodzonym. Wieczność Króla wiąże się z jego Ciałem niematerialnym i nieśmiertelnym; materialne i śmiertelne jest tylko ciało naturalne. Król zatem nie umiera nigdy, zapewniając swojemu państwu ciągłość władzy".

Niezależnie od tego, jaki światopogląd jest nam najbliższy i co sądzimy o monarchii angielskiej, śmierć "pierwszego ciała" Elżbiety II kończy pewną epokę. W ciągu siedemdziesięciu lat swego panowania stała się ona postacią ikoniczną, personifikacją idei monarchii. Jeśli Ernst Kantorowicz się nie mylił (a sądzę, że nie), jej "drugie ciało" pozostanie z nami na zawsze.

Czekoladowa przyszłość

Jeden z niemieckich producentów czekolady w 1900 r. opublikował wizualizacje przewidujące, jak będzie wyglądało życie po upływie stulecia. Sprawdźcie, czy coś się spełniło 😉

O przyszłości z całą pewnością możemy wiedzieć tylko jedno: będzie ona zupełnie inna niż to sobie możemy wyobrazić. A jak powiedział Niels Bohr, "
Przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli idzie o przyszłość".

Za starzy na doktorat?


Skan przedstawia wypowiedź prof. Andrzeja Staruszkiewicza, fizyka. Trudno te słowa traktować poważnie i można byłoby je uznać jedynie za taką sobie anegdotkę niewartą nawet powtarzania gdyby nie fakt, że od czasów min. B. Kudryckiej systemy ewaluacji nauki wymyślane są właśnie przez ścisłowców, a humaniści oceniani są według tego rodzaju kryteriów. Protestujemy i piszemy o tym od lat, ale bez rezultatów (pomijam tymczasem fakt, że cała ewaluacja ostatnio została całkowicie skompromitowana przez obecne Ministerstwo Edukacji i Nauki). Postulaty takie są całkowicie absurdalne w odniesieniu do nauk humanistycznych, w których przed zdobyciem stopnia naukowego należy przede wszystkim zapoznać się z obszernym korpusem źródeł i opracowań, przeanalizować je, przemyśleć, zmierzyć się intelektualnie z postawionym problemem, jego rozwiązaniem, a wreszcie opisaniem. W humanistyce najpierw akumulujemy wiedzę, by później zrobić z niej użytek i stworzyć coś nowego. To wszystko wymaga czasu i jest praktycznie niemożliwe do zrealizowania w czasie, który prof. Staruszkiewiczowi wydaje się optymalny.

W cytowanym wywiadzie pada jeszcze kilka innych interesujących stwierdzeń. W fizyce jedną z nielicznych poprawnych teorii jest stała struktury subtelnej, którą Staruszkiewicz oblicza od lat 80. XX w. Dodajmy, że pracuje nad nią samotnie, ponieważ nikt inny nie jest nią zainteresowany (ciekawe dlaczego?). Natomiast co do innych teorii: zasada antropiczna – bzdura („Całkowicie ją odrzucam”); teoria strun – bzdura (zerowe wyniki przy ogromnym nakładzie na badania); teoria cząstek elementarnych – też raczej bzdura („zbyt pilne śledzenie danych eksperymentalnych jest szkodliwe, gdyż jest ich za dużo, by można je było umysłowo opanować”); mechanika kwantowa – brzydka matematycznie, ale nie wiadomo dlaczego daje dobre wyniki. Wygląda to tak, jakby profesor przyznawał sobie monopol na prawdę, a to zawsze jest podejrzane.

poniedziałek, 5 września 2022

Polityka historyczna


Tzw. „Raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. 1939-1945” nie zamierzam komentować, ponieważ – podobnie jak tzw. „raporty” komisji A. Macierewicza, powstające w tym samym klimacie i środowisku politycznym, a ośmielam się stwierdzić, że także przy wykorzystaniu podobnej metodologii – nie ma on nic wspólnego z nauką w ogóle, a z historią w szczególności. Tłumaczą to w swoich wpisach Prof. Prof. Przemysław Wiszewski oraz Dobrochna Kałwa. Redaktorem tego wydawnictwa jest Prof. Konrad Wnęk z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który pochwalił się tym faktem na swojej stronie Facebookowej, choć to powód raczej do zażenowania niż do dumy.

Zła passa tzw. "historii najnowszej" trwa. Najpierw tzw. "podręcznik" Roszkowskiego, teraz tzw. "raport" Kaczyńskiego... Jeśli ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości, do jakich patologii prowadzi tzw. "polityka historyczna", czyli de facto próby podporządkowywania nauki polityce i ideologii partii rządzącej, to właśnie otrzymał przykłady wołające o pomstę do nieba.

sobota, 20 sierpnia 2022

"Linia historyczna" win


"Linia historyczna" win z etykietami przedstawiającymi m.in. Hitlera i Mussoliniego, zapoczątkowana w 1995 r., w przyszłym roku ma zniknąć z rynku. Friulańscy winiarze mają już dość kontrowersji, które nieprzerwanie towarzyszą ich produkcji. Zastrzegają przy tym, że całkowicie dystansują się od ideologii faszystowskiej i nazistowskiej i wyjaśniają, że wygrali już trzy procesy sądowe związane z takimi oskarżeniami. Na stronie internetowej firmy, w widocznym miejscu, znajduje się zastrzeżenie, że prowadzi ona działalność wyłącznie komercyjną i odcina się od wszelkiego rodzaju propagandy politycznej.

W tle pojawiają się dyskusje dotyczące odniesień do faszyzmu w działalności współczesnych włoskich partii politycznych.

Mimo tych uników, opieranie działalności komercyjnej na wizerunkach tego rodzaju postaci historycznych budzi mój niesmak. Cosa ne pensate?, chciałoby się zapytać.

https://www.repubblica.it/il-gusto/2022/08/18/news/stop_alla_produzione_del_vino_con_le_etichette_del_duce_e_di_hitler-362141494

czwartek, 4 sierpnia 2022

Splendor i wiedza. Biblioteka królewska Stanisława Augusta


Na panowanie Stanisława Augusta Poniatowskiego patrzymy często przez pryzmat jego związków z carycą Katarzyną oraz rozbiorów i upadku Rzeczpospolitej. Opublikowany przez Arx Regia - Wydawnictwo Zamku Królewskiego w Warszawie tom esejów poświęconych królewskiej bibliotece, ale także tworzonej przez Stanisława Augusta kolekcji rycin, malarstwa, grafiki (tu szczególnie esej Jolanty Talbierskiej), rzeźb, instrumentów naukowych, kartografii, numizmatów (o tym pisze Marta Męclewska), naturaliów i innych tego rodzaju eksponatów (jego mecenat miał charakter prawdziwie uniwersalny) przedstawia tego władcę w innej perspektywie. Autorzy zawartych w tym tomie tekstów, badacze z Polski i Ukrainy, nie wchodząc w rozważania na tematy polityczne, rozjaśniają nieco tę czarną legendę otaczającą ostatniego elekcyjnego króla Polski oraz okres jego rządów.

Jak pisze w słowie wstępnym Wojciech Fałkowski, publikacja ta „jest w istocie rodzajem informatora o stanie wiedzy i środowisku intelektualnym w Polsce pod koniec XVIII w.”. I choć w istocie stanisławowska Kunstkammera nie odegrała znaczniejszej roli w rozwoju polskiej nauki czy kultury, stanowiła ważne zjawisko, które dziś należy badać sine ira et studio.



Prezentowana publikacja poświęcona jest problematyce królewskiego kolekcjonerstwa, zainteresowań intelektualnych Stanisława Augusta oraz jego mecenatu kulturalnego i naukowego. Tematem wiodącym pozostaje jednak stanisławowska biblioteka, która została opisana bardzo szczegółowo w zakresie jej kompletowania, przyrostów, sposobu nabywania książek, zakresu i organizacji księgozbioru oraz jego katalogowania, wyposażenia i umeblowania pomieszczeń w których książki przechowywano. Badacze podkreślają wagę, jaką monarcha przywiązywał do programu ideowego swojej biblioteki, z czym wiąże się kwestia czytelników i wypożyczeń, jako że zamiarem króla było utworzenie biblioteki publicznej, dostępnej dla wszystkich zainteresowanych, dlatego też planowo budował on księgozbiór o użytkowym charakterze i nowoczesnym profilu. Równie istotne były kwestie personalne, czyli dobór opiekujących się zbiorami bibliotekarzy oraz księgarzy, z usług których król korzystał.

Poznajemy wreszcie ogólnie losy księgozbioru po upadku Rzeczpospolitej i śmierci króla – w 1803 r. Tadeusz Czacki zakupił ją na potrzeby tworzonego w Krzemieńcu Gimnazjum Wołyńskiego, późniejszego Liceum Krzemienieckiego, a po upadku powstania listopadowego władze carskie przeniosły kolekcję do Kijowa, włączając ją do biblioteki tamtejszego uniwersytetu; księgozbiór stanisławowski w swym zasadniczym zrębie pozostaje w Kijowie do dziś. Trzeba wszakże od razu wyjaśnić, że omawiana książka, będąca zbiorem luźno powiązanych ze sobą szkiców, nie stanowi systematycznego zarysu dziejów biblioteki królewskiej.

Dla mnie osobiście najciekawszą część zbiorów królewskich stanowiła kolekcja inkunabułów, omówiona przez Halinę I. Koval'čuk. Za równie ciekawy uważam tekst poświęcony rękopisom z Collectio Regia, autorstwa Ol'gi P. Stepčenko. Alina Dzięcioł sięgnęła m.in. do początków biblioteki, zestawiając informacje dotyczące książek nabywanych przez Poniatowskiego jeszcze przed jego wyniesieniem na tron królewski, a także nabytków późniejszych. Dowiadujemy się, jakie istniejące wcześniej kolekcje, w całości lub częściowo, trafiły do biblioteki królewskiej, której wielkość ostatecznie w 1798 r. osiągnęła ponad 18 500 woluminów.

Bardzo interesującym zabiegiem jest wykorzystanie przez autorów kolejnych tekstów różnego rodzaju źródeł, co pozwoliło im rozpatrywać zagadnienie królewskiej „księgarni” w różnych aspektach. I tak np. Przemysław Wątroba bada rysunki znajdujące się w Gabinecie Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, omawiając na ich podstawie architekturę biblioteki zamkowej. Natomiast Henryk Bartoszewicz pisze nie tylko o zbiorach kartograficznych króla, ale także o rozwoju kartografii polskiej w okresie jego panowania (kartografika stanisławowskie znajdują się obecnie w Archiwum Głównym Akt Dawnych). Nawiasem mówiąc, pokazuje to, jak rozproszone pomiędzy różne instytucje pozostają dziś zbiory królewskie.

Jako jeden z nielicznych niedostatków omawianej publikacji wskazać trzeba brak artykułu przedstawiającego zbiory Stanisława Augusta na tle innych Kunstkammer tworzonych w Polsce i krajach z nią sąsiadujących w epoce oświecenia. Opracowanie takie byłoby bardzo pożądane, gdyż dzięki niemu można byłoby spojrzeć na zjawisko kolekcjonerstwa królewskiego umieszczając je w odpowiednim kontekście. Niemniej pomimo tej luki otrzymaliśmy wszechstronnie nakreślony obraz wspaniałej, imponującej i ważnej kolekcji. Ta bardzo starannie przygotowana edytorsko, bogato ilustrowana publikacja zainteresuje historyków, historyków sztuki i nauki oraz bibliologów.

Przede mną jeszcze lektura dwóch tomów katalogu księgozbioru Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Splendor i wiedza. Biblioteka królewska Stanisława Augusta. Eseje, red. A. Dzięcioł, T. Jakubowski, Warszawa 2022

czwartek, 28 lipca 2022

Egzemplarz pieczętny "Statutów" Jana Łaskiego


Ciekawostka. Jeden z moich fejsbukowych znajomych historyków-amatorów opublikował wczoraj post z informacją, że Szwedzi jednak nie oddadzą Polsce egzemplarza „Statutów” Jana Łaskiego, zagrabionego podczas Potopu (podobno pojawił się taki pomysł i był omawiany przez szwedzkie władze). Wiadomość tę opatrzył zdjęciem pieczętnego egzemplarza „Statutów” ze zbiorów Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie oraz komentarzem, że jako jedyny został on ozdobiony iluminacjami malarskimi o wysokim poziomie artystycznym. W komentarzu poprosiłem o źródło tej informacji ze Szwecji oraz wyjaśniłem, że „Statuty” nie mają żadnych iluminacji, a to, co widać na fotografii, to kolorowany drzeworyt. Jedyną odpowiedzią było usunięcie mnie z grona znajomych.

***

Być może nawet ciekawsze od samego egzemplarza pieczętnego jest to, co widać na zdjęciu po lewej stronie drzeworytu z Janem Łaskim i królem Aleksandrem. Jest to jednokartkowy druczek nazywany „Modlitwą do św. Rocha”, wytłoczony przez Jana Hallera, nakładem Jana Łaskiego, 4 II 1506 r. Druczek ten podklejony został na wewnętrznej stronie górnej okładziny pieczętnego egzemplarza „Statutów” i bez wątpienia jedynie dzięki temu zachował się do dziś.

Poniżej tytułu zamieszczono tutaj drzeworyt przedstawiający (licząc od lewej) klęczących św. Sebastiana przeszytego strzałami oraz ubranego w długą szatę Jana Łaskiego, ukrzyżowanego Zbawiciela, a wreszcie (skrajnie po prawej) św. Rocha. Roch przedstawiony jest tutaj zgodnie z najbardziej rozpowszechnionym schematem jego wizerunku – w pielgrzymim odzieniu, z sakwą i kijem, wskazujący palcem dżumową dymienicę na udzie. Poniżej drzeworytu dodano podpisy pod postaciami świętych oraz Chrystusa. Postać Łaskiego nie jest opatrzona podpisem, jednakże w obrębie ramki drzeworytowej, tuż przed kanclerzem przy jego kolanach, umieszczony jest herb Korab. Głowa Jezusa zwrócona jest w stronę Łaskiego, klęczącego najbliżej krzyża. Od jego złączonych w modlitewnym geście dłoni biegnie wstęga z napisem Miserere mei Deus, zaś na najmniejszym palcu prawej dłoni zawieszony ma beret. U dołu karty czytamy, iż druczek ten wydany został „nakładem czcigodnego męża, pobożnie zatroskanego o powszechne zbawienie”.

Treść druku stanowią cztery modlitwy codzienne: do Syna Bożego (najdłuższa, 18 wierszy), do św. Sebastiana (9 wierszy), do św. Rocha (2 wiersze) oraz Marii (2 wiersze). Wszystkie modlitwy są błaganiami o obronę przed zarazą.

Dla kanclerza bezpośrednim impulsem do podjęcia inicjatywy tego rodzaju stać się musiała ciężka zaraza, która panowała w Polsce od lata do początków grudnia 1505 roku. Przedstawieni na naszym drzeworycie święci Sebastian i Roch cieszyli się największą sławą spośród kilkudziesięciu patronów chroniących przed morowym powietrzem, zarówno w Polsce, jak i w całej Europie.

Tym, co w zdecydowany sposób odróżnia omawiany tutaj drzeworyt od wszelkich innych przedstawień powstałych według przyjętego schematu jest fakt, iż postać klęczącego z odkrytą głową kanclerza nie została wyposażona w żadne oznaki pełnionej godności (łańcuch na szyi czy też pieczęć). Jest to jedyne znane, pochodzące z tego okresu polskie przedstawienie ikonograficzne wysokiego urzędnika państwowego, na którym pozbawiony jest on wszelkich insygniów pełnionego urzędu.






poniedziałek, 13 czerwca 2022

Władztwo Władysława Łokietka. 700-lecie koronacji królewskiej


W roku 2020 obchodziliśmy ważną dla naszych dziejów rocznicę – siedemsetlecie koronacji Władysława Łokietka na króla Polski (20 stycznia 1320). Z tej okazji w całym kraju organizowano wydarzenia kulturalne i naukowe, ukazało się też kilka okolicznościowych publikacji. W Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie zorganizowano wystawę „Władysław Łokietek – odnowiciel Królestwa Polskiego”, której towarzyszył obszerny katalog opracowany przez Janusza Grabowskiego (dostępny online: https://agad.gov.pl/1320AD.htm). W dniach 20-21 stycznia 2020 w warszawskim Zamku Królewskim zorganizowano konferencję naukową „Władztwo Władysława Łokietka. 700-lecie koronacji królewskiej”. Obecnie wydawnictwo zamkowe opublikowało materiały z tej konferencji.
 
Na prezentowany tom składa się 16 esejów polskich i czeskich historyków, omawiających wyzwania, jakim stawić musiał czoła książę kujawski przystępując do jednoczenia ziem piastowskich po okresie rozbicia dzielnicowego.
 
Teksty, ujęte w trzy bloki problemowe (polityka wewnętrzna, polityka zagraniczna, symbole władzy), omawiają kolejno takie zagadnienia jak: konkurenci do tronu zjednoczonego Królestwa, legitymizacja władzy w państwie odbudowanym po okresie rozbicia dzielnicowego, w tym także stosowanej tytulatury oraz insygniów i sytemu symboli władzy, a także stosunek mieszczaństwa do książąt czy małżeństwo Łokietka z Jadwigą Bolesławówną. 
 
W polityce zagranicznej ważnym dla Piastów problemem były relacje z Czechami, których królowie rościli sobie prawa do korony polskiej. Spór ten był ważnym czynnikiem blokującym akcje zjednoczeniowe podejmowane przez książąt piastowskich. Stosunki te zresztą pozostawały istotną komplikacją także w okresie późniejszym, w pierwszych dekadach panowania Kazimierza Wielkiego. W omawianej publikacji bardzo kompetentnie wypowiadają się na ten temat mediewiści czescy.
 
Znajdziemy tu ponadto rozważania na temat stosunków obu piastowskich królów z książętami śląskimi oraz z Węgrami i Rusią, jak również roli Kościoła, papiestwa i duchowieństwa w polityce, której celem była restytucja królestwa. Najważniejszą wszakże kwestią, myślą przewodnią i osią omawianego zbioru studiów jest koronacja Władysława Łokietka. Stanowi ona punkt odniesienia wszystkich artykułów. Autorzy badają prawomocność tego aktu, zabiegi, jakie do niego doprowadziły, przeszkody, jakie na tej drodze należało pokonać, narzędzia, jakich w tym celu użyto, a wreszcie konsekwencje, jakie z niego płynęły.
 
Wymienione tu sumarycznie problemy przeplatają się w kolejnych tekstach, których autorzy proponują ogląd kwestii zasadniczych z różnych punktów widzenia i z różnych perspektyw, co w rezultacie daje wrażenie nie nadmiaru, lecz komplementarności.
 
Czytelnik znajdzie tu wiele polemik z dawniejszą literaturą przedmiotu, ale także nowych ustaleń oraz pytań na przyszłość. Autorzy starają się wychodzić poza ustalone już i znane konstatacje, stawiając na tej podstawie nowe hipotezy i otwierając nowe perspektywy badawcze. Lektura tego tomu, niezwykle wartościowego merytorycznie, jest bardzo inspirująca i z pewnością stanie się on pozycją obowiązkową w bibliotece każdego badacza polskiego średniowiecza.
 
„Władztwo Władysława Łokietka. 700-lecie koronacji królewskiej”, red. P. Tyszka, W. Fałkowski, Wydawnictwo Zamku Królewskiego, Warszawa 2022

czwartek, 14 kwietnia 2022

Masakra w Vicenzie


24 marca 1510 wojska francusko-niemiecko-ferraryjskie zdobyły należące do Wenecji miasta Lignano i Vicenzę. W Vicenzie miała miejsce okrutna masakra bezbronnej ludności cywilnej, która schroniła się w skalnych tunelach powyżej miasta, pozostałych po dawnych kamieniołomach. Tunele te ciągnąć się miały na trzy mile w głąb góry, a ponieważ prowadziło do nich zaledwie jedno ciasne wejście, uważano je za łatwe do obrony. Schroniło się tam około 6000 osób, w tym kobiety, dzieci i starcy. Francuzi zdecydowali się nie wszczynać walki z obrońcami kamieniołomów, gdyż uznali, że jest to zbyt ryzykowne. Po sforsowaniu barykady i wdarciu się do środka zorientowali się, że uciekinierzy chronieni są przez panujące wewnątrz nieprzeniknione ciemności, niezliczone zakręty chodników prowadzących w nieznanych kierunkach, a wreszcie przez wodę i jezioro w jaskini. Z tych względów napastnicy wypełnili korytarze słomą, którą podpalili, a większość ludzi, którzy szukali tam schronienia, zginęła uduszona dymem. Wydarzenie to wywołało na terytoriach weneckich zamieszanie i ostre wystąpienia przeciwko okrucieństwu Francuzów.
 

piątek, 18 marca 2022

C. Fletcher, Piękno i terror. Alternatywna historia włoskiego renesansu


Będę szczery: obawiałem się, że ta książka jest kolejną stereotypową historią szesnastowiecznej Italii, jakich powstały już całe kopy i że – poza pewnymi szczegółami – nie dowiemy się z niej niczego nowego, jeśli wcześniej przeczytaliśmy choćby tuzin opracowań na ten temat. Szczęśliwie, tak jednak nie jest. To barwna opowieść o Italii głównie pierwszej połowy XVI stulecia, bardzo sprawnie skonstruowana, o niezaprzeczalnej wartości informacyjnej. Mogę tę książkę polecić z czystym sumieniem.


Natomiast zgodnie z oczekiwaniami, sam tytuł jest zwykłym chwytem marketingowym. Deklarowana „alternatywność” spojrzenia dotyczy bodaj jedynie tego, że włoski renesans opisywany jest jako zjawisko uwikłane w wojnę. To jednak trudno uznać za podejście rzeczywiście nowatorskie.

Co do usterek tego wydania, to trzeba zwrócić uwagę na otwierającą książkę mapę, przedstawiającą Europę w 1527 r. Grafik wydawnictwa mapę tę przerabiał, jednak swego dzieła nie ukończył. Dzięki temu między „państwami niemieckimi” a Francją mamy krainę pod nazwą „Low Countries”, a na południe od niej „Savoy” wciśnięte między Francję, Mediolan i Konfederację Szwajcarską.

C. Fletcher, Piękno i terror. Alternatywna historia włoskiego renesansu, Warszawa 2022


wtorek, 8 marca 2022

Stand with Ukraine

Autorem tej grafiki jest ukraiński artysta Mychajło Skop, tworzący ilustracje do gry planszowej Deus lo Vult
 

Źródło: https://www.facebook.com/deuslovultgame/photos/a.263582721075889/1154695788631240/

Toruński rękopis (najprawdopodobniej) zostaje w Polsce


Rada Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW przyjęła uchwałę dotyczącą projektu ustawy w sprawie przekazania rządowi węgierskiemu rękopisu Naldusa Naldiusa ze zbiorów Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu. Tekst uchwały: https://dokumenty.uw.edu.pl/dziennik/DWDiB/Lists/Dziennik/monitor.aspx?ID=681

Jak napisał mi Prof. Arkadiusza Wagnera z UMK: "Nadmienię tylko, z niemałą satysfakcją i radością, że na dzień dzisiejszy sprawa Korwina wydaje się zamknięta: nie dosyć, że oprócz działań w Sejmie i Senacie RP interweniował prymas Polak, program jednoznacznie po naszej stronie nakręciła Telewizja Trwam, a także pojednawcze pismo wystosowała ambasador Węgier, to jeszcze dziś dowiedziałem się, że ekspertyzę miażdżącą rządową koncepcję przekazania kodeksu Orbanowi opublikowali prawnicy z... Ordo Iuris (!)". Oby to był happy end.

niedziela, 6 marca 2022

Drukowanie Wikipedii

 

Nie wiem, czy zauważyliście Państwo pewien trend w tworzeniu książek popularnonaukowych, polegający na składaniu ich z haseł z Wikipedii. W związku z prowadzonymi obecnie badaniami natknąłem się na dwie takie perełki. Obie wydano w 2011 r. i są dziełem niejakiego S.B. Jeffreya. Pierwsza z nich to “The Italian Renaissance and the Italian Wars from 1494 to 1559”, druga natomiast: „A Brief Military History of France: The Italian Wars and the French Wars of Religion”. Okładki obu tych dzieł ostrzegają: „Edited (…) from high quality Wikipedia articles”. W ich opisie natomiast czytamy: „Project Webster represents a new publishing paradigm, allowing disparate content sources to be curated into cohesive, relevant, and informative books. To date, this content has been curated from Wikipedia articles and images under Creative Commons licensing, although as Project Webster continues to increase in scope and dimension, more licensed and public domain content is being added. We believe books such as this represent a new and exciting lexicon in the sharing of human knowledge”. Obie dostępne są w postaci papierowej i u polskiego dystrybutora można je nabyć za jedyne 115,75 zł za sztukę.
 
Tego rodzaju wyroby książkopodobne produkuje (produkowała?) firma nazywająca się Webster’s Digital Services. Jak podliczył w 2012 r. na swoim blogu Lawrence Person, firma ta wydała nie mniej niż 907 (tyle było wówczas dostępnych na Amazonie!) książek podpisanych nazwiskiem Elizabeth Dummel (https://www.lawrenceperson.com/?p=8502) (chciałbym zobaczyć jej indeks H). 
 
WDS nie był ani pierwszy, ani jedyny. Proceder ten rozwijali także inni pseudo-wydawcy. Może jednak to jest jakiś sposób na punktozę i parametryzację?

sobota, 5 marca 2022

F. Kubiaczyk, Cesarz Karol V

Uzależnienie emocjonalne? Toksyczny związek? Jakie wzajemne więzi istniały pomiędzy cesarzem Karolem V a królem Francji Franciszkiem I?

Ten ciekawy problem z pogranicza historii i psychologii historycy rozważali już od XVII wieku. Biorąc pod uwagę opracowania dostępne w języku polskim, najobszerniej zagadnienie to opisywał Manuel Fernández Álvarez w książce Cesarz Karol V (Warszawa 2003). Podobna analiza znajduje się także w książce Filipa Kubiaczyka (Cesarz Karol V. Klęska polityki, triumf idei, Oświęcim 2017, s. 146-154). W mojej ocenie jednak podsumowanie to z różnych względów jest niezbyt trafne.

Wyraźnie dostrzegalne jest, że sympatia historyka zdecydowanie ulokowana jest po stronie bohatera jego monografii, co widać np. w cytacie: „Karol V uosabia klasyczne myślenie o polityce jako realizacji dobra wspólnego. W takim ujęciu polityka ma wymiar jednoznacznie pozytywny etycznie. Franciszek I natomiast wyraża nowożytny sposób uprawiania polityki, która nie jest już wyłącznie domeną dobra, lecz staje się areną walki o zdobycie i utrzymanie władzy. Teraz najważniejsza staje się skuteczność, a zapewnić ma ą zasada «cel uświęca środki»”. Subiektywizm, na który nie powinni pozwalać sobie autorzy rozpraw naukowych, niekorzystnie odbija się na prezentowanych interpretacjach.

Filip Kubiaczyk nie rozumie należycie roli politycznej, jaką w XVI-wiecznej Europie odgrywała osmańska Turcja. Pisze on, iż sojusz króla Francji z Imperium Osmańskim łamał „tradycje chrześcijańskiej Europy”. Nie jest to ocena uzasadniona, co wyjaśniam w swojej książce o wojnach włoskich. Niecelna wydaje się również ocena panowania Franciszka I, którego, według tegoż autora, „aspiracje do hegemonii wynikały z myślenia o Francji jako imperium, które nie musi uznawać żadnej najwyższej władzy świeckiej”. Sądzę, że konflikt walezyjsko-habsburski lepiej można zrozumieć i opisać spoglądając nań w kontekście „pułapki Tukidydesa” niż przykładając do niego wybierane arbitralnie miary etyczne.

W sumie jest to dość interesująca książka, ale nie pozbawiona poważnych mankamentów.
 
F. Kubiaczyk, Cesarz Karol V. Klęska polityki, triumf idei, Oświęcim 2017

K. Brandi, Cesarz Karol V

Z praktyk wydawniczych polskich wydawców komercyjnych.


W 2016 r. oświęcimskie Wydawnictwo Napoleon V opublikowało polski przekład biografii cesarza Karola V pióra niemieckiego historyka Karla Brandiego. Jest to jedno z podstawowych opracowań tematu, ale nie do tego chciałbym się odnieść w tym wpisie. Chodzi bowiem o dwie kwestie edytorskie. Po pierwsze, czytelnik tej książki nie dowie się, jaka edycja stanowiła podstawę przekładu. Dzieło powstało oryginalnie w języku niemieckim, zaś jego polski tłumacz, Miłosz Młynarz, na swoim profilu w serwisie LinkedIn pisze o sobie tak: „Biegle znam rosyjski i angielski, podstawowo na razie francuski, szwedzki, czeski, słowacki, norweski i włoski”. Ani słowa o niemieckim. Mamy więc podstawy obawiać się, że otrzymaliśmy przekład przekładu (prawdopodobnie angielskiego). Po drugie zaś, pierwsze wydanie dzieła Brandiego ukazało się osiemdziesiąt lat temu (Kaiser Karl V. Werden und Schicksal einer Persönlichkeit und eines Weltreiches. 2 Bände, Bruckmann, München 1937-1941). Tej informacji jednak wydawca niestety również nie podaje. Jestem przekonany, że dobrą praktyką jest informowanie czytelnika, czy opracowanie, które bierze do ręki, reprezentuje aktualny stan badań, czy też jest to książka przynajmniej częściowo zdezaktualizowana. Napoleonie, nie bądź Pietruszczakiem!

Zdaję sobie sprawę, że podobny zarzut można postawić wydaniu mojego przekładu „Księcia Witolda” Karla Heinla, niemniej ze swej strony starałem się informować czytelnika, kim był autor tej książki i kiedy ona powstała. Tym goręcej jednak apeluję do wydawców o wdrażanie dobrych praktyk.
 
K. Brandi, Cesarz Karol V. Powstanie światowego imperium, Oświęcim 2016

poniedziałek, 14 lutego 2022

W. Lipoński, Dzieje kultury europejskiej. Renesan


Ta książka nie jest kolejnym zwykłym, banalnym podręcznikiem ogólnikowo omawiającym wybrane zagadnienia kultury renesansowej. To monumentalne dzieło, w zamierzeniu mające omawiać ją w całym jej spektrum. Wojciech Lipoński opowiada nie tylko o tym, co oczywiste, lecz także o zjawiskach często pomijanych, nieuwzględnianych poza opracowaniami specjalistycznymi.

Autor rozszerza ramy chronologiczne kultury renesansowej, wybiegając w epokę wcześniejszą, do protorenesansów (mniej więcej od połowy XIV w.), a także włączając w zakres swoich zainteresowań nurty sięgające połowy wieku XVII. Rozszerzeniu ulegają także ramy geograficzne. Renesans Lipońskiego to nie tylko Italia, ale też te regiony Europy, które bardzo często traktowane są po macoszemu i w opracowaniach epoki bywają pomijane (por. Lucien Febvre, Henri-Jean Martin, Narodziny książki, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2014). Sztuka renesansowych Włoch nie zajmuje tu nawet centralnego miejsca.

To olbrzymie dzieło, napisane z wielką akrybią, nie jest wolne od lapsusów, literówek, pomyłek w datach rocznych, w pewnych fragmentach bywa chaotyczne, a ogrom omawianego materiału sprawia, że sam Autor zaczyna się w nim gubić. Niestety zdarzają mu się także poważne błędy merytoryczne. Pisałem już o tym na mojej stronie na FB, trzeba jednak wspomnieć jeszcze o innych przykładach.

I tak W. Lipoński różnie atrybuuje autorstwo jednej z najbardziej tajemniczych książek w dziejach ludzkości: Hypnerotomachia Poliphili. W jednym miejscu jako autora tekstu wskazuje dominikanina Francesca Colonnę (s. 119; atrybucja taka jest na ogół podzielana przez badaczy), w innym jednak pisze, że autorem tego działa był Faustino Perisauli, „skromny kapłan i wychowawca dzieci księcia Francesca Colonny” (atrybucja taka nie ma żadnego uzasadnienia i jest niespotykana; indeks osobowy książki wskazuje, że według Lipońskiego tajemniczy dominikański mnich oraz książę obdarzony gromadką dzieci to jedna i ta sama osoba; s. 352). Antonina de Bourbon-Vendôme, matka Marii de Guise, żony Jakuba V króla Szkocji, sama będąc żoną księcia Gwizjusza nigdy oczywiście nie była królową Francji (jak twierdzi Lipoński na s. 494). Na stronach 547-549 otrzymujemy stosunkowo obszerny opis „festynu na Polach Złotogłowia”, czyli spotkania Henryka VIII z Franciszkiem I, nie dowiadujemy się jednak w zasadzie, w jakim celu spotkanie tych monarchów zostało zaaranżowane.

Na całości dzieła niekorzystnie odbija się brak merytorycznego przygotowania Autora, anglisty i historyka kultury, znanego z takich publikacji, jak „Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich”, „Dzieje kultury brytyjskiej”, „Historia sportu” czy „Encyklopedia sportów świata”. Poszczególne zagadnienia konsultowane były z doradcami (lista opiniodawców liczy 13 nazwisk), wydaje się jednak, że zabrakło merytorycznego nadzoru nad całością pracy.

Warto dokładniej przyjrzeć się owej liście konsultantów. Otóż Krzysztof Vorbrich „As the first in the history of Polish sailing he has sailed single-handed 14 feet racing dinghy along the coasts of Black Sea, Adriatic, Thames &Humber Esturary. Has five academic diplomas:MSc Physics,MSc Astronomy,MA English literature,PhD Physics,PhD English literature. The only one in Poland with the separate academic diplomas in Physics, Astronomy & in English. He holds the Rank of Ocean Going Yacht Master which is the highest in the Word” (pisownia oryginalna). Ponadto mamy tu literaturoznawców, historyków sztuki, inżyniera, muzykolożkę i zaledwie jednego historyka, Rafała Prinke (który, jak się domyślam, konsultował fragmenty dotyczące renesansowej alchemii).

Ze względu na rozległość problematyki, zagadnienia szczegółowe traktowane są często dość pobieżnie. Niejednokrotnie razić mogą uproszczenia. Nie ma tu pogłębionych syntez poszczególnych zagadnień. Te zostały jedynie wypunktowane i skrótowo podsumowane (nie zawsze trafnie). Choć na pierwszy rzut oka niełatwo wskazać problem, który nie został w tym dziele choćby zasygnalizowany, to jednak mamy do czynienia również z takimi brakami. Przede wszystkim Wojciech Lipoński nie poświęcił ani słowa rozwojowi sztuki wojennej, artylerii czy architektury wojskowej w XVI w. To niezwykle istotny element epoki i brak ten jest zadziwiający tym bardziej, że Lipoński omawia przecież m.in. „Rozwój dyscyplin naukowych, myśli technicznej, ekonomicznej i rolniczej”.

Mimo wszystko wspomniane błędy i braki konstrukcyjne pracy nie umniejszają jej wartości jako uniwersalnej panoramy kultury renesansowej w różnorodnych jej aspektach i odcieniach. Każdy czytelnik znajdzie w tym ogromie materiału coś nowego i interesującego. Podejmując studia nad historią Europy XVI w. można potraktować to kompendium jako swego rodzaju punkt startowy czy też punkt odniesienia, który pomoże nam orientować się w kierunkach, w jakich powinniśmy podążać we własnych badaniach. Tekst jednak należy czytać krytycznie, w związku z czym niestety nie może on pełnić roli podręcznika dla niespecjalistów.

W. Lipoński, Dzieje kultury europejskiej. Renesans, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2021

piątek, 11 lutego 2022

Płód w mumii kobiety, czyli humbug


„Wiosną zeszłego roku media na całym świecie obiegła sensacyjna informacja o odkryciu płodu w mumii kobiety, zdeponowanej w Muzeum Narodowym w Warszawie. Autorzy tego odkrycia z zespołu Warsaw Mummy Project stwierdzili, że w chwili śmierci kobieta była w 26-30 tygodniu ciąży, zatem na początku trzeciego trymestru, a płód nie został wyciągnięty podczas procesu balsamowania – w przeciwieństwie do wnętrzności kobiety, które usunięto przez nacięcie po lewej stronie jamy brzusznej. Zaobserwowali poza tym, że zmumifikowany płód miał połamane kości (nie widać tego na opublikowanych radiogramach) i składał się z dwóch części, co miało być wynikiem pośmiertnego uszkodzenia miednicy kobiety”.


Odkrycie to zostało zakwestionowane i wydaje się, że nie uda się go obronić.


Czytaj: https://archeowiesci.pl/mumia-z-kiszonym-plodem/

Medal "Plus ratio quam vis" dla Prof. Svena Ekdahla


"Prof. Sven Ekdahl otrzymał jedno z najwyższych odznaczeń przyznawanych przez Uniwersytet Jagielloński za badania nad stosunkami polsko-krzyżackimi w średniowieczu, w tym w szczególności nad bitwą pod Grunwaldem, wzorową edycję jednego z najważniejszych dzieł Jana Długosza, Banderia Prutenorum oraz promocję historii Polski w nauce światowej".

https://www.uj.edu.pl/wiadomosci/-/journal_content/56_INSTANCE_d82lKZvhit4m/10172/149828202

Międzynarodowy Dzień Kobiet i Dziewcząt w Nauce


Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet i Dziewcząt w Nauce wszystkim Koleżankom zajmującym się prowadzeniem badań naukowych, szczególnie oczywiście w naukach humanistycznych, życzymy wielu sukcesów, nigdy niezaspokojonej ciekawości, wciąż nowych pytań i poszukiwania na nie odpowiedzi, niegasnącego płomienia pasji, inwencji twórczej, poczucia sensu, a także wzajemnej życzliwości oraz wsparcia.

środa, 9 lutego 2022

"Aliens in Art"


W sierpniu 2019 r. pisałem o dziełach sztuki dawnej, które – według pewnych interpretatorów – stanowią wskazówki dotyczące wizyt przybyszów z Kosmosu na naszej planecie. Okazuje się, że w 2020 r. ukazała się poświęcona tej problematyce książka.


"Aliens in Art" to opracowanie poświęcone dziełom sztuki, które według niektórych interpretacji świadczą o obecności obcych istot na Ziemi od czasów prehistorycznych aż do XIX wieku.


W ciągu ostatnich kilku dekad w przestrzeni publicznej coraz liczniej pojawiają się reprodukcje rzeźb, malowideł, graffiti i artefaktów, w których niektórzy interpretatorzy widzą istoty lub przedmioty, urządzenia lub maszyny pochodzące spoza Ziemi. Równocześnie rośnie liczba tych, którzy poszukują racjonalnych wyjaśnień dla rozwikłania domniemanych tajemnic otaczających tego rodzaju przedstawienia, których nauka akademicka nie jest w stanie przekonująco i ostatecznie zinterpretować.


Autorzy, Walter Ceccarelli i Stefano Liberati, zbadali wiele dzieł, które wydają się przedstawiać istoty pozaziemskie lub niezidentyfikowane obiekty, tj. rzeźby, obrazy, grafiki, a także petroglify, geoglify, graffiti i malowidła ścienne, które przedstawiają jako całość lub w niektórych szczegółach tematy interpretowane jako dowody obecności istot pozaziemskich na Ziemi w przeszłości.


Komentując te dzieła, a także dokonując identyfikacji historycznej i geograficznej poszczególnych badanych eksponatów, bez wyrażania osobistych sądów, autorzy referują tezy wysuwane za i przeciw identyfikacji przedstawianych obiektów jako istot obcych lub UFO oraz ich przynależności do świata ziemskiego, boskiego lub pozaziemskiego.


Bogato ilustrowana książka nie jest jedynie zbiorem reprodukcji, ale poświęca wiele miejsca ich artystycznej analizie, która ma na celu wzbudzenie nie tylko ciekawości, ale także historycznego i kulturowego zainteresowania "palącym" i pod wieloma względami kontrowersyjnym tematem, pozostawiając czytelnikowi wybór najbardziej według niego prawdopodobnej interpretacji.


Opis na podstawie: http://www.lagazzettadellantiquariato.it/2020/07/15/aliens-in-art-presenze-aliene-nellarte-dal-paleolitico-al-xix-secolo/