wtorek, 15 września 2015

Antonio Pigafetta i jego relacja z podróży dookoła świata

Wenecjanin Antonio Pigafetta (ur. ok. 1491, zm. po 1534) był jednym z uczestników wyprawy Ferdynanda Magellana, która jako pierwsza opłynęła dookoła kulę ziemską. I jako jeden z nielicznych powrócił do domu żywy. W trakcie podróży prowadził on kronikę – „osobistą, ubarwioną anegdotami, swobodną relację w tradycji innych popularnych książek podróżniczych tej epoki, takich jak pamiętniki szwagra Magellana, Durantego Barbosy, Ludovica di Varthemy, innego Włocha, który wyprawił się do Indii, i najsłynniejszego z nich wszystkich – włoskiego podróżnika Marca Polo”. Rzeczywiście, Pigafetta barwnie i szczerze opisywał różnorakie wydarzenia. Jego relacja pełna jest szczegółowych opisów botanicznych i przyrodniczych, uwag lingwistycznych (rozmawiał z Indianami i mieszkańcami wysp na Pacyfiku i spisywał słowniczki ich języków, a nawet krótkie rozmówki) i antropologicznych (opisywał szeroko zwyczaje, obyczaje, życie codzienne tubylców, ich domy, pożywienie, a także z upodobaniem życie seksualne).

„Pierwsze kopie relacji Pigafetty, które rozdawał na europejskich dworach, były bogato zdobionymi rękopisami, ilustrowanymi opracowanymi przez niego mapami, księgami, które idealnie nadawały się na prezenty dla królów. Uważa się, że napisał on swoją relację w dialekcie weneckim pomieszanym z kastylijskim, ale oryginał jego dzieła zaginął. Przez wieki przetrwały natomiast cztery wczesne wersje, skopiowane przez zawodowych skrybów, jedna po włosku, trzy po francusku. Najpiękniejsza, najbardziej kompletna i najlepiej ilustrowana wersja znajduje się w zbiorach Beinecke Rare Books and Manuscripts Library Uniwersytetu Yale. Kiedy się czyta ten pamiętnik, przewracając jego stare welinowe strony, nie można się oprzeć wrażeniu, że czas się cofnął o pięćset lat. Chociaż Pigafetta opowiada historię wyprawy mniej więcej w porządku chronologicznym, nie jest to narracja liniowa, lecz raczej kompilacja opisów wydarzeń i krajobrazów, ilustracji, tłumaczeń słów i zwrotów z obcych języków, fragmentów modlitw i sprośnych dygresji, przy czym wszystko to opatrzono wieloma odnośnikami, a określone fragmenty, dla ułatwienia lektury, napisano atramentami o różnych kolorach, czarnym, niebieskim i czerwonym. Jest to także dokument bardzo osobisty, nietypowy dla epoki, w której idea indywidualnej świadomości zaczynała dopiero kiełkować. Czytelnik kroniki Pigafetty nieomal słyszy jego głos i wczuwa się w jego nastroje, kiedy to na przemian był zuchwały, zaskoczony, załamany, zafascynowany i, na koniec, zdumiony tym, że wciąż żyje w tym okrutnie pięknym świecie swoich czasów”. (L. Bergreen, Poza krawędź świata : opowieść o Magellanie i jego przejmującym grozą rejsie dookoła Ziemi, Poznań 2014, s. 364-365)

Wspomniany rękopis dostępny jest online pod adresem http://brbl-dl.library.yale.edu/vufind/Record/3438401

poniedziałek, 14 września 2015

Portrety emigrantów

Niemcy, Szkoci czy Cyganie - wszyscy są emigrantami. Portrety emigrantów sprzed stu lat

Działający w latach 1892-1954 urząd imigracyjny na Ellis Island w Nowym Jorku zarejestrował ponad 12 milionów imigrantów przybyłych do Ameryki drogą morską. August Francis Sherman, urzędnik pasjonujący się fotografią, w latach 1906-1915 zaprosił wielu z przybywających z całego świata, a zwłaszcza tych z Europy, do pozowania przed obiektywem. Wykonane przez niego portrety zostały opublikowane w „National Geographic” w 1907 roku, a przez wiele lat były eksponowane w siedzibie Federal Immigration Service.

Zdjęcia pochodzą z archiwum New York Public Library

niedziela, 13 września 2015

Dzieci Isfahanu

Historia magistra vitae

“Byliśmy grupą bezradnych i słabych istot ludzkich, które z głodu, niedożywienia i rozmaitych chorób znajdowały się na skraju śmierci. Gdy dotarliśmy do Bandar Anzali (d. Pahlawi) w Iranie, wokół nas zbierali się miejscowi ludzie i przynosili nam jedzenie, ubrania i buty, a nawet słodycze i owoce, uśmiechali się do nas. Irańczycy zaakceptowali nas takimi, jakimi byliśmy, nie pytali o nasze matki i ojców. Nie pytali, w co wierzymy ani skąd przybywamy. Widzieli, że potrzebujemy pomocy i pomoc tę nam ofiarowali.” (http://bliskiwschod.pl/2013/05/historia-polskich-tulaczy-ii-wojny-swiatowej-w-iranie/)

A dla tych, którzy nie znają historii, jeszcze kilka linków:

https://www.youtube.com/watch?v=FEy7J-DMs5U
https://vimeo.com/7960281
http://dzieje.pl/aktualnosci/dzieci-isfahanu-po-70-latach-ponownie-w-iranie
http://www.vaterland.pl/865,polscy_emigranci_w_isfahanie_1942_1945.html