I. Wprowadzenie
Wbrew powszechnym stereotypowym
wyobrażeniom, kształtowanym w znacznej mierze przez pisarstwo Henryka
Sienkiewicza, stosunki polsko-tureckie układały się na przestrzeni dziejów przeważnie
w sposób pokojowy. Tak było w wiekach XV, XVI i XVIII. Wyjątek stanowią tu
wojny prowadzone w XVII wieku, jednak znaczna część nawet tego stulecia
upłynęła bez krzyżowania polskich i tureckich szabel.
W trzeciej ćwierci XV i później w
XVI wieku, kiedy oba państwa utrzymywały normalne kontakty dyplomatyczne,
wszystkie kwestie nie tylko polityczne, ale także handlowo-gospodarcze,
załatwiane były w Konstantynopolu przez polskich posłów pełnomocnych. Podróżowali
oni do osmańskiej stolicy celem otrzymania cesarskich dokumentów nazywanych ahdname. Ahdname jest to persko-osmański termin składający się z dwóch słów:
ahd (arabsko-tureckie „przysięga,
obietnica, pakt”) oraz name (perskie
„list”). Zwrot ten podkreśla, że przyrzeczenie zachowania pokoju udzielone
zostało na mocy dokumentu sygnowanego przez samego cesarza. W polskiej
historiografii odpowiednikiem tego terminu będzie zwrot „list przymierny”.
W zbiorach AGAD znajduje się 19
dokumentów osmańskich z lat 1489-1538, wystawionych w językach innych niż
osmański: 3 z nich spisane zostały po łacinie, 16 zaś w języku włoskim (ogółem
z tego okresu pochodzi 48 dokumentów tureckich). Trzy wspomniane dokumenty
łacińskojęzyczne to uroczyste ahdname
sułtana Bajezida II. Kolejne rozejmy zawierane z Polską przez Selima I oraz
Sulejmana I (do 1525 r.), a także mniej uroczyste firmany wszystkich kolejnych sułtanów
czy listy wezyrów adresowane do królów polskich wystawione były w języku
włoskim. Dokumenty te są więc na swój sposób niezwykłe i warto zastanowić się,
dlaczego Turcy w kontaktach z dworem krakowskim, w ciągu tych właśnie czterech
dekad, wystawiali dokumenty w językach zachodnich?
Można powiedzieć, że mamy tu do
czynienia z dwoma czynnikami. Po pierwsze był to pewien usus językowy. Zachodniemu partnerowi łatwiej było zrozumieć
dokumenty w językach europejskich, dlatego też tłumaczenia dokonywano na
miejscu, w Konstantynopolu, i taką już przetłumaczoną wersję, po nadaniu jej
odpowiedniej formy dyplomatycznej, ekspediowano za granicę. Jak pisze Roman
Żelewski w Historii dyplomacji polskiej,
„wielki kłopot naszym kancelariom sprawiały listy sułtańskie i oficjalne
dokumenty tureckie, pisane nie tylko po arabsku (tureckiego używali w
korespondencji baszowie i inni urzędnicy sułtańscy), ale w dodatku szczególnie
zawiłym stylem, co utrudniało ogromnie ich zrozumienie. Nie zatrudniano na
stałe na dworze tłumaczy, lecz w razie potrzeby sprowadzano w pośpiechu
mieszczan lwowskich Ormian lub Tatarów litewskich (…) jednak ci ludzie władali
jedynie potocznym językiem tureckim i tłumaczenia ich były bardzo nieudolne”. W
roku 1528, czyli w okresie, kiedy osmańska korespondencja łacińska już w
zasadzie zanika, zlecono Janowi Tęczyńskiemu uzyskanie zgody sułtańskiej na
stosowanie w korespondencji i dokumentach łaciny i włoskiego, ale odniosło to
skutek ograniczony do sporadycznych listów baszów, natomiast firmany sułtańskie
konsekwentnie spisywane są w języku osmańskim. Dopiero w późniejszym okresie
wysłano do Stambułu Polaków, których zadaniem było nauczenie się języka
tureckiego. O ile zatem dla kancelarii dworów europejskich tłumaczenie
dokumentów osmańskich stanowiło znaczny problem, to dwór w Konstantynopolu
dysponował specjalistami, włoskimi humanistami-turkofilami, by dokumenty po
łacinie czy włosku wygotowywać.
Po drugie w grę wchodził także w
jakimś stopniu czynnik ideologiczny. Chodziło o podkreślenie wobec państw
zachodnich swych roszczeń do praw cesarskich, odziedziczonych po starożytnym
Rzymie oraz jego bezpośrednim spadkobiercy, stolicy cesarstwa wschodniego
zajętej przez Turków w 1453 roku.
Zdobycie Konstantynopola, na
które to wydarzenie uczeni zachodni spoglądają najczęściej przez pryzmat
dziejów powszechnych, miało doniosłe znaczenie także dla dalszego rozwoju
państwa osmańskiego. Padyszachowie zupełnie świadomie występować odtąd zaczynają
w charakterze sukcesorów imperium rzymsko-bizantyjskiego. Dążenie to potwierdza
także tytulatura omawianych tutaj dokumentów, w których władcy osmańscy
nazywają siebie Dei gratiae totus Asie et
Graeciae Imperator i tym podobnie. Sam Mehmed Zdobywca tytułował się
cesarzem Rzymian i niewykluczone, że planował także zdobycie Wiecznego Miasta.
W listach do papieża Aleksandra VI (pisanych również po łacinie) Bajezid II
nazywał siebie cesarzem Azji i Europy (imperator
utriusque continentis Asieque et Europe). Sulejman Wspaniały w listach
tytułował Karola V Habsburga jedynie królem Hiszpanii, odmawiając mu tytułu
cesarskiego, z czego historycy wysnuwają wniosek, iż uważał siebie samego za
jedynego prawdziwego sukcesora Cezara. Zresztą ten proces przejmowania sukcesji
rzymsko-bizantyjskiej obserwować już można było u Seldżuków, których władca
przybierał tytuł sułtana Rumu, tj. Rzymu, a muzułmańscy Seldżucy określali się
jako „Rumi” – Rzymianie – przynajmniej na tak zwanych rdzennych terenach
cesarstwa, na Bałkanach i w Anatolii.
Jak pisał jeden ze znawców
dawnego imperium osmańskiego, włoski turkolog Alessio Bombaci: „Punktem wyjścia
dynamiki ekspansywnej Turków osmańskich, idącej częściowo śladami Justyniana,
częściowo ją przekraczającej, stało się powstanie u nich w okresie podboju
Bizancjum powszechnej koncepcji rzymskiej idei państwa; doszło nawet do
projektu stworzenia imperium rzymsko-muzułmańskiego (…) Wielokrotnie stwierdzono,
że po zdobyciu Konstantynopola państwo osmańskie przeobraziło się na sposób
bizantyjski: Turcy osmańscy z dziedzictwa ‘azjatyckiego’ stali się ‘neobizantyjczykami
islamu’ i niemal jedyną zmianą było to, że na tronie Bizancjum zamiast
basileusa z koroną zasiadł sułtan w turbanie (…) Wpływy bizantyjskie na ustrój
imperium osmańskiego są w dużej mierze owocem pokrewieństwa już istniejącego
pomiędzy strukturą świata muzułmańskiego a strukturą Bizancjum, powstałego z
rozmaitych powiązań między Bizancjum a Orientem przedosmańskim, a częściowo
także i Seldżukami. Takie pokrewieństwo ułatwiło znacznie założenie podwalin
potęgi osmańskiej, dając wzory do naśladowania”. Powyższych stwierdzeń nie
można przyjmować bez pewnych zastrzeżeń, czynionych zresztą przez samego
badacza, niemniej jednak powiedzieć można, iż rezultatem ekspansji państwa
osmańskiego w Europie miał być jakiś typ imperium (wschodnio)rzymsko-tureckiego.
Mamy tu więc do czynienia z kolejnym
wcieleniem (typowej dla wieków średnich, jak dowiódł już Jacques Le Goff) idei translatio imperii, oczywiście tym razem
nie w sensie geograficznym, lecz politycznym. Geograficznie stolicą imperium
nadal pozostawał Konstantynopol (Stambuł), Drugi Rzym, choć zupełnie kto inny już
tym miastem władał. Trzeba pamiętać, że najbliższym geograficznie i
historycznie odpowiednikiem państwa Osmanów było właśnie cesarstwo będące jego poprzednikiem
– Bizancjum. Dominium osmańskie w XVI i XVII w. było bardzo zbliżone swym
zasięgiem do wcześniejszego (o tysiąclecie) Cesarstwa Wschodniorzymskiego lub
Bizantyjskiego, choć nieco mniejsze na zachodzie i większe na północy,
wschodzie i południu.
II. Elementy dokumentu tureckiego (ahdname)
Na początek spójrzmy na
prezentowane tu ahdname z punktu
widzenia nauki o dokumencie (dyplomatyki). Z reguły każdy dokument osmański
rozpoczyna się inwokacją do Boga. Na przykładzie znajdujących się w AGAD ahdname spisywanych po włosku i łacinie
widać jednak, że w ich przypadku zasada ta nie była ściśle przestrzegana.
Prawdopodobnie, prócz względów praktycznych (intytulacje oraz inwokacje nie
były przekładane słowo w słowo z języka osmańskiego na języki zachodnie),
pewien wpływ na to miał również fakt, że były to języki „niewiernych”.
Dostrzec tu można pewną analogię
z dyplomatyką zachodnioeuropejską. Inwokacja w formie „In nomine Domini amen”,
pisana literami znacznie większymi niż reszta tekstu, przy czym pierwsza litera
stanowiła ozdobny inicjał, rozpoczynała
dokumenty o pełnym formularzu polskiej kancelarii królewskiej XV-XVI w.
Do zaprezentowania na
ilustracjach wybrałem dwa najciekawsze elementy omawianych tu dokumentów:
uwierzytelnienie oraz datację.
Ilustracja nr 2:
4 stycznia 1531, Konstantynopol –
tugra Sulejmana Wspaniałego
|
Uwierzytelnienie dokumentu (łac. legitimatio) stanowił w dyplomatyce
osmańskiej monogram cesarski (czy też emblemat władcy, przyjmujący formę quasi-monogramu) – tugra. Odniesienie do takiej właśnie formy uwierzytelnienia
znajdowało się w koroboracji. Ten najbardziej ozdobny element dokumentu,
najczęściej pięknie wymalowany złotą czy błękitną farbą (ilustracje 1 i 2),
wykonywany był przez specjalnego urzędnika po spisaniu dokumentu. Teoretycznie
zadanie to powinno należeć do nişancı,
urzędnika często porównywanego do europejskiego kanclerza. Jednakże biorąc pod
uwagę wysoki poziom artystyczny tugr
można przypuszczać, że już w XVI wieku wyznaczony był do tego zadania specjalny
urzędnik (tugrakeş), wraz z malarzami
i iluminatorami.
Pomimo iż tugra była malowana także na dokumentach osmańskich wystawianych w
językach zachodnich, nie pojawia się nigdy na tłumaczeniach ani kopiach.
Interesujące są także formy
datacji omawianych tutaj dokumentów. Cytuję trzy przykłady oraz przedstawiam
dwie ilustracje (3-4):
Ilustracja nr 3:
4 stycznia 1531, Konstantynopol –
formuła datacyjna
|
Ilustracja nr 4:
17 października 1528, Konstantynopol
– formuła datacyjna
|
1489
Ex
Constantinopoli xxii Martii anno Jesus mcccclxxxviiii
1494 Date sunt in aula Nostre Sultanice Potestatis a natali Ihesu profete
milesimo cadringentesimo nonagesimo quarto, sexta die mensis Aprilis
1519 Data in Adrianopoli nel’aula nostra a primo
di octubre et al milesimo di Cristo 1519 e del profecta nostro Mochamet 925
Również w listach Bajezida II do
papieża Aleksandra VI z roku 1494 w datacji pojawia się formuła Anno a Jesu prophete nativitate („w roku
od narodzin proroka Jezusa”). Datacja tego typu pojawia się jedynie w bardziej
uroczystych dokumentach sułtańskich. Mniej uroczyste firmany datowane były po prostu
w formie dzień-miesiąc-rok, bez odwołań religijnych. Widzimy więc, że adaptacja
zachodnich formuł dokumentowych miała dla Osmanów swoje granice. Taką
nieprzekraczalną granicą były względy wyznaniowe, nie dozwalające uznać Jezusa
za Syna Bożego. W myśl islamu jest on jedynie prorokiem, takim jak dla
wyznawców Allacha Mahomet, w związku z czym użycie w datacji dokumentu zwrotu
„Anno Domini (Christi)” byłoby niedopuszczalnym bluźnierstwem. W tym świetle
datację dokumentu z roku 1519 uznać można za pomyłkę (chociaż być może dokonaną
świadomie przez pochodzącego z Włoch kancelistę-chrześcijanina).
III. Pierwsze kontakty dyplomatyczne
Po klęsce warneńskiej w 1444 roku
przez kolejne trzy dekady praktycznie nie istniały oficjalne kontakty
dyplomatyczne pomiędzy Polską a Turcją. Niemniej jednak dla króla Kazimierza
Jagiellończyka sprawa turecka i kwestia utrzymania pokoju na południowych
granicach państwa były kluczowymi zagadnieniami (obok spraw pruskich). W
trzeciej ćwierci XV wieku istniało bezpieczne status quo – Turcy pozostawali poza południowym brzegiem Dunaju,
oddzieleni od Polski pustymi, słabo zaludnionymi i pozbawionymi paszy dla koni
stepami Mołdawii, której władcy pozostawali pod protektoratem polskiego
monarchy. Polska kontrolowała również dwa ważne ze względu na handel morski ze
Wschodem porty czarnomorskie: leżącą nad jednym z ramion delty Dunaju Kilię
oraz Białogród (Akerman) u ujścia Dniestru.
Ilustracja
nr 5: Dokument Mengli Gireja
z pieczęcią złotą u góry i pieczęciami
czerwonymi
u dołu
|
Wyjątkowo niedobrą wiadomością
było dla dworu polskiego w roku 1475 doniesienie o zdobyciu przez Turków ważnego
portu na Krymie – Kaffy. Dalszym skutkiem tego faktu było przejście pod ich
zwierzchność Tatarów krymskich, będących niebezpiecznymi sąsiadami państwa
jagiellońskiego od południowego wschodu. Zwłaszcza nowy chan krymski, Mengli Girej,
był wrogo usposobiony wobec Polski i Litwy. Co gorsza, w tym samym roku Turcy
pokonali w walnej bitwie hospodara mołdawskiego Stefana Wielkiego. Takim rozwojem wypadków bezpośrednio zagrożone
przez Turcję poczuły się także Węgry oraz Wenecja.
Ponieważ Turcy i ich lennicy
zbliżyli się niebezpiecznie do granic Rzeczpospolitej, polska dyplomacja
poczęła zabiegać o zawarcie układu pokojowego z państwem osmańskim. Jeszcze w
1475 r. do Stambułu wyruszył jako poseł Marcin Wrocimowski, podstoli krakowski.
Miał on uzyskać u sułtana Mehmeda II Zdobywcy (1451-1481) wstrzymanie wyprawy
na Mołdawię. Celu tego nie osiągnął, niemniej sułtan obiecał wysłanie własnego
poselstwa do Polski. Od tej pory na kolejnych kilka lat stosunki dyplomatyczne
praktycznie zamarły aż do 1484 roku, kiedy to sułtan Bajezid II (1481-1512) zdobył
wspomniane już czarnomorskie porty Kilię i Białogród. W ten sposób Turcja
weszła już w bezpośredni kontakt graniczny z południowo-wschodnimi kresami
państwa polsko-litewskiego Jagiellonów i odcięła je od dostępu do Morza
Czarnego. Do stolicy osmańskiej udał się wówczas w charakterze posła Warsz
Michowski, został on jednak przez Turków wydalony.
Następny rok przyniósł nieudaną
wyprawę turecką na Mołdawię. W odparciu najazdu znaczny udział miały polskie
posiłki, uczestniczące także w pościgu za wycofującym się przeciwnikiem.
Równocześnie królewicz Jan Olbracht odniósł zwycięstwo nad Tatarami pod
Kopestrzynem. Celem pacyfikacji z poselstwem do sułtana udali się po raz drugi
Marcin Wrocimowski oraz znany humanista włoski działający w Polsce Filip
Kallimach. Poselstwo tureckie przybyło do Polski w maju 1488 r. Rok później do
Turcji udał się Mikołaj Firlej z Dąbrowicy, który przywiózł do Krakowa dwuletni
rozejm, odtąd przedłużany. Prezentowane tutaj ahdname (ilustracja 6) wystawione zostało w języku łacińskim 22
marca 1489. Do traktatu tego dołączone zostały dwa firmany, spisane dziewięć
dni później w języku włoskim (ilustracje 7-8). W pierwszym z nich król Kazimierz
zobowiązany został do zatwierdzenia i zaprzysiężenia rozejmu w obecności
tureckiego posła, Isy. Po raz pierwszy warunki dotyczące wolnego handlu i swobody
podróżowania kupców dołączone zostały do traktatu politycznego między oboma państwami.
W drugim natomiast sułtan domagał się wydania jego posłańcowi majątku kilku
kupców tureckich, zamordowanych w czasie, gdy jechali z towarami z Kaffy do
Polski.
IV. Rozejm trzyletni
Śmierć króla Kazimierza w 1492
roku i wstąpienie na tron jego syna Jana Olbrachta nie spowodowały zmiany w
stosunkach polsko-tureckich. Przed upływem pięcioletniego rozejmu, w 1494 roku
Mikołaj Strzeszowski wysłany został do Konstantynopola, by uzyskać jego
przedłużenie. Sułtan Bajezid nie stwarzał problemów i dwa (ilustracje 9-10) łacińskojęzyczne uroczyste
ahdname wystawione zostały pierwszego i szóstego kwietnia 1494 roku, zaś
poseł turecki, silāhdār kethudāsy Haidar, uzyskał królewskie potwierdzenie w
Krakowie 28 czerwca. Również w tych traktatach zabezpieczone zostały interesy
kupców obu państw. W lipcu 1494 król wysłał swojego posłańca, Ormianina Iwaszkę,
by nadzorował uwolnienie królewskich poddanych pojmanych przez Turków po
wygaśnięciu dwuletniego rozejmu z 1489 roku.
Ilustracja nr 9:
1 kwietnia 1494, Konstantynopol
Firman sułtana Bajezida II dla króla
Jana Olbrachta potwierdzający
zawarcie
trzyletniego rozejmu między Polską a Turcją.
AKW, dz. tur., teka 8, nr 17 |
Jan Olbracht nie zrezygnował z
dążeń do odzyskania dostępu do Morza Czarnego, który został przecięty przez
Osmanów w 1484 roku. W 1496 król wysłał ponownie Mikołaja Strzeszowskiego do
Konstantynopola, proponując zawarcie „szczerego pokoju” (treugae honestae), którego jednym z warunków miał być zwrot
Białogrodu. Sułtan propozycję tę odrzucił. Równocześnie trwały przygotowania wyprawy
wojennej do Mołdawii. Oficjalnie chodziło o odzyskanie obu utraconych portów,
jednakże miała to być także ekspedycja karna przeciwko wojewodzie mołdawskiemu
Stefanowi. Niestety dyplomacja Olbrachtowa całkowicie zawiodła w tej sprawie.
Nie zdołała ona nie tylko uzyskać poparcia Wenecji, ale nawet Władysława
Jagiellończyka, króla Czech i Węgier, brata polskiego władcy. Również drugi
brat Olbrachta, wielki książę litewski Aleksander wycofał swoją pomoc po
interwencji dyplomatycznej Iwana III (to z kolei było sukcesem wojewoda Stefana).
Najgorsze zaś było to, że w zasadzie nie zdawano sobie na krakowskim dworze
sprawy ze złożoności sytuacji w Mołdawii, do zwierzchności nad którą prawa
rościli sobie nie tylko królowie polscy, ale która znajdowała się także w kręgu
zainteresowań Węgrów, Turcji, Tatarów krymskich i Moskwy. Mało tego, nie
wiedziano chyba również, że hospodar Stefan orientował się, że to on sam był
celem tej wyprawy. Tak więc w obliczu pierwszego walnego starcia militarnego
Polski i Turcji wojska pospolitego ruszenia pozostały osamotnione (nie licząc niewielkich
posiłków wielkiego mistrza krzyżackiego) i zdezorientowane. Konsekwencją tej
porażki dyplomatycznej była klęska na polu bitwy (26 października 1497 pod
Koźminem na Bukowinie).
Ilustracja nr 10:
6 kwietnia 1494, Konstantynopol
Traktat ahdname sułtana Bajezida II
z królem Janem Olbrachtem dotyczący
rozejmu na trzy lata między Polską a Turcją.
AKW, dz. tur., teka 9, nr 20
|
Wyprawa ta była ostatnią polską
akcją ofensywną przeciwko Turcji na przeciąg kolejnego stulecia. Najazdy
turecko-tatarskie na południowo-wschodnie ziemie Rzeczypospolitej (wiosną 1498
zagony dotarły aż po San i Wisłok, jesienią tego roku pustoszyły Ruś docierając
do Sambora) pozostały w zasadzie bezkarne, nie licząc ataku Stefana
mołdawskiego na cofających się Turków nad Prutem. W kolejnych latach król sondował
możliwość przedsięwzięcia nowej krucjaty, planowanej przez papieża Aleksandra
VI, do której dołączyć miały Węgry, Wenecja czy też Francja (cesarz Maksymilian
był zbyt zajęty podówczas rozgrywkami z królem Francji Karolem VIII,
wkraczającym właśnie do Włoch). Chodziło tu w znacznej mierze o uzyskanie
subsydiów z pieniędzy zebranych przez papiestwo z okazji obchodów roku
jubileuszowego 1500. Pomimo że w tym właśnie roku Aleksander VI ogłosił
powstanie ligi antytureckiej (w której Polska wraz z Węgrami i Mołdawią miała
odegrać ważną rolę), to jednak, wobec bezowocności rokowań w sprawie krucjaty,
bardziej realistyczne było zawarcie nowego pokoju z sułtanem. Latem 1499 roku doświadczony
poseł, Mikołaj Firlej, chorąży krakowski, został wysłany do Konstantynopola z
propozycją rozejmu. Została ona dobrze przyjęta i w początkach następnego roku
Firlej wrócił do Krakowa wraz z posłem tureckim, który miał upoważnienie do
zawarcia rozejmu na dłuższy nawet okres. Olbracht zgodził się na układ pokojowy
(1 marca 1500), obejmujący także Aleksandra Jagiellończyka, a mający trwać do
11 listopada tegoż roku. Do tego czasu miano ułożyć dalszy traktat w porozumieniu
z Władysławem węgierskim. Poselstwo tureckie zatrzymano w Krakowie do czasu
porozumienia się z Węgrami i Litwą.
V. Pierwszy rozejm pięcioletni
Wobec braku porozumienia z królem
Władysławem Jagiellończykiem, w styczniu 1501 roku wyruszyło z Krakowa
wstrzymywane dotychczas poselstwo Bajezida II, któremu towarzyszył nowy poseł
królewski Mikołaj Lanckoroński, podczaszy sandomierski. Miał on postulować
zawarcie dłuższego rozejmu obejmującego również Litwę, a także powstrzymanie
najazdów tatarskich. Poseł polski udał się najpierw do Budy, skąd miał dalej
ruszyć w drogę z przedstawicielem węgierskim, do czego jednak zapewne nie
doszło (12 maja 1501 sejm węgierski uchwalił wojnę przeciw Turcji). Lanckoroński
doprowadził w Konstantynopolu do rozejmu polsko-tureckiego, który Bajezid II
zaprzysiągł 19 lipca 1501. Obowiązywał on od 13 maja (a więc nazajutrz po
wypowiedzeniu wojny przez Węgry), chwilowo na czas bliżej nieokreślony.
Tenże czasowy rozejm zawarty
przez Jana Olbrachta zamieniony został na pięcioletni układ przez jego brata
Aleksandra, który objął po nim tron. Poselstwo do Turcji było, po dokonaniu
elekcji 30 września 1501, sprawą o pierwszorzędnym znaczeniu. 22 lutego 1502
Ormianin Iwaszko otrzymał salvus
conductus dla polskiego posła pełnomocnego (ilustracja 11). W połowie
czerwca 1502 Mikołaj Firlej został po raz kolejny wysłany jako poseł do sułtana
z propozycją rozszerzenia układu sfinalizowanego przez Lanckorońskiego rok
wcześniej. W rzeczy samej, udało mu się uzyskać nowy pięcioletni rozejm
zaprzysiężony przez Bajezida II 9 października 1502, prezentowany poniżej
(ilustracja 12). Do tegoż ahdname
dołączone zostały dwa późniejsze o miesiąc firmany: pierwszy zawiadamiający o
wydaniu ahdname, w drugim natomiast
sułtan domaga się zwrotu rzeczy i towarów jego poddanego kupca Mojżesza,
zmarłego w więzieniu w Kamieńcu (ilustracje 13-14). Wszystkie dokumenty
wystawione zostały w języku włoskim. Królewska ratyfikacja została dokonana 21
lutego 1503 w Wilnie, a odpowiedni dokument wydano posłowi sułtańskiemu, sipāhiler
kethudāsy Sinanowi.
Ilustracja nr 12:
9 października 1502, Konstantynopol
Traktat ahdname sułtana Bajezida II
z królem Aleksandrem dotyczący
pięcioletniego pokoju między Polską a Turcją.
AKW, dz. tur., teka 11, nr 26
|
Nota bene Firlej za pomyślne odprawienie poselstwa do Turcji,
Węgier i Mołdawii otrzymał w tymże roku starostwo lubelskie z zapisem 1800
florenów oraz inne dochody na wsiach królewskich, wynoszące 200 grzywien i 200
florenów. Wynagrodzenie było wysokie, jednak i sukces Firleja spektakularny.
Pięcioletni okres rozejmu był niespotykanie długi w osmańskiej praktyce
dyplomatycznej.
Jak pisze Dariusz Kołodziejczyk,
w następnych latach obie strony współpracowały ze sobą celem przywrócenia
równowagi politycznej w Mołdawii. Jako przykład tej współpracy badacz podaje tajne
poselstwo Bernarda Goławińskiego, wysłanego jesienią 1504 roku do Bajezida II jako
sekretny poseł z propozycją podjęcia wspólnej akcji przeciwko hospodarowi mołdawskiemu
Bogdanowi III Jednookiemu, następcy Stefana Wielkiego (Goławiński miał
zaproponować Osmanom współpracę przeciwko wojewodzie, który usiłował zakłócać
przyjazne stosunki polsko-tureckie). Jest to, jak sądzę, nadinterpretacja. Nie
mamy tu do czynienia z żadną bilateralną misją stabilizacyjną we wstrząsanym
konfliktami regionie. Przeciwnie, polska dyplomacja usiłowała w ten sposób,
korzystając z tureckiego straszaka rozstrzygnąć na swoją korzyść sprawę
Pokucia, zagarniętego przez Mołdawię i którego nie udawało się odzyskać na
drodze rokowań. Ta akcja dyplomacji polskiej została zresztą storpedowana, gdyż
wojewoda zdołał pozyskać uznanie Bajezida II, co udaremniło antymołdawskie
przymierze polsko-tureckie.
Łącznie w latach 1492-1506 Turcję
odwiedziło dziewięć polskich poselstw. Liczba ta jest co prawda mniejsza niż
poselstw wysłanych na Węgry (aż 20), do Mołdawii (12) czy Zakonu Krzyżackiego
(10), jednakże większa niż poselstw wysłanych do Kurii Rzymskiej czy cesarza Maksymiliana
I (po 8). Liczby te obrazują rozkład priorytetów polskiej polityki zagranicznej
czasów obu „mniejszych” Jagiellonów.
W tym też okresie wytworzyła się,
jak to widać z tego, co powiedziano dotychczas, pewna swoista praktyka ekspedycji
poselstw na dwór osmański (podobnie w przypadku poselstw wysyłanych do Moskwy;
na kierunkach wschodnich poseł nigdy nie był bezpieczny). Ich wysłanie
poprzedzało uzyskanie glejtu sułtana, co było zadaniem posła niższego rangą (levis orator), posłańca zazwyczaj
znającego języki wschodnie. Przygotowywał on grunt posłowi pełnomocnemu (magni oratori) wyposażonemu we właściwą
instrukcję poselską. W 1488 roku rolę posłańców spełnili Marcin Wrocimowski
oraz Kallimach, przygotowując doniosłe w skutkach poselstwo Mikołaja Firleja z
roku następnego. Kilkakrotnie takim posłańcem bywał Ormianin lwowski Iwaszko,
tłumacz królewski, który w latach 1502 i 1507 przygotowywał misje odpowiednio
Mikołaja Firleja oraz Jana Buczackiego. Podobnie poselstwo Jerzego Krupskiego w
roku 1514 poprzedzone było misją Andrzeja Zakrzewskiego w roku 1513. Rytuał ten
był ściśle przestrzegany przez dwory polski i turecki. Zazwyczaj też z
poselstwem tureckim wracającym z zaprzysiężonym przez króla aktem rozejmu
jechał niższy rangą poseł polski, aby wyegzekwować pewne poszczególne
postanowienia, przede wszystkim uwolnienie jeńców (np. Iwaszko w roku 1494).
VI. Pierwsze poselstwa Zygmunta I
Panowanie dwóch ostatnich
Jagiellonów zbiegło się z „klasyczną erą” imperium osmańskiego pod rządami
Sulejmana Wspaniałego. Od samego początku przez cały okres panowania Zygmunta I
podstawą polskiej dyplomacji stało się takie prowadzenie polityki zagranicznej,
aby realizując poszczególne jej cele nie dopuścić do zbrojnej konfrontacji z
Turcją. Było to zadanie niezwykle trudne, gdyż znajdowało odbicie nie tylko w sprawie
stosunków z Tatarami i Mołdawią, będącą również w orbicie zainteresowań Turcji,
ale przede wszystkim na kwestię Jagiellońskich Węgier, których król nie chciał
zostawić własnemu losowi. Ten wzgląd wykluczał w jego pojęciu zawarcie trwałego
pokoju z Portą i skłaniał go do zawierania pasma rozejmów, nie dłuższych jednak
niż te zawierane przez Węgry. Z drugiej strony król nie łudził się co prawda,
by udało się, tak jak w wiekach średnich zorganizować wspólną krucjatę państw
chrześcijańskich, niemniej jednak nie byłoby mądrze dokonywać wśród tychże
skłóconych państw wyłomu poprzez zawarcie z pogańskim władcą układu
gwarantującego trwałą wzajemną nienaruszalność interesów. Tym bardziej mowy być
nie mogło o sojuszu politycznym czy militarnym. Tak więc problemy związane z
sytuacją wzdłuż południowej granicy państwa miały być w planach królewskich głównym
polem prowadzenia wyrafinowanej gry politycznej.
Ilustracja nr 15:
8 maja 1507, Konstantynopol
List żelazny sułtana Bajezida
II dla posła króla Zygmunta I
AKW, dz. tur., teka 14, nr 31
|
W roku 1507 nowy król polski powiadomił
sułtana Bajezida o swym wstąpieniu na tron. Jego posłaniec, wspominany już
tutaj kilkakrotnie Ormianin Iwaszko, przywiózł list żelazny, wystawiony 8 maja
1507 w języku włoskim (ilustracja 15) dla królewskiego ambasadora, który
przybył do Porty odnowić pokój. W 1509 roku ambasador Jan Buczacki przedłużył rozejm
zawarty jeszcze przez króla Aleksandra z sułtanem Bajezidem na kolejny rok,
dzięki czemu umożliwił koordynację polityki polskiej i węgierskiej;
siedmioletni pokój między Węgrami a Portą wygasał również w 1510 roku.
Tego też roku sekretarz królewski
Andrzej Zakrzewski wysłany został z misją przedłużenia pokoju. Ze strony
tureckiej çavuş Sinan został po raz kolejny
wysłany do Polski, by być świadkiem przysięgi królewskiej. Obok przedłużenia
pokoju głównym zadaniem Zakrzewskiego było uwolnienie polskich jeńców
przetrzymywanych na tureckich ziemiach. Ponieważ przedłużenie obowiązywało
tylko jeden rok, w 1511 nowy poseł, starosta trembowelski Janusz Świerczowski,
wyjechał do Konstantynopola z listami królewskimi. Świerczowski pozostawał w osmańskiej
stolicy prawie rok. Do kwietnia 1512 udało mu się uzyskać przedłużenie pokoju
na pięć lat. Ponieważ przewidywano, że na dworze sułtańskim wkrótce nastąpi
zmiana, Świerczowski starał się uzyskać potwierdzenie rozejmu od następcy tronu,
księcia Selima (książę kilka miesięcy później dokonał zamachu stanu i został
nowym sułtanem tureckim). Starania posła polskiego nie przyniosły jednak
rezultatu.
Po tym wydarzeniu Andrzej
Zakrzewski został ponownie wysłany do Konstantynopola z listami królewskimi
(datowanymi na 14 marca 1513). W następnym roku poseł Jerzy Krupski przybył do Konstantynopola,
by uzyskać przedłużenie pokoju na kolejne trzy lata. Instrukcje królewskie dane
Krupskiemu zawierały już gotową, spisaną w polskiej kancelarii koronnej, formułę
proponowanego układu, ułożoną w imieniu sułtana i spisaną po łacinie. Odwoływała
się ona zarówno w formie, jak i w treści do wcześniejszych traktatów. Zadaniem Krupskiego
było także sprawdzenie, czy dokumenty osmańskie nie różnią się od niej. Nowy
traktat, którego tekst nie zachował się, miał obowiązywać od 30 maja 1514. W
oddzielnym firmanie sułtan obiecywał uwolnić wszystkich polskich więźniów i
jeńców.
Przed wygaśnięciem tego nowego rozejmu
w maju 1517 kolejny polski poseł, Jakub Secygniowski został wysłany do Stambułu
z zadaniem zawarcia nowego pokoju. Wyprawa sułtana Selima I do Egiptu
spowodowała dwuletnie opóźnienie w załatwieniu tej sprawy, a Secygniowski w tym
czasie przebywał w osmańskiej stolicy. Dopiero w roku 1519 sułtan zgodził się
na trzyletni rozejm, który obowiązywał od 25 września 1519. Odpowiednie
dokumenty (ahdname oraz
potwierdzający jego wystawienie firman; oba dokumenty, spisane w jęz. włoskim,
prezentowane są powyżej, ilustracje 16-17) wystawione zostały 1 października
tego roku.
Ilustracja nr 17:
1 października 1519, Konstantynopol
Traktat ahdname sułtana Selima I
z królem Zygmuntem I dotyczący
trzyletniego pokoju między Polską a Turcją.
AKW, dz. tur., teka 17, nr 36
|
Ilustracja nr 16:
1 października 1519, Adrianopol
Firman sułtana Selima I do króla
Zygmunta I powiadamiający
o zawarciu
trzyletniego pokoju
między Polską a Turcją.
AKW, dz. tur., teka 16, nr 35
|
Selim I, panujący w latach
1512-1520, skierował ekspansję turecką głównie ku Azji i Afryce, odwracając się
od Europy. Dzięki temu, ale także dzięki powściągliwości Polski wobec
papieskich wezwań do krucjaty antytureckiej, posłowie przybywający z Krakowa
bez większych problemów uzyskiwali kilkuletnie przedłużenia rozejmów.
To zaangażowanie państwa Osmanów
na południu i wschodzie uśpiło nieco czujność władców europejskich. Dlatego też,
jak pisze w pierwszym tomie Historii
dyplomacji polskiej Roman Żelewski, sporym zaskoczeniem były dla nich
informacje, że syn i następca Selima, Sulejman I (1520-1566), cieszący się
dotąd opinią człowieka łagodnego usposobienia, za swe główne zadanie uznał
podbój Europy. Andrzej Dziubiński natomiast odmiennie stwierdza, że pierwszym
celem militarnym nowego władcy osmańskiego stać się miało dokończenie wyprawy
przygotowywanej przez Selima I na Rodos. Skierowanie tureckiego uderzenia na
zachód sprowokowane miało zostać przez samych Węgrów, którzy nie dość, że nie
przedłużyli rozejmu z 1519 roku, to jeszcze zabili tureckiego posła.
Rezultatem tego było zdobycie
przez Sulejmana, wkrótce po objęciu przez niego rządów, kluczowego węgierskiego
bastionu – twierdzy belgradzkiej (1521). Skromna polska pomoc dla ostatniego
Jagiellona na węgierskim tronie, króla Ludwika II, złożona z 2100 piechoty i 42
konnych (zaciężni królewscy; posiłki te zresztą dotarły nad Dunaj już po upadku
Belgradu i nie starły się z wojskami tureckimi), spowodowała – z pewnym
opóźnieniem – reperkusje w postaci wyprawy odwetowej (1523-1524). W czerwcu 1524
roku tureckie wojska pojawiły się nieopodal Lwowa. Chociaż uczestniczące w tej
wyprawie oddziały były nieliczne, to jednak udało im się dotrzeć tak daleko ze
względu na brak obrony terytorium Rzeczpospolitej. Wprawdzie część wojska
tureckiego została w odwrocie pobita, to jednak wkrótce nastąpił najazd Tatarów.
Rok później Wysoka Porta wykonała
w stronę Polski gest mający prowadzić do nowego rozejmu. W Polsce niepopularność
wojny oraz obawa przed możliwością zawarcia zagrażającemu państwu
polsko-litewskiemu sojuszu turecko-tatarsko-moskiewskiego spowodowały, że także
na poważnie szukano możliwości zawarcia pokoju. Ostatecznie w 1525 roku do Konstantynopola
wysłany został kasztelan żarnowiecki Stanisław Odrowąż ze Sprowy. Jego zadaniem
miało być uzyskanie sześcioletniego pokoju, w który włączone miały być także
Węgry. Jego misja powiodła się tylko częściowo, ponieważ Sulejman zgodził się
jedynie na trzyletni rozejm z Polską (18 października tego roku).
Traktat pokojowy z 1525 roku jest pierwszym
osmańskim ahdname wysłanym do króla
polskiego, spisanym po turecku. Przygotowany został najprawdopodobniej przez
wielkiego reformatora kancelarii osmańskiej, nowego re’isü’l-küttab Mustafę Celâlzade. Chociaż forma była nowa, w swej
treści dokument ten nie różnił się od poprzednich traktatów polsko-tureckich.
VII. Długotrwały traktat pokojowy
Królowi Zygmuntowi nie udało się
zatem uchronić bratanka przed nadciągającym śmiertelnym niebezpieczeństwem. 29
sierpnia 1526 roku, po bitwie pod Mohaczem, w której Węgrzy ponieśli całkowitą
klęskę, a sam Ludwik II zginął, Królestwo Węgierskie przestało istnieć w swej
dotychczasowej formie. W późniejszym okresie utrwalił się jego podział na trzy
części: habsburską, turecką oraz Siedmiogród stanowiący tureckie lenno.
Albowiem pomimo sukcesów militarnych, względy polityczne i finansowe nie
pozwoliły Sulejmanowi włączyć całych Węgier do swego imperium jako zwyczajnej
prowincji. Zamiast tego zatwierdził palatyna siedmiogrodzkiego Jana Zapolyę
jako nowego króla węgierskiego i wasala tureckiego. Zagrożenie dla Zapolyi
stanowił Ferdynand Habsburg, popierany przez część węgierskiej szlachty, który
zdołał utrzymać w swym ręku zachodnią część Węgier.
Pomimo tego, że Zapolya, zięć Zygmunta
Starego, był popularny wśród polskiej szlachty, król nie mógł otwarcie wystąpić
przeciwko Habsburgom w obawie przed ich sojuszem z Moskwą przeciwko państwu
polsko-litewskiemu; niemniej jednak potajemnie wspierał swego teścia. Krucha
neutralność Polski stanęła jeszcze bardziej pod znakiem zapytania, kiedy
Zapolya poprosił króla o udzielenie mu azylu, kiedy siłą został zmuszony do
opuszczenia terytorium węgierskiego przez stronników Habsburga (marzec 1528).
W tych okolicznościach, wobec
konfliktów z Moskwą i niepokojów w Mołdawii (zob. niżej) przedłużenie na
kolejne pięć lat dobiegającego właśnie końca rozejmu polsko-tureckiego zostało
łatwo uzyskane w Konstantynopolu w październiku 1528 przez kasztelana lubelskiego
Jana Tęczyńskiego (ilustracja).
Traktat obowiązywał na warunkach z poprzednich układów. Równocześnie jednak Hieronim
Łaski, zdolny skądinąd dyplomata znany w całej ówczesnej Europie, przy okazji
negocjowania u sułtana zwierzchności lennej (bez płacenia haraczu) nad
węgierskim królestwem Zapolyi, sojuszu z nim i militarnego dlań poparcia, na
własną rękę, całkowicie bez wiedzy i zgody polskiego króla czy też dyplomacji, wynegocjował
dziesięcioletni rozejm również dla Polski. Ceną za ten pokój miał być jednak
obowiązek wspierania Zapolyi. Samowolna akcja Hieronima wzbudziła gniew na
krakowskim dworze. Tymczasem Tęczyński przybył do Konstantynopola jedynie z
propozycjami rozejmowymi, bez jakichkolwiek zobowiązań w postaci sojuszy
militarnych. Tym bardziej więc pozytywne załatwienie tej misji można uznać za
jego duży sukces dyplomatyczny. Zdaje się, że polski poseł pełnomocny wybrnął z
tej trudnej sytuacji powtarzając wyłącznie ustnie, bez umieszczania ich w
traktacie, zobowiązania Łaskiego, bo na zapewnienia Tęczyńskiego powoływał się
później sułtan. Tak zatem w następnym roku, kiedy to Sulejman obległ Wiedeń
wspierając Zapolyę (październik 1529), Polska była znów bezpieczna przed
tureckim atakiem.
Aby zapewnić wreszcie trwalsze
bezpieczeństwo południowo-wschodnich granic Rzeczypospolitej wyprawiono do
Turcji marszałka dworu Zygmunta Augusta, Piotra Opalińskiego z poleceniem
zawarcia traktatu już nie rozejmowego, lecz pokojowego. W styczniu 1533
Opaliński uzyskał w Konstantynopolu traktat zawierający niespotykaną klauzulę.
Według tego nowego ahdname pokój miał
być przestrzegany aż do śmierci jednego lub obu władców. Tak jak w roku 1511
polska dyplomacja chciała pójść jeszcze o krok dalej. Spróbowano rozciągnąć te
postanowienia także na następców aktualnych władców – księcia Selima i Zygmunta
Augusta, który w 1529 roku został koronowany na króla Polski za życia swego
ojca. W maju 1533 Jan Ocieski wyruszył do Konstantynopola z dwiema wersjami
królewskiej ratyfikacji: pierwsza wymieniała obu władców oraz ich synów, druga
natomiast jedynie samych władców. Chociaż do dziś zachowała się jedynie
pierwsza wersja we współczesnej kopii, to jednak najwidoczniej władca turecki
zaakceptował drugą wersję, ponieważ po śmierci Zygmunta Starego jego syn musiał
otrzymać nowy ahdname od sułtana
Sulejmana (co udało się osiągnąć, nie bez pewnych jednakże trudności). Trzeba
tu jednak przypomnieć, że Roman Żelewski twierdzi, że przygotowanie dwóch
wersji dokumentu było wynikiem nieporozumień w tłumaczeniu z tureckiego –
strona polska miała po prostu nie rozumieć, na co zgodził się sułtan.
Traktat ten nie zmieniał doktryny
polskiej dyplomacji, tj. zasady neutralności w rozgrywce pomiędzy Turcją i
Zapolyą a Habsburgami. Nie zawierał on żadnych szczegółowych zobowiązań
politycznych czy militarnych, pozostając przy formalnych ogólnikach: wrogowie
czy przyjaciele jednej z układających się stron mają być także przyjaciółmi czy
wrogami drugiej. Zastąpienie krótkotrwałych rozejmów długoterminowym traktatem
pokojowym należy uznać za przejaw doktrynalnej niezależności polskiej polityki
zagranicznej tamtego okresu i jej wielki sukces, choć miał on także
niewątpliwie słabe strony. Niekorzystne było to, że nie znalazło się w nim
miejsce dla zobowiązań tatarskich. Sułtan twierdził bowiem, że jako jego
lenników traktat obowiązuje ich automatycznie i wystarczy jego polecenie, by
również oni go przestrzegali. Z drugiej strony wymienia się tutaj Mołdawię, co
było oficjalnym potwierdzeniem przez stronę turecką roszczeń do lennej nad nią
zwierzchności. Ponieważ jednak Polska nie zrezygnowała z podniesienia swoich w
stosownej chwili, w tekście zatwierdzającym traktat ze strony polskiej (powiezionym
przez Ocieskiego do stolicy osmańskiej) opuszczono zwrot o Mołdawii i
Wołoszczyźnie.
Trzeba mocno podkreślić znaczenie
tego dokumentu w dyplomacji Zygmunta Starego. Po Hołdzie Pruskim z 1525 roku
jest to drugi śmiały, stanowiący wyłom w dotychczasowej europejskiej praktyce
krok polskiej dyplomacji. W przeciągu ośmiu lat Rzeczpospolita zawarła traktaty
pokojowe najpierw z państwem luterańskim, utworzonym co gorsza z
sekularyzowanego zakonu, a następnie wręcz z „nieprzyjaciółmi Krzyża Świętego”.
Wprawdzie mimo ciągłego szermowania, głównie w Rzymie, Wiedniu i właśnie
Krakowie hasłem wskrzeszenia idei krucjaty antymuzułmańskiej, to jednak nikt w
ówczesnym świecie chrześcijańskim nie wierzył już w realną możliwość jej
podjęcia, wobec stopnia politycznego i wyznaniowego skłócenia tegoż właśnie
świata. Jednakże zupełnie czym innym było danie tak dobitnie w praktyce wyrazu
tej niewierze i wyłamanie się z na pozór jednolitego frontu. Do tego punktu
dochodzono jednak stopniowo, zawierając najpierw coraz dłuższe rozejmy (jeden
rok, trzy lata, pięć lat), by wreszcie na koniec uzyskać długotrwały pokój. Nie
można także zapominać, iż od początku rządów Zygmunta I sytuacja w Europie
znacznie się zmieniła. Ekspansja turecka sięgnęła daleko w głąb kontynentu,
który i bez tego rozrywany był konfliktami politycznymi, militarnymi i
wyznaniowymi. Pacyfikacja stosunków z potężnym sąsiadem była w tych okolicznościach
tyleż śmiałym, co mądrym posunięciem.
Polsko-turecki traktat pokojowy z
1533 roku jest dokumentem przełomowy pod jednym jeszcze względem. Od tej pory
zanikają dokumenty pisane przez sułtanów do królów polskich w językach
zachodnich. Jeszcze 25 listopada 1533 roku sułtan dołączał się do prośby
wielkiego wezyra w sprawie opieki nad kupcem Andrzejem Chalkokandylesem
wysłanym do Polski po sokoły, jednakże mamy tu do czynienia ze sprawą innego
już kalibru. Dwa ostatnie dokumenty adresowane do Zygmunta I, a pisane po
włosku (z 3 sierpnia 1536 oraz z 18 września 1538), pisane były przez wezyrów. Chalkokandyles,
podróżujący po towary do Polski i Moskwy, cieszył się szczególną opieką zarówno
Selima I, jak i Sulejmana Wspaniałego, a także wielkich wezyrów. Pięć
dokumentów kierowanych do króla polskiego w jego właśnie sprawie z lat
1519-1533, pisanych w języku włoskim, prezentuję poniżej.
VIII. Piotr Raresz
Ostatnie dwa z interesujących nas
tu dokumentów, pisane po włosku przez tureckich wezyrów, dotyczą spraw
mołdawskich. W 1527 roku, po zamordowaniu swego poprzednika, wojewodą
mołdawskim został Piotr Raresz zwany Petryłą. Zawarł on wprawdzie z Polską traktat
pokojowy i początkowo nawet przekazywał do Krakowa informacje na temat ruchów
wojsk tureckich i tatarskich, jednakże równocześnie, w 1529 roku, zawarł
przymierze z Moskwą. Dążył bowiem do osiągnięcia pełnej niezależności, co
osiągnął planował przez wykorzystanie ewentualnych konfliktów pomiędzy Polską,
Moskwą i Turcją, i które starał się w tym celu sam inicjować. Petryła w
przekonaniu, że Moskwa zgodnie ze swym zobowiązaniem równocześnie zaatakuje
państwo polsko-litewskie, z zaskoczenia zajął z końcem 1530 r. Pokucie ogłaszając,
że czyni to na polecenie sułtana. Tymczasem wielki książę Wasyl, zaszachowany
problemami wewnętrznymi państwa, nie podjął żadnej akcji zaczepnej. Polacy ze
swej strony, upewniwszy się jeszcze przez poselstwo pisarza ziemskiego krakowskiego
Jana Ocieskiego, że Sulejman nie ma nic wspólnego z inwazją, zadali w 1531 r.
Petryle klęskę pod Obertynem. Za zwycięstwem nie poszła jednak odwetowa wyprawa
na Mołdawię, mogąca zakończyć ostatecznie sprawę, ponieważ Zygmunt I nie chciał
prowokować sułtana, który przez Ocieskiego stwierdzał posiadanie prawa
zwierzchności lennej nad tym krajem.
Po kolejnych starciach z Petryłą
w latach 1535 i 1536 oraz po zawarciu rozejmu z Moskwą w roku 1537, Polska
postanowiła definitywnie rozprawić się z wojewodą. By nie prowokować w ten
sposób konfliktu z Turcją, do Konstantynopola wysłane zostało specjalne
poselstwo, które miało przygotować dyplomatycznie tę wyprawę wojenną. Sułtan
nie miał nic przeciwko pozbyciu się niewygodnego lennika, jak donosił w liście
z 3 sierpnia 1536 wielki wezyr Ajas pasza, chwaląc się równocześnie, że
piastując po śmierci Ibrahima paszy urząd wielkiego wezyra sprawił, iż sułtan
życzliwie przyjął posła królewskiego Jakuba Wilamowskiego i szybko odprawił go
z ustną odpowiedzią. Zapewniał też, że wszelkie sprawy poruszone przez tego
posła, szczególnie zaś skargę na wojewodę mołdawskiego o znieważenie posłów
królewskich, załatwi sułtan ku zadowoleniu króla polskiego (ilustracja 23).
Pospolite ruszenie 1537 roku,
zamiast pociągnąć na Mołdawię, przerodziło się w niesławną „wojnę kokoszą”, tak
więc dopiero rok później sprawa została załatwiona – chociaż nie do końca
zgodnie z interesem Polski. Gdy Raresz rozbił nad Seretem kilka chorągwi
zaciężnych, sejm uchwalił podatki na wojsko, a do Turcji, by nie urazić
sułtana, wysłano kasztelana Erazma Kretkowskiego z propozycją wspólnego
działania. Mimo że Sulejman chciał sam załatwić tę sprawę, polskie wojska obległy
Chocim i Petryła pospiesznie poprosił hetmana Tarnowskiego o pokój na warunkach
uznania Pokucia za polską ziemię i Dniestru za granicę. Nie przyniosło mu to
pozytywnych efektów, ponieważ sułtan odebrał mu tron hospodarski. Wyglądało też
na to, że Raresz nie ocali nawet głowy. 18 września 1538 trzej wezyrowie prosili
o udzielenie pomocy Said Begowi (poturczeńcowi Janowi Kierdejowi), wysłanemu
przez sułtana do króla z życzeniem, by zbiegły do Polski wojewoda mołdawski
Piotr (w rzeczywistości przebywający w północnym Siedmiogrodzie) był mu wydany
żywy lub umarły (ilustracja 24). Kilka lat później jednak Petrele udało się wrócić
do łask Sulejmana i ponownie zostać wojewodą.
Wprawdzie sprawa Pokucia została ostatecznie
załatwiona na korzyść Polski, jednakże równie definitywnie zakończyła się
wszelka samodzielność Mołdawii oraz, praktycznie rzecz biorąc, wygasły wszelkie
roszczenia Polski do zwierzchności nad nią, przejęte teraz całkowicie przez
Turcję. Chociaż nie istniała ściśle wytyczona granica polsko-turecka, od tego
właśnie roku Dzikie Pola stanowić będą sporną strefę graniczną między oboma
państwami. Od tej pory także nie spotykamy już więcej dokumentów tureckich,
kierowanych do królów polskich, pisanych w językach zachodnich.
Jak pamiętamy, w latach 1492-1506
Turcja była jednym z najliczniej obsyłanych przez polską dyplomację krajów. W
okresie następnym, za czasów Zygmunta Starego, zdecydowanie wysunęła się ona na
pierwsze miejsce. Z 237 misji dyplomatycznych, o których mamy dziś wiadomości,
35 podążyło do Turcji, 32 na Węgry, do cesarzy 27, zaś do papieży 23. Wskazuje
to, jak ważna była dla Polski polityka węgiersko-mołdawsko-turecka, nawet
wówczas, gdy stosunki z potężnym sąsiadem regulował już traktat pokojowy z 1533
roku. W czasach tego króla Polska dokładała wysiłków, by nie zaangażować się w
żaden konflikt militarny z państwem osmańskim. Z drugiej strony także dla Sulejmana
I, prowadzącego walkę z Habsburgami, bezpieczniej było posiadać zabezpieczoną
flankę, dlatego też nie myślał on o konflikcie z Polską. Te dążenia obu stron
ugruntowały ustalenie się trwałego pokoju polsko-tureckiego na kolejne
dziesięciolecia, aż do wojen XVII wieku.
IX. Bibliografia
Baranowski B., Znajomość
Wschodu w dawnej Polsce do XVIII wieku, Łódź 1950
Bazylow L., Polsko-tureckie powiązania dyplomatyczne w XVI wieku,
„Przegląd Humanistyczny” 20 (1976), nr 5 (128), s. 1-13
Bombaci A., Imperium osmańskie, „Przegląd Orientalistyczny” 59
(1966), nr 3 i 60 (1966), nr 4
Borkowska U., The ideology of „antemurale” in
the sphere of Slavic culture (13th-17th centuries)
[w:] The Common Christian Roots of the
European Nations. An International Colloqium in the Vatican, Florence 1982
Decjusz J. L., Księga o czasach króla
Zygmunta, wyd. T. Bieńkowski, Warszawa 1960
Dziubiński A., Na szlakach Orientu. Handel między Polską a
Imperium Osmańskim w XVI-XVIII wieku, Wrocław 1998
Dziubiński A., Stosunki dyplomatyczne polsko-tureckie w latach 1500–1572 w kontekście
międzynarodowym, Wrocław 2005
Garbacik J., Materiały do
dziejów dyplomacji polskiej z lat 1486-1516 (Kodeks Zagrzebski), Wrocław
1966
Garbacik J., Tajne układy
papieża Aleksandra VI z sułtanem Bajazetem II z r. 1494 [w:] Mediaevalia.
W 50 rocznicę pracy naukowej Jana Dąbrowskiego, Warszawa 1960
Hartleb K., Jan z Ocieszyna Ocieski jego działalność polityczna i dyaryusz z
podróży do Rzymu 1501-1548, Lwów 1917
Hirschberg A., Jan Łaski
arcybiskup gnieźnieński sprzymierzeńcem sułtana tureckiego, Lwów 1879
Historia dyplomacji polskiej, tom 1: Połowa X w.–1572, pod red. M. Biskupa, Warszawa 1982
Katalog
dokumentów tureckich. Dokumenty do dziejów Polski i krajów ościennych w latach 1455-1672, oprac. Z. Abrahamowicz,
Warszawa 1959
Krzyżaniakowa J., Polska – antemurale christianitatis –
polityczne i ideologiczne podstawy kształtowania się idei [w:] Docendo Discimus. Studia historyczne
ofiarowane profesorowi Zbigniewowi Wielgoszowi w siedemdziesiątą rocznicę
urodzin, red. K. Kaczmarek, J. Nikodem, Poznań 2000
Małowist M., Kaffa,
kolonia genueńska na Krymie i problem wschodni w latach 1453-1475, Warszawa
1947
Ottoman-polish
diplomatic relations (15th - 18th century). An Annotated Edition of 'Ahdnames
and Other Documents,
wyd. D. Kołodziejczyk, Leiden-Boston-Köln 2000
Pajewski J., Stosunki polsko-węgierskie i
niebezpieczeństwo tureckie w latach 1516 – 1526, Warszawa 1930
Papée F., Aleksander
Jagiellończyk, Kraków 1999
Papée F., Jan Olbracht,
Kraków 1999
Raszba N., Z dziejów polsko-tureckich stosunków w XVI-XVII w.,
„Przegląd Orientalistyczny” 3 (43) (1962)
Reychman J., Historia Turcji, Wrocław 1973
Reychman J.,
Zajączkowski A., Handbook of Ottoman-Turkish Diplomatics, Hague-Paris
1968
Reychman J., Zajączkowski A., Zarys dyplomatyki osmańsko-tureckiej,
Warszawa 1955
Sękowski J., Collectanea
z dziejopisów tureckich rzeczy do historyi Polskiey służących, t. 1-2,
Warszawa 1824-1825
Smołucha J., Kilka uwag na
temat wyprawy czarnomorskiej Jana Olbrachta w 1497, „Studia Historyczne” 40
(1997), z. 3 (158)
Tafiłowski P., List Bajezida
II do Jana Olbrachta [w:] Szlachta
polska i jej dziedzictwo : Księga na 65 lat Prof. dr. hab. Jana
Dzięgielewskiego, Warszawa 2013
Tafiłowski P. Mohács 29 VIII
1526, Zabrze 2010
Tazbir
J., Polskie przedmurze chrześcijańskiej
Europy. Mity a rzeczywistość historyczna, Warszawa 1987
BITWA POD OBERTYNEM 22 VIII 1531- www.Historio.pl
OdpowiedzUsuń- Gdyby ktoś chciał zobaczyć świetną infografikę
- szczegółowe fakty i opisy zapraszamy na naszą stronę:
http://historio.pl/bitwa-pod-byczyna/
zobacz także:
http://historio.pl/bitwa-pod-obertynem-22-viii-1531/
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń