czwartek, 24 stycznia 2013

J. Wiesiołowski, Jak poznańska burmistrzowa ze swą krawcową do Rzymu na jubileusz 1500 r. pielgrzymowała



Jak pisał Józef Garbacik „ważnym dla polskiej dyplomacji (ale nie tylko dla niej) był rok 1500, a to z powodu ogłoszonych przez papiestwo obchodów roku jubileuszowego. Niezwykle odpowiedzialnym zadaniem było dopilnowanie interesów kraju podczas rozdziału dochodów, jakie one przyniosły. Szczególną rolę odegrał w tej sprawie odbyty w Kurii rzymskiej poseł polski Erazm Ciołek, któremu udało się uzyskać ze świętopietrza, które Polska miała zapłacić w ciągu dziesięciu następnych lat oraz ze składek jubileuszowych z Polski, Litwy, Inflant, Szwecji, Danii i Norwegii niebagatelną sumę 100 000 florenów na obronę przed Tatarami” (Tajne układy papieża Aleksandra VI z sułtanem Bajazetem II z r. 1494 [w:] Medievalia. W 50 rocznicę pracy naukowej Jana Dąbrowskiego, Warszawa 1960, s. 327-328).

Lata święte i pielgrzymki ad limina Apostolorum ważne były jednak w głównej mierze nie ze względu na politykę międzynarodową, lecz jako istotne zjawisko w mentalności ludzi średniowiecza i wczesnej nowożytności. Pielgrzymki te odbywano głównie ze względów dewocyjnych, ale także po to, by zaspokoić swoją ciekawość innych krajów. Jednym z pielgrzymów pragnących uzyskać łaski roku jubileuszowego był pracownik kancelarii królewskiej, przyszły kanclerz koronny i arcybiskup gnieźnieński Jan Łaski. Wyruszył on z Włocławka do Rzymu 26 września 1500 roku. 

Niewątpliwie musiała to być wyprawa pełna niebezpieczeństw, gdyż przed jej rozpoczęciem powierzył zarówno swoje życie doczesne, jak i wieczne w opiekę Bogu, Marii dziewicy, świętym apostołom Pawłowi, Piotrowi i Andrzejowi, męczennikom Wojciechowi i Stanisławowi, 10 000 męczenników, świętej Katarzynie oraz innym świętym orędownikom. Być może odnajdujemy tu echo doznanych trudów lub nawet jakichś groźnych, niebezpiecznych przygód, które spotkały go w czasie poprzedniej ekspedycji za Alpy (1494). Trzeba bowiem pamiętać, iż w owych czasach podróże obfitowały w niewygody i niebezpieczeństwa – złe drogi (szczególne zagrożenia wiązały się z przeprawami przez masywy górskie) po których poruszano się wysoce niedoskonałymi środkami transportu, kiepskie gospody, w których oferowano gościom złe posiłki i niewygodne noclegi, drożyzna i wielość systemów monetarnych w krainach, przez które biegła droga (dopiero u celu wędrówki Łaskiego, w samym Rzymie, w roku jubileuszowym 1500, zamrożono ceny i zatroszczono się, aby zapewnić przybyszom jakieś zaopatrzenie), czy wreszcie bezpośrednio zagrażający życiu i zdrowiu wędrowca rozbójnicy oraz choroby (A. Mączak, Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII wieku, Warszawa 1980). Zagrożeniem dla pielgrzyma mogły być także konflikty zbrojne, które po roku 1494, po inwazji Karola VIII, niemal nieustannie przetaczały się przez Półwysep. Wiemy także skądinąd, że pielgrzymów udających się do stolicy chrześcijaństwa na jubileusz roku 1500 zniechęcały trwające wówczas walki w księstwie Mediolanu (leży ono w północnych Włoszech; tędy m. in. prowadziły szlaki z państw zaalpejskich), a także rozbójnicze bandy grasujące na jednym z głównych szlaków wiodących do Miasta z północy – via Cassia. Pokonanie tych wszystkich trudności i uniknięcie niebezpieczeństw nie oznaczało jeszcze, że podróżny przybywający do Wiecznego Miasta znajdował tam bezpieczne schronienie i mógł czuć się pewnym jutra. Jak pisał Kazimierz Chłędowski „do wszelkich przykrości pielgrzymki dodać trzeba było niebezpieczeństwo zjadliwej febry, która w Rzymie większą część roku panowała, i częste morowe zarazy” (Rzym ludzie odrodzenia, Warszawa 1996, s. 14).

Mimo tego szacuje się, że w Wielki Czwartek 1500 roku błogosławieństwo papieskie przyjęło około stu tysięcy wiernych (D. O’Grady, Lata święte w Rzymie, Warszawa 1999, s. 110; zob. też. J. Smołucha, Pielgrzymki Polaków do Rzymu w XVI wieku. Przyczynek do dziejów jubileuszy chrześcijaństwa, „Nasza Przeszłość” 94 (2000); tenże, Udział pielgrzymów z Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego w obchodach średniowiecznych jubileuszów chrześcijaństwa, „Nasza Przeszłość” 93 (2000); J. Smołucha, S. A. Sroka, Historia lat świętych, Kraków 2000). Jednym z nich, oprócz dziekana kapituły we Włocławku, był pewien kanonik z dalekiego Fromborka – Mikołaj Kopernik. W tłumie pątników przybyłych do Wiecznego Miasta znajdowała się również poznańska mieszczka, Barbara Kanina, bohaterka najnowszej ksiązki Profesora Jacka Wiesiołowskiego.

Jak wszystkie publikacje tego Autora, także i ta wzbudziła moje głębokie zaciekawienie. W trakcie lektury jednak przekonałem się, że tytuł tej książki jest mylący. Podróż Kaniny jest tu raczej pretekstem stanowiącym oś opowieści, niż jej przedmiotem. 

Jacek Wiesiołowski słusznie podkreśla, że w źródłach historycznych „zwykłe” kobiety, mieszczanki, występują dość rzadko i zazwyczaj nie odgrywają w nich roli podmiotowej. Jeśli uzyskują prawo do np. dysponowania dobrami, to dopiero jako wdowy, po śmierci męża. Panny czy mężatki zawsze podlegają władzy ojca lub małżonka i nie są traktowane podmiotowo. Dlatego opis podróży burmistrzowej Barbary Kaniny zyskiwałby dodatkową wartość historyczną. Zyskiwałby, gdyby istniał. Albowiem to podstawowe źródło do opisu podróży Barbary, czyli jej itinerarium (lista miejscowości na trasie podróży) zapewne nigdy nie zostało spisane. O jej wyprawie do Rzymu dowiadujemy się jedynie pośrednio, ze źródeł innego rodzaju. Cała więc trasa pielgrzymkowa Barbary jest jedynie domysłem i spekulacją, rekonstruowaną przez Autora z wykorzystaniem itinerariów i opisów podróży innych osób oraz przeprowadzanych analogii. Recenzowaną książkę można więc z powodzeniem nazwać rekonstrukcją historyczną.

Choć Autor przyznaje, że nie wiadomo nic na temat pobytu Barbary w Rzymie, jednak opisuje, co pielgrzymi powinni byli zobaczyć, dokąd się udać, jak zdobyć odpusty; dokąd pielgrzymi przybywający do Rzymu udawali się najpierw (do grobu św. Piotra w bazylice watykańskiej), a dokąd w dalszej kolejności. Znaczną część książki (s. 26-91) stanowi więc katalog rzymskich świątyń około 1500 roku i znajdujących się w nich relikwii, uzupełniony związanymi z nimi legendami, a wreszcie wyliczeniem lat odpustu (od kilkudziesięciu, poprzez kilka tysięcy, aż do odpustu zupełnego), które mogli w nich uzyskać pątnicy, co może to być dla czytelnika nieco nużące. Kilka stron (91-93) poświęconych zostało różnicom pomiędzy Poznaniem a Rzymem w architekturze sakralnej, strojach itd.

Więcej o samej Barbarze (która występuje jako wdowa po burmistrzu Janie Kani – stąd po mężu „nazwisko” Kanina – po raz pierwszy 6 maja 1496) znajdujemy w początkowej i końcowej częściach książki. Na jej początku omówione zostały sprawy rodzinne (majątkowe i genealogiczne) Barbary z czasów sprzed wyprawy do Rzymu, na koniec zaś Autor wraca do tej tematyki, pisząc o tym, co się działo po jej powrocie. Trzeba tu jednak podkreślić, iż z tej ostatniej części książki w rzeczywistości więcej dowiadujemy się na temat życia mieszczan poznańskich w początkach XVI wieku, niż o samej Barbarze. Kilka stron poświęconych zostało fundacji i wyposażeniu przez nią altarii w poznańskiej farze (s. 100-108), które to opisy znów oparte zostały głównie na spekulacjach.

Barbara zmarła na przełomie 1521 i 1522 roku. J. Wiesiołowski pisze o niej jako o kobiecie, „która osiągnęła ogromny awans socjalny – od niebogatej dziewczyny przybyłej z małego Międzychodu do jednej z najzamożniejszych osób w wielkim Poznaniu; kobiety, która przestrzegała zasad swej klasy społecznej, i jednocześnie mieszczanki wprowadzającej nowe standardy zarezerwowane dotąd dla mężczyzn – podróż za granicę na kupieckie i pielgrzymkowe szlaki”. O tym, że była to jedna z najzamożniejszych mieszkanek Poznania świadczy zarówno fakt fundacji almarii, jak i wysokość płaconych przez nią podatków – w spisie podatkowym z 1514 roku jest wymieniona jako płacąca 7 grzywien, podczas gdy właściciele kamienic w Rynku płacili średnio 4,3 grzywny. Jedynie kilka osób w mieście płaciło wyższe podatki, czyli dysponowało większym majątkiem niż Barbara.

Aneks do książki stanowi publikacja trzech źródeł rękopiśmiennych, dwóch pochodzących z Biblioteki Kórnickiej oraz jednego z Archiwum Państwowego w Poznaniu. Dwa pierwsze, pochodzenia bernardyńskiego, są opisami odpustów stacji rzymskich, czyli spisem kościołów wraz z wyliczeniem odpustów, jakie pielgrzym może otrzymać za odwiedzenie ich w odpowiednim dniu. Trzecim rękopisem jest itinerarium pielgrzymie na trasie z Poznania do Wenecji.

Znaczną część książki stanowią ilustracje. Książka liczy 150 numerowanych stron, z czego na materiał ilustracyjny poświęcono 61.

Poznańska burmistrzowa to książka popularna, napisana przystępnym językiem, wydana na dobrej jakości grubym papierze, godna polecenia dla czytelnika nie będącego zawodowym historykiem.


Jacek Wiesiołowski, Jak poznańska burmistrzowa ze swą krawcową do Rzymu na jubileusz 1500 r. pielgrzymowała, Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Poznań 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz