Jak pisał Józef Garbacik „ważnym dla polskiej dyplomacji
(ale nie tylko dla niej) był rok 1500, a to z powodu ogłoszonych przez
papiestwo obchodów roku jubileuszowego. Niezwykle odpowiedzialnym zadaniem było
dopilnowanie interesów kraju podczas rozdziału dochodów, jakie one przyniosły.
Szczególną rolę odegrał w tej sprawie odbyty w Kurii rzymskiej poseł polski
Erazm Ciołek, któremu udało się uzyskać ze świętopietrza, które Polska miała
zapłacić w ciągu dziesięciu następnych lat oraz ze składek jubileuszowych z
Polski, Litwy, Inflant, Szwecji, Danii i Norwegii niebagatelną sumę 100 000
florenów na obronę przed Tatarami” (Tajne układy papieża Aleksandra VI z
sułtanem Bajazetem II z r. 1494 [w:] Medievalia. W 50 rocznicę pracy
naukowej Jana Dąbrowskiego, Warszawa 1960, s. 327-328).
Lata święte i pielgrzymki ad limina Apostolorum ważne były jednak w głównej mierze nie ze
względu na politykę międzynarodową, lecz jako istotne zjawisko w mentalności ludzi
średniowiecza i wczesnej nowożytności. Pielgrzymki te odbywano głównie ze
względów dewocyjnych, ale także po to, by zaspokoić swoją ciekawość innych
krajów. Jednym z pielgrzymów pragnących uzyskać łaski roku jubileuszowego był
pracownik kancelarii królewskiej, przyszły kanclerz koronny i arcybiskup
gnieźnieński Jan Łaski. Wyruszył on z Włocławka do Rzymu 26 września 1500 roku.
Niewątpliwie musiała to być wyprawa pełna
niebezpieczeństw, gdyż przed jej rozpoczęciem powierzył zarówno swoje życie
doczesne, jak i wieczne w opiekę Bogu, Marii dziewicy, świętym apostołom
Pawłowi, Piotrowi i Andrzejowi, męczennikom Wojciechowi i Stanisławowi, 10 000
męczenników, świętej Katarzynie oraz innym świętym orędownikom. Być może
odnajdujemy tu echo doznanych trudów lub nawet jakichś groźnych,
niebezpiecznych przygód, które spotkały go w czasie poprzedniej ekspedycji za
Alpy (1494). Trzeba bowiem pamiętać, iż w owych czasach podróże obfitowały w
niewygody i niebezpieczeństwa – złe drogi (szczególne zagrożenia wiązały się z
przeprawami przez masywy górskie) po których poruszano się wysoce
niedoskonałymi środkami transportu, kiepskie gospody, w których oferowano
gościom złe posiłki i niewygodne noclegi, drożyzna i wielość systemów
monetarnych w krainach, przez które biegła droga (dopiero u celu wędrówki
Łaskiego, w samym Rzymie, w roku jubileuszowym 1500, zamrożono ceny i
zatroszczono się, aby zapewnić przybyszom jakieś zaopatrzenie), czy wreszcie
bezpośrednio zagrażający życiu i zdrowiu wędrowca rozbójnicy oraz choroby (A.
Mączak, Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII wieku,
Warszawa 1980). Zagrożeniem dla pielgrzyma mogły być także konflikty zbrojne,
które po roku 1494, po inwazji Karola VIII, niemal nieustannie przetaczały się
przez Półwysep. Wiemy także skądinąd, że pielgrzymów udających się do stolicy
chrześcijaństwa na jubileusz roku 1500 zniechęcały trwające wówczas
walki w księstwie Mediolanu (leży ono w północnych Włoszech; tędy m. in.
prowadziły szlaki z państw zaalpejskich), a także rozbójnicze bandy grasujące
na jednym z głównych szlaków wiodących do Miasta z północy – via Cassia.
Pokonanie tych wszystkich trudności i uniknięcie niebezpieczeństw nie oznaczało
jeszcze, że podróżny przybywający do Wiecznego Miasta znajdował tam bezpieczne
schronienie i mógł czuć się pewnym jutra. Jak pisał Kazimierz Chłędowski „do
wszelkich przykrości pielgrzymki dodać trzeba było niebezpieczeństwo zjadliwej
febry, która w Rzymie większą część roku panowała, i częste morowe zarazy” (Rzym
ludzie odrodzenia, Warszawa 1996, s. 14).
Mimo tego szacuje się, że w
Wielki Czwartek 1500 roku błogosławieństwo papieskie przyjęło około stu tysięcy
wiernych (D. O’Grady, Lata święte w Rzymie, Warszawa 1999, s. 110; zob.
też. J. Smołucha, Pielgrzymki Polaków do Rzymu w XVI wieku. Przyczynek do
dziejów jubileuszy chrześcijaństwa, „Nasza Przeszłość” 94 (2000); tenże, Udział
pielgrzymów z Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego w obchodach
średniowiecznych jubileuszów chrześcijaństwa, „Nasza Przeszłość” 93 (2000);
J. Smołucha, S. A. Sroka, Historia lat
świętych, Kraków 2000). Jednym z
nich, oprócz dziekana kapituły we Włocławku, był pewien kanonik z dalekiego
Fromborka – Mikołaj Kopernik. W tłumie pątników przybyłych do Wiecznego Miasta
znajdowała się również poznańska mieszczka, Barbara Kanina, bohaterka
najnowszej ksiązki Profesora Jacka Wiesiołowskiego.
Jak wszystkie publikacje tego
Autora, także i ta wzbudziła moje głębokie zaciekawienie. W trakcie lektury
jednak przekonałem się, że tytuł tej książki jest mylący. Podróż Kaniny jest tu
raczej pretekstem stanowiącym oś opowieści, niż jej przedmiotem.
Jacek Wiesiołowski słusznie
podkreśla, że w źródłach historycznych „zwykłe” kobiety, mieszczanki, występują
dość rzadko i zazwyczaj nie odgrywają w nich roli podmiotowej. Jeśli uzyskują
prawo do np. dysponowania dobrami, to dopiero jako wdowy, po śmierci męża.
Panny czy mężatki zawsze podlegają władzy ojca lub małżonka i nie są traktowane
podmiotowo. Dlatego opis podróży burmistrzowej Barbary Kaniny zyskiwałby
dodatkową wartość historyczną. Zyskiwałby, gdyby istniał. Albowiem to
podstawowe źródło do opisu podróży Barbary, czyli jej itinerarium (lista
miejscowości na trasie podróży) zapewne nigdy nie zostało spisane. O jej
wyprawie do Rzymu dowiadujemy się jedynie pośrednio, ze źródeł innego rodzaju.
Cała więc trasa pielgrzymkowa Barbary jest jedynie domysłem i spekulacją,
rekonstruowaną przez Autora z wykorzystaniem itinerariów i opisów podróży
innych osób oraz przeprowadzanych analogii. Recenzowaną książkę można więc z
powodzeniem nazwać rekonstrukcją historyczną.
Choć Autor przyznaje, że nie
wiadomo nic na temat pobytu Barbary w Rzymie, jednak opisuje, co pielgrzymi
powinni byli zobaczyć, dokąd się udać, jak zdobyć odpusty; dokąd pielgrzymi
przybywający do Rzymu udawali się najpierw (do grobu św. Piotra w bazylice
watykańskiej), a dokąd w dalszej kolejności. Znaczną część książki (s. 26-91)
stanowi więc katalog rzymskich świątyń około 1500 roku i znajdujących się w
nich relikwii, uzupełniony związanymi z nimi legendami, a wreszcie wyliczeniem
lat odpustu (od kilkudziesięciu, poprzez kilka tysięcy, aż do odpustu zupełnego),
które mogli w nich uzyskać pątnicy, co może to być dla czytelnika nieco nużące.
Kilka stron (91-93) poświęconych zostało różnicom pomiędzy Poznaniem a Rzymem w
architekturze sakralnej, strojach itd.
Więcej o samej Barbarze (która
występuje jako wdowa po burmistrzu Janie Kani – stąd po mężu „nazwisko” Kanina –
po raz pierwszy 6 maja 1496) znajdujemy w początkowej i końcowej częściach
książki. Na jej początku omówione zostały sprawy rodzinne (majątkowe i
genealogiczne) Barbary z czasów sprzed wyprawy do Rzymu, na koniec zaś Autor
wraca do tej tematyki, pisząc o tym, co się działo po jej powrocie. Trzeba tu
jednak podkreślić, iż z tej ostatniej części książki w rzeczywistości więcej
dowiadujemy się na temat życia mieszczan poznańskich w początkach XVI wieku,
niż o samej Barbarze. Kilka stron poświęconych zostało fundacji i wyposażeniu
przez nią altarii w poznańskiej farze (s. 100-108), które to opisy znów oparte
zostały głównie na spekulacjach.
Barbara zmarła na przełomie 1521
i 1522 roku. J. Wiesiołowski pisze o niej jako o kobiecie, „która osiągnęła
ogromny awans socjalny – od niebogatej dziewczyny przybyłej z małego
Międzychodu do jednej z najzamożniejszych osób w wielkim Poznaniu; kobiety,
która przestrzegała zasad swej klasy społecznej, i jednocześnie mieszczanki
wprowadzającej nowe standardy zarezerwowane dotąd dla mężczyzn – podróż za
granicę na kupieckie i pielgrzymkowe szlaki”. O tym, że była to jedna z
najzamożniejszych mieszkanek Poznania świadczy zarówno fakt fundacji almarii,
jak i wysokość płaconych przez nią podatków – w spisie podatkowym z 1514 roku
jest wymieniona jako płacąca 7 grzywien, podczas gdy właściciele kamienic w
Rynku płacili średnio 4,3 grzywny. Jedynie kilka osób w mieście płaciło wyższe
podatki, czyli dysponowało większym majątkiem niż Barbara.
Aneks do książki stanowi
publikacja trzech źródeł rękopiśmiennych, dwóch pochodzących z Biblioteki
Kórnickiej oraz jednego z Archiwum Państwowego w Poznaniu. Dwa pierwsze,
pochodzenia bernardyńskiego, są opisami odpustów stacji rzymskich, czyli spisem
kościołów wraz z wyliczeniem odpustów, jakie pielgrzym może otrzymać za
odwiedzenie ich w odpowiednim dniu. Trzecim rękopisem jest itinerarium
pielgrzymie na trasie z Poznania do Wenecji.
Znaczną część książki stanowią
ilustracje. Książka liczy 150 numerowanych stron, z czego na materiał
ilustracyjny poświęcono 61.
Poznańska burmistrzowa to książka popularna, napisana przystępnym
językiem, wydana na dobrej jakości grubym papierze, godna polecenia dla
czytelnika nie będącego zawodowym historykiem.
Jacek Wiesiołowski, Jak poznańska burmistrzowa ze swą krawcową do Rzymu na jubileusz 1500
r. pielgrzymowała, Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Poznań 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz