czwartek, 19 lutego 2015

Roman Spandowski, Proklasyki

Autorem epigramatów jest Romanus

Kto by śmiał rzec, że Safona
to Gretkowska jest antyku,
niech podzieli los Nerona
wśród skowytów i wśród krzyku.

Kto by chciał plugawym słowem
obsobaczyć grecką fleksję,
niech mu wszy oblezą głowę
i niech wpadnie w anoreksję.

Kto by twierdził, że Horacy
nudziarz jest, z takim tupetem
godzien, by wyleciał z pracy.
Z każdej. I z wilczym biletem.
 


 


Kto by twierdził, że Wergili
w sam raz tylko dla ramoli,
niech mu jaja ktoś przyszpili.
I niech bardzo go to boli.

Kto napisał, że Cezara
za nudnego ma idiotę,
niech mu ręka uschnie zaraz.
A fujara wkrótce potem.

Kto powiedział, że Owidiusz
go usypia, w "Tristiach" zwłaszcza,
w moich oczach jest on nikt już.
Niewart, by mu w gębę naszczać.

Kto klasyków zwie: niedojdy,
temu klątwę taką zadam:
w dupie niech ma hemoroidy
i na twardym niechaj siada.

Kto napisał, że trocheje
so wsio ryba mu czy jamby,
niech kompletnie wyłysieje.
Czemu tak? Bo zwykły cham był.

Ten, kto miał tak mało taktu,
że drwił przy mnie z metanoi,
niech z impetem siądzie w kaktus.
I niech zad mu sie nie zgoi.

Kto by kiedyś o klasykach
słowo lekkie jakieś rzekł, ten
niech od ojca się Rydzyka
ze czcią spotka i afektem.

Kto homara od Homera
miałby czelność nie odróżniać,
niechaj ścieśni mu się zwieracz
i niech w mękach się wypróżnia.

Kto uparcie i bezczelnie
czci odmawia cholijambom,
elegancko i niedzielnie
odzian niechaj wpadnie w szambo.

Kto by rzekł, że marnym psem był
tak przeze mnie czczony Cezar,
niech go bolą wszystkie zęby.
Jak ich nie ma, to proteza.

Kto powiedział, że aoryst
wdzięk ma jak brud za paznokciem,
ten niech długo będzie chory,
po tym jak raz zalał w sztok się.

Kto mnie spytał, czy Pompejusz
to ten, pompę co wynalazł,
niech nie pyta o nic mnie już,
lecz co prędzej niech spierdala.

Kto na „Antygonie” zaśnie,
nie wie, kto to Archimedes,
niechaj w kiblu się zatrzaśnie,
niech się pod nim zarwie sedes.

Kto by mówił mi, że stoik
stojąc w barze piwo żłopie,
niech się gniewu mego boi,
bo nie zdzierżę i dokopię.

Ci, co przeczą, by dualis
był ozdobą greckiej fleksji,
chcę, by kołem ich łamali.
Lub przynajmniej by zbrzydł seks im.

Kto przedkłada nad Homera
mowy posłów naszych w sejmie,
jak wyborcę go Leppera
potraktuję nieuprzejmie.

Kto nie dostrzegł dotąd zalet
Pełnej wdzięku greckiej składni,
niech przejedzie po nim walec.
Zmiłowania nie mam nad nim.

Jeśli komuś wyspa Lesbos
tylko z jednym się kojarzy,
życzę mu, by rychło sczezł, bo
wart się tylko w piekle smażyć.

Gdyby ktoś za słabo wielbił
ablativus absolutus,
to wypalę doń ze strzelby,
nie żałując przy tym śrutu.

Dwóch mi rzekło raz o Krecie,
że ojczyzna to kretynów.
„Więc pojedźcie i znajdziecie
tam najbliższych swych kuzynów”.

Widząc tylko dywan w Persie,
musi ten swą winę poczuć.
Zawsze chodzić ma w pampersie,
nie potrafiąc wstrzymać moczu.

Gdy ktoś sarknie na „Ilaidę”,
powiem doń w ślad za Millerem
(choć to dla mnie idol żaden):
„Jesteś zerem, jesteś zerem!”

Komu tylko w Aleksandrze
jawi się mąż pewnej Joli,
niech mu życie płynie w chandrze,
bo źle wybrał swych idoli.

Kto miał czelność zlekceważyć
greckich wierszy kwestię rytmu,
niech mu w seksie się nie darzy
i niech bardzo będzie wstyd mu.

Gdyby kiedyś jakiś głupek
elegijny olał dystych,
niechby mu za taki tupet
temperament całkiem wystygł.

Jeśli jakaś ma studentka
w dupie grecką ma poezję,
kara dla niej będzie prędka.
Mnie nie wzruszy żadna z łez jej.

Kto niechęcią darzy akut,
nie kocha się w cyrkumfleksie,
wart jest, by go w dyby zakuć
i przyjemność stracił w seksie.

"Bardzo nudzi mnie Sofokles"
- rzekł mi pewien okularnik.
Wściekły stłukłem mu binokle.
I nie czuję się z tym marniej.

Kto nie czytał nigdy diatryb
greckich mędrców, zwłaszcza Biona,
w noc poślubną niech ma wiatry,
niech doń wstręt poczuje żona.

Zmieni kto kolejność liter:
beta, alfa, beta, gamma,
niech zagości w nim soliter
i gościnę długą tam ma.

Brat, co słysząc o Matrixie
w stupor wpadł, że to z łaciny,
z domu niech wyniesie w mig się,
bo jest hańbą dla rodziny.

Byle jaki kto kryminał
wolał czytać niż "Iliadę",
niech się mu to przypomina,
gdy go będę kopać w zadek.

Kto by widząc Wenus z Milo
zbyt niemrawo wielbił tors jej,
niech w z kiszonką wpadnie silos,
niech mu żywot zwieńczą torsje.

Kto Dioskurów entuzjastą
byłby - nie daj Zeus - nie dość,
niech z nim Polluks albo Kastor
zrobi, co ich ojciec z Ledą.

Komu z ust się toczą wartko
srogie klątwy na eufonię,
niech stosunek ma z kloszardką,
niech mu życie skróci woń jej.

Kto by nie miał zrozumienia
dla antyku na wakacjach,
niech codziennie mu się zmienia
seksualna orientacja.

Kto raz rzekł, że Carcopina
książki czytać to katorga,
jako eunuch niech wspomina
tęsknie swój ostatni orgazm.

Kto by wzdragał się Korynnie
oddać winny jej szacunek,
niech mu życie równo płynie
od obstrukcji do biegunek.

Kto by stwierdził, że Meduza
znaczy polską cud-zagrychę,
- „Czyrak niech ozdobi mu zad!” –
zaklnę wdzięcznym monostychem.

Jeśli ktoś nie nazbyt słodko
się wyraża o Wenerze,
niech czym prędzej mu Kołodko
do finansów się dobierze.

Kto o Grecji zbyt oszczędnie
się zachowa w komplementach,
męski organ wnet mu zwiędnie.
Ostrzegałem. Niech pamięta.

W kim wyczuję jakiś sarkazm
wobec Rzymu czy ironię,
niech publicznie się obsmarka
i niech smrodem z gęby zionie.

Kto by palnął o Polluksie
(bądź Kastorze), że to pedał,
- Sam nie taki? – by w pierś tłukł się,
to trzech groszy zań bym nie dał.

Komu sprawia szczyt udręki
wiedzieć, co dokonał Sewer,
niech ma żonę z drugiej ręki.
I to na dodatek – lewej.

Kto by słysząc o Tytusie
tylko wstrętu odczuł dreszcze,
niech odechce seksu mu się
na rok albo dłużej jeszcze.

Kto, gdy mówię o digammie,
każe mi się w zad całować,
niech tam pocałuje sam mię.
A co będę mu żałować!

Kto jest pewien, że Oktawia
tylko jest modelem skody,
niech esencją swego pawia
trwale swe ozdobi schody.

- Skąd jest nazwa Kalifornii?
- spytam. A ty: - Nie wiem skąd. – to
niech sądowy ci komornik
bez litości zajmie konto.

Kto kojarzy se z daktylem
Tylko palmę, piach i upał,
Niech mu ch… wyrośnie w tyle
I na odwrót – z przodu dupa.

Kto by twierdził, że parergom
Kallimacha wiary nie da,
niech ktoś zgwałci go a tergo,
tak jak Zeus Ganimeda.

Którzy by quousque tandem
uważali za ambaje,
tedy ja ich całą bandę
pozabijam i pokraję.

Ianuarius, czyli styczeń.
Nie wiesz tego? Wstyd i hańba.
Za to moc ci cierpień życzę.
I panicznie byś się pań bał.

Kto by listy Cyceronów
olał, czyli miał za nic je,
tego skarzę bez pardonu,
śląc w zaświaty na banicję.

Kto przykładu brać z Scewoli
nie chce, swym folgując chuciom,
niech mu siądzie metabolizm,
niechby ktoś mu f… uciął.

Spytasz jeszcze raz, palancie,
co to znaczy synekdocha,
bez pamięci jakiś drań cię
w sobie niechajby rozkochał.

Kto zaimka „hic” genetiv
nie wymawia tylko szeptem,
nie szanuję go, niestety.
Nie zasłużył na to kiep ten.

Jeśli nie wiesz, co to Sumer,
pewien bądź – się tobą zajmę.
Wnet pożegnasz się z rozumem.
Mówię ci to ja – Alzheimer.

Kto by rzekł, że Pitagoras
niewart nic i nic nie dał nam,
niech wiadomy mu iloraz
wyjdzie na poziomie Downa.

Kto przy paniach o Onanie
rzekłby, że to był impotent,
niechaj w łóżku mu nie stanie.
Spojrzy w oczy jak im potem?

Co by wielki rzekł Ajschylos
na pytanie głupim szczylom
i zadane w slangu młodzi:
Kogo dziś ten zgred obchodzi?
Io bym chętnie w dziób mu przyloł!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz