„My, Sarmaci” to nie jest książka o micie sarmatyzmu jako takim, lecz o jego praktycznym zastosowaniu, czyli o polskiej szlachcie XVI-XVIII w. Autorka może nie rozbija z pełną mocą pokutujących do dziś stereotypów dotyczących I Rzeczpospolitej (takich jak spichlerz Europy, niezwykła tolerancja religijna, demokracja szlachecka, obrona Częstochowy, aczkolwiek mnie osobiście zabrakło tu trochę dekonstrukcji mitu przedmurza chrześcijaństwa), jednakże z pewnością je nadkrusza. I to jest, jak uważam, w zupełności wystarczając dla czytelnika niebędącego specjalistą, wobec czego powyższe stwierdzenie nie może być traktowane jako zarzut.
Autorka bardzo umiejętnie odwołuje się różnych klisz i prowadzi czytelnika, pomagając mu zrozumieć świat staropolskiej szlachty. Cytaty tekstów źródłowych przeplatają się z odniesieniami do serialu „1670”, co bardzo ubarwia opowieść.
W kolejnych rozdziałach omówione zostały różne aspekty funkcjonowania państwa polsko-litewskiego, poczynając od ideologii sarmatyzmu, poprzez szlachecką edukację, gospodarkę, wojskowość, życie prywatne, religijne, polityczne aż do postrzegania omawianego fenomenu przez cudzoziemców.
Jest to książka napisana lekko i z polotem, ładną polszczyzną, w sposób wyważony, z zachowaniem wszelkich proporcji i szczyptą poczucia humoru, kompletna, ale nie przegadana, nie rozciągnięta ponad miarę, a jest to jedna z najważniejszych cech dobrej popularyzacji. Summa summarum, jest jedną z najlepszych książek popularyzatorskich z zakresu historii, jakie czytałem. Napisanie takiej książki bez wątpienia wymaga znakomitej znajomości i wyczucia epoki, tym bardziej więc dzieło jest godne polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz